Znaleziono 0 artykułów
31.12.2022

(Nie)wierność na własnych zasadach

31.12.2022
Psycholożka Anna Cyklińska o wierności i zdradzie w związku / Fot. Paramount Pictures, Getty Images

Gdzie kończy się wierność, a zaczyna zdrada? Kwestia, która wzbudza tyle emocji, nie ma jednej, obiektywnej definicji. Pojmujemy ją w kategoriach normatywnych, ale te normy pozostają domniemane. Leżą ukryte gdzieś między naszymi przekonaniami na temat świata i innych. Mówią, że coś jest dobre albo złe. Tymczasem między tymi skrajnościami leży wiele niuansów, które dla różnych osób mogą znaczyć co innego, jak wyjaśnia psycholożka Anna Cyklińska, autorka „Przewodnika po emocjach”.

Będąc dziewczynką, miałam dwa źródła, na bazie których budowałam obraz relacji partnerskich. Z jednej strony były to trwające od lat małżeństwa, które obserwowałam w rodzinie. Z drugiej – te kreowane przez komedie romantyczne. Na ekranie odbywały się ekscytujące dramaty: flirt z asystentką, pocałunki z przypadkowo poznanym facetem (zwykle w stanie upojenia) czy przygodny seks – a to wszystko często obok życia w stałej relacji. W rzeczywistym świecie jednak rzadko słyszałam o takich historiach.

Te dwa różne obrazy, na które wielu z nas było wystawianych, sprawiają, że temat wierności i zdrady bywa wieloznaczny. Nasze interpretacje, opierające się na schematach rodzinnych, kulturze i własnych doświadczeniach, są połączeniem różnych wpływów.

Kiedy wszędzie widzimy zdradę

Jedna z moich pacjentek miewała ataki lęku związane z wyobrażeniem, że jej chłopak mógłby ją zostawić dla kogoś innego. Obawa ta wynikała z kontekstu zawodowego i obejmowała flirt z inną osobą. Kiedy zaczęłyśmy o tym rozmawiać na chłodno, okazało się, że nie ma właściwie żadnych sygnałów ani racjonalnej podstawy, aby tak się stało.

Dla mojej pacjentki potencjalna zdrada wiązała się nie tylko z odrzuceniem przez partnera, lecz także z utratą tożsamości bycia partnerką oraz drastycznym spadkiem poczucia własnej wartości. Wierność miała mieć zatem sztywne granice, żeby uchronić dziewczynę przed katastrofą. To pierwszy model granic między wiernością a zdradą – konserwatywny, choć niekoniecznie o religijnym podłożu. 

Model ten często opiera się na wzajemnej zazdrości. To uczucie utożsamiane z miłością, alarmujące, że należy ochronić własne terytorium. Pojawia się, gdy odczuwamy zagrożenie dla naszej relacji, choć tak jak u mojej pacjentki, często bez jego fizycznej obecności. Obnaża skłonność do traktowania ludzi jak własności, co stoi w sprzeczności do potrzeby autonomii w relacjach.

Zazdrość bywa złożona i niesie za sobą wiele innych emocji. Przede wszystkim lęk – przed utratą lub odrzuceniem, który może kierować nas ku unikaniu lub przeciwnie, mobilizacji do działania. Złość, która nadaje zazdrości płomiennego charakteru, to reakcja na przekroczenie naszych granic. Smutek, który sygnalizuje zranienie, zawód lub rozczarowanie. A także poczucie winy – często odczuwane w konsekwencji przeżywania zazdrości.

Związek nie na wyłączność

Robert Redford i Demi Moore w filmie Niemoralna propozycja / Fot. Paramount Pictures, Getty Images

Do pewnego stopnia zazdrość jest istotną emocją. Dzięki niej wiemy, że osoba, którą lubimy lub kochamy, jest dla nas ważna i chcemy jej uwagi. Na dłuższą metę sygnalizuje coś innego – przekonanie o własnej gorszości i niewystarczalności. Jeśli przyglądamy się bliskiej osobie z obawą o niewierność, to zaczynamy doszukiwać się sygnałów, które mogą to potwierdzać. Cierpi na tym wzajemne zaufanie i nastawienie do drugiej osoby.

To, w jak różny sposób zazdrość może funkcjonować w związkach, świetnie obrazuje drugi sezon „Białego Lotosu” – serialu, który niedawno miał swój finał na HBO. Dla Harper i Ethana podejrzenie zdrady drugiej osoby było tożsame ze złamaniem zaufania i rzutowało na negatywny nastrój i nastawienie bohaterów. Natomiast dla ich towarzyszy podróży – Daphne i Camerona – skoki w bok były cicho akceptowane przez oboje małżonków.

To model drugi – liberalny, wyluzowany, choć w tym konkretnym przypadku nie do końca szczery. U wspomnianej pary podejrzenie o bliski kontakt z inną osobą wzbudzało seksualne napięcie, a wzajemne przyzwolenie na nie pozwalało na cieszenie się włoskimi wakacjami niemal bezstresowo. Nie wiemy jednak, czy wzajemna zgoda na niewierność była jawnie zakomunikowana.

Granica wierności – stała czy płynna?

Związki uwzględniające więcej niż dwie osoby to nie wymysł XXI w. – mamy przecież poligamiczne małżeństwa, np. w krajach islamskich, oraz wiele przykładów z historii, choć zazwyczaj wiążą się one z małżeństwem jednego mężczyzny z wieloma kobietami.

We współczesnym modelu liberalnym obopólna zgoda jest podstawą w tworzeniu relacji otwartych czy poliamorycznych. Również wzajemny szacunek i poczucie własnej wartości osób partnerskich pozwalają na stabilne trwanie takich związków. Kluczem do wypracowania zdrowego konsensusu jest wspólne ustalenie granic, tak aby szanowały potrzeby obojga lub większej liczby osób.

Pociąganie do odpowiedzialności jest możliwe tylko, kiedy do relacji zostały wniesione zasady. W przeciwnym razie ulegamy częstemu zniekształceniu poznawczemu i zaczynamy „czytać w myślach”. Tworzymy założenia i oczekiwania wobec drugiej osoby, które pozostają niewypowiedziane.

W kryzysowym momencie ustalone wcześniej granice mają nas chronić. Są jak bufor przeciwko nadinterpretacji i zachęcają do rozmowy. To, gdzie je postawimy, wcale nie musi być tak samo oczywiste dla partnerów. U mojej pacjentki już sama rozmowa z inną kobietą wzbudzała podejrzliwość i emocjonalnie była trudna do zaakceptowania. Jednak osoby żyjące w otwartych lub poliamorycznych związkach mogą sobie pozwolić na zdecydowanie więcej – randkowanie, nawiązywanie emocjonalnych czy seksualnych relacji.

Relacja na własnych zasadach

Dysonans tkwi w braku obiektywnej definicji zdrady. Pojmujemy ją w kategoriach normatywnych, ale te normy pozostają domniemane. Leżą ukryte gdzieś między naszymi przekonaniami na temat świata i innych. Mówią, że coś jest dobre albo złe. Tymczasem między tymi skrajnościami leży wiele niuansów. Oglądanie pornografii, przyjaźnienie się z byłą partnerką lub partnerem czy długa rozmowa z inną osobą na imprezie – to tylko przykłady sytuacji, które w kimś mogą wzbudzać zazdrość, a w innym spokój i zaufanie.

W rzeczywistości większość z nas buduje relacje w modelu trzecim – gdzieś pośrodku spektrum wierności. To model, w którym zwykle rozumiemy zdradę jako emocjonalne zaangażowanie lub fizyczny kontakt z osobą trzecią, jak w pierwszym scenariuszu, czerpiąc przy tym z dobrodziejstw otwartego dialogu i jasnego stawiania granic, jak w drugim modelu.

Zamknięcie się na jeden, utarty schemat myślenia będzie powodowało dążenie do racji. Podczas gdy dialog, autentyczność, wyrażanie swoich uczuć i potrzeb nastawia nas na budowanie relacji. Ogromnym atutem budowania świadomych związków jest właśnie element „szycia na miarę” własnych zasad. Nie da się zatem jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, gdzie leży granica między wiernością a zdradą. Można natomiast wspólnie postawić ją tam, gdzie się chce.

Anna Cyklińska
Proszę czekać..
Zamknij