Znaleziono 0 artykułów
14.10.2023

Biel: Od sukien ślubnych po kolor walki o prawa kobiet

14.10.2023
Bella Hadid w białej sukience Coperni / Spotlight. Launchmetrics / Agencja FREE

Kolor biały występuje zarówno w przyrodzie, jak i w symbolicznych wytworach ludzkich rąk – na malowidłach naściennych, hinduskich szatach pogrzebowych i zachodnich sukniach panien młodych. Jakie znaczenie przypisywano przez wieki barwie dziś kojarzonej przede wszystkim z czystością i niewinnością, sprawdza historyczka mody Aleksandra Jatczak-Repeć. 

Znajdziemy go na białych kołnierzykach, ścianach domów, kitlach lekarzy i laborantów. Na ubrankach dla niemowlaków i galowych koszulach. W stylu minimalistycznym, scandi i wielu innych. W naturze to kolor kredy, mleka, kiedyś śniegu (ten dzisiejszy często spada szary), chmur, licznych kwiatów, a także używanych przez lata luksusowych surowców: alabastru, kości słoniowej, jedwabnej nici, porcelany, pereł. Kolor światła, czystości, niewinności – wszędobylski biały. Według odkryć Newtona to tylko złudzenie, zjawisko psychofizjologiczne związane z nakładaniem się wszystkich innych barw na siebie. Jakkolwiek by było, to jeden z najważniejszych kolorów w historii i także jeden z pierwszych użytych w sztuce.

Choć nie jest pewne, czy w paleolicie wybór koloru niósł za sobą jakąś symbolikę, jednak na pewno już w starożytnym Egipcie biały miał pozytywne konotacje. Kojarzył się z boginią płodności i opiekunką domowego ogniska, Izydą. Jej kapłani i kapłanki ubierali się tylko w białe płótno. Tutaj, jak i w starożytnym Rzymie, kapłanki chodziły w bieli jako symbolu czystości, lojalności i oddania. Togi w tym kolorze nosili też Rzymianie na znak obywatelstwa (ale znów: obywatelstwa lojalnego i czystego). Co więcej, używali oni dwóch słów na określenie bieli. „Albus” był matowy, zwykły, czasem też niepokojący, a „candidus” – świetlisty, błyszczący, pozytywny, jaśniejszy niż „albus”. Lepszy! Ale co to dokładnie oznacza? O jakie odcienie chodzi? Nie ma pewności. W językach nowożytnych to intuicyjne rozumienie zostanie zachowane. A przecież biały białemu nierówny. Podobnie zresztą jak czarny, z którym obecnie najczęściej występuje w kontrze, a jak przekonuje wybitny badacz koloru Michael Pastoureau – przez dekady za jego opozycję uznawano też czerwony. Wszystkie trzy będą bardzo popularne. 

Kolor biały od początku był obecny w Kościele, wnętrzach i modzie

W wykładni chrześcijańskiej biały jest kolorem dnia, światłości, początku, oddania, poświęcenia. Opozycją chaosu, sił nieczystych, diabelskich. Już we wczesnym średniowieczu (przejmując rozumienie antyczne) uznaje się go za kolor czystości. W liturgii będzie to znak Chrystusa, aniołów, dziewic i spowiedników (odnowienia życia duchowego) w przeciwieństwie do czerwonego – koloru krwi Chrystusa, apostołów, męczenników, krzyża, oraz czarnego – znaku śmierci, złego, nieczystego (patrz artykuł o kolorze czarnym), używanego na czas oczekiwania, skruchy (adwent, wielki post). W związku z tym w ówczesnej sztuce potrzebowano tego koloru, by pokazać niewinne postaci, ale też przedstawić niezwykle popularną i ważną figurę jednorożca, białego baranka, a przede wszystkim szaty samego Jezusa opisane w Biblii jako „lśniące, niezmiernie białe jak śnieg”. Wtedy też biały stał się kolorem noszonym przez księży podczas mszy, mnichów z zakonu cystersów, a za papieża Piusa V – oficjalnym kolorem noszonym przez samego papieża. Również wielu rycerzy miało białą tunikę i czerwony płaszcz, co wskazywało na to, że są gotowi oddać swoją krew za króla lub Kościół.

Portret kobiety z 1753 roky (Fot. Heritage Art/Heritage Images/Getty Images)

W XVII wieku kolor ten upowszechnia się zarówno we wnętrzach (zwłaszcza tych związanych z reformacją), jak i w modzie. W okresie baroku i rokoka arystokraci nosili pudrowane białe peruki i białe pończochy, a kobiety misternie haftowane białe i pastelowe suknie. W wieku XVIII wraz z ponownym zwrotem do antyku biel stała się kolorem stulecia. W tym kolorze tworzono nowe kościoły, domy, budynki rządowe (zwłaszcza w USA), ale i ubrania, szczególnie suknie kobiece w stylu empirowym. To siła wizji „białego antyku” wpływowego historyka tamtych lat – Johanna Joachima Winckelmanna. Pierwsze znalezione zabytki rzeczywiście ujmowały bielą marmuru, a dopiero późniejsze prace badawcze, młodsze o jakieś cztery pokolenia, dowiodły ponad wszelką wątpliwość, że były to epoki niezwykle kolorowe…

Bielsze niż biel?

Mimo że biały był potrzebny, barwienie na ten kolor przez lata stanowiło wyzwanie, bo trudno było o trwałe efekty. Biel lubiła szybko żółknąć lub ciemnieć (szarzeć). Często też proces uzyskania tego koloru był niebezpieczny dla zdrowia. Artyści paleolitu używali kredy, ale nie tej dzisiejszej (najczęściej z gipsu lub siarczanu wapnia), tylko węglanu wapnia pozyskanego z kalcytu, gliny, muszelek. Bianco di San Giovanni to podobny pigment używany w renesansie, robiony z węglanu wapnia łączonego wodorotlenkiem wapnia. Suszone wapno zamieniano w proszek, a następnie moczono w wodzie przez kilka dni, zmieniając wodę każdego dnia. Następnie robiono z tego ciasto, które suszono na słońcu. Najpopularniejszym pigmentem i najdłużej używanym w historii stanie się niezwykle niebezpieczna, toksyczna biel ołowiowa – znana i produkowana od IV wieku p.n.e, kiedy biały był jednym z czterech kolorów używanych przez artystów! Jak twierdzi Pliniusz, kawałki ołowiu wkładano do glinianych garnków z osobną komorą wypełnioną octem. Układano je na półkach w pobliżu krowiego łajna. Opary octu i odchodów powodowały korozję ołowiu w węglan ołowiu – był to proces powolny, trwający co najmniej miesiąc. Długo i niebezpiecznie, ale przez wiele setek lat nie było właściwie alternatywny. Biel cynkowa pojawiła się bowiem dopiero w XIX wieku, najpierw w akwarelach, dopiero potem w farbach olejnych. Jest zimna, lekko przezroczysta i czysta. Rewolucja nadchodzi na dobre dopiero w drugiej dekadzie XX wieku, kiedy to firmy chemiczne z Norwegii i Stanów Zjednoczonych zaczęły produkcję bieli tytanowej z tlenku tytanu. Miała dwukrotnie większą siłę krycia niż biel ołowiowa, była najjaśniejsza, z pięknym blaskiem, najlepiej kryjąca. W połowie wieku była już najpopularniejsza na rynku, czemu sprzyjała też zapoczątkowana w międzywojniu moda na białe wnętrza domów. Od 2015 roku toczą się formalne spory na szczeblu międzynarodowym o uznanie jej za rakotwórczą… 

Kadr z filmu "Maria Antonia" (Fot. East News)

Z białym w ubraniach było jeszcze trudniej. Owszem, czasem surowce naturalnie miały ten kolor, jak kremowa cienka nić jedwabna, luksusowe perły czy wybrane futra. Jednak wiele popularnych włókien z natury wcale nie jest i nie była biała, tylko szarobura, jak w przypadku lnu, konopi czy bawełny. Zastosowanie technologii wykorzystującej składniki znane artystom było żmudne, czasochłonne, mało trwałe, a przede wszystkim – szkodliwe zarówno dla farbiarzy, jak i użytkowników. Praktykowano też pozostawianie tkanin na słońcu, co powodowało blaknięcie, nie zawsze jednak trwałe. W XVII wieku na większą skalę stosowano je we Francji, najczęściej na tkaninach lnianych. Najpierw poddawano je kąpielom w różnych roztworach (najczęściej z dodatkiem popiołu), a następnie rozrzucano na łąkach (z nadzieją na namoczenie za pomocą rosy lub deszczu). Proces był satysfakcjonujący, ale nie idealny – wymagał dostosowania się do rytmu natury, wielkich powierzchni, nie dało się go stosować w zimie, a tkaniny z czasem i tak ciemniały. 

Dlatego też od XVIII i XIX wieku to biel była uniwersalnym kolorem zarówno męskiej, jak i damskiej bielizny oraz prześcieradeł. Prawdopodobnie decydował o tym sposób prania we wrzącej wodzie (innych części garderoby raczej w wodzie nie prano), który również powodował blaknięcie. W XVIII wieku kilku naukowców opracowało różne rodzaje wybielaczy chlorowych, w tym podchloryn sodu i podchloryn wapnia (proszek wybielający). Ich działanie opiera się na tym, że wybielacze atakują chromofory – części cząsteczek, które pochłaniają światło i sprawiają, że tkaniny mają różne kolory. Wywołują też wiele nieprzyjaznych reakcji z ludzkim ciałem, nawet wtedy, kiedy tkanina już schnie. Dziś niektóre detergenty idą o krok dalej: zawierają fluorescencyjne chemikalia, które świecą, dzięki czemu tkanina wygląda dosłownie na bielszą niż biel. Dopiero od kilku lat pojawiają się nieszkodliwe (najprawdopodobniej) rozwiązania, które do uzyskania białego wykorzystują... bakterie.

Kobiety w bieliźnie, 1890 rok (Fot. Getty Images)
Pernille Teisbaek podczas tygodnia mody haute couture w 2020 roku (Fot. Edward Berthelot/Getty Images )

Biały – symbol pożądania

W związku z tym, że proces bielenia czy wybielania był żmudny, trudny i niebezpieczny, tkaniny w tym kolorze przez dekady uchodziły za bardzo luksusowe i niezwykle pożądane przez elity. Na przykład w renesansowych Włoszech na niejednym portrecie damy noszą kreacje białe nie na znak zaślubin, ale bogactwa i tzw. repertuaru luksusowych elementów wyróżniających klasę próżniaczą, bo trudno utrzymać go w czystości. Białe suknie ślubne pojawią się dopiero na dobre w połowie XIX wieku, na wzór królowej Wiktorii, która chciała się wyróżnić wizualnie na tle otaczających ją mężczyzn ubranych w czarne garnitury, ale i oczywiście wskazać na tradycję rozumienia bieli jako symbolu czystości.

Pamiętajmy też, że przez wieki biały pożądany był nie tylko na obrazach i tkaninach, lecz także… na ciele. Do czasów mody na opaleniznę, czyli do lat 20. XX wieku, jasna skóra była czymś, co świadczyło o statusie społecznym i gwarantowało dobre zamążpójście. Unikano zatem słońca (które opalało twarze wieśniaków i plebsu), ale też poddawano się (już od najmłodszych lat!) licznym rytuałom, które miały nadać cerze pożądaną wtedy biel. Domowe receptury na mazidła i maseczki znane w średniowieczu, jak i w epoce nowożytnej zawierały: biel ołowianą (chlorek ołowiu), sublimat (chlorek rtęci), bizmut (podazotan bizmutu) – wszystkie toksyczne, niezdrowe, ale chwilowo zapewniające skórze biel. I mimo że nie znano ich składu chemicznego, to z obserwacji wiedziano, że na dłuższą metę powodują zmarszczki, wysuszają skórę, sprawiają, że zęby czernieją, a potem wypadają. Dziś wiemy, że prowadzą nawet do chorób psychicznych. Świadomość świadomością, dążenie do ideału brało jednak górę. Jeszcze w latach 30. XX wieku, kiedy zapanowała moda na blond włosy, stosowane płukanki chwilowo zapewniały pożądany kolor, a potem powodowały problemy ze skórą, a nawet łysienie.

Paul Newman (Fot. Silver Screen Collection/Getty Images)

W XX wieku biały znalazł szerokie zastosowanie jako symbol nowoczesności, prostoty i pewna uniwersalna baza, tło pod każdy inny kolor. Syntetyczne barwienie oraz przemysłowe i domowe wybielanie uczyniło surowce w tym kolorze niezwykle tanimi. Biały stosowano w ruchu feministycznym, o czym pisano w „Vogue’u”, ale też w strojach sportowych (teraz coraz bardziej potrzebnych, bo od lat 20. sport masowo zyskiwał na popularności), podkoszulkach i koszulach mężczyzn oraz coraz popularniejszych od połowy wieku T-shirtach. Tu lubiano biel na dowód higieny, schludności i dbania o siebie, bo dopiero wiek XX przyniósł świadomość higieny związanej z czystością dosłowną, a nie przenośną. Jedyny niechlubny wyjątek od pozytywnego wykorzystania białego w najnowszej historii stanowią Ku Klux Klan i symbolika białej supremacji. 

W XXI wieku będzie to przede wszystkim kolor białego maca i innych produktów marki Apple, minimalistycznej mody i wnętrz w stylu scandi oraz ślubów w każdym stylu – od amerykańskiej bezy po boho. I niestety, mimo upływu 100 lat biel stała się znów kolorem walki o prawa kobiet, od USA po Białoruś.

Lady Diana (Fot. Tim Graham Photo Library via Getty Images)

 

Aleksandra Jatczak-Repeć
Proszę czekać..
Zamknij