Znaleziono 0 artykułów
08.06.2022
Artykuł partnerski

Sylwia Romaniuk: Czarodziejka haute couture

08.06.2022
(Fot. Oleander Studio)

Pomaga kobietom pokochać siebie, tworzy kreacje jak ze snu, roztacza wokół siebie aurę tajemnicy. Sylwia Romaniuk jest kimś więcej niż mistrzynią haute couture – to charyzmatyczna czarodziejka mody, która do swojego magicznego świata zaprasza w warszawskim atelier.

Do warszawskiego atelier Sylwii Romaniuk wkracza się jak do tajemniczego ogrodu. W sercu willi na Wilanowie rośnie drzewo życia. Na jego gałęziach powieszono wielobarwne łapacze snów. W najpiękniejszych kolorach zatopiono także kreacje haute couture, które wychodzą spod ręki projektantki. Peleryna z piórami w piaskowym odcieniu przetykana złocistymi nitkami przypomina stroje bohaterek „Seksu w wielkim mieście” na wakacjach w Dubaju. Cekinowa mini z bufiastymi rękawami łączy wszystkie odcienie różu. Powłóczyste suknie do ziemi przyjmują barwę błękitu zestawionego z najdelikatniejszymi koronkami. Każda kreacja opowiada historię – o dojrzałej kobiecie odkrywającej pewność siebie, o nastolatce wybierającej się na pierwszy bal, o pannie młodej szykującej się na najważniejszy dzień w życiu.

(Fot. materiały prasowe)

Wizyta u nas to całe doświadczenie – wita mnie w progu Sylwia Romaniuk. Wysoka, z długimi, perfekcyjnie ułożonymi włosami, ubrana w kwiecisty komplet, wygląda jeszcze piękniej niż na zdjęciach. Majestatyczna, choć uśmiechnięta, charyzmatyczna i czuła, silna siłą stuprocentowej kobiety. W taki sposób przyjmuje u siebie każdą klientkę, która potrzebuje pomocy. W atelier nie ma zegarów, bo liczy się tylko tu i teraz. Kilkugodzinną wizytę można zacząć od deseru, bo jak zapewnia Sylwia, słodkości nigdy u niej nie brakuje, obejrzenia sukni albo… spa. Sporo klientek przyjeżdża do atelier z daleka, na jeden dzień, tylko po to, by zamówić kreację tak wyjątkową, jak one same. Tu mogą poczuć się jak w domu – w dużej sali cała rodzina może podziwiać przyszłą pannę młodą podczas przymiarek, w dyskretnej przymierzalni jest miejsce tylko dla niej, a w przestrzeni wspólnej – okazja do plotek. Sylwia do każdej klientki podchodzi indywidualnie i pamięta historię każdej z nich, choćby 50-letniej prawniczki, która rozkwitła dzięki odważnym kreacjom. – Klientki z czasem nabierają pewności siebie. Młode dziewczyny są bardziej zachowawcze niż dojrzałe. Wolne ptaki to kobiety po pięćdziesiątce, które żyją i ubierają się dla siebie. Z wiekiem kobiecość się rozkręca – tłumaczy. Wiele relacji z klientkami przeradza się w wierną przyjaźń.

Kobiety uwalniają tu cząstkę siebie, z której same nie zdawały sobie wcześniej sprawy. To nie jest prosta moda, to nie jest minimalizm, te rzeczy czarują – dodaje Sylwia. – Wystarczy, że spojrzę na kobietę i wiem, jak ją ubrać. Przy tworzeniu kieruję się emocjami. Ściągam do mojego atelier najlepsze tkaniny. Poszukuję ich po całym świecie. Niektóre manufaktury współpracują tylko ze mną – tłumaczy twórczyni marki.

(Fot. Oleander Studio)

Willa na Wilanowie kryje także manufakturę Sylwii Romaniuk. Wszystkie kreacje, które projektantka podpisuje swoim nazwiskiem, powstają pod jej bacznym okiem. Doświadczone szwaczki, hafciarki i koronczarki wykonują ręcznie każde zamówienie. Proces powstawania sukni może trwać nawet kilkaset godzin. Aż osiągnięty zostanie ideał. – Klientki obdarzają nas stuprocentowym zaufaniem. Uszczęśliwia mnie, gdy widzę ich wzruszenie i zachwyt efektem końcowym – mówi Romaniuk.

Projektantka po wielu latach doświadczeń w Londynie wróciła do Polski. Najpierw otworzyła atelier przy Alejach Ujazdowskich, z czasem zapragnęła oazy, spokoju, zieleni. Wciąż snuje nowe plany. Niedługo do sprzedaży trafi linia casualowa. – To będzie casual, ale luksusowy. Wybrałam pięć tkanin, które reprezentują pięć żywiołów. Chciałam dać cząstkę siebie klientkom, które nie mogą do nas dotrzeć. Stworzę więc prostsze rzeczy, które można zamówić online – tłumaczy. Nie będzie jednak tworzyć kolekcji sezonowych. – Moje ubrania mają wyglądać pięknie za sezon, za rok i za 10 lat – mówi projektantka.

– Chciałabym, żeby SR stało się stylem życia – dodaje. – Podoba mi się przyszłość – tłumaczy. Wkrótce powstanie więc nowa strona internetowa, a właściwie wirtualna platforma, która odda bogactwo świata SR. – To będzie jak baśń – mówi. Może z czasem SR zaistnieje nawet w metawersie.

(Fot. materiały prasowe)

Sylwia pracuje z pasją, ale zawsze znajduje czas dla rodziny – męża i dwóch synów. – Gdy musimy czas mądrze podzielić, stawiamy na jakość. Każda chwila z synami ma wartość. Musimy być dla siebie dobre, bo wtedy emanujemy dobrą energią. Wtedy powstaje zdrowy balans. I niczego w życiu nie żałujemy – puentuje Sylwia, a ja wychodzę z atelier z większą samoświadomością, dotykiem cekinów, koronek i piór pod palcami oraz najlepszymi na świecie truskawkami w czekoladzie w pudełku.

(Fot. materiały prasowe)

 

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij