Znaleziono 0 artykułów
08.08.2022

„Tyłem do kierunku jazdy”: Sylwia Chutnik ku pokrzepieniu

08.08.2022
Sylwia Chutnik / Fot. Adam Tuchliński

Nie wiem, jak inni, ale kiedy ja sięgam po kolejne powieści Sylwii Chutnik, spodziewam się trzech rzeczy – kobiet, Warszawy i języka codzienności, do którego ta akurat autorka ma dobre ucho. Nie inaczej było, gdy wpadło w me ręce jej najnowsze dzieło „Tyłem do kierunku jazdy”.

To pierwsza powieść Chutnik od dobrych sześciu lat, choć trudno pisarkę posądzić o lenistwo. Jest bowiem Sylwia Chutnik, co zauważyć łatwo, osobą hiperaktywną. Do tego stopnia, że trzeba się bardzo skupić, by zliczyć jej liczne działania na rozmaitych polach. Jest felietonistką, działaczką, prowadzącą spotkania, promującą książki, uczącą, inspirującą, walczącą. Przez lata prowadziła Fundację MaMa, z rozmachem porusza się po mediach społecznościowych, zrobiła doktorat (z Warszawy, ma się rozumieć), coming out na okładce elgiebetowskiej „Repliki” i wychowuje syna, który postanowił właśnie wejść w dorosłość przez drzwi stołecznej polonistyki, co matkę zdaje się trochę cieszyć i trochę niepokoić.

Jak z tym wszystkim na głowie Chutnik napisała nową powieść, trudno doprawdy pojąć. Ratunkiem dla niej były refugia w postaci Domu Pracy Twórczej w Radziejowicach i mieszkanie sopockich przyjaciół, gdzie buzujące w głowie pomysły dosłownie eksplodowały. Kiedy niedawno rozmawialiśmy, Sylwia Chutnik powiedziała, że jak już usiadała do pisania, to pisała jak szalona. Rachu-ciachu i jest!

„Tyłem do kierunku jazdy”: Podnosi na duchu w niełatwym kraju

„Tyłem do kierunku jazdy” to w rzeczy samej wartka powieść, w której znajdujemy wszystkie wspomniane przeze mnie elementy Chutnikowej prozy – są kobiety (w trzech pokoleniach), jest Warszawa (od powojnia do dzisiaj), jest język codzienności. W dodatku bardzo zabawny, bo pisarka tak potrafi powykręcać polskim literom ogonki i tak kopnąć szyk zdania, byśmy nie popadli w zadumę. Taki jest zresztą chyba cel tej książki, to znaczy podnieść nas trochę na duchu w tym niełatwym do życia kraju. Niełatwym szczególnie dla osób queerowych, a jeszcze szczególniej – osób transpłciowych. W tym sensie Sylwia Chutnik, a raczej jej nowa powieść, są produktami czegoś, co Niemcy pięknie nazywają Zeitgeistem.

Gdy czytałem „Tyłem do kierunku jazdy”, naczelnik Polski zaczął objeżdżać naszą ojczyznę w upałach skwierczącą i pleść dyrdymały o tym, że Zosia teraz jest Zosią, ale za chwilę powie, że jest Jasiem. Te niby żarciki, a w rzeczywistości kabaretowe wyszydzanie osób transpłciowych, były niczym innym, jak testowaniem gruntu przed zbliżającymi się wyborami. Skoro straszenie L i G już nie działają, trzeba wytłuc cepem z akronimu LGBT jakąś inną literę. Padło na T, bo spin doctorzy naczelnika widzą, jak dyskusja na temat sytuacji życiowej i praw osób trans rozpala kilka innych krajów Zachodu, szczególnie Stany Zjednoczone. Może więc uda się podłożyć ogień i w Polsce? – pomyślano w łonie partii, która tak się przecież lubuje w pirotechnice. Łatwiej jest podpalać niż budować, ot banał.

„Tyłem do kierunku jazdy”: Chutnik majstruje na opak

W tym właśnie czasie Sylwia Chutnik dostarcza nam „Tyłem do kierunku jazdy” – powieść opowiadającą o trzech warszawiankach: babci, córce i wnuczce. Stasia (spoufalam się, bo czuję, że byśmy się zakoleżankowali) w dorosłość wchodziła niedługo po wojnie, jej córka, Krystyna, dorastała w Polsce Ludowej, a najmłodsza Magda próbuje znaleźć sobie miejsce w III Rzeczpospolitej, która pod wieloma względami – głównie z racji oddania Polek i Polaków pod katolicki but – okazała się krajem o wiele bardziej konserwatywnym niż ten przyobleczony w poprzedni, socjalistyczny ustrój. To odnajdywanie się i układanie sobie życia jest szczególnym chyba wyzwaniem w przypadku Magdy, która (przepraszam, ale bez tego spojlera się nie da) urodziła się w złym ciele, w męskim ciele, a czuje się absolutnie kobietą.

I tu zaczyna się historia, którą Chutnik majstruje oczywiście na opak, wbrew stereotypowym poglądom z serii „zabierz babci dowód”, bo to właśnie Stasia – dożywająca swych dni, ale nieustannie krewka i niechorująca na język – okazuje się najwspanialszą sojuszniczką wnuczki. Kiedy Magda wychodzi przed babcią z szafy, słyszy: „No, ale niespodzianka. Nie ma co. Zawsze to wiedziałam. I bardzo dobrze, że wreszcie coś z tym zrobisz, bo ile można tak żyć. Przecież to się serce kraje, jak ty się męczysz! A teraz zjedz bezę, bardzo dobra”. Ta beza mnie szczególnie wzruszyła, a czytając o kolejnych perypetiach babci i wnuczki (spokojnie, już nic nie zdradzam!), na myśl przyszedł mi znakomity film „Babka” Paula Weitza, w którym wspaniała Lily Tomlin gra babcię próbującą pomóc zebrać swojej wnuczce (w tej roli Julia Garner) pieniądze na aborcję. To się dopiero nazywa międzypokoleniowe siostrzeństwo. Zresztą, wracając do powieści, Stasia też miała – jak mówi – skrobankę, no, ale to było w czasach, w których terminacja ciąży była medyczną procedurą i prawem kobiety do decydowania o swoim ciele i posiadaniu albo nieposiadaniu potomstwa. Tak, drogie dziateczki, tak właśnie było w tym okropnym PRL-u.

„Tyłem do kierunku jazdy”: Trzeba przeczytać

Dla Magdy PRL to pradzieje, ona musi się mierzyć z III Rzeczpospolitą i nie jest to równa walka. Niska samoocena, terapia, złe stosunki z matką nieakceptującą transpłciowości córki, wyzywania od pedałów, próba samobójcza – można by tak wymieniać bez końca. Do tego trzeba jeszcze sporo kasy na korektę płci. Jak się z tego wszystkiego wyplątać? Dokąd iść po ratunek? Skąd wziąć siłę?

„Im dłużej Magda słuchała wspomnień babci, tym częściej łapała się na tym, że staje się coraz silniejsza. Jakby dotychczasowe poczucie krzywdy, niepewności, może i wstydu (skoro przez lata wmawiają ci, że zawiodłaś na każdym kroku, to jak masz się czuć?) zastępowała pewność siebie. Babcia oddawała jej swoją energię, życiową mądrość. Jej słowa w szpitalnej sali niosły się z dodatkowym przekazem: bierz, wnusiu, korzystaj, mnie już się nie przyda” – pisze Sylwia Chutnik. I z tym nas zostawię. Resztę trzeba doczytać w „Tyłem do kierunku jazdy”.

Sylwia Chutnik, „Tyłem do kierunku jazdy”, wyd. Znak / (Fot. Materiały prasowe)

 

Mike Urbaniak
Proszę czekać..
Zamknij