Znaleziono 0 artykułów
28.02.2020

„Nędznicy”: Bunt dzieci

28.02.2020
Kadr z filmu "Nędznicy" (Fot. materiały prasowe)

Niewinny wybryk małego mieszkańca biednych i brutalnych paryskich przedmieść ma tragiczne konsekwencje. Ale rewolucji, która rozpoczyna się w jego wyniku, nic już nie powstrzyma. W nominowanym do Oscara filmie Ladja Ly granica między fikcją a prawdziwym życiem jest cienka.

Na ekranie widz często ogląda dramaty, których życie mu szczęśliwie oszczędza. Śmierć, cierpienie, przemoc. Bieda będąca pokłosiem radykalnych nierówności społecznych i codzienny duszący strach. Choć kinowy fotel jest miejscem bezpiecznym, obraz potrafi uderzać mocno. Chcemy wtedy wierzyć, że potrafi zmieniać świat, który opisuje.

„Nędznicy” Ladja Ly błyskawicznie stał się przebojem festiwalu filmowego w Cannes. Debiutancki film syna malijskiego śmieciarza z podparyskiego blokowiska zachwycił elity. Zgarnął nominacje do prestiżowych nagród, w tym Złotego Globu i Oscara. Jego siłą jest na pewno warsztat: świetny scenariusz, sugestywna gra aktorska i robiące wrażenie zdjęcia. Emocje, które przynosi, są organiczne. Pierwszy film niebiałego Francuza w canneńskim konkursie zainspirowały prawdziwe wydarzenia, więc całość wyróżnia dokumentalna wrażliwość. Film ma zapisaną w swoim DNA prawdę i rewolucyjną moc, jakiej w kinie szukamy. Nie bez powodu Ly tak bardzo zależało, żeby obejrzał go prezydent Republiki, Emmanuel Macron. Reżyser wierzy, że dzięki międzynarodowemu sukcesowi świat zauważy tak drogi jego sercu, zapomniany ląd Montfermeil.

Kadr z filmu "Nędznicy" (Fot. materiały prasowe)

Tytuł filmu Ladja Ly nawiązuje do klasyka Wiktora Hugo. Opowieści łączy miejsce akcji, w którym, mimo upływu lat, niewiele się zmieniło. Podparyskie Montfermeil, w którym dorastał Ly, to wciąż trochę ziemia niczyja. Przemoc i bieda to tutaj chleb powszedni. Drzwi do hermetycznego świata otwiera widzom ktoś trochę jak oni, czyli outsider. Policjant Stéphane (Damien Bonnard) przyjechał z Cherbourga, więc uliczne kontrasty są dla niego szokiem. W brutalną codzienność wprowadzają go koledzy z patrolu, Chris (Alexis Manenti) i Gwada (Djebril Zonga). Są stąd i znają okolicę jak własną kieszeń. Widz podąża za nimi krok w krok.

Kadr z filmu "Nędznicy"(Fot. materiały prasowe)

Pierwsze wezwanie: z cyrku prowadzonego przez Romów ginie małe lwiątko. Okazuje się, że ukradł je młody chłopak z sąsiedztwa, Issa (wyłoniony w castingu naturszczyk, Issa Perica). Podczas próby złapania złodziejaszka Gwada – chyba przez nieuwagę – strzela mu w twarz z miotacza gumowych pocisków. Montfermeil już nie takie rzeczy widziało. Ale tym razem widział to też ktoś inny. Całe zajście na kamerce przymocowanej do dronu zarejestrował niejaki Buzz (Al-Hassan Ly). Trójka policjantów staje przed wyborem – zawieźć Issę do szpitala czy ruszyć w pogoń za nieletnim posiadaczem pogrążąjących ich dowodów.

Kadr z filmu "Nędznicy" (Fot. materiały prasowe)

Odzyskanie karty pamięci nie rozwiązuje sprawy. Dorosłym może się wydawać, że załatwili problem po swojemu, ale małolaty z osiedla mają dosyć poddaństwa. Skoro system konsekwentnie odbiera im dzieciństwo, wreszcie zabiorą głos. I zrobią to tak, jak ich nauczono – brutalnie. Kula zaczęła się toczyć, nabierać prędkości i rosnąć. Gówniarze planują rewolucję. I nic ich nie powstrzyma.

Zrozumiałe jest porównywanie tego filmu z „Nienawiścią” Mathieu Kassovitza. Ale tamten film nakręcił człowiek z zewnątrz. Ly zna przedstawiany świat z autopsji. To jego okolice, jego sąsiedzi i jego problemy. Podobnie jak większość takich jak on chłopaków ze społecznych nizin miał zostać elektrykiem, ale film otworzył przed nim inną przyszłość. Wraz z Romainem Gavrasem i Kimem Chapironem, dziś cenionymi przedstawicielami francuskiej niezależnej sceny filmowej, stworzył kolektyw filmowy Kourtrajmé. Pozwolił im kręcić filmy takie, jakie chcieli poza oficjalnymi strukturami. Od blisko 20 lat przemierza zaułki Les Bousquets z kamerą, dokumentując kluczowe dla społeczności momenty, wśród nich choćby brutalne zamieszki, które wstrząsnęły dzielnicą w 2005 roku. Od jakiegoś czasu pod szyldem Kourtrajmé działa bezpłatna szkoła filmowa. Jej celem jest danie głosu tym, dla których wejście do filmowej branży przez tradycyjne kanały jest niemożliwe. Tym, których głos jest wciąż niewystarczająco słyszalny. Jak jeszcze niedawno Ly.

Plakat filmu (Fot. materiały prasowe)

W większości ról drugoplanowych reżyser obsadził naturszczyków, prawdziwych mieszkańców Les Bousquets. Scenę z przypadkowym wystrzałem zainspirowało nagranie z 2008 roku, na którym reżyser uchwycił podobne zdarzenie, podobnie finałowe ujęcia z zasadzki na klatce schodowej. Takich paralel jest więcej. W roli Buzza, dzieciaka z dronem, występuje syn reżysera. Dziś aktor na czerwonym dywanie, w alternatywnej rzeczywistości chłopiec, który mógłby dzielić los filmowego Issy, ofiary policyjnej przemocy. Granica między fikcją a prawdziwym życiem jest tu bardzo cienka. Na potrzeby aktorskiego filmu nagrał ponoć blisko sto godzin materiału, ale potrafił go zredagować z imponującą intencją i precyzją. Ly świadomie kreuje, ale nie przeinacza. Nie ma się czego bać, jest swój. W razie czego jego zbroją i tarczą jednocześnie jest kamera.

Anna Tatarska
Proszę czekać..
Zamknij