Znaleziono 0 artykułów
12.09.2021

It’s a match: Trójkąt erotyczny jak lustro dla związku

12.09.2021
Ilustracja: Izabela Kacprzak

Żyli w nim bohaterowie filmów „Marzyciele” i „Vicky, Cristina, Barcelona”. Z historii kina, obserwacji portali randkowych, ale i z poważnych badań naukowych wynika, że trójkąt jest najpopularniejszą fantazją erotyczną. Ale jak mówi nam 30-letnia Asia, czasem zamiast fajerwerków i szalonych uniesień jest emocjonalny rollercoaster, ból i rozczarowanie.

Wszystko zaczęło się na Tinderze jakieś sześć lat temu. Byłam wtedy singielką, miałam przeświadczenie, że muszę wszystkiego spróbować. Jestem biseksualna, miałam wcześniej doświadczenia i z kobietami, i z mężczyznami. Pierwszy raz wylądowałam w łóżku z dwiema osobami, gdy „zmatchowałam” się z dziewczyną szukającą trzeciej osoby do seksu z nią i jej chłopakiem. 

Trójkąt erotyczny: Kto na tym korzysta

Od początku czułam, że to jej bardziej zależy na tej relacji. Z jego strony to było czysto transakcyjne, nie traktował jej zbyt poważnie, miała głównie werbować mu kolejne dziewczyny. Wtedy zobaczyłam po raz pierwszy, że trójkąt to idealne lustro dla związku dwóch osób. Ten facet w ogóle nie był zaangażowany w sytuację między nami, sprawiał wrażenie, jakby czekał, aż zostanie obsłużony przez nas obie. Z hotelu, gdzie się umówiliśmy, wyszłam rozczarowana. Było mi szkoda tej dziewczyny. Nawet przez chwilę spotykałam się potem tylko z nią, ale widziałam, że jest zakochana w swoim chłopaku, więc w końcu się wycofałam.

Trójkąt erotyczny: Układ, który potrafi namieszać 

Za drugim razem, znów przez Tindera, poznałam parę, która spotykała się tylko na seks. Poszłam, niczego się nie spodziewając, żeby się nie zawieść. A i tak zawód był spory, bo miałam wrażenie, że mogłoby mnie tam w ogóle nie być! Oni skupili się na sobie, a ja się nudziłam. Spotkaliśmy się u mnie, najpierw pograliśmy w „prawda czy wyzwanie”, potem był seks, mechaniczny, nieprzyjemny, pozbawiony emocji, a na koniec oni zaczęli gadać ze sobą o dzieciach. Byłam obolała, żałowałam, że zaprosiłam ich do siebie i po cichu marzyłam tylko o tym, aby już sobie poszli i by więcej ich nie zobaczyć. 

Był jeszcze trzeci raz, który sama zainicjowałam. Choć wspominam go najlepiej, to dziś trochę się za siebie wstydzę. Zaczęło się od tego, że umówiłam się z chłopakiem i zaciągnęłam go do łóżka, choć wiedziałam, że ma dziewczynę. Nie przeszkadzało mi to, nawet pomyślałam, że moglibyśmy zrobić to w trójkę. Dziś mam wrażenie, że przymusiłam tę dziewczynę i niedostatecznie o nią zadbałam. Zresztą ta para rozstała się niedługo po naszym trójkącie i myślę, że to była jedna z przyczyn.

Bo taka, nawet jednorazowa historia potrafi wiele namieszać, zwłaszcza gdy para ma ze sobą nie do końca zdrową relację i jednemu z partnerów zależy bardziej. Tak jak w przypadku tamtej dziewczyny, która zgodziła się na trójkąt po to, by zrobić przyjemność chłopakowi. Jedna strona ma fantazję, a druga przesuwa swoje granice, by ją zrealizować, co tylko pogłębia asymetrię. 

Trójkąt erotyczny: Bilans zysków i strat

Teraz, gdy jestem w stałym związku, na pewno nie chciałabym tego powtarzać. I wcale nie uważam, że każdy powinien tego spróbować. Mam poczucie, że taki układ wymaga dużej odpowiedzialności, by nie popsuć swojej relacji, by i ta trzecia osoba, i druga z pary czuły się dobrze. Ja zawsze byłam „jednorożcem”, czyli tym trzecim ogniwem, więc najłatwiej było mi się wycofać. 

To, co mi się podobało, to eksperyment. Dlatego nie zraziłam się nieudanymi doświadczeniami i próbowałam jeszcze raz. I rzeczywiście, można poczuć haj, przypływ endorfin, gdy wszyscy w jednym momencie czują się dobrze. Tyle że żaden z tych facetów nie starał się za bardzo. Wypomniałam potem jednemu z nich, że był skupiony na sobie, a on mi odpisał: „Ty też się nie sprawdziłaś”. Tak, jakby to była klasówka! To jest na tyle intymne, że każdy powinien w takim układzie czuć się bezpieczny i zadbany. Dziewczyny były znacznie bardziej czułe i zaangażowane. Może z własną płcią jest łatwiej. 

Ilustracja: Izabela Kacprzak

Trójkąt erotyczny: Fakty i mity

Istnieje mit, że trójkąty są zarezerwowane tylko dla bohemy artystycznej czy rockandrollowców, co podsyca aurę wyjątkowości. Tyle że ma on niewiele wspólnego z prawdą. Ostatnio czytałam o badaniach opublikowanych w „Archives of Sexual Behaviour”. Jedna trzecia respondentów przyznała, że choć raz w życiu spróbowała trójkąta. Z tego, co mówią seksuolodzy, również w Polsce ludzie żyli i żyją w takich układach – wystarczy wspomnieć Michalinę Wisłocką. 

Trójkąt pozostaje najpopularniejszą fantazją erotyczną, więc wiele osób spodziewa się szalonych uniesień i filmowych doznań. A jest duże ryzyko rozczarowania. Łatwo zaangażować się emocjonalnie, trzeba liczyć się z odrzuceniem, że dla tej pary to może być tylko jednorazowy wyskok dla urozmaicenia ich życia erotycznego. Można też po prostu się nudzić i patrzeć, jak dwie osoby świetnie się razem bawią. Wydaje mi się, że im lepiej się zna te osoby i im większy ma się wgląd w to, jaką są parą, tym łatwiej być trzecim ogniwem. I na pewno nie warto robić sobie nadziei na przyszłość, bo każdy raz może być ostatni.

Marta Krupińska
Komentarze (1)

Gość12.09.2021, 11:08
To prawda, że w trójkącie bardzo ważne jest zaangażowanie i troska o drugą osobę. Fajnie jakby w artykule znalazły się doświadczenia kilku osób. Moje wspomnienia z takiej przygody są bardzo dobre, za każdym razem budzą we mnie szeroki uśmiech. Miałam ogromne szczęście spotkać się ze wspaniałą parą, wszyscy wzajemnie troszczyli się o siebie i szanowali granice drugiej osoby. Nie zapomnę tego do końca życia. Przykro mi, że bohaterce tego artykułu nie udało się trafić na odpowiednie osoby.
Proszę czekać..
Zamknij