Znaleziono 0 artykułów
04.06.2020

Polski film w selekcji festiwalu Cannes

04.06.2020
Kadr z filmu "Sweat" (Fot. Natalia Łączyńska/Lava Films)

W „Sweat” motywatorka fitness przewartościowuje swoje dotychczasowe życie, gdy odkrywa, że ma stalkera. To drugi film Magnusa von Horna, doceniony przez festiwalowe jury. – Sam nie udzielam się w mediach społecznościowych, więc tym bardziej fascynuje mnie ilość treści i materiałów, które influencerzy udostępniają każdego dnia. Obserwując je, zacząłem się zastanawiać, co robią, gdy nie postują. Tak narodził się pomysł film – powiedział reżyser w ekskluzywnej rozmowie z Vogue.pl

Po kilkukrotnych zmianach terminu canneński festiwal w tradycyjnej formule został w tym roku ostatecznie odwołany. Jak zapowiedział dyrektor kreatywny wydarzenia, Thierry Frémaux, wybrane filmy będą prezentowane na innych festiwalach oraz w kinach w ciągu kilku następnych miesięcy. Nietypowa formuła prestiżowego wydarzenia nie osłabiła jednak jego znaczenia. Jak zdradził Frémaux, do tegorocznej edycji zgłoszono rekordową liczbę produkcji – ponad dwa tysiące tytułów z całego świata.

„Sweat” Magnusa von Horna, szwedzkiego reżysera od lat mieszkającego w Polsce, przedstawia trzy dni z życia Sylwii Zając (Magdalena Koleśnik), motywatorki fitness, której obecność w mediach społecznościowych nadała status celebrytki. Choć jest śledzona przez setki tysięcy osób, otoczona oddanymi współpracownikami i podziwiana przez dalekich znajomych, w jej życiu brakuje bliskości. Gdy odkrywa, że ma stalkera, przewartościowuje swoje dotychczasowe życie. W filmie wystąpili również Julian Świeżewski, Aleksandra Konieczna i Zbigniew Zamachowski.

 

W rozmowie z Vogue.pl reżyser zdradził, skąd pomysł na film. – Choć sam nie udzielam się zbyt często w mediach społecznościowych, to jestem bacznym obserwatorem wirtualnego świata. Kilka lat temu w sieci zaczęły się pojawiać motywatorki fitness. Wiele z nich zrobiło zawrotne kariery, a inne zniknęły niemal równie szybko, jak się pojawiły. Zafascynowała mnie ilość treści i materiałów, które udostępniały każdego dnia. Obserwując je, zacząłem się zastanawiać, co takie osoby robią, gdy nie są online. I tak narodził się pomysł na film.

Decyzja, by poświęcić film współczesnemu zjawisku, jest również próbą zmierzenia się z przyjętymi stereotypami i uprzedzeniami wobec influencerek. Ponieważ wiele motywatorek fitness to kobiety, muszą się często zmagać z podwójną falą hejtu. Jak podkreśla reżyser, „Sweat” ma zachęcać do refleksji nad tym, jak łatwo przychodzi nam ocenianie innych w dobie mediów społecznościowych. – Ponieważ sam nie mam swobody dzielenia się swoją codziennością, zawsze fascynowały mnie osoby, które robią to z taką łatwością. Spontanicznie, bez cenzury. Jedni to lubią, inni – nie. Ale w środku wszyscy jesteśmy tacy sami.

Mangus von Horn (Fot. materiały prasowe)

Zapytany, jakie to uczucie zobaczyć swoje nazwisko w tak prestiżowym konkursie, odpowiedział: – To niezwykłe uczucie. Oczywiście bardzo żałujemy, że tegoroczna edycja festiwalu się nie odbędzie, ale mimo to wyróżnienie pomoże nam dotrzeć do widzów, a to jest najważniejsze. To daje nam moc – zaznaczył. Von Horn docenił również decyzję organizatorów, by w tym roku nie dzielić filmów na sekcje, co pozwala wszystkim tytułom startować z równych pozycji.

„Sweat” to drugi film von Horna prezentowany w Cannes. W 2015 roku jego „Intruz” znalazł się w selekcji Director's Fortnight. Reżyser przyznał, że te wyróżnienia nie zmieniły jego podejścia do kina. – W każdym moim filmie staram się eksperymentować z formułą. „Sweat” miał być obrazem pełnym kolorów, energetyzującym i dynamicznym. I choć zmieniło się opakowanie, mój sposób myślenia i budowania historii pozostaje taki sam. Kiedy pracuję nad filmem, najważniejszym etapem jest stworzenie postaci, która zaczyna żyć własnym życiem, najpierw na papierze, a potem na ekranie. To ona, a nie ja, decyduje o tym, jak potoczy się jej historia – mówi von Horn.

Na jakie filmy z tegorocznej edycji reżyser czeka najbardziej? „Pleasure” Ninji Thynberg, duńską produkcję „Druk” Thomasa Vinterberga i dzieła Steve’a McQueena.

Julia Właszczuk
Proszę czekać..
Zamknij