Znaleziono 0 artykułów
17.05.2019

Spółdzielnia ORNO: Wspólnota twórców

17.05.2019
Wystawa w Muzeum Warszawy (Fot. M. Sieczka)

Od dziś w Muzeum Warszawy można oglądać wystawę monograficzną „Spółdzielnia ORNO: Biżuteria”, na której znalazło się 1600 eksponatów – wyrobów artystycznych, pamiątek i opakowań, opowiadających o legendarnej warszawskiej wytwórni.

Srebrny naszyjnik w formie obróżki, klamra do włosów z kółkami wykonanymi z fakturowanego drutu, misternie zdobiony pierścionek z bursztynowym oczkiem. Nie, to nie ekspozycja w witrynie butiku jednej z młodych polskich marek biżuteryjnych, tylko ukryte w szklanej gablocie Muzeum Warszawy projekty spółdzielni ORNO. Po sąsiedzku znalazły się też zdjęcia, pochodzące w przeważającej mierze z archiwów prywatnych, opakowania i przykłady identyfikacji wizualnej, wyróżniającej spółdzielnię. A na ścianie nieopodal wiszą narzędzia złotnicze – nożyce, pilniki, młotki. To z ich pomocą twórcy wyprzedzających swoje czasy form, przycinali, lutowali i polerowali materiał.

Wystawa w Muzeum Warszawy (Fot. M. Sieczka)
Wystawa w Muzeum Warszawy (Fot. M. Sieczka)

Przedmioty, w przeważającej mierze biżuteria, powstawały w krótkich seriach. Wykonywane były ręcznie, więc każda rzecz był jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna. W kolekcjach ORNO znaleźć było można biżuterię artystyczną, w przeważającej mierze srebrną, zdobioną kamieniami jubilerskimi (bursztyn i koral) oraz półszlachetnymi, takimi jak agat i nefryt. Do wyboru oferowano pierścienie, bransoletki, naszyjniki, wisiorki, klipsy, spinki do mankietów, a także drobną galanterię – klamry do włosów, puderniczki, perfumetki, noże do papieru. Wychodziły spod rąk artystów, którzy zgodnie z założeniem twórców ORNO, mieli być jednocześnie rzemieślnikami, świadomymi zarówno materialności i funkcjonalności, jak również wymiaru estetycznego przedmiotu. W centrum stawiano tworzywo, które poddawano obróbce. Srebro cięto, formowano, fakturowano. Liczyła się nieposkromiona inwencja projektanta, więc powstawały rzeczy w pełni autorskie.

Wystawa w Muzeum Warszawy (Fot. M. Sieczka)

Warszawskie ORNO tworzyło także insygnia władzy samorządowej i instytucji akademickiej. Niemal w każdym urzędzie miasta, na każdym uniwersytecie, a także w licznych ambasadach rozsianych po całym świecie można znaleźć przedmioty zamówione w spółdzielni.

Wspólny dom przy ulicy Wandy 3 na Saskiej Kępie, wspólna praca, wspólne marzenia o spółdzielni, w której każdy może być zarówno twórcą, jak i rzemieślnikiem. ORNO, biorąc swą nazwę od łacińskiego słowa „zdobię”, działała w latach 1949-2003. Powstała niedługo po wojnie. Z potrzeby piękna. Na gruzach Warszawy, odbudowywano nie tylko budynki, ale także wiarę w twórczość. Okres świetności ORNO przypadł na lata 60. i 70., potem przyszedł kryzys lat 80., a w końcu powolny schyłek w okresie transformacji. Zrodziło się z niej nie tylko wiele drogocennych przedmiotów, ale i więzi cenniejsze niż srebro – miłości, małżeństwa, rodziny. – W pracy poznałam męża – wspomina artystka Bożena Skawińska. – Nasze obrączki stworzył nam dzień przed ślubem – mówi. – Spółdzielnie tworzą ludzie. A w przypadku ORNO najważniejszy był kontakt człowieka z drugim człowiekiem, ale też z materią – dodaje kuratorka wystawy Monika Siwińska.

Założycielowi ORNO, Romualdowi Rochackiemu, przyświecała idea sprzężenia artysty z rzemieślnikiem. Każdy mógł się w jego pracowni wykazać swoimi umiejętnościami, rozwinąć talent, obserwować, jak jego projekt ze szkicu staje się materialnością. ORNO była jedyną ze spółdzielni zrzeszonych w Cepelii, która realizowała ten postulat. Każdy z kierowników artystycznych wywarł na ORNO piętno. W epoce Rochackiego wyroby były silnie inspirowane kowalstwem, za czasów Adama Jabłońskiego (lata 60.) – odwoływały się do secesji i art déco. Adam Myjak w latach 70. lansował natomiast kształty organiczne, asymetryczne, ażurowe. Większość eksponatów na wystawie pochodzi właśnie z lat 60. i 70. – złotego czasu ORNO.

Wystawa w Muzeum Warszawy (Fot. M. Sieczka)

Kuratorki wystawy, Agnieszka Dąbrowska, Monika Siwińska i Anna Wiszniewska mówią, że wystarczy zajrzeć do szkatułek naszych mam i babć, by znaleźć tam skarby ORNO. Biżuterię kupowały przede wszystkim przedstawicielki stołecznej inteligencji. Niektóre elementy za równowartość miesięcznej pensji. Tworzyły prywatną kolekcję, która nabierała tylko wartości z czasem, bo projekty nie powracały do produkcji. 

Od kilku lat bada się historię ORNO na nowo. Na fali prywatnych zainteresowań kuratorek, ale także odrodzenia polskiego designu i mody na polską biżuterię tworzoną przez najmłodsze pokolenie artystów – wykonaną ręcznie, w krótkich seriach, z pełnym zaangażowaniem twórców. Dokładnie tak jak w ORNO.  

Wystawa w Muzeum Warszawy potrwa do 18 sierpnia 2019 roku. Towarzyszą jej wykłady, warsztaty i spotkania, m.in. z kuratorkami wystawy, artystami związanymi z ORNO i historykami sztuki. Pełny program można znaleźć na stronie instytucji. To także doskonała okazja, żeby przypomnieć sobie stałą ekspozycję Muzeum, opartą o najważniejsze dla historii, tradycji i tożsamości stolicy przedmioty.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij