Znaleziono 0 artykułów
31.12.2021

Książka tygodnia: Ken Follett, „Nigdy”

31.12.2021
Fot. Getty Images

Ken Follett w powieści „Nigdy” opowiada o losach świata. Brytyjski pisarz to znakomity zabijacz nudy, towarzysz ciepłego koca i kubka z gorącą herbatą.

Nie ma tu psychologicznej głębi Johna le Carrégo. Dobrzy agenci i agentki, a także ich partnerki i partnerzy są na dodatek nadzwyczaj piękni i znakomicie ubrani. Źli – na odwrót, to raczej brzydale z krwawym uśmiechem Hunów na ustach. Dobrzy potrafią znaleźć się w towarzystwie, popijają szampana w klimatyzowanych lokalach (Czad w Afryce), chyba że muszą pojechać gdzieś w głąb Sahary albo na tajne spotkanie w chińskim mieście opodal granicy z Koreą Północną. Źli – wręcz przeciwnie, jako że za towarzystwo i poświęcenie się w szlachetnej sprawie mają ciasny, religijny lub ideologiczny fanatyzm.

Raz jesteśmy w Chinach, raz w Korei z jej paskudnym reżimem, pobędziemy przez chwilę w Czadzie, w Sudanie, lecz także w USA i we Francji. Akcja powieści „Nigdy” gna z kontynentu na kontynent, od pani prezydentki Stanów Zjednoczonych, do szefa chińskich komunistów, aż do pustynnych watażków z północnej Afryki. To charme nadzwyczaj poczytnego autora thrillerów, Kena Folletta, którego powieści nie raz ekranizowano. Brytyjski pisarz nie zmęczy nas lekturą swojej grubaśnej książki, a raczej ucieszy. To znakomity zabijacz nudy, towarzysz ciepłego koca i kubka z gorącą herbatą.

Mamy więc sposobność zaznajomienia się z Tamarą Levit, urodziwą, rzecz jasna, agentką CIA urzędującą w Ndżamenie, stolicy Czadu. Oraz z Tabdarem „Tabem” Sadoulem, reprezentantem Unii Europejskiej, który już na pierwszych kartach powieści okaże się funkcjonariuszem francuskich służb. Czy jest oszałamiająco przystojny? Odpowiedzcie sobie sami. Czy owa dwójka będzie miała się ku sobie? To zagadka za co najwyżej pięć złotych.

Przespacerujemy się też po Białym Domu w towarzystwie prezydentki Pauline Green i jej najbliższych współpracowników. Zajrzymy za dość szczelnie zasuniętą kotarę skrywającą pierwszą rodzinę Stanów Zjednoczonych, dowiemy się co nieco o kłopotach z dorastającą córką (ta Ameryka to naprawdę demokratyczny, dążący do równości kraj) i jak najwyższe stanowisko w USA wpływa na małżeństwo. A z drugiej strony (również kuli ziemskiej) trafimy na pokoje obiecującego wiceministra spraw wewnętrznych Chin, Chang Kaia, jego zjawiskowej, acz lekkomyślnej żony Tao Ting oraz ojca, ważnego aparatczyka i twardogłowego komunisty Changa Jianjuna. Nie spodziewajmy się drobiazgowej wiwisekcji relacji mąż – żona – władza. Ale to, co dostaniemy, znakomicie posunie naprzód zagmatwaną intrygę.

Fot. materiały prasowe

Prześpimy się w pustynnych osadach, wyruszymy na nielegalną wyprawę do Europy, organizowaną przez fałszywych przemytników i handlarzy ludźmi. Trafimy do kopalni złota pracującej na potrzeby Państwa Islamskiego. Sporo sobie postrzelamy, najczęściej z karabinów, lecz także z wyrzutni rakiet. Źli dostaną po uszach, lecz dalece nie wszyscy. Dobrzy wygrają, co można wygrać. Ale – zgodnie z maksymą księcia Adama Czartoryskiego, o którym brytyjski pisarz najpewniej nie ma zielonego pojęcia – mimo naszej wolnej woli i szlachetnych czynów i tak będzie to, co ma być.

Ken Follett poważył się bowiem na powieść, w której opowiada o losach świata. Tytuł nie jest przypadkowy, gdyż taka przyszłość nigdy nie powinna przydarzyć się ludzkości. Przymykając więc oko na psychologiczne niedostatki portretowanych postaci, możemy przeczytać wiarygodną historię – abstrahując od nadludzkich czynów bohaterów, ale takie są prawa literatury sensacyjnej – otrzymujemy zadziwiająco wiarygodny opis sytuacji, gdy ważą się losy ludzkości, choć na samym początku wszystkie ruchy polityków, wojskowych i terrorystów wyglądają jak niegroźne wygłupy i stroszenie kogucich piórek.

Znaczy to zaś, że nie znudzimy się podczas czytania „Nigdy”. Nawet jeśli nie dowiemy się, dlaczego nastoletnia córka prezydentki Green jest nieznośna, namolna, lecz także wrażliwa i sprawiedliwa, a na dodatek popala trawę. Oraz – czemu Kai, chiński bezpieczniak kształcony w elitarnym, amerykańskim Princeton i dbający o linię oraz fizyczną sprawność, woli rozmowę z Zachodem od doktrynerskiego samozadowolenia czerwonych despotii. Co stoi za islamistami, a co – choć akurat możemy to sobie bez trudu wyobrazić – za afrykańskimi uchodźcami szukającymi szczęścia na północnym brzegu Morza Śródziemnego.

Mimo niedostatków powieść Folletta zatrzymuje uwagę. Ma – to wartość dodana – wszystkie zalety dobrej politycznej poprawności. Skoro do literatury bardzo popularnej wprowadzane są kobiety silne, inteligentne, mądre i sprawcze, wydaje się, że polityczno-szpiegowski thriller zmienia swoje schematy. A to raczej dobra wiadomość.

Ken Follett, „Nigdy”, tłumaczenie Janusz Ochab, wydawnictwo Albatros

Paweł Smoleński, „Gazeta Wyborcza”
Proszę czekać..
Zamknij