Znaleziono 0 artykułów
23.10.2022

Rekonstrukcja piersi: Zapomnieć o raku

23.10.2022
Fot. Getty Images

Na raka piersi zachoruje w którymś momencie życia jedna na dwanaście kobiet, jak dziś szacują lekarze. To diagnoza, która powoduje, że świat na chwilę staje w miejscu. Ale w miejscu nie stoi medycyna. O tym, jak zmieniła się chirurgia onkologiczna oraz o rekonstrukcjach piersi, rozmawiamy z dr. n. med. Michałem Lewandowiczem z Breast Cancer Unit Wojewódzkiego Wielospecjalistycznego Centrum Onkologii i Traumatologii im. Mikołaja Kopernika w Łodzi, które jest głównym organizatorem BRA Day Polska.

Dziś rak piersi jest najczęściej występującym nowotworem na świecie, jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia. 

Najważniejsze jednak i muszę o tym przypomnieć, że wcześnie wykryty rak piersi jest uleczalny, a profilaktyka dosłownie może uratować życie. Pamiętajmy o regularnych badaniach: samodzielnym badaniu piersi (pierwszego dnia po zakończeniu miesiączki lub raz w miesiącu w przypadku kobiet po menopauzie), USG (co dwa lata między 20. a 30. rokiem życia, a po trzydziestce co roku) lub mammografii (kobiety między 50. a 69. rokiem życia, regularnie co dwa lata).

W Polsce co roku diagnozę raka piersi słyszy ok. 20 tys. kobiet.

I kiedy do mnie przychodzą, często mówią: „panie doktorze, proszę mi odciąć pierś, a najlepiej obie naraz”. A potem, że „musimy zrobić to szybko, ja mam tyle do zrobienia”. Chorobę, tak jak wiele rzeczy, traktują zadaniowo, jak kolejny etap w życiu, który muszą przejść i chcą jak najszybciej zakończyć, by móc dalej normalnie funkcjonować. 

Często to szok spowodowany diagnozą, nową sytuacją w życiu. Wówczas zaczynamy rozmawiać od trochę innej strony – o tym, żebyśmy przemyśleli plan leczenia, bo może usunięcie piersi jest potrzebą chwili i teraz wydaje się najlepszym rozwiązaniem, ale za pięć czy dziesięć lat, kiedy pacjentka będzie zdrowa, chciałbym, żebyśmy oboje mogli spojrzeć sobie w oczy i mieli poczucie, że naprawdę wybraliśmy najlepszą z możliwości. Bo możliwości mamy. A przełożenie ciężaru rozmowy z „tu i teraz” na spojrzenie w przyszłość pozwala nam na zmianę perspektywy. Wtedy w bardzo naturalny sposób pojawia się chirurgia onkoplastyczna.

Oszczędzić pierś, nie oszczędzając raka

Czym jest chirurgia onkoplastyczna?

To połączenie chirurgii onkologicznej z chirurgią plastyczną. Od lat mówi się o niej coraz więcej, o leczeniu odtwórczym, o chirurgii minimalnie inwazyjnej, o tym, że ważne jest nie tylko, żeby wyciąć chorobę, przeprowadzić amputację, chemioterapię, radioterapię, lecz także o tym, co będzie później.  

Dr n. med. Michał Lewandowicz (fot. Monika Szałek)

Bardzo łatwo przekonać pacjentów i innych lekarzy, że rozległe zabiegi są dobre i dają większą szansę na wyzdrowienie. Natomiast w medycynie powstaje coraz więcej prac na podstawie badań naukowych, przeprowadzanych na dużych populacjach chorych, mówiących, że czasami mniejsze interwencje chirurgiczne są równie skuteczne, a nawet jeszcze skuteczniejsze niż te duże, a nie pogarszają tak jakości życia pacjentów. Dlatego powstała koncepcja chirurgii małoinwazyjnej i onkoplastycznej, w której – jeżeli choroba jest wcześnie rozpoznana – wcale nie mówimy o amputacji, tylko o leczeniu oszczędzającym.

Czy takie leczenie oszczędzające jest możliwe także w przypadku większych guzów piersi?

Chirurgia oszczędzająca pierś jest możliwa w większości sytuacji i to nas pierwszy wybór, ponieważ jest onkologicznie najlepsza – nie gorsza niż mastektomia, a według niektórych źródeł nawet skuteczniejsza. A poza tym jest zdecydowanie mniej okaleczająca i obciążająca dla pacjentki.

Czasami zakres wycięcia nowotworu jest duży i mimo wszystko okalecza, ale dzięki zastosowaniu technik wprost przeniesionych z chirurgii plastycznej jesteśmy w stanie tak przearanżować miąższ piersi, przemieścić różne struktury, żeby tego ubytku nie było widać. Wypełniamy go tkankami lub płatami przeniesionymi z innych miejsc ciała. 

Czy wiąże się to z kolejną operacją, którą musi przejść pacjentka? 

Nie, absolutnie. To się robi w trakcie jednej operacji, tej, podczas której usuwamy guz. Jest ona trochę bardziej skomplikowana, ale dla mnie znaczy to tylko tyle, że muszę wcześniej zaplanować, skąd pobrać czy przesunąć tkanki, by uzupełnić ubytek w piersi. My sobie z tym bardzo dobrze radzimy. Potrafimy na przykład tak operować, żeby usuwając fragment z wewnętrznych, przymostkowych części piersi, przemieścić miąższ tak, by depozyty tkanki tłuszczowej spod pachy nieco wpasować w miejsce deficytu objętości i odtworzyć naturalny obrys piersi.

Fot. Getty Images

Wydaje się, że na przestrzeni ostatnich lat wiele się w Polsce zmieniło w chirurgii onkologicznej.

Priorytetem oczywiście zawsze jest, żeby operacje były wykonane prawidłowo pod względem onkologicznym: żeby uzyskać marginesy wolne od nacieku nowotworu, żeby usunąć te węzły chłonne, które są chore – tu absolutnie nic się nie zmieniło. Natomiast coraz częściej patrzymy na potrzeby pacjentek. Myślę, że wynika to też ze świadomości kobiet, z tego, że i one myślą więcej o własnych potrzebach. 

Mamy możliwość korzystania z różnych dobrodziejstw cywilizacji, i technicznych, i kulturowych, więc również w kwestii zdrowia chcemy otrzymywać trochę więcej niż dotychczas. Jest to absolutnie uzasadnione. Jakość życia, która w onkologii jest teraz również traktowana priorytetowo, jest czymś, co determinuje sens leczenia. Zwracamy uwagę na to, co pacjent czuje w wyniku zabiegów, jak wygląda jego życie, jak funkcjonuje w społeczeństwie, w rodzinie. 

Rekonstrukcja piersi: Zrobić coś dla siebie

Są jednak przypadki, kiedy leczenie oszczędzające nie jest możliwe, pierś trzeba usunąć.

Kiedy musimy przeprowadzić mastektomię, bo na przykład pacjentka ma obciążenie genetyczne i wiemy, że jest duże ryzyko wznowy nowotworu w tej piersi, lub gdy proces nowotworowy jest tak zaawansowany, że nie jesteśmy w stanie estetycznie zrobić operacji oszczędzającej – wtedy zaczynamy rozmawiać o leczeniu stricte rekonstrukcyjnym. Dążymy do tego, by było ono wdrażane już na pierwszym etapie. Znaczy to, że kiedy pacjentka jedzie na blok operacyjny na amputację piersi, wykonujemy ją tak, żeby zachować maksymalnie dużo tkanek i żeby już w czasie tej jednej operacji odtworzyć pierś. Najczęściej za pomocą implantu, ale też własnych tkanek pod postacią płatów czy przeszczepów.

W przypadku kobiet po mastektomii odtwarzamy najpierw wyniosłość piersi, czyli jej kształt. To coś, co wzbudza wielki entuzjazm pacjentek. Później robimy rekonstrukcję brodawki, którą odtwarzamy chirurgicznie – to jest już drobny zabieg. Otoczkę brodawki tatuują potem linergistki. 

Czy te operacje, o których rozmawiamy – leczenie oszczędzające i rekonstrukcje piersi – są zabiegami dostępnymi dla wszystkich pacjentek?

Tak, wszystkie te operacje przeprowadzane w szpitalu odbywają się w ramach świadczeń Narodowego Funduszu Zdrowia. Lekarze pracujący w dedykowanych ośrodkach leczenia raka piersi – Breast Cancer Unit – postępują według standardów, które rekomendują, że najlepszym leczeniem jest oszczędzające. Ale jeśli nie można go zastosować i bierzemy pod uwagę amputację piersi, to każdej pacjentce należy zaproponować leczenie rekonstrukcyjne jako dziś już oczywistą część leczenia onkologicznego.

Czy każda pacjentka po mastektomii może poddać się rekonstrukcji piersi?

Jeżeli choroba i leczenie uzupełniające (chemioterapia, radioterapia) są zakończone, to tak. Leczenie rekonstrukcyjne jest utrudnione lub staje pod znakiem zapytania wyjątkowo, w przypadku osób z poważnymi obciążeniami spowodowanymi przez schorzenia współistniejące, np. choroby serca lub układu oddechowego, które same w sobie stanowią przeciwwskazania do operacji. 

Same rekonstrukcje bywają łatwiejsze lub trudniejsze, bo nie u każdej pacjentki możemy zastosować te same metody. Dobieramy je indywidualnie, opierając się na jej historii medycznej, na tym, jakie zabiegi wcześniej przeszła. 

Głównym czynnikiem ograniczającym pewne możliwości jest radioterapia, bo powoduje uszkodzenie drobnych naczynek w skórze i dlatego nie za bardzo pozwala na zastosowanie prostych metod, jak rozciąganie tkanki ekspanderem i wszczepienie w to miejsce implantu (wiemy, że często później skóra w tym miejscu jest niedokrwiona, ulega zwłóknieniu i stwardnieniu). U takich pacjentek metodami wyboru są te bazujące na wykorzystaniu tkanek własnych. To są dłuższe operacje i trudniejsze, natomiast oczywiście je wykonujemy i dają bardzo ładne rezultaty. 

Jak szybko po operacji usunięcia piersi można ją zrekonstruować?

Tak naprawdę nie ma wytycznych, które mówią, po jakim czasie możemy przystąpić do rekonstrukcji. Bierzemy pod uwagę chęci i potrzeby pacjentki, własne doświadczenia i zdrowy rozsądek. Wiemy, że jeżeli kobieta jest po leczeniu chirurgicznym i chemicznym, a nie miała radioterapii, czyli tkanki nie są dodatkowo naruszone przez promieniowanie, rekonstrukcję możemy robić szybciej. Kiedy? Jak tylko pacjentka dojdzie do siebie po leczeniu onkologicznym i mówi: „Może teraz?” – wtedy my się na to z chęcią godzimy. Zanim podejmujemy te rozmowy o rekonstrukcji, warunkiem jest, że musi przejść całą chemioterapię, całe leczenie, co zwykle trwa około pół roku.

Coraz mniej natomiast mamy pacjentek, u których rekonstrukcje odkładamy na później, coraz więcej kobiet ma je już na tym pierwszym etapie operacji. Można też między bajki włożyć dawne opinie, że po zakończeniu choroby na rekonstrukcję trzeba czekać pół roku, dwa lata czy pięć. Kiedy pacjentka jest gotowa, chce rekonstrukcji, to trzeba ją zacząć robić.

Czy operacje rekonstrukcji piersi są bezpieczne?

Są bezpieczne zarówno pod względem onkologicznym, czyli w żaden sposób nie wpływają negatywnie na wynik leczenia, jak i ogólnochirurgicznym. Chociaż oczywiście trzeba pamiętać, że tak jak każda operacja, mogą się wiązać z wystąpieniem powikłań. Natomiast ich ryzyko jest małe. 

Co daje kobietom rekonstrukcja piersi?

Pamiętam, jak przyszła do mnie kobieta po mastektomii – młoda, w wieku pięćdziesięciu kilku lat, której nikt przez 10 lat nie zaproponował rekonstrukcji. Po tym, jak ją przeprowadziliśmy, ta pacjentka na wizycie kontrolnej powiedziała, że wreszcie, kiedy się pochyla, żeby podnieść wnuczka, nikt nie patrzy na to, „że ma dziurę w miejscu piersi”. Kobiety po rekonstrukcji piersi często cieszą się, że mogą pewniej funkcjonować w życiu towarzyskim czy intymnym, bo nieraz bywały sytuacje, które powodowały u nich dyskomfort. To, że staramy się zaspokoić ich potrzeby, jest dla mnie częścią leczenia onkologicznego.

WHO definiuje zdrowie jako pełny dobrostan fizyczny, ale też psychiczny i społeczny i nasze leczenie onkologiczne także coraz częściej patrzy na pacjenta holistycznie. 

Jest jeszcze jedna rzecz, o której często wspominają pacjentki. Niejednokrotnie mówiły mi, że rekonstrukcja piersi, jej kształtu, jest w dużej mierze dla innych, dla rodziny, a odtworzenie brodawki, coś, czego obcy ludzie nie widzą, jest już dla nich samych. Czują, że to jest wreszcie ostatni etap leczenia, mogą zapomnieć o raku. Ta rekonstrukcja jest takim oswojeniem choroby, ostatnią bitwą. Jeszcze przechodzą przez etap chirurgiczny, ale potem temu rakowi dają prztyczka.

Gala BRA Day Polska, która szerzy świadomość na temat profilaktyki, diagnostyki i nowoczesnych metod leczenia nowotworów, odbędzie się 28 października w Teatrze Wielkim w Łodzi. Więcej informacji na temat wydarzenia można znaleźć na stronie oraz w mediach społecznościowych: na Instagramie oraz Facebooku.

Katarzyna Rycko
Proszę czekać..
Zamknij