Znaleziono 0 artykułów
22.01.2019

Psychofanka Warszawy

22.01.2019
„Warszawa/Warsaw” (Fot. Szymon Sawicki / Warszawawarsaw.com)

Przewodnik Agnieszki Kowalskiej „Warszawa/Warsaw” to instrukcja obsługi miasta. Ze wszystkimi jego najdziwniejszymi, najpiękniejszymi i najbardziej tajemniczymi miejscami. Za niezmordowaną pracę dla stolicy autorka powinna zostać jej honorową obywatelką. 

Wielu ludzi, Ameryki tu nie odkrywam, Warszawą gardzi. Przyczyny są rozmaite. W przypadku jednych to resentyment, część razi architektoniczny rozgardiasz miasta, jeszcze innych jego wielkość, nie bez znaczenia jest także stołeczny pęd za karierą i pozerstwo (tzw. warszawka). Mam wrażenie, że nasza Warszawa jest zwykle traktowana zbyt powierzchownie. Bo przecież naprawdę można ją pokochać miłością wielką. Pięknych ludzi i miejsc jest w niej bez liku. Wie o tym od zawsze warszawianka rodem z Grochowa, która dobrych dwadzieścia lat swojego życia poświęciła na sławienie stolicy, trzymając nieustannie rękę na tutejszym pulsie.

„Warszawa/Warsaw” (Fot. Szymon Sawicki / Warszawawarsaw.com)

Agnieszka Kowalska, z wykształcenia historyczka sztuki, z zawodu dziennikarka, najpierw opisywała warszawskie życie kulturalne w „Stołecznej Gazecie Wyborczej” i „Co Jest Grane”, by potem rozkręcić z dziennikarzem muzycznym Łukaszem Kamińskim autorską rubrykę pod tytułem „Zrób to w Warszawie!” (fejowy fanpejdż ma dzisiaj ponad pięćdziesiąt tysięcy lajków), która rozwinęła się niebawem w rozchwytywaną książkę. O sukcesie tego pomysłu świadczyły nie tylko kolejne wydania i znakomita sprzedaż, ale także to, że kopiowały go kolejne miasta – Kraków czy Poznań. Po „Zrób to w Warszawie!” był warszawski magazyn kulturalny „WAW” (robiliśmy go razem przez rok), a potem kolejne drukowane cuda Agnieszki: „Warszawa. Architekci, projektanci, aktywiści o swoim mieście”, „Warszawa kulinarna” i ostatnio „Warszawa/Warsaw”, której drugie wydanie trafiło niedawno do księgarń. To się nazywa mieć obsesję na punkcie miasta.

„Warszawa/Warsaw” (Fot. Szymon Sawicki / Warszawawarsaw.com)

Co tu dużo gadać, Kowalska jest Warszawy psychofanką. Nie taką jednak, co sobie reprodukcję weduty Canaletta wiesza w salonie, by patrzeć z utęsknieniem na to, jak w osiemnastym wieku wyglądała ulica Miodowa, ale taką, co wspina się na dach Instytutu Awangardy przy Alei Solidarności, by odkrywać przed ludnością tubylczą i napływową miejsca nieoczywiste. I do tego z widokami takimi, że w imię Ojca i Syna! Robiła to na długo przed naszym poznaniem, a znamy się jedenaście lat, gdy to zjechałem do Warszawy z krakowskim tobołkiem, spragniony szybkich tramwajów i tempa większego, ale i bogactwa, jakie daje poharatane przez życie dwumilionowe miasto. Była więc Agnieszka moją przewodniczką i wskazywała najpierw tekstami, a potem – kiedy się zaprzyjaźniliśmy – także osobiście najciekawsze miejsca, cudowne wydarzenia i wspaniałych ludzi. Była, przysięgam na Grubą Kaśkę i Chudego Wojtka (pozdro dla kumatych), moim kluczem do miasta. Nie wiem, czy była przez lata jakaś galeria, sklep z dizajnem, knajpa, księgarnia, czy też dzielnica, ulica, podwórko i zakamarek, w który nie zajrzeliśmy. A zaczynało się zwykle od esemesa od Kowali, że gdzieś otwiera się coś i natychmiast musieliśmy tam podreptać, by komisarycznie zobaczyć nowy punkt na mapie Warszawy. I nie było w tym żadnego fafarafa, żadnego oglądania lokali dla gwiazd tefałenu, tylko prawdziwe miejsca z prawdziwymi ludźmi. Nie tymi z plastiku, bo warszawka głowy Kowalskiej nigdy nie zajmowała. Zajmowała ją zawsze WARSZAWA.

I oto jest, przyszła do mnie jako chanukowy prezent, ale dopiero w styczniu mogłem do niej spokojnie zasiąść. Jest piękna „Warszawa/Warsaw” z numerem dwa, przygotowana, tak jak i poprzednie wydanie, z ekipą Mamastudio. A w środku (po polsku i angielsku) prawie czterysta stron stołecznych cieszotek: perły architektoniczne, duża dawka najnowszego designu, wielkomiejska moda i najlepsze wyszynki, ale także to, co zawsze Agnieszkę Kowalską kręciło – najfajniejsze dzielnicowe i dalekie od turystycznych szlaków okolice oraz enklawy zieleni (sama autorka to od kilku lat zapalona działkowiczka) i (a jakże!) bardzo dużo kultury. Właściwie można by „Warszawę/Warsaw” potraktować jak instrukcję obsługi miasta. Nigdy nie miało dla mnie wiele wspólnego z obiegową o nim opinią. Dlatego pewnie tak fascynuje zagraniczną hipsterkę ciągnącą do Warsaw w ilościach coraz większych. Hipsterkę, która nie jest obciążona dziedziczną w niemal całej Polsce niechęcią do stolicy. Pociąga ją miasto, które nosi ślady tragicznej historii dwudziestego wieku. Stało się więc najprawdziwszym Feniksem, swoistą hybrydą Wschodu i Zachodu. 

Za tę niezmordowaną pracę dla Warszawy – pomyślałem sobie, czytając i oglądając rzeczoną książkę – powinna Agnieszka Kowalska zostać jej honorową obywatelką. To się oczywiście nie wydarzy, bo Warszawa tym tytułem obdarza osoby w wieku powązkowskim. W każdym razie robi Kowala swoimi książkami dobrze nam wszystkim: i autochtonom, i naturalizowanym, i turystom, którzy odkrywają dzięki niej Warszawę, jakiej nie znali. Warszawę będącą fascynującym, żywym, rozwibrowanym, przepoczwarzającym się, dziwnym miastem. Nie wierzę, że można wziąć do ręki „Warszawę/Warsaw” i jej nie pokochać (jeszcze bardziej). Normalnie w głowie mi się to nie mieści.

Mike Urbaniak
Proszę czekać..
Zamknij