Znaleziono 0 artykułów
12.07.2020

Perfumeryjna poliamoria

12.07.2020
Fot. Express Newspapers, Getty Images

Romantyczne relacje z kilkoma perfumami  gotowe są zaakceptować nawet zatwardziałe konserwatystki. Coraz częściej mieszamy zapachy, by powstał nowy, oryginalny, pasujący tylko do nas.

Choć idea noszenia kilku zapachów naraz (niektórzy nazywają to „warstwowym noszeniem perfum”, inni używają określenia „koktajl”) nie jest niczym nowym, świetnie odnajduje się w coraz bardziej indywidualnym podejściu do mody i urody. Dzisiaj z łatwością kupimy ubrania i dodatki z limitowanych kolekcji albo spersonalizujemy je w dowolny sposób. W specjalnych punktach zaprojektujemy, a następnie wyprodukujemy własną szminkę, a dzięki ofercie niektórych marek kosmetycznych stworzymy krem lub serum skrojone na miarę potrzeb i oczekiwań naszej skóry (taką możliwość oferuje np. marka Clinique z systemem iD). Chcemy się wyróżniać. Celebrujemy inność. Nic więc dziwnego, że gdy nawet niszowe marki perfumeryjne stają się ogólnodostępne, ich produkty zaczynamy traktować jako bazę lub składnik mieszanki, na której ostateczny kształt będzie mieć wpływ wyłącznie nasza wyobraźnia. I która – nawet jeśli zdradzimy innym jej recepturę – na nikim nie będzie pachniała tak samo.

Oprócz tego, że łączymy ze sobą dwa albo trzy różne zapachy, istotnym komponentem takiej mieszanki staje się też nasza skóra – wyjaśnia Alina Szyrle-Kustosz, ekspertka z perfumerii GaliLu. – Gotowe perfumy są zapachem skończonym, wynikają z konkretnej wizji ich twórcy. Nawet jeśli zmienią się nieco w kontakcie z naszym ciałem, stanowią ustabilizowaną kompozycję wybranych do ich stworzenia i produkcji składników. W momencie, gdy warstwowo aplikujemy kilka zapachów, musimy wziąć pod uwagę, że proces mieszania będzie odbywał się na nas i że zapachy te mogą jeszcze bardziej ewoluować – dodaje. Jednak nie tylko skóra wpływa na ostateczny efekt. O tym, jak będzie pachnieć wymyślony przez nas duet, tercet czy kwartet, decydować może też na przykład dieta. Nasze ciało będzie emanować inną wonią w dniu, kiedy jedliśmy pikantne posiłki, a inną, gdy zdecydujemy się na całodobowy detoks sokowy. Długotrwałe spożywanie ostrych potraw, a także tych z dużą ilością czosnku i cebuli może bowiem sprawić, że ciało będzie wydzielać ostrą i drażniącą dla otoczenia woń. Z kolei dieta bogata w owoce i warzywa działa neutralizująco.

Fot. Arthur Elgort/Conde Nast, Getty Images

Mimo że znawcy tematu zachęcają do eksperymentowania i łączenia zapachów metodą prób i błędów (te, które czasami wykluczają się w teorii, w rzeczywistości mogą dać naprawdę ciekawy rezultat – np. bergamotka i oud), zwracają uwagę na to, że lepiej zestawiać perfumy o dość prostej konstrukcji. Łatwiej wtedy przewidzieć rezultat. Może okazać się idealnie trafiony, ale też dziwny i nieprzyswajalny – zarówno dla nas, jak i otoczenia.

Nuta głowy jest tą, którą czujemy najpierw. Jest intensywna, ale szybko się ulatnia.

Następująca po niej nuta serca utrzymuje się znacznie dłużej, bo do kilku godzin, jest cieplejsza i delikatniejsza. Często to ona decyduje o ostatecznym charakterze zapachu i ma wpływ na to, do jakiej kategorii zostanie  on przypisany.

Najniższa w piramidzie to nuta bazy, która rozwija się najpóźniej i tym samym zostaje z nami na długo po ulotnieniu się poprzedzających ją nut.  To właśnie jej wybór będzie odgrywać kluczową rolę w każdej przygotowanej przez nas  kompozycji.

Cały tekst przeczytasz w letnim wydaniu „Vogue Polska”.

Michalina Murawska
Proszę czekać..
Zamknij