Znaleziono 0 artykułów
09.04.2018

Ten dom był dla nas łaskawy

09.04.2018
Dom Anety i Stefana Gieysztorów (Fot. Filip Springer)

Widziałam, Stefanku, widziałam, o czym śniłeś tamtej nocy. Siedziałam na brzegu łóżka. Chciałam cię poznać. Dlatego zajrzałam w twoje sny, Stefanku, ten jeden raz i potem już nigdy. Wybacz. 

Obudziłeś się uśmiechnięty, pamiętasz? Morgenstunde hat Gold im Munde – tak u nas kiedyś mówili. Taki byłeś wtedy młody, ile to już lat, czterdzieści? Przestałam liczyć. 

Siedziałam tu przy tobie, Stefanku, a ty odgarnąłeś pierzynę i podszedłeś do okna. Świeciło słońce. Potem pobiegłeś na dół i słyszałam, jak prychasz wodą przy myciu i jak się do siebie śmiejesz. I coś tam sobie gadałeś, gaworzyłeś zupełnie jak meines geliebtes Lamm. I powiem ci, Stefanku, ja tu wtedy siedziałam u góry, przy tym łóżku jeszcze ciepłym, i się popłakałam. Że już będzie dobrze.

A pierwszego dnia, Stefanku, jak się tu u nas w Riemendorf pojawiłeś? Stałam na wzgórzu, patrzyłam, jak się turlasz przez śnieg od strony Matzdorfu. Widziałam, kula śniegu i groźnych pohukiwań, chłopaczku ty mój, dzieciaku. Ty nie wiesz, skąd masz wiedzieć, ale gdy załomotałeś do drzwi Krupów, to ja już stałam obok. Otworzyła Elka i zapytała, czego chcesz. Ty tak na nią spojrzałeś przekornie, takie ci się diabełki w oczach pojawiły, i jej powiedziałeś:

– Chałupę chcę kupić.

I mi się wtedy tak serce ścisnęło! Mein Gott. Ona poszła po Krupę, zostawiła cię w drzwiach na tym mrozie. A ja stanęłam przed tobą i spojrzałam ci głęboko w oczy, jak się patrzy komuś, z kim ma się spędzić życie. I ty też spojrzałeś w moje oczy, wiem, że w nie patrzyłeś. I wtedy się we mnie zapalił płomyk nadziei, że może to już koniec mojej służby tutaj. Że będę mogła odpocząć i wrócić do meines geliebtes Lamm. 

Dom Anety i Stefana Gieysztorów (Fot. Filip Springer)

Pojechaliście z Krupą ciężarówką, przez śniegi, w kabinie pachniało machorką. Jechałam tam z wami, pamiętasz? Stanął na drodze przed bramą. Drzwi domu kopniakiem otwierał i ja ci teraz mogę powiedzieć, Stefanku, że jak on w nie kopał, to jakby mnie w brzuch kopnął. 

Weszliście, a ja już tu na was czekałam, chciałam ci wszystko pokazać, opowiedzieć. Gdzie kuchnia, gdzie komórka, jak tu sobie z piecem radzić. Że w studni woda mętna, ale nie trzeba się martwić, bo to najlepsza studnia w całym Riemendorf. Krupa tego nie wiedział, skąd miał wiedzieć. 

Dom Anety i Stefana Gieysztorów (Fot. Filip Springer)

Prowadził cię od izby do izby, paluchem wskazywał i mruczał. Brudno tu wtedy było, nie zdążyłam posprzątać, nie spodziewałam się ciebie. I tak się bałam, że przez ten brud, Stefanku, tego domu nie dojrzysz. 

Na górze stanęliście przy szafie, co jest teraz w dębowym pokoju, tej z lustrem. I tobie się tak oczy świeciły. A Krupa z tej szafy tylko siekierę wyjął i powiedział:

– Masz pan, porąbiesz sobie tego Niemca.

Dom Anety i Stefana Gieysztorów (Fot. Filip Springer)

Wtedy straciłam panowanie nad sobą i ja cię za to, Stefanku, i Boga też przepraszam. Zaczęłam na Krupę krzyczeć, choć nigdy o człowieku takich rzeczy nie mówiłam. Ale Krupa sobie nic z tego nie robił. Więc siadłam na podłodze i płakałam, ale wiedziałam, że na nic się ten mój płacz zda. Bo to teraz jego, Krupy dom, jego szafa i jego siekiera. I wtedy ty powiedziałeś tak spokojnie, jakby nikt tam na podłodze przed wami nie szlochał:

–  Nie, ja rąbać tego nie będę, bo jeszcze się pokaleczę.

Spojrzałam na ciebie, Stefanku, i zrozumiałam, że ty przecież rąbać umiesz, ale nie chcesz.
I od tamtej chwili już wiedziałam, że się nami zaopiekujesz.

Dom Anety i Stefana Gieysztorów (Fot. Filip Springer)

A potem pojawiła się Anetka i to była dla mnie próba, Stefanku, bo wcześniej miałam cię tu tylko dla siebie. Ale widziałam, jak po nią przez pola do szosy chodzisz, żeby sama po nocy nie wracała. I widziałam, że Anetka o ten dom dba i że go kocha, tak samo jak ty. I jak ja.

Dom Anety i Stefana Gieysztorów (Fot. Filip Springer)

Tamtej nocy, gdy siedzieliście w łóżku i zastanawialiście się, czy żyć tu ze mną w Riemendorf, czy jednak w Warszawie, to mi się serce ściskało, bo już chciałam, żebyście zostali. Wzięliście kartkę, żeby na chłodno policzyć. I ja wtedy, Stefanku, wyszłam z pokoju, bo nie chciałam przy tym być, nie chciałam widzieć, jak przegrywam, jak odchodzicie. Usiadłam na schodach, w ciemności, ukryłam twarz w dłoniach, bałam się, że odejdziecie i znów będę musiała na kogoś czekać. A dom przecież już wtedy był w opłakanym stanie, dach zaciekał, wiedziałam, że to kosztuje i wiedziałam, że wy tych pieniędzy nie macie. Wróciłam do was rano, jeszcze spaliście. Na stoliku zobaczyłam tę kartkę. I ja cię, Stefanku, przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać. Spojrzałam na nią i tam były cyfry, cyfry jak sztylety, niewiele z nich rozumiałam, ale się ich bałam. I były też słowa, wśród nich najpiękniejsze słowa, jakie kiedykolwiek przeczytałam, niech Bóg mi wybaczy: Warszawa nie jest Pokrzywnikiem.

A to znaczyło, że zostajecie. 

Aneta i Stefan Gieysztorowie  (Fot. Filip Springer)

Później zaczął się remont i on mi rozdzierał duszę, Stefanku, musisz zrozumieć, każde uderzenie młota trafiało w moje serce. Tak bardzo się bałam, że robotnicy odkryją mój skarb. Wszystko, co mi zostało po meines geliebtes Lamm. I że ciebie wtedy w pobliżu nie będzie. 
Robotnicy pruli strop, a ty patrzyłeś. I ja patrzyłam, bo wiedziałam, że w końcu to znajdą. I znaleźli. Kłąb szmat, tak to wyglądało. Ty chciałeś te szmaty z gruzu wyjmować, mój skarb, meines geliebtes Lamm. Ale oni cię przepędzili, żebyś im głowy nie zawracał, a ty machnąłeś ręką i poszedłeś. 

I wtedy, Stefanku, zwątpiłam w ciebie, jeden raz przez całe nasze życie.

Dom Anety i Stefana Gieysztorów (Fot. Filip Springer)

Ale wróciłeś, z łopatą. Stanąłeś na górze gruzu i zacząłeś odgarniać. Próbowałam jakoś ci podpowiadać, kto wie lepiej niż matka, ale nie zwracałeś na mnie uwagi. Rozrzucałeś te pokruszone cegły. I w końcu się dogrzebałeś. Usiadłeś na gruzie, cały w pyle. Odwiązywałeś kolejne zawiniątka. Ja stałam obok i czułam, jakbyś mi duszę otwierał. 

I wtedy zobaczyłeś ściereczki adamaszkowe, cośmy je przed wojną w Görlitz kupili, i koszulę i spodnie dla Kurta, których już nie zdążył ubrać przez wyjazdem na front. Mój kochany Kurt, mein Ehemann. I te kaftaniki, koszuliny, spodenki, te śpioszki białe jak świt. Jedyna pamiątka po meines geliebtes Lamm. 

Ubranka znalezione w ścianie domu Anety i Stefana Gieysztorów (Fot. Filip Springer)

Zabrała ich wojna Stefanku, wojna i głód. To wszystko co po nich zostało, mein Schatz. 

Jak mogłabym stąd odejść?

Pokrzywnik (Fot. Filip Springer)

I wiesz, Stefanku, którejś niedzieli siedzieliście z Anetką i z jakimś gościem przy stole w kuchni – ja się ciągle nie mogę nadziwić, że wy sobie kuchnię w kuźni zrobiliście – i rozmawialiście o domu, o Riemendorfie. Siedziałam z wami. I ty wtedy powiedziałeś, że ten dom był dla was łaskawy, więc trzeba się domowi odwdzięczyć, że o to w domu chodzi. 

I wtedy zrozumiałam, że już tu nie jestem potrzebna. 

Dom Anety i Stefana Gieysztorów (Fot. Filip Springer)

Ludzie myślą, że my jesteśmy po to, by w domach straszyć. A my te domy chronimy. Dlatego nas tu w okolicy jest tyle. Ludzie tu nienawykli do dbania, od troski odzwyczajeni. Nie ganię ich, tak się czasem dzieje. Ale teraz już mogę iść, ty przypilnujesz. Ostatni raz się nad tobą pochylam, nad tobą i Anetką. Tacy jesteście spokojni, gdy śpicie, meine geliebten Lämmer.  Czas już na mnie. Grüss Gott.

Aneta i Stefan Gieysztorowie od 17 lat mieszkają w Pokrzywniku pod Jelenią Górą. Prowadzą tam gospodarstwo agroturystyczne Pokrzywnik 11. Stefan zagrał jako dubler Adriena Brody’ego w „Pianiście” oraz napisał dwie książki („Mój Pianista” i „Nic więcej”), Aneta przez wiele lat była sołtyską Pokrzywnika. 

 

Filip Springer
Proszę czekać..
Zamknij