Znaleziono 0 artykułów
09.10.2022

„Paryż pani Harris”: Kopciuszek w sukni Diora

09.10.2022
Fot. Materiały pasowe

Współczesna baśń o sile mody odmieniającej życie, skrywanych uczuciach, walce klas oraz pogoni za marzeniami, mimo wielu przeciwności – taki jest „Paryż pani Harris”. 

Film w reżyserii Anthonyego Fabiana nie jest pierwszą ekranizacją powieści „Mrs. 'Arris Goes to Paris” Paula Gallico. Historia angielskiej sprzątaczki, która marzy o kreacji haute couture, trafiła na ekrany telewizorów już w 1958 roku. 30 lat później w główną bohaterkę wcieliła się słynna Angela Lansbury, grająca u boku Omara Sharfia i Diany Rigg. Tytułowa rola w tegorocznej, najnowszej adaptacji przypadła Lesley Manville – brytyjskiej aktorce filmowej, telewizyjnej i teatralnej, nominowanej do Oscara za występ w filmie „Nić widmo” i kilkukrotnie do nagrody BAFTA. W jednym z wywiadów Manville przyznała, że nigdy nie czytała książkowego pierwowzoru ani nie oglądała wcześniejszych produkcji. O pani Harris dowiedziała się dopiero ze scenariusza i dzięki temu sportretowała ją w sposób nie odnoszący się do poprzednich adaptacji. – Ada Harris jest kobietą, którą kojarzę z mojego późnego dzieciństwa, z lat 60. Pamiętam postacie podobne do niej, jakie pojawiały się w życiu mojej rodziny – powiedziała aktorka.

Fot. Materiały pasowe

Paul Gallico: Po prostu lubię opowiadać historie

Zanim o filmie, warto wpierw wspomnieć o człowieku, od którego wszystko się zaczęło. Prozaik i publicysta Paul Gallico pisał nieustannie, wszędzie i o wszystkim. Nowojorczyk, urodzony w 1897 roku, zaczął karierę jako recenzent filmowy, by później zmienić fach na komentatora sportowego. Każdą dyscyplinę – niezależnie, czy był nią boks, pływanie czy szermierka – wypróbowywał najpierw na własnej skórze. Grał, trenował i ćwiczył z najlepszymi atletami swoich czasów. Za wywiad z pięściarzem Jackiem Dempseyem dał się nawet znokautować. Artykuły Gallico ukazywały się m.in. w „Saturday Evening Post”, „Vanity Fair” i „New Yorkerze”. Publikował także na łamach amerykańskiego „Voguea”. W jednym z tekstów doradzał czytelniczkom, w jakich ubraniach sport uprawia się najwygodniej, ale i bez uszczerbku na estetyce. W latach 40. pracę korespondenta wojennego łączył z pisaniem prozy fabularnej. Wyspecjalizował się w krótkich, barwnych narracjach, meandrując między gatunkami: od fantastyki naukowej, przez opowiadania dla dzieci, do fikcji politycznej. Jego „The Snow Goose” i „The Poseidon Adventure” okazały się bestsellerami, a „Mrs. Arris Goes to Paris” miała aż trzy kontynuacje. Wiele utworów Gallico doczekało się adaptacji filmowych, scenicznych i radiowych. Doceniano go za lekkie pióro, erudycję i polot, choć on sam twierdził: – Kiepski ze mnie powieściopisarz. Nawet nie znam się na literaturze. Po prostu lubię opowiadać historie.

Fot. Materiały pasowe

Bohaterki „Paryża pani Harris”: Niepoprawna optymistka i macocha

Historię opowiedzianą przez Gallico, a sfilmowaną przez Fabiana można nazwać remakiem baśni o Kopciuszku, którego akcja toczy się pod koniec lat 50. XX wieku. Ada Harris, wdowa po zaginionym w akcji żołnierzu, pracuje jako sprzątaczka w domach zamożniejszych, choć mniej poukładanych od niej londyńczyków. Wiedzie poczciwe, rutynowe życie, aż do chwili, gdy w jednym z oporządzanych apartamentów natrafia na „Zachwycającą” (Ravissant) – sukienkę z domu mody Christiana Diora. Nawet jej właścicielka nie kryje zauroczenia: „Kiedy ją ubieram, nic innego nie ma znaczenia”. Widok olśniewającej kreacji – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – zmienia coś w pani Harris, która nagle odnajduje cel. Postanawia kupić w Paryżu własną „kieckę” Diora, choćby kosztowało ją to wiele wyszorowanych parkietów. 

Fot. Materiały pasowe
Fot. Materiały pasowe

Doświadczona przez życie Ada jest podręcznikowym przykładem niepoprawnej optymistki. Dla niej szklanka jest zawsze do połowy pełna, nawet jeśli pełna łez. Nie zraża ją cena wysokiego krawiectwa, obcość paryskich ulic ani nawet snobizm i protekcjonalne traktowanie, z jakimi spotyka się po przekroczeniu progu domu Diora. Od realizacji marzenia o wytwornej sukni odwodzi ją, na szczęście bezowocnie, Claudine Colbert (w tej roli Isabelle Huppert). Elegancka, zimna, kostyczna – jest antytezą pani Harris. Jako obrończyni dobrego smaku i prawa ręka mistrza Diora trzyma w garści całe atelier. Wie, kto zasługuje na haute couture, a kto nie. Angielkę, którą nazywa „niewidzialną”, zalicza do tych drugich. Traktuje ją z arogancją i politowaniem. Jeśli panią Harris uznać za Kopciuszka, to madame Colbert wciela się w macochę, rzucającą kłody pod nogi. 

Fot. Materiały pasowe

W Paryżu Ada spotyka także przychylne jej osoby, które ją wspierają w osiągnięciu celu. Markiz de Chassagne (Lambert Wilson), modelka Natasha (Alba Baptista) czy księgowy Fauvel (Lucas Bravo) dodają skromnej marzycielce otuchy, choć sami też jej potrzebują. Wbrew pozorom bohaterów filmu Anthonyego Fabiana nie da się podzielić jednoznacznie na białe i czarne charaktery. Postacie, jak dwie strony medalu, zdają się mieć alternatywne oblicza. Pierwsze jest oficjalne, lecz sztuczne. Drugie – prawdziwe, ale ukryte i jego odsłonięcia boją się najbardziej. Modelka, zafascynowana w większym stopniu filozofią Sartrea niż modą, rachmistrz o duszy poety, arystokrata z nieprzepracowanymi doświadczeniami z dzieciństwa..., nawet Claudine Colbert skrywa wstydliwą dla niej tajemnicę. W tej zgrai wewnętrznie skonfliktowanych jedynie Ada Harris sprawia wrażenie autentycznej do szpiku kości. Szczerość pozwala jej uporać się z własnymi problemami, a przy okazji rozwikłać kłopoty innych. Niezależnie od okoliczności wyznaje zasadę: co w sercu, to i na języku – nawet jeśli prowadziłoby to do robotniczego strajku.  

Fot. Materiały pasowe

Dom Diora: Tam, gdzie szyją księżycową łunę

We wstępie do swojej noweli Paul Gallico pisał, że choć wszystkie postacie i zdarzenia należą do literackiej fikcji, to jednak „dom Diora jest bez wątpienia domem Diora”. W kamienicy przy avenue Montaigne 30 istnieje świat, jakiego pani Harris nigdy dotąd nie widziała: luksusowy, perfekcyjnie uporządkowany, uwodzicielski. Miejsce, gdzie „szyje się nie ubrania, lecz łunę księżyca”. Bohaterce z trudem przychodzi uwierzyć, że ten raj to dzieło krawca, który – jak sama przyznaje – wygląda jak jej mleczarz. W filmie Fabiana dom mody Diora wydaje się fikcyjny, a zarazem prawdziwy. Do dziś w realnym świecie ma status kuźni marzeń, które krystalizują się w formie wyrafinowanych strojów. Za filmowe kostiumy odpowiadała trzykrotna zdobywczyni Oscara, Jenny Beavan. We współpracy z archiwistami maison Dior stworzyła wierne repliki kreacji francuskiego mistrza. Do zaprojektowania scenografii przyczyniła się natomiast Luciana Arrighi, również oscarowa laureatka, która pracowała niegdyś jako modelka w atelier Yves Saint Laurenta. Wyczucie estetyki, wyćwiczone pod okiem następcy Diora, okazało się przydatne.

Fot. Materiały pasowe

W tej baśniowej, ciepłej, krzepiącej opowieści tytułowa bohaterka staje się jednocześnie Kopciuszkiem i wróżką-matką chrzestną. Marzy i urzeczywistnia marzenie. Doskonała gra Lesley Manville, pełna szczerości i sympatii dla postaci, podtrzymuje uwagę widza nawet wtedy, gdy wszystko dookoła wydaje się irytująco przesłodzoną kliszą. Anthony Fabian raczy nas lekką historyjką w sam raz na jesienną słotę, ale nie brak w niej refleksji nad dyskryminacją klasową, transformacyjną siłą mody czy rozdarciem między tym, jacy jesteśmy, a tym, jakimi chcielibyśmy być widziani.  

Fot. Materiały pasowe

 

Wojciech Delikta
Proszę czekać..
Zamknij