Znaleziono 0 artykułów
18.10.2022

Nowi gwiazdorzy kina i telewizji

18.10.2022
Jacob Elordi (Fot. Getty Images)

Wrażliwi outsiderzy, eksperci od czarnych charakterów i przystojniacy z komedii romantycznych – wybieramy 10 aktorów, których warto znać.

Joseph Quinn: Wrażliwy outsider

Joseph Quinn (Fot. Getty Images)

Rola Eddiego Munsona w „Stranger Things” uczyniła z Brytyjczyka gwiazdę i ulubieńca publiczności. Tym większe było rozczarowanie widzów, gdy jasne stało się, że aktor nie powróci w piątym sezonie serialu. Co nie znaczy, że Quinn narzeka na nadmiar wolnego czasu. W przyszłym roku na ekrany trafi nowy film z jego udziałem, czyli „Hoard”, pełnometrażowy debiut Luny Carmoon. Do tego czasu polecamy wrócić do „Katarzyny Wielkiej” czy „Howards End”, w którym aktor gra wyrafinowanego Leonarda Basta.

Ewan Mitchell: Wewnętrzny mrok

Ewan Mitchell (Fot. Getty Images)

Blond włosy, przepaska na oku i zadziorny uśmiech – jeden odcinek „Rodu smoka” wystarczył, aby uwaga całego internetu skupiła się na Ewanie Mitchellu. Jego kreację Aemonda Targaryena stawiano na równi z występami Paddyego Considinea czy Emmy DArcy. Do tej pory Mitchella mogliśmy oglądać m.in. w „High Life” u boku Roberta Pattinsona i „Upadku królestwa” (na planie nauczył się biegle władać mieczem i jeździć konno – te umiejętności bardzo pomogły mu w zdobyciu roli Aemonda). „Mam słabość do mrocznych charakterów”, przyznaje aktor. Po ostatnim odcinku musimy dodać: My również. 

Chella Man: Reprezentacja ma znaczenie

Chella Man (Fot. Getty Images)

Chella Man to człowiek wielu talentów. Jako artysta specjalizuje się w rysunku, malarstwie i performansie. W swojej twórczości podejmuje takie tematy jak transpłciowość, ableizm czy dysmorfofobia. Na małym ekranie zadebiutował rolą Jericho, niesłyszącego superbohatera z serialu „Titans”. Niebawem zobaczymy go u boku Natalii Dyer (czyli Nancy ze „Stranger Things”) w filmie „Chestnut”. Chella Man nie wyklucza również, że niebawem sam stanie za kamerą. Projekt jego marzeń? Intymna autobiografia o doświadczeniu tranzycji.

Kit Connor: Heartstopper

Kit Connor (Fot. Getty Images)

Na dużym ekranie debiutował jako dziewięciolatek. I choć dopiero niedawno skończył 18 lat, już może się pochwalić nie lada osiągnięciami. Doświadczenie zdobywał m.in. u boku Seana Beana w „The Frankenstein Chronicles” oraz Colina Firtha i Rachel Weisz w „Na głęboką wodę”. Przełomem w jego karierze była jednak rola Nicka Nelsona w serialu „Heartstopper”. Historia kiełkującej między kolegami miłości stała się popkulturowym fenomenem. Nic więc dziwnego, że Netflix zlecił już prace nad drugim i trzecim sezonem serii. Connor pracuje również nad nowym filmem „A Cuban Girl’s Guide to Tea and Tomorrow”. Premiera już w przyszłym roku.

Rish Shah: Na luzie

Rish Shah (Fot. Getty Images)

Gdy we wrześniu na Netflix trafiła komedia „Zróbmy zemstę”, wszyscy zastanawiali się, kim jest przystojniak z błękitnymi włosami. Po szybkim researchu można było się dowiedzieć, że Russa zagrał Rish Shah, fanom superbohaterów znany z serialu „Ms. Marvel”. Z kolei miłośnicy komedii romantycznych na pewno pamiętają go z „Do wszystkich chłopców: Zawsze i na zawsze”. Shah pracuje już nad nowym filmem „Sitting in Bars with Cake”, gdzie wystąpi u boku samej Bette Midler. Jeszcze w tym roku zobaczymy go najpewniej także w serialu „Damage”.

Jacob Elordi: Nowy James Dean

Jacob Elordi (Fot. Getty Images)

Ostatnie lata były bardzo pracowite dla Jacoba Elordiego. Od sukcesu Netfliksowej komedii „Kissing Booth” do aktora bezustannie napływają nowe propozycje. Jego pozycje przypieczętowała rola Natea w „Euforii”, którą otrzymał mimo nieudanego castingu: – Byłem pewien, że schrzaniłem sprawę. Wtedy zadzwonił do mnie Sam Levinson, mówiąc, że dostałem rolę. Wysokiego i postawnego bruneta z mocno zarysowaną szczęką porównuje się do takich ikon, jak James Dean, Marlon Brando czy Elvis Presley. Co ciekawe, Elordi niebawem wcieli się w rolę króla rock and rolla. Wszystko dzięki Sofii Coppoli, która zaprosiła go do pracy nad nowym filmem „Priscilla”.

Daryl McCormack: Ulubieniec projektantów

Daryl McCormack (Fot. Getty Images)

Jego rola Leo, pracownika seksualnego w „Powodzenia, Leo Grande”, może zapewnić mu pierwszą nominację do Oscara, a tym samym uwagę całej branży. Gdy akurat nie pracuje nad kolejnym ambitnym filmem (teraz kręci właśnie thriller „The Tutor”), można go oglądać w serialach, jak „Peaky Blinders” czy „Koło czasu”, a także na zdjęciach z kampanii największych domów mody. McCormack zapewnił już sobie tytuł nowego ulubieńca Anthonyego Vaccarellego z Saint Laurent. A to dopiero początek.

Filippo Scotti: Nowa nowa fala

Filippo Scotti (Fot. Getty Images)

W „To była ręka Boga” Filippo Scotti zagrał Fabietto, wrażliwego chłopaka, którego osobista tragedia zmusza do szukania ukojenia w sztuce. Znajduje je w kinie, podobnie jak reżyser i pierwowzór bohatera, Paolo Sorrentino. Film reprezentował Włochów w oscarowym wyścigu, a z Wenecji wyjechał z siedmioma statuetkami. Jedna z nich trafiła do Scottiego za najlepszy debiut. Po powrocie z festiwalu aktor wrócił na studia, a potem na plan kolejnych produkcji. Niebawem na ekrany trafi komedia „Io e Spotty” z jego udziałem.

Brandon Perea: Fan science fiction

Brandon Perea (Fot. Getty Images)

O tym, żeby grać, marzył od dziecka. Wiedział jednak, że aby odnieść sukces, musi bardzo starannie wybierać role. Dlatego jako nastolatek zrezygnował z castingów, by spróbować sił dopiero jako dorosły. Ta strategia się sprawdziła. Pierwszą rolę otrzymał już przy trzeciej próbie, na dodatek w serialu Netfliksa „The OA”. Choć produkcję anulowano po drugim sezonie (czego fani nadal nie przeboleli), Perea nie musiał długo czekać na kolejne zlecenie. W „Nie!”, nowym horrorze Jordana Peele’a, zagrał Angela, spontanicznego asystenta rodzeństwa Haywoodów. Aktor kontynuuje przygodę z kinem science fiction – niebawem zobaczymy go w thrillerze „AMP House”.

Rhys Darby: Wiele debiutów

Rhys Darby (Fot. Getty Images)

– Zawód aktora to szereg debiutów – mówi Rhys Darby. Kariera Nowozelandczyka to wzorowa realizacja tej maksymy. Choć aktor debiutował już w 2008 roku u boku Jima Carreya w „Jestem na tak”, na prawdziwy przełom w karierze musiał zaczekać prawie 20 lat. Przez ten czas występował w wielu mniej lub bardziej udanych komediach (w tym świetnym „Co robimy w ukryciu”), pisał własne skecze i stand-upy, ale szeroka publiczność pokochała go za rolę pirata dżentelmena Stedea Bonneta w „Nasza bandera znaczy śmierć”. Razem z Taiką Waititim, wieloletnim przyjacielem i kreatywnym partnerem, Darby stworzył jeden z najzabawniejszych duetów ostatnich lat. Jeśli jeszcze nie widzieliście, czas nadrobić zaległości.

Julia Właszczuk
Proszę czekać..
Zamknij