Znaleziono 0 artykułów
31.01.2021

„Prime Time”: Polski debiut na Sundance

31.01.2021
Fot. materiały prasowe Next Film

O debiucie na Sundance marzy niemal każdy reżyser. Tam kariery zaczynali Quentin Tarantino, Jim Jarmusch, Steven Soderbergh, Darren Aronofsky i Agnieszka Smoczyńska. W tym roku pierwszy film pełnometrażowy zaprezentował na tym festiwalu Jakub Piątek.

Po obejrzeniu „Prime Time” łatwo się domyślić, co sprawiło, że programerzy największego amerykańskiego festiwalu kina niezależnego zdecydowali o premierze filmu na Sundance. Na pewno dostrzegli, że absolwent łódzkiej filmówki Jakub Piątek zaskakująco flirtuje z popularnym gatunkiem hostage movie (film o porwaniu).

 

Głównym bohaterem „Prime Time” jest Sebastian (Bartosz Bielenia), który w sylwestrową noc z bronią w ręku dostaje się do studia telewizyjnego. Nie żąda okupu, tylko… czasu antenowego dla siebie. W tym celu bierze zakładników – prezenterkę Mirę (Magdalena Popławska) i ochroniarza (Andrzej Kłak). – Nasz film zaczyna się jak klasyczny film o porwaniu, ale w pewnym momencie skręca w dramat psychologiczny. Zależało mi, by opowiedzieć o dynamice spotkania ludzi, których ścieżki nie przecięłyby się w innej sytuacji. „Prime Time” to nie „Szklana pułapka”, choć są tam wybuchy – mówi reżyser Jakub Piątek.

Czasy przełomu

Polskiego widza „Prime Time” uwodzi kostiumem historycznym. Nie tak odległym, bo akcja rozgrywa się w noc sylwestrową 1999 roku. W powrocie do przeszłości pomagają scenografia, stare telefony Nokii z charakterystycznym dzwonkiem i, last but not least, fantastyczne materiały archiwalne, w tym fragmenty sylwestrowego orędzia prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Fot. materiały prasowe Next Film

Osadzenie akcji na przełomie wieków nie jest przypadkiem. Te czasy reżyser (rocznik 1985) dobrze pamięta. – Zreformowano wtedy szkolnictwo i powstały gimnazja. Przez kraj przetaczały się protesty. Protestowali lekarze, pielęgniarki, rolnicy – wspomina reżyser. Miejsce akcji również jest znaczące: – Wychowałem się na telewizji, która kiedyś była czymś więcej niż dzisiaj. Aby dostać się do telewizji, trzeba było być kimś – dodaje.

Podobne artykułyMagdalena Popławska: Byłam na ten zawód skazanaPaweł Smoleński, „Gazeta Wyborcza” W podróż do przeszłości z ciekawością wybrała się aktorka Magdalena Popławska. – To były nerwowe czasy. Ludzie bali się, że zostanie wyłączony prąd i zniknie internet. Ale przygotowując się do roli, czułam też rozrzewnienie – wracałam do czasów, w których ludzie komunikowali się przede wszystkim twarzą w twarz lub przez telefony stacjonarne. 20 lat temu nasze życie wyglądało kompletnie inaczej niż dzisiaj.

Jak spektakularnie zaistnieć?

Fot. materiały prasowe Next Film

Sebastian to postać złożona, chociaż niewiele dowiadujemy się o jego przeszłości. Jest osobą o narcystycznym rysie osobowościowym. Cierpi na deficyt uwagi. – Myślę, że w tamtym czasie dużo ludzi odczuwało taki niedobór i marzyło, by ktoś ich zauważył lub docenił. Zresztą dzisiaj jest chyba podobnie. W pracy nad rolą skupiłem się na odpowiedzi na pytanie, co mogło popchnąć mojego bohatera do tak radykalnego działania – mówi Bartosz Bielenia. – Film nie zdradza jego przeszłości, ale budując tę postać, domyślałem się, co mogło skierować go na taką drogę. Wiedziałem o nim wszystko. Kuba wysyłał mi nawet dziennik, który mógłby pisać ten bohater.

Trudno nie pomyśleć o generacji Nic, o której rozpisywały się media na początku XXI wieku. Pojęcie to spopularyzował Kuba Wandachowicz, lider popularnego wtedy zespołu Cool Kids of Death: „Myśleliśmy, że rzeczywistość nowej Polski pozwoli nam, 20-latkom, jakoś spektakularnie zaistnieć. Myliliśmy się bardzo”. Główny bohater podpisałby się pod tymi słowami. On też bardzo chciałby spektakularnie zaistnieć.

Fot. materiały prasowe Next Film

Aktor jako współtwórca

Aktorstwo jest największym atutem „Prime Time”. Reżyser przyznaje, że miał komfort przeprowadzenia długiego castingu. – Zawsze uważałem, że należy traktować aktorów jako współtwórców, a nie odtwórców – mówi Piątek. Dodaje, że w filmie nie zabrakło też scen improwizowanych, powstałych dzięki temu, że aktorzy byli do ról dobrze przygotowani – korzystali z pomocy konsultantów, np. emerytowanego negocjatora z biura operacji antyterrorystycznych.

Podobne artykułyDemontaż atrakcji: Ciała boskieAdriana Prodeus Bielenia zgodził się na udział w filmie przed wielkim sukcesem „Bożego Ciała”. – Obawiałem się, że Bartek będzie bardzo zajęty. I tak rzeczywiście było. Po oscarowej gali wracał z Los Angeles do Warszawy o piątej rano, a o jedenastej był już na zdjęciach próbnych, gdzie partnerował Magdalenie Popławskiej. Bartek jest świadomym aktorem, wie, jak pracują kamera i światło. Uważnie przy tym dobiera role. To aktor inteligentny i zdyscyplinowany. I świetny człowiek. Można się z nim zaprzyjaźnić – opowiada Piątek.

Z Kubą wspaniale się rozmawia – dodaje Bielenia. – Jest reżyserem pełnym pomysłów, a jednocześnie otwartym na inspiracje. Tworzy na planie fantastyczną atmosferę, na tych zdjęciach chciało się być i dawać z siebie wszystko. To także jeden z nielicznych reżyserów, którzy dzwonią po castingu nie tylko do tych aktorów, którzy dostali rolę, lecz także do tych, którzy jej nie dostali. Tym, którym nie mógł zaproponować roli, dziękował za obecność i za to, że czegoś się od nich nauczył o postaciach.

Fot. materiały prasowe Next Film

Wszyscy żałują, że z powodu pandemii nie mogą pojechać do Park City, gdzie odbywa się festiwal Sundance. „Prime Time” zostanie pokazany amerykańskiej publiczności i zagranicznym przedstawicielom branży filmowej za pośrednictwem platformy internetowej. – Dwa lata temu prezentowałem w Park City na Slumdance [alternatywna impreza filmowa powstała w opozycji do Sundance – red.] film krótkometrażowy, ale szkoda, że nie poznamy na żywo wszystkich ludzi, którym zawdzięczamy premierę „Prime Time” na Sundance. Wierzę, że uda nam się spotkać z publicznością w rzeczywistości wirtualnej.

Łukasz Knap
Proszę czekać..
Zamknij