Znaleziono 0 artykułów
22.11.2019

Nowe opowiadania autorki „Opowieści podręcznej”

22.11.2019
Margaret Atwood (Fot. Leonardo Cendamo/Getty Images)

Margaret Atwood w opowiadaniach umiejętnie pokazuje, jak zmieniły się czasy i społeczeństwo i jak bardzo przesunęły się granice tego, co wolno mężczyźnie w stosunku do kobiety. Czekając na „Testamenty” – kontynuację „Opowieści podręcznej”, czytajmy tom „Kamienne posłanie”. Chwilami porywa poczuciem humoru, sarkazmem, nostalgią i baśniowością.

Czy ktoś, kto wydał 40 książek, może jeszcze zaskoczyć? Kanadyjska pisarka Margaret Atwood skończyła w tym roku 80 lat i wcale nie przestała pracować. Podejrzewam, że stało się to już u niej nałogiem. Tantiemy z ekranizacji na pewno pozwalają jej żyć na najwyższym poziomie. Nie robi więc tego dla pieniędzy, tylko z jakiejś innej potrzeby. 

Serial „Opowieść podręcznej”, nakręcony na podstawie jej powieści, przyczynił się do jeszcze większego rozgłosu. Może Atwood poczuła się więc zobowiązana, żeby dać nam coś jeszcze? Zanim w lutym dostaniemy polski przekład kontynuacji „Podręcznej” – „Testamenty” (światowa premiera odbyła się we wrześniu, w Kanadzie w ciągu dwóch tygodni sprzedano 80 tysięcy egzemplarzy), możemy wypełnić tę lukę lekturą zbioru opowieści „Kamienne posłanie”.  

"Kamienne posłanie" Margaret Atwood (Fot. Materiały prasowe)

Opowieści, nie opowiadań – tak woli nazywać je sama pisarka. Atwood, mieszając różne gatunki – fantasy, baśń, horror, kryminał – zaprasza nas do świata snów, który każdy z nas ma w swojej głowie, ale rzadko dzieli się nim z innymi. Ale jak to ze snami bywa, tak i w tym przypadku jedna opowieść nie jest równa drugiej. 

„Alphinlandia”, „Zjawa” i „Mroczna Pani” porywają poczuciem humoru, sarkazmem, nostalgią i baśniowością. Tworzą trylogię – opowieści łączą bohaterowie: Constance, Gavin i Marjorie. Każdemu z nich poświęcona jest jedna część, autorka oddaje im po kolei głos, by mieli szansę wypowiedzieć się w tej samej sprawie. 

Są już co najmniej po siedemdziesiątce. Constance jest słynną pisarką cyklu powieści fantasy klasy C, na których zarobiła fortunę. W młodości, czyli w latach 60. ubiegłego wieku, szalała za dobrze zapowiadającym się poetą Gavinem – przez jakiś czas z wzajemnością, choć on wydawał się okazywać jej miłość przez publiczne okazywanie pogardy, wyśmiewanie i traktowanie jej przedmiotowo. Pewnego dnia poetę skusił jednak „tyłeczek” tej trzeciej, czyli kręcącej się w pobliżu Marjorie, i idylla się skończyła. Każde z nich z innej perspektywy rozpamiętuje przeszłość, po swojemu, osobiście, ale na pewno nie bez emocji, które odżywają po latach. 

Atwood umiejętnie pokazuje, jak zmieniły się czasy i społeczeństwo i jak bardzo przesunęły się granice tego, co wolno mężczyźnie w stosunku do kobiety, a czego już nie. Dzisiaj seksistowski gbur Gavin nie raz musiałby się tłumaczyć przed sądem z mobbingu i molestowania, co mogłoby go doprowadzić do ruiny, ruch #metoo z pewnością by go nie oszczędził. Constance swoją młodzieńczą uległość przekuła w literackie bestsellery, co z tego, że według krytyków nie najwyższych lotów, skoro przez ich feministyczny i emancypacyjny wydźwięk i formę przypominającą grę komputerową zyskała tysiące fanek i fanów. 

Margaret Atwood (Fot. Rosdiana Ciaravolo/Getty Images)

Atwood przekazuje nam ważną wiadomość – kobiety wiele wywalczyły przez ostatnie pół wieku. Coś nam się udało, nawet jeśli wiele jeszcze zostało do zrobienia. Z drugiej strony to również opowieści o starzeniu się i o starości, o poczuciu bezradności, o próbie dostosowania się do nowoczesności, o zależności od innych. Pisarka jakby chciała powiedzieć ustami bohaterów: „Hej, nie za wszystkim nadążamy, ale sporo wiemy. Warto to docenić i czasem wyciągnąć do nas rękę”.

Za to „Liofilizowany pan młody” czy tytułowe „Kamienne posłanie” mogłyby być konspektami na doskonałe kryminały, a w swojej krótkiej formie wydają się jak sny, które tylko częściowo się zapamiętuje, a dużo szczegółów umyka. Nie poruszają ani nie wywołują zachwytu. Podobnie jak „Wybryk natury” – świetnie zapowiadający się thriller-horror. 

Te części zbioru za szybko się kończą, jakby się autorce nie chciało. Pozostaje niedosyt. Choć Atwood ma całkowite prawo do tego, by jej się czasem nie chciało. 80-latka z takim dorobkiem nie musi już się z niczego przed nikim tłumaczyć. Ani się przejmować, co pomyślą inni. Inteligencji i sukcesu i tak jej nikt nie odbierze.

Margaret Atwood, „Kamienne posłanie”, z angielskiego przełożył Paweł Lipszyc, wydawnictwo Wielka Litera

Maria Fredro-Boniecka
Proszę czekać..
Zamknij