Znaleziono 0 artykułów
30.09.2019

Rowerem po Warszawie

30.09.2019
(Fot. Kasia Marcinkiewicz)

– Myślę, że zaprojektowaliśmy najpiękniejszy rower, jaki istnieje – mówi założyciel marki Vélosophy Jimmy Östholm. Jego projekt powstał we współpracy z Nespresso, a rama roweru została wykonana z poddanych recyklingowi zużytych kapsułek po kawie. Na tym ekologicznym rowerze dziennikarka „Vogue Polska”, Ewelina Dziewiela, zwiedziła najbardziej zielone miejsca w Warszawie: butiki, restauracje i bary.

Rowerem jeżdżę prawie codziennie. Do pracy, po mieście, na spotkania. Nie licząc spaceru na piechotę, to najbardziej ekologiczny środek transportu. Poza tym świetnie wpływa na kondycję. Kiedy więc firma Nespresso zaproponowała mi przetestowanie swojego roweru, powstałego we współpracy ze szwedzką marką rowerową Vélosophy, nie mogłam odmówić.

(Fot. Kasia Marcinkiewicz)

W połowie września do naszej redakcji przy warszawskim Krakowskim Przedmieściu podjechał fioletowy rower z białymi kołami, uchwytami i siodełkiem, a także z drewnianym koszykiem z przodu, który ma specjalne uchwyty na kubek z ciepłym napojem albo butelkę z wodą, oczywiście wielorazowego użytku. Ale, co najważniejsze, rama roweru została wykonana w 100 proc. z przetworzonych zużytych kapsułek Nespresso, a konkretnie tych od kawy Arpeggio, stąd jej charakterystyczny intensywny kolor.

Kapsułki produkuje się z idealnego do recyklingu aluminium (szacuje się, że 75 proc. wyprodukowanego już metalu jest wciąż w użyciu). Każdy fan kawy Nespresso może swoje zużyte kapsułki zebrać do torby i oddać z powrotem do sklepów. Firma przetwarza je na nowe, a resztki kawy zużywa jako kompost. Program jest dostępny w 39 krajach, w ponad 120 tys. punktów sprzedaży. – To firma niesamowicie świadoma ekologicznie. Tak jak i my – mówi założyciel Vélosophy Jimmy Östholm. – Myślę, że zaprojektowaliśmy najpiękniejszy rower, jaki istnieje – dodaje. A ja, w towarzystwie fotografki Kasi Marcinkiewicz, mogłam przejechać się nim po kilku przyjaznych ekologicznie miejscach w Warszawie.

(Fot. Kasia Marcinkiewicz)

Zaczęłyśmy od wycieczki Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem. Prosto do ślicznego butiku Yope przy Koszykowej 20 (dokładny adres to Mokotowska 26, ale wejście jest od Koszykowej). Uwielbiam naturalne kosmetyki oraz środki czystości Yope. Polska marka wspiera fundację Łąka, która w ośmiu miastach sieje łąki po to, by mogły je zapylać pszczoły. A im większe łąki, tym więcej pszczół. Na zaplanowanym tysiącu metrów kwadratowych łąk może się pojawić aż 15 milionów zapylaczy. By wspomóc akcję, wystarczy kupić produkty z serii Kwiat Lipy, z której część dochodu przekazywana jest na działalność fundacji. Dodatkowo Yope oferuje możliwość zakupu kosmetyków i środków czystości w szklanych opakowaniach wielorazowego użytku. Wystarczy przyjść do butiku, by je ponownie napełnić w niższej cenie.

(Fot. Kasia Marcinkiewicz)z

Z Koszykowej przemieściłyśmy się na ulicę Sienną 43A do butiku Grażyny Olbrych i Dagmary Radzikowskiej. Tutaj można obejrzeć kolekcje Rekh Datta oraz Touch Wear. Obie marki prowadzone są zgodnie z zasadami fair trade – szyte w Polsce, z materiałów utkanych przez kobiety w Indiach. Jedwabie, z których powstają kurtki i płaszcze Touch Wear, są dziełem podopiecznych fundacji Women Weave, której celem jest profesjonalne wyszkolenie tkaczek oraz zapewnienie im możliwości samodzielnego utrzymania się. Dzięki nowym umiejętnościom kobiety mogą też pracować na własną rękę, a fundacja pomaga im w opiece nad dziećmi i znajduje potencjalnych klientów. W efekcie powstają najpiękniejsze wyprodukowane lokalnie tkaniny. A każdy kupon materiału, podpisany przez jego twórczynię, Grażyna i Dagmara wykorzystują do ostatniego skrawka. Tutaj nic się nie marnuje.

(Fot. Kasia Marcinkiewicz)

Razem z Kasią zdążyłyśmy już zgłodnieć. Ale do kolejnego przystanku miałyśmy jeszcze kawałek drogi. Mostem Poniatowskiego pojechałyśmy na drugą stronę Wisły – na Saską Kępę, dokładnie na Jakubowską 16, gdzie w malowniczej kamienicy Domu Funkcjonalnego, zaprojektowanej w 1928 roku przez Czesława Przybylskiego, i jej ogrodzie mieści się wegańskie bistro Eden. To moim zdaniem jedna z najładniejszych restauracji w Warszawie. Właściciele zadbali o każdy szczegół – jedzenie i picie podawane są na współczesnej polskiej ceramice i porcelanie (kawę wypijemy w czarkach Fenka, a obiad zjemy między innymi na talerzach Ani Ani Studio). W ogrodzie znajduje się szklarnia, w której można usiąść wśród roślin – jest tu ponad 30 gatunków sukulentów. Albo po prostu wybrać jeden ze stolików na zewnątrz. I zamówić jedną z przepysznych wegańskich potraw wyczarowanych przez szefa kuchni Michała Gniłkę.

(Fot. Kasia Marcinkiewicz)
(Fot. Kasia Marcinkiewicz)

Jadąc z Saskiej Kępy na Mokotów (pod górę!), znowu trochę zgłodniałyśmy. Wiatr też nam nie sprzyjał. Dlatego zrobiłyśmy jeszcze jeden przystanek kulinarny. Tym razem Kasia poleciła mi restaurację Vege Małpa przy Racławickiej. Byłam tam po raz pierwszy, więc spróbowałam jednego z ich popisowych wegańskich burgerów. Pogoda zachęcała do przebywania na zewnątrz, dlatego usiadłyśmy na barwnym podwórku, wśród zielonego bluszczu i winorośli. Vege Małpę otworzyło rodzeństwo – Zosia i Kuba Baumanowie – razem z partnerką Kuby, Joanną Dobkowską. Logo – małpę – narysowała dla nich ilustratorka i projektantka porcelany Malwina Konopacka. A mural na frontowej ścianie – Masza Laikouskaya. Restauracja jest projektem całkowicie rodzinnym – wszystko, łącznie z większością mebli, właściciele wykonali sami. I gwarantują pyszne jedzenie w miłej atmosferze.

(Fot. Kasia Marcinkiewicz)

Z pełnymi brzuchami trudno jeździ się rowerem, na szczęście kolejny przystanek znajdował się niedaleko. Butik Crush przy Bałuckiego 21 to miejsce, gdzie można nie tylko kupić najmodniejsze ubrania z drugiej ręki, ale też sprzedać to, czego już nie nosimy. Właścicielka butiku, Justyna Konczewska, osobiście wybiera wszystkie ubrania, dzięki czemu nie musimy przedzierać się przez miliony rzeczy na wieszakach, a w zasięgu ręki mamy świetnie wyselekcjonowane dobrej jakości płaszcze, sukienki i buty. W Crushu znajdziemy rzeczy zarówno Ganni, Isabel Marant czy nawet Marni, jak i polskich projektantów. Wszystko w przystępnych cenach. Dlatego zamiast kupować kolejne sukienki w sieciówkach, warto zajrzeć do Crusha. Oryginalność i ducha zero waste otrzymujemy tu w pakiecie. To już ostatni przystanek naszej wyprawy, ale rower zostanie ze mną na dłużej. Życie zgodne z zasadami ekologii wchodzi w krew!

Ewelina Dziewiela
Proszę czekać..
Zamknij