Znaleziono 0 artykułów
23.02.2022

Z krainy deszczowców: Najpiękniejsze trencze na wiosnę 2022

23.02.2022
(Fot. Getty Images)

Z trenczem jest trochę jak ze smokingiem i nie chodzi o to, że dobrze leży dopiero w trzecim pokoleniu. To element garderoby, który idealnie dobrany wystarcza na lata. Osłania przed zimowymi wiatrami i wiosennym chłodem, a przy okazji nigdy nie wychodzi z mody. Poniżej subiektywny przewodnik po najpiękniejszych prochowcach na ten i każdy kolejny sezon.

Trencz The Mannei: Fashion Killa

Trencz The Mannei, 3850 zł (Fot. materiały prasowe)

Gdyby spisać zasady stylu Alexis z „Dynastii”, modowy elementarz pani Colby brzmiałby mniej więcej tak: 1. Jeśli czeka cię policyjna obława, załóż suknię balową. 2. Nie istnieje coś takiego jak „za dużo biżuterii”. 3. Mnogość piór? Falban? Nie słyszałam. Oraz punkt czwarty i zarazem najważniejszy na liście – pamiętaj o poduszkach na ramionach. Można powiedzieć, że trencz The Mannei spełnia te wszystkie wymogi, choć w nieco uwspółcześnionej wersji. Jest na tyle szykowny, że z powodzeniem zastąpi suknię balową. Mimo klasycznej formy urzeka szczegółami – szylkretowymi guzikami, awangardowymi rękawami i przeskalowaną linią ramion. A na dodatek wpisuje się w ubóstwiane przez Alexis zasady power dressingu. Słowem? Dressed to kill.

Trencz Mugler: Nagi instynkt

Trencz Mugler, ok. 8750 zł (Fot. materiały prasowe)

Mundurek grzecznej uczennicy, ale ledwo zasłaniający pośladki. Niemal przezroczyste tuniki i kuse topy. W kolekcjach na wiosnę-lato 2022 ze świecą szukać bardziej zabudowanych projektów. W najbliższych miesiącach liczy się bowiem ciało. A co, jeśli za oknem chłód i plucha? Rozwiązanie nurtującego problemu znaleźli projektanci domu mody Mugler, którzy lekko oversize’owy prochowiec nacięli w okolicy talii, tworząc gabardynową uprząż. Efekt wysmuklenia sylwetki gwarantowany. Warto poczekać, by zobaczyć tył… tam dopiero zespół kreatywny Muglera puścił wodze nieokiełznanej fantazji.

(Fot. ImaxTree)

Trencz LEBRAND: Dżinsowa piosenka

Trencz LEBRAND, 3290 zł (Fot. materiały prasowe)

Katany, biodrówki w odcieniu indygo, denimowe topy, spódnice maksi i mini. Nie, to wcale nie lata 80., jak mogłoby się wydawać, zważywszy na wszechobecny dżins. To tu i teraz. Po prostu błękitna bawełna przechodzi renesans. O ile nie świeci nowym, jaskrawszym blaskiem. W denim oprawia się bowiem nie tylko klasykę gatunku, ale także kozaki (patrz: kolekcje Blumarine), torebki-kuferki (Versace) czy trencze. Przy czym przykładu tego ostatniego nie trzeba szukać daleko, wystarczy spojrzeć na rodzime podwórko i wybrać się do butików polskiej marki LEBRAND. Ich denimowy prochowiec sprawdzi się zarówno późną zimą, jak i wczesną wiosną. W wersji casualowej i nieco bardziej glamour.

Trencz 12 STOREEZ: Dwa oblicza

Trencz 12 STOREEZ, ok. 1300 zł (Fot. materiały prasowe)

Podczas tegorocznego miesiąca mody prochowce można było zobaczyć w trzech odsłonach – noszone zamiast sukienek, o kilka rozmiarów za duże (by nabrały bufiastości w rękawach i okolicach bioder) oraz stylizowane warstwowo. No prawie. Bo gwiazdy street style’u wcale nie noszą dwóch płaszczy naraz. Kupują takie z dokładanym kołnierzem, jak w 12 STOREEZ. Ta młoda rosyjska marka powstała z myślą o zrównoważonej, kapsułowej szafie. A trencz o dwóch obliczach będzie doskonałym początkiem do rozpoczęcia jej kompletowania. Stylowy trik na już? Po godzinach trampki noszone do płaszcza wystarczy zamienić na skórzane trapery i z biura przenieść się na imprezę.

(Fot. ImaxTree)

Trencz Stand Studio: W orbicie słońca

Trencz Stand Studio, ok. 2200 zł (Fot. materiały prasowe)

Coś dla optymistów – co zrobić, by na szare ulice wprowadzić odrobinę słońca? Polecamy wybrać się do butików skandynawskiej marki Stand Studio. Znajdziecie tam zapinany dwurzędowo trencz o zaoblonych ramionach, szyty z ekologicznej skóry w słonecznej żółci (lub jak kto woli – kolorze bananowym czy maślanym). A skoro zdołał wywołać uśmiech na twarzy niejednej Szwedki, co dopiero może uczynić w mimo wszystko bardziej pogodnej Polsce?

Trencz Mango: Na tropie deszczu

Trencz Mango, 899, 99 zł (Fot. materiały prasowe)

Wcale nie Arthur Conan Doyle, autor kryminalnych powieści o Sherlocku Holmesie, ukształtował wizerunek detektywa z Baker Street. Za dzisiejsze wyobrażenia Brytyjczyka odpowiada plastyk Sidney Paget, który przez lata ilustrował kolejne opowiadania Doyle’a publikowane w magazynie „Strand”. Niczym prawdziwy detektyw prześledził zostawione przez pisarza wskazówki, szkicując postać wysokiego mężczyzny o wydatnym nosie z deerstalkerką (myśliwska czapka) na głowie i w płaszczu do kostek z peleryną. Czy nie tak wygląda trencz z Mango? Nie dość, że został wykrojony jak przez najlepszych angielskich rzemieślników, to jeszcze ma patki na ramionach przypominające pelerynę. A to nie koniec niespodzianek. Wraz z nadejściem cieplejszych dni wystarczy odpiąć rękawy i kamizelka gotowa.

(Fot. ImaxTree)

Trencz COS: Z brytyjskiego wymiaru

Trencz COS, ok. 1980 zł (Fot. materiały prasowe)

Gdyby Trinity wywodziła się z Wielkiej Brytanii, a nie Ameryki, zamiast lakierowanego płaszcza do kostek nosiłaby skórzany prochowiec. Najprawdopodobniej ten z COS. Model ma bowiem wszystko, by podobnie jak stroje bohaterów „Matriksa” być wiecznie modnym – lekko taliowany fason, czekoladowy odcień oraz androgeniczny krój.

Trencz Reserved: W krainie deszczowców

Trencz Reserved, 239,99 zł (Fot. materiały prasowe)

To w 1879 roku Thomas Burberry wynalazł wodoodporną gabardynę, torując drogę dla prototypu płaszcza przeciwdeszczowego, który stworzył 22 lata później. Projekt okazał się na tyle skuteczny w starciu z nieprzewidywalną aurą, że odkrywca Ernest Shackleton nosił go podczas wyprawy na Antarktydę w 1907 roku. Z tkaniny jego załoga wykonywała także odpierające wilgoć namioty. A co powiecie na wymyślony kilka lat temu prochowiec z ekologicznej skóry? W karmelowym, jak i czekoladowym odcieniu znajdziecie go m.in. w salonach Reserved. Nie tylko chroni przed deszczem, ale i osłania przed mrozem.

Trencz Zara: Mistrzowskie kwiaty dla Małgorzaty

Trencz Zara, 399 zł (Fot. materiały prasowe)

„Niosła obrzydliwe, niepokojąco żółte kwiaty. Diabli wiedzą, jak się te kwiaty nazywają, ale są to pierwsze kwiaty, jakie się wiosną pokazują w Moskwie. Te kwiaty rysowały się bardzo wyraziście na tle jej czarnego płaszcza” – pisał w „Mistrzu i Małgorzacie” Michaił Bułhakow. Może chodziło mu o narcyzy? A może pierwiosnki? W każdym razie od kilku lat w warszawskich ogrodach zdaje się, że jako pierwsze kwitną fiołkowe krokusy. Te same, które wyhaftowano na trenczu z Zary. I choć nie zarysowują się tak wyraziście jak żółte kwiaty na czarnym tle, urzekają od pierwszego wejrzenia.

Pola Dąbrowska
Proszę czekać..
Zamknij