Znaleziono 0 artykułów
26.09.2022

Serena Niezłomna

26.09.2022
Wimbledon 2016 / Fot. Getty Images

Nie lubię słowa „emerytura”. Wolę określenie „ewolucja”. Ewoluuję w kierunku nowych wyzwań – mówiła w wywiadzie dla wrześniowego numeru amerykańskiego „Vogue’a”, dając do zrozumienia, że coraz częściej myśli o zakończeniu tenisowej kariery. Pożegnalny mecz rozegrała 2 września na kortach US Open. Gdy po zaciętej walce i świetnym występie przegrała z Ajlą Tomljanović, z jej oczu pociekły łzy. Tym razem nie płakała jednak ze złości, a ze wzruszenia i smutku. Łkał z nią cały świat, nawet ci, którzy o tenisie nie mają bladego pojęcia. O Serenie Williams nie wystarczy bowiem mówić jako o jednej z najgenialniejszych tenisistek w historii. To ikona, której wpływy sięgnęły daleko poza kort.

Serw: zabójczy. Uderzenie: mocne i szybkie. Pozycja: zawsze w gotowości. Mentalność zwycięzcy. Serena Williams zawsze dążyła do perfekcji. I choć wiedziała, że ideał nie istnieje, gdy wyznaczyła sobie cel, robiła wszystko, co w jej mocy, by go osiągnąć.

Kochała wygrywać, uwielbiała zaciętą rywalizację, mecze traktowała jak sprawdzian możliwości i szansę na dokonanie wielkich rzeczy, ale pamiętała też, by dostarczać rozrywki. Kort był jej areną. Dominowała, a gdy upadała, podnosiła się dwa razy silniejsza. Wchodziła na zupełnie nowy poziom fizycznego przygotowania, techniki i mentalnej siły. To dzięki nim – tej wielkiej trójcy – na zawsze zmieniła zasady gry.

Z ojcem na kortach w Compton, 1991 r. / Fot. Getty Images
Z siostrą Venus w 1998 r. / Fot. Getty Images

Silne ciało, silny umysł

– Nienawidzę tego. Nienawidzę tego, że czuję się tak rozdarta – mówiła o zakończeniu kariery amerykańskiemu „Vogue’owi”. – Nie chcę stawiać kropki, ale z drugiej strony, jestem bardzo podekscytowana tym, co przyniesie przyszłość. Williams nie rezygnuje z tenisa wyłącznie po to, by skupić się na życiu rodzinnym, bo nigdy nie poświęcała go na rzecz kariery na korcie. Była mistrzynią w łączeniu profesjonalnej gry ze spełnianiem się w roli żony i matki. Dziś chwali się, że jej pięcioletnia córka Alexis Olympia najdłużej była z dala od mamy przez 24 godziny. Z zagrażającego życiu porodu zakończonego cesarskim cięciem dotarła do finału wielkiego szlema. Grała, karmiąc piersią, grała mimo depresji poporodowej. W pewnym momencie musiała powiedzieć jednak „stop”. Teraz ma zamiar poświęcić się wychowaniu małej Alexis na odważną młodą kobietę, ale też prowadzeniu nowego biznesu Serena Ventures, który zajmuje się inwestowaniem w młode i obiecujące firmy.

W 1992 r. / Fot. Getty Images

Ona sama także była kiedyś młoda i obiecująca, choć początki na to nie wskazywały. Jako mała dziewczynka (ojciec Richard mówi, że pierwszy raz wzięła do ręki rakietę, gdy miała trzy lata, ona uważa, że stało się to wcześniej), grywała razem z siostrą Venus – starszą, zdolniejszą, o większym potencjale. Ojciec jednak widział w niej przyszłą gwiazdę, dlatego potencjalnym inwestorom i trenerom przedstawiał dziewczynki „w pakiecie”. Dziś Serena mówi, że bycie gorszą od siostry na początkowych etapach ich profesjonalnej gry, pomogło jej. – To, że nie dostawałam na początku tyle szans, co Venus, sprawiło tylko, że stałam się bardziej zawzięta, pracowałam jeszcze ciężej. Obudziło we mnie ducha walki. Jeździła na turnieje z siostrą jako jej sparing partnerka, a gdy znajdywało się wolne miejsce w rozgrywkach, grała mecze. – Podróżowałam za nią po całym świecie i obserwowałam ją. Gdy przegrywała, rozumiałam, dlaczego, i upewniałam się, że ja nigdy w taki sposób nie przegram. Dzięki temu zaczęłam wspinać się w rankingach – uczyłam się na błędach Venus, a nie na swoich, co pewnie byłoby znacznie bardziej bolesne. Gdy niemal 30 lat później wygłaszała swoją ostatnią pomeczową mowę na kortach Flushing Meadows w Nowym Jorku, zwróciła się do publiczności słowami. – Nie byłoby Sereny gdyby nie Venus. Wcześniej, jako pierwszym, podziękowała rodzicom: – To dzięki nim wszystko się zaczęło.

Z ojcem i siostrą w 1991 r. / Fot. Getty Images
Z pierwszym trofeum US Open, 1999 r. / Fot. Getty Images

Amerykańska historia sukcesu

W 1983 r., gdy Serena miała dwa latka, a Venus trzy, rodzina przeprowadziła się do Compton w Kalifornii – miasta zamieszkanego głównie przez czarne, ledwo wiążące koniec z końcem rodziny, recydywistów i społecznych wyrzutków. Istniały tam dwie drogi „kariery” – można było aspirować do stania się nową gwiazdą hip-hopu lub zarobić kokosy na handlu narkotykami. Richard Williams miał inny plan na to, by zmonetyzować nieprzeciętny talent i warunki fizyczne swoich córek.

Wraz z żoną Oracene rozpoczęli tenisową edukację dziewczynek. Richard zrezygnował z pracy, by poświęcić się roli trenera, Oracene pracowała, ale w wolnym czasie i tak odbijała z Venus i Sereną piłki, łącząc treningi z zajmowaniem się domem i czterema pozostałymi córkami. Wszystko działo się na kortach, które jednak należałoby włożyć w cudzysłów – mieściły się w miejskim kompleksie boisk i parków, gdzie rozrywek szukali zarówno fani koszykówki, jak i smakosze marihuany.

Z mężem Alexisem Ohanianem na ślubie Harryego i Meghan / Fot. Getty Images

W 1991 r. Serena i Venus miały już za sobą pierwszy juniorski finał (dziewięcioletnia Serena przegrała z rok starszą Venus). Ojciec postanowił, że na tym ich udział w juniorskich turniejach się skończy. Zadzwonił do Ricka Macciego – wpływowego trenera, który szkolił największą ówczesną gwiazdę kobiecego tenisa, Jennifer Capriati. – Mam dwie córki, Serenę i Venus, które grają w tenisa – powiedział mu przez telefon. – Chciałbym, żeby zobaczył pan, jak grają. Czy mógłby pan przyjechać do Compton?

Macci przyjechał, niestety nie zauważył w siostrach nic nadzwyczajnego – były bardzo dobre, ale miały spore problemy z poruszaniem się po korcie, bywały chaotyczne. Wszystko zmieniło się, gdy zaproponował im, by zagrały z nim na punkty. Nagle do głosu doszły ich wewnętrzne, żądne sportowej rywalizacji i pragnące zwycięstwa bestie. Macci był w szoku. – Zaczęły się dobrze poruszać, ustawiać do piłek, biegały do każdej tak, że pot lał się z nich strumieniami – wspominał po latach. To ostatnie najbardziej przekonało go do sióstr. – Nigdy nie widziałem dzieciaków tak zapalonych, tak walecznych. Jak one się ruszały! Sportowcy z taką budową i ruchami uprawiają inne dyscypliny, a nie tenisa. Dostrzegł, że ma pod nosem perełki, zawodniczki, które charakterem i stylem gry mogą nie tylko zawładnąć tenisem, lecz także na zawsze go zmienić.

French Open 2019 / Fot. Getty Images
Po ostatnim meczu w karierze, US Open 2022 / Fot. Getty Images

Tam, gdzie nie był nikt

Venus i Serena uderzały piłki z taką mocą, o jakiej do tej pory nikomu się w kobiecym tenisie nie śniło. Biegały od narożnika do narożnika, biły rekordy pod względem kończących forhendów i bekhandów. Z pełnej siły i agresji gry uczyniły nową normę w tenisie. Dziś ścieżką tą – piekielnie trudnym do osiągnięcia połączeniem atletyzmu, mocy i silnej psychiki – podąża także Iga Świątek.

Atletyczny styl gry przysparzał Serenie sporo krytyki. Nazywano ją męską, mówiono, że tenis w jej wykonaniu przestaje być sportem pełnym gracji, nieustannie komentowano jej sylwetkę. Kontrowersje wywoływał też jej wizerunek. Wybierała sukienki z awangardowymi wycięciami lub obszywane warstwami tiulu i koronki, we włosy wplatała koraliki, obwieszała się widoczną biżuterią. Tak ubrana zdobywała trofea i biła kolejne rekordy. Pokazywała, że sportsmenki mogą interesować się modą, a na korcie nie tylko grać, lecz także dawać upust swojej kreatywności. Grać z agresją i po każdym wygranym punkcie mocno zaciskać pięść, nosić, co chcą, i mówić, co chcą, nawet jeśli spłynie na nie za to wodospad medialnej krytyki. Williams wielokrotnie mówiła zresztą, że zbudowała karierę na przekuwaniu gniewu i negatywnych emocji na coś dobrego. – Venus powiedziała mi kiedyś, że jeśli ktoś mówi ci, że nie jesteś w stanie czegoś zrobić, mówi to dlatego, bo sam nie wie, jak. Ale ja to zrobiłam. I ty też możesz.

Michalina Murawska
Proszę czekać..
Zamknij