Znaleziono 0 artykułów
03.11.2019

Piotr Krzymowski: Homo cellularis to ja

03.11.2019
Piotr Krzymowski, Przed i po, 2019, (Fot. Dawid Paweł Lewandowski, CSW Toruń)

Artysta Piotr Krzymowski, zafascynowany fuzją człowieka z techniką XXI wieku, przygląda się tej hybrydzie krytycznym okiem, obnażając jej ciemne oblicze. Na wystawie „Homo cellularis” opowiada o nowym gatunku człowieka, dla którego technologia stała się przedłużeniem ciała i umysłu. 

Futurystyczne fantazje o zjednoczeniu człowieka z technologią nie są wcale tak odległe, jak nam się wydaje. Już teraz bowiem nie odrywamy dłoni od telefonu komórkowego, pełniącego funkcję kieszonkowego komputera z dostępem do wszelkiej wiedzy. W mgnieniu oka dowiadujemy się o wydarzeniach na krańcach Ziemi i bez ograniczeń komunikujemy się z innymi. W domu wyręczają nas robotyczni asystenci, Alexa i Google Home, a wirtualna rzeczywistość coraz bardziej splata się z realną. Korzystając z dobrodziejstw smartfonów i internetu, często zapominamy o niebezpieczeństwach, jakie ze sobą niosą: uzależnieniach, fałszywym obrazie świata, przemocy. 

Piotr Krzymowski, A touch too much, 2019, (Fot. Dawid Paweł Lewandowski, CSW Toruń)

Należymy do nowego gatunku człowieka, dla którego nowoczesna technologia jest tym, czym kamienne narzędzia były dla homo habilis, a ogień dla homo erectus. Tak przynajmniej uważa Maurizio Ferraris. Włoski filozof ukuł pojęcie „homo cellularis”, sugerujące, że codziennie wykorzystywane urządzenia (zwłaszcza telefony komórkowe) i przestrzeń internetowa stały się przedłużeniem naszych ciał i umysłów. „Homo cellularis” to również tytuł wystawy Piotra Krzymowskiego w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej. Mieszkający w Londynie polski artysta, zafascynowany fuzją człowieka z techniką XXI stulecia, przygląda się tej hybrydzie krytycznym okiem, obnażając jej ciemne oblicze.

Współczesne ABC

Pierwsza praca na ekspozycji w CSW to parafraza teledysku do piosenki „Alphabet” Amandy Lear. W utworze disco z 1977 roku wokalistka melorecytuje abecadło, przypisując kolejnym literom osobiste skojarzenia: „F to full nagość”, „R to rockowy fan”. Krzymowski wzbogacił wideoklip o zdjęcia ilustrujące najczęstsze wyniki wyszukiwania w przeglądarce Google. Pojawiają się więc m.in. magazyny Amazona, newsy BBC, Donald Trump, profile z Facebooka i Grindra, Kanye West, X Factor czy Zara. „Czas upływa i świat się zmienia, oto nowy alfabet dla dzieci mojego pokolenia” – deklamuje Amanda Lear. Urodzony w 1989 roku Piotr Krzymowski, idąc jej śladem, kreuje „ABC” dla swojej generacji – milenialsów.

Piotr Krzymowski, Kiedy Alexa spotkała Google Home i Siri, 2019, (Fot. Dawid Paweł Lewandowski, CSW Toruń)

Za alfabet współczesności uznać można także pracę „Apple-Zippo” – marmurową tablicę, na której za pomocą lasera zostały wygrawerowane popularne logotypy: Apple, Boomerang, Camel, Lufthansa, McDonald’s, Nike czy Xbox. Nieprzypadkowo artysta wybrał kamienną płytę jako medium dla tych ideogramów. Nawiązał w ten sposób do archaicznych nośników treści, praw i opisów życia pokroju kamienia z Rosetty, kodeksu Hammurabiego i dysku z Fajstos. Ryjąc znaki towarowe w szlachetnym kruszcu, zapewnił im trwałość bliską egipskim hieroglifom, a jednocześnie uwidocznił absurdalną aurę świętości i prestiżu, jaką się im dziś często nadaje. 

Wirtualne standardy

Niejednokrotnie słyszeliśmy, że jeżeli czegoś lub kogoś nie ma na Facebooku, to nie istnieje, a jeśli zdjęcie na Instagramie nie zostanie oznaczone odpowiednim hasztagiem, przepadnie w gąszczu obrazów, nawet gdyby atrakcyjnością dorównywało World Press Photo. W projekcie „#” z 2018 roku Krzymowski sfotografował (przy użyciu aparatu Zenit) turystyczne szlagiery Polski i Europy. W każdym kadrze widnieje symbol „#”, ułożony z palców artysty. Cykl ten przywodzi na myśl serię „Fuck Off” Ai Weiweia. O ile środkowy palec pokazywany przez Chińczyka w stronę placu Tiananmen, Białego Domu lub Bundestagu uznać można za wyraz protestu, o tyle hasztag Polaka na tle florenckiej rzeźby Dawida czy Wawelu wydaje się pustym gestem. Internetowy znak nijak przecież nie pasuje do zdjęcia wykonanego techniką analogową. Jednak odruch oznaczania, tagowania jest silniejszy od rozsądku.

Piotr Krzymowski, Alfabet (według Amandy Lear), 2017 (Fot. Dawid Paweł Lewandowski, CSW Toruń)

O tym, jak bardzo przywykliśmy do zasad oraz wizualnych standardów panujących w świecie internetu, artysta opowiada też poprzez instalację „Before and After”. Krzymowski skonfrontował w niej replikę popiersia Dawida z monitorem, na którym twarz artysty poddawana jest retuszowi w aplikacji Facetune. Klasyczny kanon męskiej urody (wzmocniony w renesansie) mierzy się ze współczesnymi wymogami, jakie stawia wirtualna rzeczywistość: wydatne kości policzkowe, równomierna karnacja, duże oczy. Ostatecznie jednak na ekranie telewizora śledzimy ciągłą przemianę oblicza Krzymowskiego, które z każdą modyfikacją coraz mocniej ulega odczłowieczeniu. 

Smartfonowe zombie

Ekspozycyjną przestrzeń toruńskiego CSW przenikają odgłosy rozmowy toczącej się między animowanymi avatarami Google Home, Alexy i Siri. Animoji wirtualnych asystentów zadają sobie pytania: „Czy masz łaskotki?”, „Czym jest miłość?”, „Jesteś robotem?”. Z tej prozaicznej i chwilami żartobliwej wymiany zdań przebija refleksja o ontologicznej naturze internetowych postaci. Choć mają człowiecze rysy, nie są ludźmi. Znają słownikowe definicje emocji, ale nie potrafią ich doświadczać ani odwzajemniać. Ich byt warunkują elektroniczne połączenia, algorytmy i encyklopedyczne bazy danych. „Poradzono mi, aby nie dyskutować o moim statusie egzystencjalnym” – wyznaje Siri. Homoidalni bohaterowie wirtualnego świata – jakkolwiek przyjaźni i pomocni – dowodzą, że próżno szukać w sieci prawdziwie ludzkiego pierwiastka.

Piotr Krzymowski, Swombie, 2019, (Fot. Dawid Paweł Lewandowski, CSW Toruń)

Czy gatunkowi homo cellularis grozi wymarcie? Tego nie wiemy – jeszcze. Z pewnością sam ściąga na siebie takie ryzyko. Jak zauważa kurator wystawy Mateusz Kozieradzki: – Osoby zatracające się w sieci zdają się zapominać o otaczającym je świecie realnym
Wedle statystyk co roku w Chinach pod kołami samochodów ginie 68 tysięcy pieszych, wgapionych w ekran smartfonu. Dlatego w miastach Chongqing czy Xi’an powstały specjalne ścieżki dla użytkowników komórek. Człowiek strawiony bez reszty przez technologię został sportretowany w instalacji „Swombie”. Tytuł jest zbitką słów „smartphone” i „zombie”. W szklanych ludzkich głowach Krzymowski umieścił „truchła” zepsutych telefonów, słuchawek do iPhone’a, baterii, pendrive’ów, routera. Szczątki potraktował kwasem siarkowym lub siarczanem miedzi, przez co hybrydyczne głowy zdają się ulegać zepsuciu, rozkładowi, a cała instalacja nabiera postapokaliptycznego charakteru.

Piotr Krzymowski, Swombie, 2019, (Fot. Dawid Paweł Lewandowski, CSW Toruń)

Twórczość Piotra Krzymowskiego jest nierówna. Realizacjom wnikającym w głąb bolączek współczesności towarzyszą projekty trywialne, grające na najprostszych skojarzeniach. Ale czyż nie taka właśnie jest rzeczywistość XXI wieku, o której Krzymowski mówi poprzez swoją sztukę? 
Zapytałem artystę, czy postrzega siebie jako homo cellularis. Odparł via Instagram: – Oczywiście. Nie mam wyjścia. 
Istotnie, z internetowej sieci oraz technologicznego labiryntu nie ma prostych dróg ucieczki. Od zagubienia i zatracenia się w nich uchronić nas może jedynie trzeźwy osąd – uświadomienie sobie tego, jak wirtualny świat (z jego blaskiem i cieniem) oddziałuje na nasze życie. Toruńska wystawa Krzymowskiego może nam w tym pomóc. 

Wystawa „Homo cellularis” Piotra Krzymowskiego w Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu w Toruniu potrwa do 5 stycznia 2020 roku.

 

 

Wojciech Delikta
Proszę czekać..
Zamknij