Znaleziono 0 artykułów
12.11.2021

Książka tygodnia: Sylwia Frołow „Nasz biedny Fiedia. Kobiety i Dostojewski”

12.11.2021
Fot. materiały prasowe

Fiodor Dostojewski wielkim pisarzem był i, myślę, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. A jakim był człowiekiem oraz mężczyzną (człowiek i mężczyzna to tożsame, ale czasami różne byty)? Tu głos zabiera Sylwia Frołow i czyni to tak zajmująco, faktograficznie, plotkarsko, jak kompetentnie. W jej książce „Nasz biedny Fiedia. Kobiety i Dostojewski” drzemie podskórna moc, gdyż Frołow nie rozsądza: był zły, a może dobry? Był ciapą w alkowie, a może tylko mu się przytrafiło raz czy drugi? Kochał czy dręczył? Czytelniczka i czytelnik tej wspaniałej książki sami odpowiedzą sobie na wiele pytań.

Samo bycie Fiodorem Dostojewskim musiało być nadzwyczajnie trudne. Ojciec – uznany lekarz z pragnieniem, by zostać właścicielem ziemskim – był w emocjach suchy jak piasek Sahary. Żonę – matkę Fiodora – traktował raczej podle, lecz umiał dostosować się do rytualnego języka czasów, więc w listach nie szczędził jej słodkości i czułości wciśniętych między oskarżenia, że nie pomaga, nie troszczy się, no i zdradza.

Jeśli zdradzała, to miała absolutną rację. Gdy zmarła na suchoty, ojciec Fiodora dotknął dna pijaństwa, a także, jak wówczas mówiono, prowadził się niemoralnie, upatrując sobie włościańskie córki. Na koniec łajdacko-pijackiego życia Dostojewski senior został zamordowany przez podległych mu chłopów. Może tak właśnie powinna wyglądać sprawiedliwość, lecz Fiodora los ojca i cierpienia matki musiały jakoś naznaczyć.

Jego talent literacki wnet dostrzegły salony Petersburga, a potem – niemal równie szybko, jak obwołały wschodzącą gwiazdą – porzuciły go. A zawiedziona nadzieja jest gorsza niż permanentna krzywda. Skoro nie mógł umościć sobie miejsca w intelektualnej elicie, przystąpił do rewolucjonistów. Złapała go carska bezpieka, przeżywał własną śmierć, skazany na rozstrzelanie i już niemal stojący pod ścianą. Nadzwyczaj dzielnie odbywał katorgę. Był heroiczny, lecz życie nie sprowadza się tylko do polityki i jej skutków.

Fot. Getty Images

Sylwia Frołow skupia się na pozapolitycznym Dostojewskim. A precyzyjniej – na Dostojewskim w relacjach z kobietami. To, jak się okazuje, esencja, również jego twórczości. Nie miał urody Adonisa, nie zawsze był przy pieniądzach, daleko było mu do dobrego męża i idealnego kochanka. Cierpiał, przeżywał, rozdrapywał rany. I z tego uczynił narzędzie, jak odszukać się w skomplikowanych niezależnie od epoki stosunkach damsko-męskich.

Czytamy Dostojewskiego, widząc w nim specjalistę od ludzkiej duszy, a zwłaszcza od jej najbardziej tajemnych, najmroczniejszych zakamarków. Wiemy, że to historie męskich nieszczęść, szaleństw i tragedii, gdzie kobiety są ważne, lecz zawsze jakby czekające w przedsionku. To – bardzo wierzę Sylwii Frołow – błąd interpretacyjny. „Nasz biedny Fiedia” tłumaczy, skąd powieściowe damy i nie-damy się wzięły oraz że tło bywa ważniejsze od pierwszego planu.

Bowiem w realnym życiu to kobiety wyrzeźbiły Dostojewskiego. Nie jest to pierwszy przypadek odwróconego mitu Pigmaliona, ale tak oczywisty, że można go przegapić.

Mamy więc ukochaną matkę, poddaną torturze domowego życia, znoszącą kaprysy męża – zazdrośnika, nieudacznika, przegrywa szukającego źródeł porażki wszędzie, lecz nie w sobie. Jest Maria, pierwsza żona, wdowa z dzieckiem, którą z pewnością kochał (inaczej nie tolerowałby jej humorów, odejść i powrotów), pogrążającą się (podobnie jak Dostojewski) w najsilniejsze, skrajne emocje z przeciwnym znakiem i umierającą, jak matka, na gruźlicę. Znalazł Polinę, wyzwoloną i odważną kochankę, a ta również nie może się zdecydować – Dostojewski czy nie-Dostojewski. I druga żona – Anna – tolerująca praktycznie wszystko, łącznie z najgorszymi upokorzeniami i karcianym nałogiem. Po drodze geniuszowi przytrafią się miłości i miłostki, łącznie z romansem z kobietą jak z Puszkina nadzwyczajną, bo całkowicie wymyśloną.

Sylwia Frołow napisała książkę-przewodnik. Dzięki „Biednemu Fiedii” wiemy, a warto to wiedzieć, gdzie w jego powieściach obcujemy z nadzwyczajną wyobraźnią, a gdzie z realnym życiem, zakamuflowanym i jakoś przetworzonym, ale prawdziwym. Kobiety w książkach Dostojewskiego, od „Braci Karamazow”, przez „Gracza” czy „Zbrodnię i karę”, po prostu były. Warto wiedzieć, jak po tych książkach się poruszać. Stają się wówczas jeszcze lepsze, choć są doskonałe. Bowiem Sylwia Frołow ofiarowała im wartość dodatkową.

Sylwia Frołow „Nasz biedny Fiedia. Kobiety i Dostojewski”, wydawnictwo Czarne

Paweł Smoleński, „Gazeta Wyborcza”
Proszę czekać..
Zamknij