Znaleziono 0 artykułów
03.09.2019

„Nowy papież”: Zmartwychwstanie

03.09.2019
"Nowy Papież" (Fot. Materiały prasowe HBO)

Młody mężczyzna defiluje po nadmorskiej promenadzie. Na zbliżeniu oglądamy jego pośladki, ledwo osłonięte skąpymi slipami. Wokół wianuszek kobiet, które nieustannie zerkają w stronę młodego boga. No, prawie boga. Bliżej się już nie da. Przystojny plażowicz to papież.

W Wenecji właśnie pokazano dwa odcinki drugiego sezonu uwielbianego przez widzów serialu Paolo Sorrentino. Po dramatycznym zakończeniu pierwszego sezonu nie było pewne, czy Lenny, czyli Pius XIII, powróci. W finałowych scenach po ataku serca zapadł w śpiączkę. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że już się nie obudzi. Watykan był w kropce. Co robić dalej? Co prawda, młody papież żyje, ale nie jest w stanie pełnić urzędu. Zapada więc decyzja o ogłoszeniu kolejnego konklawe. Na Tronie Piotrowym zasiada Brytyjczyk John Brannox (John Malkovich), który przyjmuje imię Jan Paweł III. I gdy wszystko już wydaje się jasne, potwierdzają się domysły widzów. Lenny Belardo otwiera oczy. Ale tego, co dalej, zdradzać nie będziemy.

Sharon Stone i John Malkovich w serialu "Nowy Papież" (Fot. Materiały prasowe HBO)

Nikt inny nie byłby w stanie nakręcić takiego serialu o sekretach Watykanu. Nagrodzony Oscarem Sorrentino („Wielkie piękno”) sam deklaruje się jako osoba niewierząca, ale wiary bardzo ciekawa. Rzeczywistość ostatnich lat nieustannie dostarczała mu narzędzi, by zrobić naprawdę ostry serial. A jednak reżyser nie ulega pokusie taniej publicystyki. Kto widział pierwszy sezon, ten wie, że Włoch bynajmniej nie przymyka oczu na korupcję, przemoc i niemoralne zachowania dygnitarzy kościelnych. Ale to, co interesuje go najbardziej, to człowiek. – Próbujemy przyglądać się księżom bez podejrzeń w momencie, w którym świat pokazuje ich palcem – podkreśla, gdy rozmawiamy na tarasie ekskluzywnego hotelu Ausonia & Hungaria na weneckiej wyspie Lido. Relację księży z wiarą porównuje do małżeństwa. To ta sama dynamika – kryzysy, chęć odejścia, momenty słabości. I wreszcie pytania: kim jestem, dlaczego tu jestem, czy chcę w tym dalej trwać.

Marilyn Manson (Fot. Materiały prasowe HBO)

Ta rola przyszła do mnie w odpowiednim momencie – mówił mi Law podczas wywiadu w jednym z ukrytych pokoi festiwalowego epicentrum, modernistycznego Palazzo del Casinò. Był zmęczony, ale skupiony, niesiony jeszcze entuzjazmem fanów, którzy kilkanaście minut wcześniej na czerwonym dywanie skandowali jego imię. – Trafiłem w ręce człowieka, który jest artystą opowiadania, wielką postacią współczesnego kina. Czułem się bezpiecznie. To bezpieczeństwo pozwoliło mu wyjść na plażę w, jak sam przyznał podczas konferencji, „najmniejszym kostiumie, w jakim kiedykolwiek występował na ekranie”. I wejść w rolę papieża, który w drugim sezonie powstaje z martwych, stając się niemalże Chrystusem. Ale znając Sorrentino, z tym oczywistym skojarzeniem będzie raczej igrał, niż się na nim opierał.

W pokazanych na weneckim festiwalu odcinkach drugim i siódmym (reszta wciąż się montuje!) nie oglądamy zbyt wielu scen z Janem Pawłem III. Malkovich, z oczywistych przyczyn, odmawia więc opowiadania o swoim bohaterze. – O pewnych rzeczach lepiej nie wiedzieć – żartował podczas wywiadu. Zdradził jednak, że choć w ujawnionym materiale nie ma wspólnych scen Piusa i Jana Pawła, to w całym drugim sezonie hierarchowie na pewno się spotkają. – Mieliśmy dużo wspólnych scen. Relacja naszych bohaterów jest złożona i głęboka. Smaczku tej współpracy dodaje zabawny fakt: Amerykanin Malkovich gra w serialu Anglika, a Brytyjczyk Law – Amerykanina.

Sorrentino to filuterny esteta. Wysmakowanych ujęć, pełnych aluzji do klasyków sztuki, jest tu mnóstwo, podobnie jak odwołań do współczesnej popkultury. Gdy z głośników dobiega charakterystyczna muzyka, obraz pulsuje. Zdobywca Oscara jest także wielbicielem cielesnego piękna. – Staram się pracować bez uprzedzeń. Jeśli w filmie powinien pojawić się seks, to się pojawi. Nie widzę powodu, by unikać erotyki i nagości. To tak samo naturalne jak to, że ubieram aktorów w kostiumy. Bywam ekstrawagancki czy groteskowy, ale staram się pozostać realistyczny. Papież tak jak inni miewa w życiu momenty, w których zdejmuje ubranie. Nie wiem, dlaczego mam udawać, że jest inaczej.

Silvio Orlando, Ludivine Sagnier, Jude Law, Director Paolo Sorrentino, John Malkovich, Cécile de France i Javier Camara(Fot. Matteo Chinellato/NurPhoto via Getty Images)

Wiele obrazów, które przewijają się w jego serialu, w innych warunkach trudno byłoby obronić. Niebezpiecznie bliskie, uprzedmiotawiające spojrzenia na ledwo okryte ciała. Obiekty niemal chirurgicznie precyzyjnych zbliżeń milczą. Jest gorąco, więc pot lśni na skórze, zakonnice są seksowne jak w fantazji fetyszysty. W epoce po #MeToo takie sceny mogą budzić kontrowersje. Ale Sorrentino charakteryzuje głęboki humanizm, ciekawość duszy, czuła melancholia. Znajduje to swoje odbicie w bardziej poetyckich momentach serialu. Emocje ubierają ciała w kontekst, z pozycji fetyszu przesuwają je w pole metafory. Już obsadzenie w roli papieża symbolu seksu jest mrugnięciem do widza. Sorrentino chciał zażartować z wizerunku Lawa. To, że Piusa XIII gra właśnie piękny Anglik, dodaje kolejną warstwę do interpretacji.

Watykanowi bardzo wiele czasu zajęło, by zareagować na pierwszy sezon „Młodego papieża”. Sorrentino docenia to leniwe tempo. – W dzisiejszych czasach zbyt dużo ludzi ma opinię od razu i na każdy temat – mówi. Gdy włodarze Stolicy Apostolskiej wreszcie przemówili, nie była to reakcja histeryczna. – Wydaje mi się, że dostrzegli, że to nie jest serial prowokacyjny, kontrowersyjny czy antykościelny. Głęboki humanizm, połączony z fenomenalnym aktorstwem i przepysznym wyczuciem formy – to obietnica, jaką nowy sezon „Papieża…” składa widzom. Nie ma wątpliwości, że na ich gorącą reakcję nie trzeba będzie czekać tyle co na odpowiedź Watykanu.

Anna Tatarska, Wenecja
Proszę czekać..
Zamknij