Znaleziono 0 artykułów
09.09.2018

Netflix i kobiety triumfują w Wenecji

09.09.2018
Alfonso Cuaron odbiera nagrodę / (Fot. Getty Image)

Okrzyki radości rozbrzmiewały na ulicach Lido na wieść o przyznaniu Złotego Lwa „Romie”. Ten kameralny czarno-biały dramat jest powrotem Alfonsa Cuaróna do dzieciństwa. Poetyckim portretem reżyser sprawił prezent swojej ukochanej niani, która wczoraj obchodziła urodziny.

Tytułowa Roma jest dzielnicą Meksyku, w którym wychował się Alfonso Cuarón. Jego dzieciństwo było naznaczone bolesnym rozwodem rodziców i obecnością dwóch silnych kobiet. Tak się składa, że obie nie miały szczęścia w miłości. Matkę porzucił ojciec, z kolei ukochaną nianię chłopak zostawił, gdy zaszła w ciążę. Reżyser z empatią przygląda się rodzinnym relacjom w domu bez mężczyzn. Znajduje siłę w kobiecej solidarności.

Jest w tym filmie czułość, ale brakuje sentymentalizmu. Meksykański reżyser dostrzega nieusuwalną klasową barierę między matką i nianią. Ta bariera nie znika mimo tego, że zdradzone przez mężczyzn kobiety znalazły się w podobnej sytuacji i potrafiły się wspierać w trudnych chwilach. Siłą tego kina jest nie tylko wrażliwość, ale także brak pudru.

Narzekaliśmy na brak filmów kobiet w konkursie, ale paradoksem jest, że to właśnie kobiety są również bohaterkami nagrodzonego Srebrnym Lwem „The Favourite”. Reżyser Yorgos Lanthimos nie ukrywał, że akcja #metoo miała wyraźny wpływ na jego artystyczne wybory. Fakt, że teraz światło pada na kobiety, sprawia, że oglądamy ciekawsze, bardziej skomplikowane protagonistki. U Lanthimosa dwie intrygantki, grane przez Emmę Stone i Rachel Weisz, rywalizują o względy (także erotyczne) XVIII-wiecznej królowej Anny. W rolę tej trzeciej wcieliła się Olivia Colman, nagrodzona słusznie nagrodą aktorską.

Jennifer Kent  / (Fot. Getty Image)

Wstydź się, dziwko

Jeśli tragifarsa „The Favourite” pokazuje, że uniwersalna jest skłonność do intryganctwa, to „Nightingale”, jedyny film w konkursie nakręcony przez kobietę, Jennifer Kent, można potraktować jako brutalny przypis do aforyzmu Fryderyka Nietzschego o tym, że w zemście i w miłości kobieta jest większym barbarzyńcą niż mężczyzna. Bohaterką jej filmu jest młoda dziewczyna Clare, która rozpoczyna krwawą wendetę po tym, jak została zgwałcona i zabito jej męża i dziecko. Gdy na ekranie młoda dziewczyna wymierzała sprawiedliwość kolejnym oprawcom, publiczność biła brawo. Ale „Nightingale” nie spodobał się wszystkim. Jeden z oburzonych dziennikarzy na premierowym pokazie krzyknął: „Wstydź się, dziwko!”. Australijska reżyserka na konferencji prasowej odpowiedziała mu, że jego wystąpienie tylko ją utwierdziło w przekonaniu, że warto było zrobić ten film. 

Jury 75. Festiwalu Filmowego w Cannes / (Fot. Dominique Charriau/WireImage)

Polskie akcenty

Warto przy okazji odnotować, że zdjęcia do „Nightingale” zrobił Radosław Ładczuk. To jeden z nielicznych polskich akcentów na festiwalu, poza obecnością Małgorzaty Szumowskiej w jury  i „Yugen”, projektu artystycznego Marthy Fiennes. Rodzime studio postprodukcyjne ORKA pomogło zaprogramować jej innowacyjny film, który dzięki zaawansowanym algorytmom wytwarza nieskończoną ilość różnych sekwencji i scen. 

Ale w odróżnieniu od „Yugen”, większość filmów zaprezentowanych w konkursie opowiada o przeszłości. Dlaczego twórcy tak mocno zwracają się ku historii? Guillermo del Toro po ogłoszeniu werdyktu skomentował tę tendencję stwierdzeniem, że wszystkie produkcje historyczne są tak naprawdę opowieścią o współczesności. 

Nawiasem mówiąc, szkoda, że jury nie dostrzegło „22 lipca” Paula Greengrassa o ataku terrorystycznym w Norwegii w 2011 roku. Dramatyczne wydarzenia były dla niego soczewką, w której skupiają się m.in. prawicowy zwrot i triumf populistów na Zachodzie. Interesujące uzupełnienie mocnego filmu Greengrassa to film dokumentalny „American Dharma” oparty na wywiadzie ze Steve’em Bannonem, byłym doradcą Donalda Trumpa. Cynizm lidera skrajnych prawicowców mrozi krew w żyłach.

Idzie nowe

Świat, jaki znamy, zmienia się na naszych oczach. Zmienia się też kino, czego najlepiej dowodzi fakt, że tegoroczny festiwal w Wenecji był triumfem Netfliksa. Główne nagrody powędrowały właśnie do filmów wyprodukowanych przez platformę, której dominacja na amerykańskim rynku jest już niekwestionowana. Tylko w tym roku firma wyda 13 miliardów dolarów na produkcję. Jej rosnąca potęga budzi uzasadnione obawy, bo monopol na rynku filmowym nie może przysłużyć się kinu. Ale póki finansowane są tak wspaniałe filmy jak „Roma”, możemy spać spokojnie. Wyjątkowo dzieło laureata Złotego Lwa będzie miało premierę w grudniu nie tylko w serwisie streamingowym, ale także w kinach. I słusznie, bo miejsce tego film jest tylko na wielkim ekranie.

Willem Dafoe / (Fot. Getty Image)

Laureaci 75. Festiwalu Filmowego w Wenecji

Złoty Lew dla najlepszego filmu: „Roma”, reż. Alfonso Cuarón
Srebrny Lew Główna Nagroda Jury: „The Favourite”, reż. Yorgos Lanthimos
Srebrny Lew nagroda dla najlepszego reżysera: Jacques Audiard za „Bracia Sisters”

Puchar Volpiego dla najlepszej aktorki: Olivia Colman za rolę w „The Favourite”, reż. Yorgos Lanthimos
Puchar Volpiego dla najlepszego aktora: Willem Defoe za rolę w „At Eternity's Gate”, reż. Julian Schnabel
Nagroda za najlepszy scenariusz: Joel i Ethan Coenowie za „The Ballad of Buster Scruggs”, reż. Joel i Ethan Coen
Nagroda Specjalna Jury: „Nightingale”, reż. Jennifer Kent
Nagroda Marcello Mastroianniego dla najlepszego młodego aktora/aktorki: Baykali Ganambarr za rolę w „Nightingale”, reż. Jennifer Kent
Honorowy Złoty Lew za osiągnięcia życia: Vanessa Redgrave, David Cronenberg

 

Łukasz Knap
Proszę czekać..
Zamknij