Znaleziono 0 artykułów
04.11.2020

Sprawdzone filmy na jesienne wieczory

04.11.2020
„Pamiętnik księżniczki” (Fot. East News)

Ukochane filmy, nawet w niesprzyjających okolicznościach, bawią, wzruszają i zachwycają. Oto nasze pozycje obowiązkowe na najbliższe tygodnie.

„Pamiętnik księżniczki”: Współczesny Kopciuszek

 

Mia Thermopolis, nieśmiała nastolatka z San Francisco, uchodzi za outsiderkę. Wszystko zmienia się, gdy dowiaduje się, że ojciec, którego nigdy nie poznała, był następcą tronu małego państewka w Europie. Po jego śmierci to ona jest jedyną spadkobierczynią korony Genovii. Droga do tronu będzie wymagała wyrzeczeń. Adaptacja powieści Meg Cabot to współczesna wersja bajki o Kopciuszku. Za co wciąż kochamy „Pamiętnik księżniczki”? Za kreacje Anne Hathaway, która dzięki roli została gwiazdą, i Julie Andrews, baśniową fabułę i królewskie kostiumy Gary’ego Jonesa. A także Grubego Louiego, ukochanego kota Mii, który przez cały film wydaje się niewzruszony wydarzeniami, których jest świadkiem. Czy uda nam się osiągnąć ten poziom wewnętrznego spokoju?

„Amelia”: Spacer po Paryżu

 

Podobne artykułyKomedie romantyczne do obejrzenia w weekendJulia WłaszczukZ bajkowej Genovii przenosimy się do Paryża. Amélie Poulain (Audrey Tautou) mieszka w malowniczej dzielnicy Montmartre, gdzie pracuje jako kelnerka w kawiarni Café des 2 Moulins. Pewnego dnia znajduje w mieszkaniu pudełko z pamiątkami należącymi do poprzedniego lokatora. Amelia postanawia go odnaleźć. Gdy jej się to udaje, odkrywa, że uszczęśliwianie ludzi sprawia jej ogromną radość. „Amelia” to współczesna baśń, w której groteska miesza się z magią. Francuski film opwiada o sile marzeń, empatii i drobnych przyjemności. Na dodatek podczas seansu możemy przespacerować się ulicami Paryża.

„Kiedy Harry poznał Sally” (Fot. East News)

„Kiedy Harry poznał Sally”: Love story

 

Skoro scenariusz do filmu napisała sama Nora Ephron, nazywana matką współczesnych romcomów, a na ekranie wystąpiła Meg Ryan, ta jedna z najzabawniejszych komedii romantycznych w historii zwyczajnie nie może się znudzić. Harry Burns (Billy Crystal) i Sally Albright poznają się po zakończeniu studiów, ale ich drogi się rozchodzą. Po pięciu latach przypadkowo spotykają się w samolocie. Początkowa niechęć z wolna przeradza się w sympatię, a w końcu w nieśmiałe uczucie. Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?

„Harry Potter i Kamień Filozoficzny” (albo każda inna odsłona sagi o nastoletnim czarodzieju): Ucieczka w magię

 

Spieranie się o to, która część kultowej sagi jest najlepsza, mija się z celem. Każdy wie, że poprawna odpowiedź brzmi: pierwsze trzy, z „Więźniem Azkabanu” Alfonso Cuaróna na czele. Magiczny świat wykreowany przez J.K. Rowling to idealna odskocznia od codziennych zmartwień. Warto urządzić sobie domowy maraton, najlepiej w gronie najbliższych. Na początek – pierwsza część sagi, która pozwala jeszcze przeżyć z bohaterami ich pierwsze przygody, przyjaźnie i potyczki z wrogimi siłami. I pamiętajcie: „Każdy kto w Hogwarcie poprosi o pomoc, zawsze ją otrzyma”. 

(Fot. East News)

„Śniadanie u Tiffany’ego”: Nieśmiertelny urok

 

Życie przebojowej Holly Golightly upływa na zabawie na koszt bogatych adoratorów. Pewnego dnia piętro wyżej wprowadza się młody pisarz Paul Varjak, który również jest utrzymankiem. Szybko nawiązuje się między nimi nić porozumienia. Występ w „Śniadaniu u Tiffany’ego” unieśmiertelnił Audrey Hepburn, a kreacja Holly na stałe wpisała się w popkulturę. Mimo upływu lat film nadal zachwyca – kreacje Huberta de Givenchy, na czele z najsłynniejszą małą czarną w historii kina, zdjęcia Franza Planera i muzyka Henry’ego Manciniego (z niezapomnianym „Moon River” w wykonaniu Hepburn) czynią ze „Śniadania” pozycję obowiązkową na naszej top liście. 

„Między słowami”: Przypadkowe spotkanie

 

Uprzedzając zarzuty, tak, film Sofii Coppoli pojawił się już w naszym poprzednim jesiennym zestawieniu. Ale nie można go pominąć i tym razem. To jeden z najpiękniejszych i najzabawniejszych filmów, jaki kiedykolwiek powstał. Opowiada o przypadkowym spotkaniu świeżo upieczonej absolwentki filozofii i podstarzałego aktora, które staje się początkiem niezwykłej przyjaźni. W tle zjawiskowe, ale obce dla bohaterów Tokio. Film Coppoli to ciepła historia o samotności, poszukiwaniu siebie i potrzebie bliskości – problemach szczególnie aktualnych w dobie pandemii. W rolach głównych zgrany duet: Scarlett Johansson i Bill Murray.

„Był sobie chłopiec” (Fot. East News)

„Był sobie chłopiec”: Piotruś Pan dorasta

 

„Cztery wesela i pogrzeb”, „Rozważna i romantyczna”, „Notting Hill” czy ukochany „Dziennik Bridget Jones” – wszystkie filmy Hugh Granta mogłyby znaleźć się na tej liście. Tym razem wracamy do komedii o Willu Freemanie, 30-letnim singlu, który ani myśli się ustatkować. Jego beztroskie życie zmienia poznanie Marcusa (Nicholas Hoult), nastoletniego outsidera, który postanawia zeswatać Willa ze swoją ekscentryczną matką, Fioną (Toni Collette). 

„Odlot”: Nie tylko dla dzieci

Kto choć raz podczas seansu oscarowej animacji nie uronił łzy i nie zaśmiał się na cały głos, ten ma serce z kamienia. „Odlot” opowiada historię Carla, staruszka, który po śmierci ukochanej żony postanawia spełnić jej największe marzenie o podróży do Ameryki Południowej. Zgorzkniałemu panu towarzyszą ambitny skaut i psi przybłęda, którzy zupełnie przypadkiem wyruszają na wspólną podróż na drugi koniec świata. „Odlot” to ponadczasowa opowieść o sile miłości, przyjaźni i marzeń oraz znaczeniu rodziny, również tej z wyboru. Sprawdzony pomysł na seans, nie tylko dla dzieci. 

„Kocha, lubi, szanuje” (Fot. East News)

„Kocha, lubi, szanuje”: Duet doskonały

 

Zanim Ryan Gosling i Emma Stone zagrali parę uzdolnionych artystów w „La La Land”, w zakochanych wcielili się kilka lat wcześniej na planie komedii „Kocha, lubi, szanuje”. Duetowi Gosling-Stone asystują Steve Carell i Julianne Moore, historia jest lekka i zabawna, no i nie zapominajmy o nagim torsie Ryana. Film opowiada o nietypowej przyjaźni między łamaczem serc Jacobem Palmerem, który bierze pod swoje skrzydła nieudacznika Cala Weavera, by pomóc mu odzyskać wiarę w siebie.

„To właśnie miłość”: Byle do Gwiazdki!

Owszem, do świąt zostały jeszcze dwa (niecałe!) miesiące, ale gdy chandra atakuje, możemy wejść w gwiazdkowy nastrój z wyprzedzeniem. Na czele feel good movies obok kultowego „Kevina samego w domu”, który zarezerwowany jest jednak na wieczór wigilijny, większość z nas zapewne wymieniłaby „To właśnie miłość”. Wielowątkowa komedia w gwiazdorskiej obsadzie (dla przypomnienia: Rickman, Knightley, Firth, Thompson, Grant i wiele więcej) niezmiennie bawi i wzrusza. Historia o potędze miłości nie może się przecież zdezaktualizować. A wszystko to podane z angielskim humorem, dystansem i ironią.

Julia Właszczuk
Proszę czekać..
Zamknij