Znaleziono 0 artykułów
03.08.2018

Niesamowite opowiadania Tokarczuk

03.08.2018
Okładka książki „Opowiadania bizarne” autorstwa Olgi Tokarczuk  (Fot. Materiały prasowe Wydawnictwo Literackie)

Uczę się pisania poprzez czytanie. Tak mi niegdyś poradził ktoś piszący. Jedną z lekcji, jakie dostaję, jest czytanie Olgi Tokarczuk. Może najlepszą, jeślibym miała szukać wśród polskich pisarzy.

U Tokarczuk nie ma ani jednego niepotrzebnego słowa, a sposób w jaki dobiera je w zdania, to zapewne nie tylko wynik żmudnej pracy, ale też wielkiego talentu. Posłuchajcie sami: Od kiedy bowiem przybyłem do tego kraju, zainteresował mnie pewien miejscowy fenomen, znany wprawdzie na świecie, lecz tutaj nadzwyczaj rozpowszechniony, tak iż wystarczyło przejść biedniejszymi ulicami Warszawy, aby go dostrzec na głowach ludu – plica polonica, kołtun, jak go tu zwą: dziwny twór ze skręconych, zbitych włosów w różnych postaciach, a to postronków, a to kłębu włosianego, czy jakby warkocza podobnego do bobrzego ogona. Uważano, że ów kołtun jest pełen dobrych i złych mocy, tak iż jego właściciele woleli podobno umrzeć, niż się go pozbyć.

Czy to nie pięknie idące po sobie słowa? 

Tokarczuk potrafi, jak rzadko kto, wymyślać opowieść. Są „Księgi Jakubowe” – dzieło ogromne, tak pod względem treści i objętości, jak dosłownie – dużego ciężaru samego tomu. Nie każdy ma ochotę albo zwyczajnie nie wie, jak się z nim zmierzyć. Wymaga skupienia, czasu, spokoju. Są też powieści o rozmiarach przystępniejszych, które wciągają, że można noc zarwać. Dzisiaj dostajemy od autorki „Opowiadania bizarne” (powyższy cytat pochodzi z pierwszego z nich). Łączy je to właśnie, że są bizarres, czyli dziwne, niesamowite – z francuskiego, z angielskiego, z łaciny. Akcja rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości albo w równoległej do naszej rzeczywistości, poza jednym wyjątkiem, w którym oczami siedemnastowiecznego szkockiego medyka i botanika oglądamy polskie kresy sprzed prawie czterech stuleci. 

Olga Tokarczuk (Fot. East News)

Czytając opowiadania Tokarczuk fantazjowałam na temat ich powstawania. Jak, do cholery, wpada na takie pomysły i potrafi je potem genialnie rozpisać? Czy gdy pracuje nad innymi książkami, coś się pojawia na horyzoncie, śmieje się sama do siebie i zapisuje w notatniku pod hasłem: do wykorzystania kiedyś? Czy czyta gazety? A może tematy bierze ze snów?

Prawdopodobne jest też, że gnębi pisarkę – jak wielu z nas – wizja, do czego ten świat prowadzi.  Tyle, że umie te fantazmaty obrócić w literacki żart, czasem sarkastyczny, czasem podszyty czarnym humorem. 

Co by było, gdybyś się obudził i zorientował, że wszystkie skarpety mają szwy od palców do ściągaczy, a znaczki pocztowe są okrągłe? I gdy pytasz naokoło, wszyscy ci mówią, że tak było zawsze. Bo przecież skarpetka byłby niemożliwa bez szwu. 

Albo wyobraź sobie, że naukowcy ogłaszają, że nikotyna sprzyja długowieczności. Nie musisz już rzucać palenia albo natychmiast wracasz do nałogu. Czy też, że jeśli masz dość swego życia, możesz oddać się w ręce naukowców, którzy spożytkują twoje organy, a duszę umieszczą w innej wybranej przez ciebie żywej istocie. 

Ekologowie słusznie alarmują, że tak ogromna ilość plastikowych odpadów w morzach zabija życie. I pomyśl tylko, że pewnego dnia ktoś odkrywa bakterię zżerającą plastik. Wpuszcza się więc ją do wody i cały plastik znika, oceany są jak nowe. Ale radość trwa krótko, bo nienasycona bakteria wypełza na ląd i pochłania cały plastik na świecie. Do tego wzrasta wilgotność powietrza. Więc drewno, którego ludzie teraz używają murszeje, a blacha nawet ta nierdzewna – rdzewieje.  

Olga Tokarczuk (Fot. Roberto Ricciuti, Getty Images)

A gdyby wywrócić obowiązującą strukturę społeczną, a człowieka zaprogramować: Mamy synka. Chciałyśmy, żeby miał ciemną skórę i rysy Azjaty. Okazało się to niełatwe, bo ostatnio była to bardzo rozchwytywana mieszanka, ale udało się. Chalim jest piękny i mądry. Do jego urodzenia wzięłyśmy Fanię i teraz jest nas cztery: Alma, Lena, Fania i ja. Właściwie mogę powiedzieć, że w naszej małej homogenetycznej rodzinie wszystkie jesteśmy spełnione i szczęśliwe, a czwórka to bardzo symetryczna i cudownie stabilna liczba. W tej wersji świata najbardziej lubię to, że gdy się jest zmęczonym, można poprosić o czasowe wyłączenie.

Jest też opowiadanie zatytułowane „Prawdziwa historia”. Mogłaby zdarzyć się każdemu. Bohaterem jest szanowany profesor sztuki, który jedzie na konferencję do innego miasta, kraju. Cieszy się na smak lokalnych trunków, na spacer po obcych ulicach, na wieczorny elegancki bankiet. Ale przypadkiem staje się świadkiem śmiertelnego upadku z ruchomych schodów starszej, pewnie bezdomnej kobiety. Biegnie na ratunek i niechybnie staje się podejrzanym o morderstwo. Umazany krwią kobiety ucieka. Do hotelu już nie wejdzie, nie napije się drinka na bankiecie.

I na koniec mały spoiler: co, gdyby wyhodować ludzi, klonując je z relikwii świętych: Franciszka, Klary, Teresy?

W bizarny świat Tokarczuk wchodzi się gładko, bezboleśnie. Ale uwaga: łatwo się nieźle wkręcić i nie chcieć z niego wyjść. 

„Opowiadania bizarne”, Olga Tokarczuk, Wydawnictwo Literackie, 2018

Maria Fredro-Boniecka
Proszę czekać..
Zamknij