Znaleziono 0 artykułów
23.09.2022

Kuba Grochmalski: Zawód tiktoker

23.09.2022
Fot. Mateusz Jaskot

Gdy jego pierwszy film stał się wiralem, kończył dziesięciogodzinną zmianę w jednej z sieciówek odzieżowych. Dziś obserwuje go ponad pół miliona fanów, pracuje nad debiutanckim albumem i po raz pierwszy czuje się w pełni sobą. Z Kubą Grochmalskim rozmawiamy o TikToku, hejcie i coming oucie.

Są osoby, których po prostu nie sposób nie lubić. Ich styl bycia natychmiast budzi sympatię i zaufanie. Od Kuby Grochmalskiego bije optymizm, który się udziela. I choć po obejrzeniu jego komediowych tiktoków nie spodziewałam się niczego innego i tak jestem pozytywnie zaskoczona. Jak na idola zoomersów z przeszło półmilionową widownią, Kuba sprawia wrażenie wyluzowanego chłopaka z sąsiedztwa, może tylko z lepszym wyczuciem stylu. Na naszą rozmowę wybrał czarną bluzę z kapturem, klasyczne dżinsy Levi’s 501 i czapkę z daszkiem. Akcesoria ograniczył do srebrnych kolczyków i sygnetu. Paznokcie umalował pod kolor stylizacji.

Na szkolnym korytarzu jak na wybiegu

Moda zawsze była dla niego formą ekspresji. Lubił się wyróżniać. – W gimnazjum miałem obsesję na punkcie kolorowych spodni. Podczas gdy inni chłopcy nosili klasyczne dżinsy albo dresy, w mojej szafie królowały błękity, pomarańcze i czerwienie. Zdarzało się, że wytykano mnie palcami, ale nic sobie z tego nie robiłem. Idąc korytarzem, czułem się jak na wybiegu – wspomina ze śmiechem. Dopiero po przeprowadzce z Gorzowa Wielkopolskiego do Warszawy pozwolił sobie na odważniejsze eksperymenty. – Coraz częściej pozwalałem sobie na lekki makijaż. Dziś uwielbiam nosić crop topy, przejrzyste podkoszulki czy spodnie z bardzo niskim stanem. Każdy powinien móc nosić to, w czym czuje się najlepiej. Dla Kuby są to zarówno klasyczne garnitury z najntisowym sznytem, stylowe reinterpretacje szkolnych mundurków czy luźne koszulki, baggy jeans i obowiązkowe dad sneakers, które uwielbia. Jego ulubione? Czarne Triple S od Balenciagi z przeskalowaną podeszwą. Zdaniem Kuby wszystko, czego dotknie się Demna, zamienia się w złoto. Podobnie jak Dua Lipa, która jest jego największą idolką – zarówno modową, jak i muzyczną.

@kubagrochmalski

czy ja się pokazałem właśnie bez czapki? 😳

♬ dźwięk oryginalny - Kuba Grochmalski

Pierwszy wiralowy filmik

Zanim Kuba nagra swój pierwszy singiel, minie jeszcze kilka lat. Po przeprowadzce do Warszawy zaczął pracę w jednej z odzieżowych sieciówek. W wolnych chwilach próbował przebić się na Instagramie, wrzucając tam swoje stylizacje i pierwsze muzyczne próbki. – Jako no name nie miałem szans się przebić. Po wielu próbach byłem gotów się poddać. Wtedy znajomy opowiedział mi o TikToku. Pobrałem aplikację tego samego dnia. Zniechęcony zderzeniem z Instagramem Kuba nie chciał robić sobie nadziei. Wrzucił pierwszy filmik na platformę, a potem poszedł do pracy. Przez cały dzień nie miał czasu zerknąć na telefon. Gdy w końcu to zrobił, czekała go miła niespodzianka. W ciągu kilku godzin jego humorystyczne wideo obejrzało blisko 100 tys. widzów, stając się aplikacyjnym wiralem. – Była 23.00, a ja właśnie wychodziłem z pracy. Byłem tak podekscytowany, że zacząłem skakać z radości – wspomina.

Pierwszy sukces dał mu motywację, by tworzyć dalej. Choć udało mu się osiągnąć zasięgi, na które inni użytkownicy potrafią czekać latami, nie miał gwarancji, że jego popularność przetrwa. Dlatego kontynuował pracę w sklepie, a w wolnych chwilach kręcił nowe tiktoki: – Nie chciałem kręcić filmików na siłę. Zależało mi, żeby to były codzienne, spontaniczne sytuacje. Być może dzięki temu widzowie w jego wieku mogli się z nim utożsamiać. W końcu to właśnie autentyczność jest najcenniejszą wartością na platformie. W offline już niekoniecznie. – Mój profil stał się dla moich współpracowników pretekstem do żartów. Gdy pewnego razu podeszły do mnie fanki, moja menedżerka zrobiła mi o to awanturę – wspomina. Mimo tych nieprzyjemności liczba obserwatorów Kuby rosła z miesiąca na miesiąc. W końcu osiągnęła pułap, który wymagał od niego decyzji: – Mogłem wybrać bezpieczną, ale nudną pracę, a TikTokiem zajmować się po godzinach, albo zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę. Wybrał ten drugi scenariusz. Początki nie były łatwe. Kuba musiał nauczyć się, jak przekuć swoją pasję na karierę. Kosztowało go to niemało stresów i nieprzespanych nocy, ale – trochę jak w hollywoodzkim filmie – jego wysiłek się opłacił. – Od ponad roku utrzymuję się z mojej twórczości. Codziennie dziękuję sobie, że podjąłem to ryzyko.

Fot. Mateusz Jaskot

Ważne coming outy

Dziś Kuba jest jednym z największych polskich tiktokerów z przesło 500-tysięczną publicznością i blisko 20 mln polubień – to drugi najważniejszy wskaźnik popularności na platformie, który można znaleźć pod każdym profilem. Współpracuje z polskimi i zagranicznymi markami, pełni funkcję ambasadora aplikacji i angażuje się w akcje społeczne platformy. W ramach jednej z nich, „My Coming Out Story”, zorganizowanej w ramach Miesiąca Dumy, TikTok zwrócił się do niego z pytaniem, czy zechciałby podzielić się swoją historią. Kuba wahał się tylko chwilę. Do tej pory nie mówił o swojej orientacji na platformie: – To nie była łatwa decyzja. Zawsze byłem zdania, że nie każdy musi dokonywać coming outu. To nasza indywidualna decyzja, a nie powinność. Wtedy poczułem jednak, że chcę to zrobić, dla siebie i innych osób, które być może nie mają możliwości tego zrobić. Poza tym byłem już zmęczony ciągłym gryzieniem się w język i wymyślaniem możliwie neutralnych zaimków podczas nagrań. Moi fani zawsze domyślali się, że jestem gejem, ale nigdy nie powiedziałem tego wprost. Zawsze powtarzam, jak ważna jest szczerość wobec siebie i innych. Nie chciałem być hipokrytą. Postanowiłem wziąć udział w akcji i cieszę się, że to zrobiłem. Dziś mogę być w pełni sobą.

@kubagrochmalski love is love 🤪🏳️‍🌈 #comingOut #prideTogether ♬ dźwięk oryginalny - Kuba Grochmalski

Choć Kuba nigdy nie wstydził się swojej orientacji, bał się reakcji publiczności. Tym bardziej był zaskoczony pozytywnym odzewem fanów i liczbą wiadomości, którą od nich otrzymał. Jedni mu gratulowali, inni dzielili się swoimi comingoutowymi historiami. Do dziś Kuba dostaje setki wiadomości od młodych osób LGBT+, które opowiadają mu o własnych zmaganiach. Zawsze stara się im odpowiedzieć, poradzić, pocieszyć. Nie jest to łatwe zadanie. Niektóre historie są bardzo trudne, a Kuba nosi je wszystkie ze sobą. – Nigdy nie zrozumiem, jak można odrzucić ukochaną osobę, tylko dlatego, że jest inna niż my. On sam przyznaje, że miał wiele szczęścia i zawsze otaczali go wspierający ludzie. Pierwszego coming outu dokonał w liceum przed przyjaciółmi, którzy przyjęli go z otwartymi ramionami. Drugi był dla niego trudniejszy, bo dotyczył jego mamy: – Na moje 20. urodziny wyszliśmy do restauracji. Po kolacji wróciliśmy do domu, a mama złapała mnie za ręce i zapytała: „Kubuś, czy chciałbyś mi coś powiedzieć?”. Powiedziałem jej o mojej orientacji, a potem płakaliśmy razem. To były łzy szczęścia. Mama powiedziała mi wtedy, że mam w niej pełne wsparcie, że kocha mnie bezwarunkowo i nic tego nie zmieni.

Muzyka, humor, eskapizm

Jego mama wspiera go również w tiktokowej karierze. Jest największą fanką jego muzyki, której Kuba poświęca ostatnio coraz więcej czasu. O tym, by śpiewać, marzył od dziecka. Dorastając, potrafił godzinami oglądać w MTV teledyski Britney Spears, Lady Gagi i Christiny Aguilery. Stąd echa lat 2000. w jego kawałkach, w szczególności w ostatnim singlu „U Don’t Know”, który zapowiada jego pierwszy minialbum. Niewiele osób wie, że to muzyka była pierwszą miłością Kuby. Ukończył nawet szkołę muzyczną pierwszego stopnia. Dziś sam pisze teksty („to historie z życia wzięte, tylko tak mogę się z nimi utożsamiać”) i tworzy linie melodyczne. W przyszłości chciałby opanować również produkcję, by mieć pełną kontrolę nad swoją twórczością. Przed nim pierwsze koncerty, marzy mu się debiutancki album i trasa z prawdziwego zdarzenia. Tymczasem dalej będzie rozwijał swój profil, dostarczał widzom cotygodniową dawkę humoru i stylowych porad. Gdy pytam, dlaczego jego zdaniem TikTok trafia do młodego pokolenia, mówi, że to zasługa atmosfery, która panuje na platformie: – Nie ma tu tyle hejtu, co na innych platformach. Ludzie nie pobierają TikToka, żeby obrzucać obelgami innych. To aplikacja, w której szukają rozrywki skondensowanej do krótkich filmów i odrobiny eskapizmu. Świat wokół jest dostatecznie przygnębiający. Może jeśli będziemy więcej się śmiali, to będzie choć trochę lepszy.


Fot. Hördur Ingason

Więcej o aplikacji TikTok przeczytacie we wrześniowym wydaniu „Vogue Polska” (fragment jest dostępny pod linkiem). Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania

Julia Właszczuk
Proszę czekać..
Zamknij