Znaleziono 0 artykułów
22.12.2018

Podsumowanie 2018 roku: 10 najważniejszych książek, osobowości i wydarzeń literackich

22.12.2018
Katarzyna Surmiak-Domańska „Kieślowski. Zbliżenie” (Fot. Materiały prasowe)

Sława Olgi Tokarczuk sięga daleko. Joana Ostrowska, Remigiusz Ryziński i Marta Madejska opowiadają inną historię Polski. Big Book Festival, Miedzianka Fest i magazyn „Pismo” gromadzą wiernych czytelników . Przekonaj się, które zjawiska okazały się dla naszej literatury przełomowe. 

Olga Drenda „Wyroby” (Wyd. Karakter)

Olga Drenda "Wyroby" (Fot. Materiały prasowe)

Nie ma w Polsce drugiej tak świetnej szeptuchy od przedmiotów. Olga Drenda to niestrudzona antropolożka tego, co w polskim krajobrazie estetycznym kampowe, najczęściej nieświadomie. Kampowe, czyli jak w swoim słynnym eseju z 1972 roku pisała Susan Sontag, tandetne i przerysowane, ale za to wykonane z autentyczną powagą i zaangażowaniem. To najczęściej zaangażowanie oddolne, spontaniczne, własnoręczne. Olga z czułością opisuje rozmaite „Brzydkie Miki”, słodkie kotki i dzieciątka, metaloplastykę i ogrodowe rzeźby z opon, działania rozmaitych pomysłowych Dobromirów i domorosłych rzeźbiarzy, inżynierów i dekoratorów. W swojej poprzedniej książce, „Duchologii”, zastawiała się, co o Polsce mówią przedmioty i praktyki czasu granicznego między komunizmem a kapitalizmem. W „Wyrobach” pokazuje, że dziś, w czasach gadżetu, taniości z taśmy, globalizacji, dookoła nas wciąż są przedmioty, które choć może tandetne, niedorobione, w złym guście, mają w sobie w sobie historię i prawdę. W przeciwieństwie do powszechnego fabrycznego kiczu.

Joanna Ostrowska „Przemilczane. Seksualna praca przymusowa w czasie II Wojny Światowej” (Wyd. Marginesy)

Joanna Ostrowska "Przemilczane" (Fot. Materiały prasowe)

Temat przymusowej pracy seksualnej kobiet po wojnie został uznany za tabu i, aż do niedawna, nie było dla niego miejsca w popularnym dyskursie: w książkach, w muzeach, w prasie. Zmieniła to między innymi naukowa kwerenda Joanny Ostrowskiej, która krok za krokiem zrekonstruowała system opresji, a także relacje władzy i podległości, w które w realiach wojennych zostały uwikłane kobiety rozmaitego pochodzenia. Rozprawia się z mitami, jakoby „same chciały”, „były pozbawione moralności”, „pochodziły z patologii”, „były nieliczne”, „chodziło o miłość”. Pokazuje, jak powszechna w czasie wojny, a po wojnie, jak gremialnie niewidzialna, stała się ich krzywda. Podkreśla, że kobiety po raz pierwszy skrzywdzono, tworząc ten system ucisku, a drugi raz, odbierając im głos, skazując je na zapomnienie. Zbiera skrawki, zdania, fragmenty wspomnień. Robi to z rzetelnością naukowczyni, ale też z pasją feministki, która wie, że to, jak wygląda polityka historyczna, warunkuje też przyszłość współczesnych kobiet.

Marta Madejska „Aleja Włókniarek” (Wyd. Czarne)

Marta Madejska „Aleja Włókniarek” (Fot. Materiały prasowe)

Polska moda to nie są, a przynajmniej nie tylko, czerwone dywany i celebryci. Jej sens i serce bije w fabrykach i szwalniach, w których niegdyś pracowały włókniarki, a dziś szwaczki. Marta Madejska z reporterską swadą, ale też skrupulatnością historyczki i etnografki odnajduje i porządkuje opowieści dawnych włókniarek i robotnic, uzmysławiając nam, że ich historia to równie ważny, co deprecjonowany rozdział opowieści o emancypacji Polek. A także o tym, jaką cenę trzeba było za nią zapłacić. Jest tu też o historii ruchu robotniczego, o awansie klasowym, o naturze patriarchatu. To historia o tożsamości – robotnicy, kobiety, pracownika, wpisana w historię rewolucji przemysłowej, komunizmu, a potem transformacji i kapitalizmu. Szwaczka jest dziś najmniej pożądanym zawodem w Polsce. Marta Madejska chce przywrócić włókniarkom szacunek i miejsce w panteonie wzorów do naśladowania. Książkę tę czyta się też jako opowieść o współczesnych niewolnicach przemysłu mody, które dziś przeżywają swoją „Ziemię obiecaną” w sweatshopach Kambodży czy Bangladeszu. U podstaw przemysłu mody często leży wyzysk, upokarzająco niska płaca i wielki wysiłek, najczęściej kobiet właśnie.

Remigiusz Ryziński „Dziwniejsza historia” (Wyd. Czarne)

Remigiusz Ryziński „Dziwniejsza historia” (Fot. Materiały prasowe)

Dziwniejsza historia. Aż chce się powiedzieć po angielsku, a queerer story. Ryziński kłiruje historię Polski – tę najtrudniejszą, wciąż bolesną, wojenną, – kłiruje, ale to nie znaczy, że ją przegina. Pokazuje natomiast, że ta dziwniejsza historia jest normalną częścią historii powszechnej. Zasługuje na powszechne rozpoznanie, przeżycie i wkluczenie w doświadczenie zbiorowe. To historia o tym, że każda historia jest dziwniejsza. Nie ma normalności. Są tylko polityka historyczna i normalizacja. To historia tak dziwna, jak dziwni jesteśmy my, ludzie, i jak dziwnymi czasem są wojna, kryzys, czas totalitarny. To historia o tym, że przez te dobrze rozpoznane, zapisane w podręcznikach wydarzenia, przez historię wojny, Zagłady i PRL-u, piszą się opowieści wciąż niewysłuchane. Opowieści tych, którzy wciąż, wiele lat po wojnie, ukrywali się, nakładali maski, zastanawiali się, co mówi ich wygląd, czy „przejdą” jako normalni. Bez historii polskich gejów, lesbijek i wszystkich, którzy nie mieścili się w jasnych, przyjętych przez tych „normalnych” ramach, nie będziemy mieli pełnego obrazu wojennej traumy i udręki PRL-u, ale też nie będziemy wiedzieć o tym, jakie wtedy było życie. Mimo wszystko. Życie to przecież miłość, seks, zdrady, plotki, ciuchy, ciała, trunki, mieszkania, pisuary, restauracje. A to wszystko Ryziński opisuje językiem wrażliwym, ale nigdy z patosem, z reportażową oszczędnością, ale też z potoczystością powieściopisarza. Nie boi się też wdzięku, humoru, śmiechu. W końcu one i oni także się tego nie bali.

Magdalena Grzebałkowska „Komeda” (Wyd. ZNAK) oraz Katarzyna Surmiak-Domańska „Kieślowski. Zbliżenie” (Wyd. Agora)

Magdalena Grzebałkowska „Komeda” (Fot. Materiały prasowe)

Dwie książki, które razem ważą chyba więcej niż pozwala się wnieść w bagażu podręcznym w WizzAirze. Ale ich waga jest przede wszystkim merytoryczna. To wciągające jak serial na Netfliksie opowieści o osobowościach – muzyku i filmowcu, które popkultura i historia starają się na zmianę ubrązowić albo spłycić. To wnikliwa, ale też czuła, a czasem krytyczna analiza twórców, którzy chowali się za swoimi dziełami, plątali tropy, nie dali się zaszufladkować, nawet swoim współczesnym. Wokół których powstały koterie, a czasem wręcz kulty. Bywali też nienawidzeni, a co najmniej określani jako trudni. Zarówno Komeda, jak i Kieślowski stworzyli w sztuce nowe obszary wrażliwości, języki wyrazu opowiadania o tym, co ludzkie. Swoim życiem i twórczością komentowali też i inicjowali, jak to świetnie wydobywają autorki, to, co dookoła: obyczaj, nastrój społeczny, modę. Kształtowali lęki i pragnienia, wpływali na politykę i tworzyli także to, o czym mówimy: polskość. To był najlepszy dwupak na rocznicę odzyskania niepodległości.

Małgorzata Rejmer (Fot. Katarzyna Lasoń)

Małgorzata Rejmer „Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii” (Wyd. Czarne)

Małgorzata Rejmer „Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii” (Fot. Materiały prasowe)

Niezależnie od tego, o czym pisze, Rejmer potrafi w reportażu oddać piękno ludzkiego doświadczenia. Często bolesne, pęknięte, zawsze przejmujące. Jest jedną z nielicznych reporterek, które prowadzą swoją opowieść prawdziwie literacko, żeby nie powiedzieć, poetycko. Trudno wtedy uniknąć kiczu, pretensjonalności, a jednak jej się udaje. Albania Rejmer to kraj przeorany cierpieniem, ale też nieoczywisty. Daleki od stereotypu dzikiego państwa z osiołkiem, zemstą krwi i starym mercedesem. Autorka pokazuje, jak Albania boryka się z kolejnymi ideologiami, systemami, traumą i słabościami. Kraj, który właśnie teraz – wraz ze studenckimi protestami w Tiranie – znów znajduje się na krawędzi zmiany.

Olga Tokarczuk

Olga Tokarczuk (Fot. East News)

Nie ma dziś ważniejszej polskiej pisarki. Zresztą to już autorka globalnej wioski. Jej sława podróżuje. Olga nie jest już tylko głosem „stąd”. Jej książki, takie jak „Bieguni” czy „Księgi Jakubowe”, budują międzynarodowy język refleksji o tożsamości w czasach migracji, język opowiadania o jednoczesnym lęku przed wykorzenieniem i pragnieniu nieustannej podróży. Lęk karmiony jest przez tych, którzy uważają, że obcy przyjdzie i zabierze nasz dom. Wanderlust z kolei napędzany jest obietnicami, że tam gdzieś indziej, za płotem, będziemy lepsi, znajdziemy sens życia. Za „Biegunów” Olga dostała Międzynarodową Nagrodę Bookera, była też nominowana do najważniejszej amerykańskiej nagrody, National Book Award, „Księgi Jakubowe” otrzymały zaś Międzynarodową Nagrodę Literacką i zostały nominowane do francuskiej nagrody Prix Femina. Olga przywraca wiarę w moc opowieści, wiarę w pisarza jako opowiadacza, który pozwala przetrwać w czasie, gdy narracje się rwą, mieszają, zaprzeczają sobie i gdy wybrzmiewają propaganda i pustosłowie.

Miedzianka Fest

Miedzianka Fest (Fot. Krzysztof Kaniewski/REPORTER, East News)

Kościół w Miedziance stał się w mijającym roku prawdziwą Jasną Górą reportażu. Adam Robiński mówił tu o krajoznawstwie, Jarosław Mikołajewski o poezji, Wojciech Nowak o swoich spotkaniach z lokalnymi mieszkańcami, a Olga Tokarczuk o tym, czym są droga i dom. W górę serca! Reportaż to piękna religia, uwielbienia codzienności i czułości do bliźniego. Miedzianka zaś to festiwal niesamowity. I, nie popadnę w przesadę, jeśli dodam, że mistyczny. Kameralny, odsunięty od pędu i codzienności. Tutaj ludzie od rana do nocy słuchali opowieści – na spacerach, na trawie pod gołym niebem, w kościele, w ciemności pod gwiazdami. Można było zobaczyć, jak się do reportażu improwizuje, jak się reportażowo rysuje, przejść się po miejscu, które istnieje już tylko w książce Filipa Springera i porozmawiać z całkiem realnymi pisarzami, którzy snuli się po okolicy, czyli po przepięknych sudeckich wzgórzach obrośniętych obfitością zieleni. Nigdzie indziej nie widziałam tak skupionej i otwartej, uważnej publiczności. A do tego przepyszne piwo w browarze Miedzianka. Gratulacje dla twórców: Fundacji Intytut Reportażu oraz m.in. Filipa Springera, Julianny Jonek-Springer, Kamila Bałuka i Olgi Gitkiewicz.

Magazyn Pismo

Jedyny magazyn, w którym teksty mają rozmiar niektórych książek, a każde wydanie jest jak książkowa premiera i tort z całym mnóstwem wisienek. Fikcja i non-fiction: opowiadania, felietony, eseje, wiersze, wywiady, reportaże i fotoreportaże. Największe nazwiska polskiej literatury, które piszą teksty do prasy? Nie miałam nadziei, że to się wydarzy. A jednak każdy spis treści jest jak lista nominacji do nagrody Nike. Jakby tego było mało, eseje są starannie dobrane i zredagowane z rzadką dziś skrupulatnością i elokwencją. To literatura na łamach prasy. Do kolekcjonowania, czytania po raz kolejny, smakowania – ten miesięcznik nie ma daty ważności.

Big Book Cafe i Big Book Festival

Big Book Cafe (Fot. East News)

Zeszłoroczny festiwal Big Book ze swoim tematem przewodnim „Ekspedycja” to było prawdziwe objawienie. Okazało się, że można o literaturze pięknej mówić nieszablonowo, pokazywać ją w kontekście nieoczywistym, oprócz standardowych dyskusji i spotkań autorskich, w ramach rozmaitych, czasem kompletnie nieliterackich (wspinaczka na ściance!) zadań odzierano pisarzy z ich zbroi, póz, ćwiczono w nich człowieczeństwo i poczucie humoru.

Przez cały rok można zaś zachwycać się książkami w Big Book Cafe przy Dąbrowskiego w Warszawie, gdzie praktycznie codziennie odbywa się jakieś nieszablonowe literackie wydarzenie. Twórczynie festiwalu i kawiarni, Anna Król i Paulina Wilk, to niewyczerpane źródło pomysłów: kabaret, open mike, koncert, slam, klub książki. To miejsce kocha literaturę miłością równie intensywną, co bezceremonialną, kumpelską i oczywiście, siostrzaną. Dziewczyny wiedzą dobrze, że bez książek świat będzie nudny, bo nie będzie w nim opowieści, anegdoty, przygody. I świetnie przekonują do tego innych.

Karolina Sulej
Sortuj wg. Najnowsze
Komentarze (2)

Jacov Virginsky
Jacov Virginsky27.12.2018, 22:33
Nie, to naprawdę jest głupie, gdy pisze Pani, że camp jest nieświadomy. JEST świadomy. Dzizas. Polecam wydawnictwo Karakter i tekst źródłowy: 22. Considered a little less strictly, Camp is either completely naive or else wholly conscious (when one plays at being campy). An example of the latter: Wildes epigrams themselves. Its absurd to divide people into good and bad. People are either charming or tedious. - Lady Windemeres Fan 23. In naïve, or pure, Camp, the essential element is seriousness, a seriousness that fails. Of course, not all seriousness that fails can be redeemed as Camp. Only that which has the proper mixture of the exaggerated, the fantastic, the passionate, and the naïve. http://faculty.georgetown.edu/irvinem/theory/Sontag-NotesOnCamp-1964.html https://www.karakter.pl/ksiazki/przeciw-interpretacji-i-inne-eseje-2012

Wczytaj więcej
Proszę czekać..
Zamknij