Znaleziono 0 artykułów
07.06.2020

Ślub weźmiemy w Barcelonie

07.06.2020
Agnieszka Skrzeczkowska i Karolina Brzuszczyńska (Fot. Kuba Łysiak)

Zaręczyły się dwa razy. Najpierw oświadczyła się Agnieszka, na wakacjach w Toskanii. Kilka miesięcy później, w Grecji o rękę swoją dziewczynę poprosiła Karolina. Agnieszka Skrzeczkowska zajmuje się marketingiem, Karolina Brzuszczyńska jest trenerką i zawodniczką MMA. Wspólnie prowadzą kanał Power Girls na YouTubie.

Jak się poznałyście?

Agnieszka: Karolina zaczepiła mnie na Instagramie. Myślałam, że zostanie moją koleżanką z siłowni, bo obie ćwiczymy. Wydawało mi się, że wcale nie jest w moim typie… Umówiłyśmy się na koleżeńskiego drinka.

Karolina: Byłam bardzo zestresowana. To nie miała być randka, ale zanim zobaczyłyśmy się na żywo, w rozmowach na Instagramie mocno między nami iskrzyło. A ja nigdy wcześniej nie spotykałam się z kobietą, więc nie rozumiałam, dlaczego właściwie umawiam się z obcą dziewczyną.

Agnieszka: Ja byłam wtedy singielką. Trzy lata wcześniej rozstałam się z dziewczyną, z którą byłam sześć lat, od 20. roku życia. Na początku rozmowa z Karoliną nie kleiła się. Na szczęście po 15 minutach się otworzyła. I skończyłyśmy gadać o drugiej w nocy.

Karolina: Wspólne treningi zupełnie nam się nie udały. Ale związek tak. Na drugim spotkaniu byłyśmy już w sobie zakochane.

Agnieszka Skrzeczkowska i Karolina Brzuszczyńska (Fot. Kuba Łysiak)

Co lubicie razem robić?

Agnieszka Skrzeczkowska i Karolina Brzuszczyńska (Fot. Kuba Łysiak)

Karolina: Jeździmy na deskorolce, na rolkach, na rowerze. Tylko na siłowni się spieramy. Sportów walki też nie możemy razem uprawiać, bo obie jesteśmy zbyt zawzięte, więc zaczynamy bić się na poważnie.

Agnieszka: Kochamy też wspólne podróże.

Karolina: Zagranicą czujemy się wolne. Wybieramy miejsca, w których możemy swobodnie trzymać się za ręce. We Włoszech czy w Hiszpanii na ulicy nawet starsze panie do nas machają, mówiąc, że jesteśmy super. Od pewnego czasu w Warszawie też okazujemy sobie na ulicy czułość.

Agnieszka: Gdy pojechałyśmy do Ukrainy, przekonałyśmy się, że w Polsce nie jest wcale tak źle… Tam nie czułyśmy się akceptowane.

Karolina: Ale w Polsce wciąż nie możemy poczuć się swobodnie na imprezach. Gdy tańczymy z Agnieszką na parkiecie, mężczyźni często myślą, że chcemy ich w ten sposób poderwać. Nasz związek nie jest traktowany poważnie. Często słyszymy niewybredne komentarze – zaczepki, aluzje dotyczące trójkąta albo hasła: „dzisiaj poderwę twoją dziewczynę”. Najczęściej je ignorujemy. Ale czasami się nie da, zwłaszcza jeśli osoby postronne próbują nas ze sobą skłócić.

Jesteście zaręczone?

Agnieszka: Tak, ja oświadczyłam się pierwsza, po półtora roku związku, podczas wakacji we Włoszech. To było bardzo spontaniczne. Na kilka dni przed wyjazdem obudziłam się rano z myślą, że chcę to zrobić. Miałam mało czasu na kupienie pierścionka. Spałam z miarką, żeby zmierzyć Karolinie obwód palca. I żeby ona się nie zorientowała. Na same oświadczyny wybrałam romantyczną chwilę. Zaraz po wyjściu z basenu, byłyśmy mokre, rozgrzane słońcem, w świetnym humorze. Z widokiem na całą Toskanię zapytałam Karolinę, czy zostanie moją żoną. To było o tyle niesamowite, że moja rodzina myślała, że nigdy nie będę chciała zostać niczyją żoną. I że na pewno Karolina będzie musiała zapytać pierwsza.

Karolina: Ja zrewanżowałam się pół roku później w Agnieszki urodziny. Zabrałam ją do Grecji. Miałam już wcześniej wypatrzony pierścionek, ale dużo się działo – przeprowadzka, remont, walka, więc moment oświadczyn się przeciągnął. Wszystko miało być idealne. Czekałam na zachód słońca na plaży, ale nagle zaczął padać deszcz. Zdążyłam zadać pytanie na chwilę zanim zupełnie nas zmoczył.

Agnieszka Skrzeczkowska i Karolina Brzuszczyńska (Fot. Kuba Łysiak)

W Polsce nie możecie wziąć ślubu. Zaręczyny zmieniły wasz związek? Planujecie pobrać się w innym kraju?

Karolina: Wszystko stało się między nami jeszcze poważniejsze.

Agnieszka: Typowe z nas kobiety. Odkąd dostałyśmy pierścionki, myślimy o przyszłości z większą dozą pewności.

Karolina: Ślub planujemy w Barcelonie w przyszłym roku w naszą czwartą rocznicę. Rodzice Agnieszki namawiali nas na Londyn, bo mieszkają w Anglii.

Agnieszka: Ale Barcelona jest zdecydowanie bardziej romantyczna. Zabierzemy tam najbliższą rodzinę, a wesele zrobimy w Polsce, może pod Lublinem, w moich rodzinnych stronach.

Od początku miałyście wsparcie rodziny?

Karolina: Mam dobre relacje z rodziną, ale rodzice potrzebowali czasu, żeby oswoić to, że jestem w związku z dziewczyną. Po coming oucie wyprowadziłam się z domu, żeby odciąć pępowinę. Mój tata, który ma prawie 70 lat, kiedyś nie był tolerancyjny. Potrafił powiedzieć na osobę homoseksualną „pedał”. Bałam się, jak zareaguje na mój związek z Agnieszką. Na szczęście teraz traktuje ją jak trzecią córkę, obok mnie i mojej siostry.

Agnieszka: Rodzice Karoliny mają otwarte głowy. Szybko nas zaakceptowali. Ja przyznałam się mamie, że podoba mi się koleżanka, gdy miałam 16 lat. Półświadomie. Usłyszałam, że to kaprys. Gdy nie chciałam zerwać kontaktu z dziewczyną, mama planowała mnie zabrać do psychologa. Ale gdy się dokształciła, temat się rozmył. Zaczęła rozumieć, że wszystko ze mną w porządku. „Najważniejsze, żebyś była szczęśliwa” – usłyszałam.

Agnieszka Skrzeczkowska i Karolina Brzuszczyńska (Fot. Kuba Łysiak)

Pokazanie się razem w internecie wymagało odwagi?

Agnieszka: Samo ujawnienie się światu było odważne. Pracowałam wcześniej jako dyrektorka marketingu w firmie, która zatrudniała 600 osób. Obawiałam się plotek. Na szczęście wszyscy zareagowali pozytywnie. Moja pani prezes nawet kibicowała Karolinie podczas jej walki.

Karolina: Obaw było więcej niż realnych konsekwencji. Całe nasze otoczenie domyślało się, że jesteśmy razem, jeszcze zanim się wyoutowałyśmy.

Łączy was też biznes.

Agnieszka: Podjęłyśmy decyzję o założeniu firmy, gdy byłyśmy już dwa lata razem. Miałyśmy dobrą energię, którą warto było wykorzystać.

Karolina: Prowadzimy razem kanał na YouTubie, a od niedawna także sklep fanowski z ubraniami.

Planujecie dzieci?

Agnieszka: Mamy już kota i chcemy mieć drugiego. A tak na poważnie, to w przyszłości chciałybyśmy założyć rodzinę. Gdy zaczynałyśmy się spotykać, Karolina wyjechała na wakacje. Po trzech tygodniach stanęła w moich drzwiach i ogłosiła: „Jesteśmy razem”. Musiałam przyjąć to do wiadomości. Niedługo później oznajmiła mi, że chce mieć trójkę dzieci, w tym jedno adoptowane. Karolina ma szalone pomysły, które potem realizujemy.

Karolina: Tak, mamy jeszcze czas, ale na pewno chcemy mieć dzieci.

Podczas przymusowej izolacji osobom ze społeczności LGBTQ+ było jeszcze trudniej – wiele z nich musiało mieszkać z nieakceptującymi rodzinami. Czy wasze fanki pisały do was wiadomości z prośbą o pomoc?

 

Agnieszka Skrzeczkowska i Karolina Brzuszczyńska (Fot. Kuba Łysiak)

Karolina: Sporo osób pisało do nas, że rozdzielono ich z ich drugą połówką, bo spotykały się wcześniej w tajemnicy przed rodzicami. Możemy wesprzeć nasze fanki dobrym słowem, ale nie czujemy się kompetentne, by udzielić profesjonalnej pomocy.

Agnieszka: Nie możemy ponosić tak dużej odpowiedzialności za życie innych, zwłaszcza że doświadczenia są tak różne.

Dla was kwarantanna nie była wielką zmianą w życiu?

Karolina: Pracowałyśmy zdalnie, więc spędzałyśmy ze sobą zdecydowanie więcej czasu. Biuro Agi przeniosło się do naszego domu. Na pewno nie nudziłyśmy się, bo mogłyśmy jeszcze mocniej podziałać razem w mediach społecznościowych.

Agnieszka: Dla mnie to były prawdziwe wakacje. Zastanawiałyśmy się nawet nad tym, jak to będzie, gdy będę musiała wrócić do pracy. Jesteśmy papużkami nierozłączkami, więc spędzanie ze sobą 24 godzin na dobę nie stanowi dla nas problemu.

Karolina: Nigdy się ze sobą nie nudzimy. Relacja damsko-damska, a mam porównanie, bo wcześniej byłam w związkach z mężczyznami, jest bliższa. Jesteśmy ze sobą naprawdę silnie związane.

Agnieszka: Z Karoliną nie sposób się nudzić. Ciągle coś nam wymyśla do roboty. Teraz zaczęłyśmy prowadzić TikToka.

Gdy patrzy się na wasze zdjęcia, wydaje się, że jesteście szczęśliwe.

Karolina: Chcemy pokazać, że życie osób nieheteronormatywnych niczym się nie różni od codzienności heteryków. Mamy takie same przyjemności i problemy.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij