Znaleziono 0 artykułów
30.04.2020

„Vogue” z domu. Anda Rottenberg: Myślę o cyklu przemian

30.04.2020
Kolaż Agata Wojtczak

Gromadzę tanie przepisy i dzielę się nimi na Facebooku. Z dnia na dzień stałam się pośredniczką w dziedzinie kulinariów – w nowym odcinku naszego cyklu o pracy w domu opowiada szefowa działu kultury „Vogue Polska” Anda Rottenberg. 

Od miesiąca nie chodzę do redakcji. Nikt z nas nie chodzi. Brakuje mi naszych spotkań, rankingu pomysłów, poczucia humoru. Mojego ustawicznego zdziwienia, że nikt mnie nie wkładał do szuflady z napisem: „Grupa największego zagrożenia”. Jestem w wieku matek, a nawet babć moich redakcyjnych koleżanek i kolegów. Lecz dużo się od nich uczę. 

Pracuję leżąc na starej kanapie z laptopem na kolanach i patrzę w okno (Fot. Archiwum prywatne)
I nadal tych książek przybywa, trudno wygospodarować miejsce na obrazy - teraz dopiero to dostrzegam (Fot. Archiwum prywatne)

A teraz siedzę w domu i szukam sobie dodatkowych zajęć. Na samym początku tej izolacji pomyślałam o tych, którzy za chwilę stracą pracę i zaczną gwałtowanie biednieć. A ja przeżyłam stan wojenny i powszechną biedę PRL. Zaczęłam więc przypominać sobie przepisy na tanie dania i sposoby, jak gospodarować wczorajszymi resztkami. Podliczyłam wydatki. Okazało się, że można się dobrze i zdrowo odżywiać za 168 zł tygodniowo. To mnie zachęciło do gromadzenia tanich przepisów od innych osób. Zaczęłam się nimi dzielić na Facebooku i z dnia na dzień stałam się pośredniczką w dziedzinie kulinariów. Cieszy mnie to, bo znów czuję się przydatna.

Wciągnęłam się w zbieranie i publikowanie przepisów kulinarnych. Martwa natura z kapustą dla znajomych na FB (Fot. Archiwum prywatne)

To jednak nie wypełnia mi całego dnia.  

Jak wiele osób zabrałam się za porządkowanie starych papierów. Otwieram rozmaite pudełka, z których wyłaniają się stare zdjęcia i listy. W ten sposób znalazłam kilka kopert z początku lat 80. z pieczątką „OCENZUROWANE”. Pomyślałam, że w tamtych czasach te pieczątki szybko stały się normą. Podobnie jak godzina milicyjna, kontrolowanie przechodniów na ulicach i wizyty umundurowanych przedstawicieli władzy w domach. Tyle że wówczas nie było na to społecznego przyzwolenia. A teraz jest. A przecież to tylko inny rodzaj zarazy. 

Porządkując stare papiery znalazłam listy z czasów stanu wojennego z pieczątką OCENZUROWANE. I ogarnia mnie lęk o przyszłość mojej rodziny (Fot. Archiwum prywatne)
Resztka mebli po rodzicach budzi coraz więcej sentymentów (Fot. Archiwum prywatne)
Regał już pełny, a niedawno go kupiłam (Fot. Archiwum prywatne)

Dla poprawy nastroju zaczęłam tworzyć ogródek na balkonie. Każdego dnia dosadzam jakieś wiosenne kwiaty. Kupuję także cięte, żeby wprowadzić do domu trochę wiosny. Mam czas na ich obserwację, patrzę, jak rozkwitają i jak więdną. To pozwala na namysł nad przemijalnością wszystkiego. Nad dorocznym cyklem przemian natury i ich religijną symboliką. Oraz nad cykliczną powtarzalnością rozmaitych epidemii, cokolwiek one znaczą.

Ogródek uprawiam na balkonie, to namiastka kontaktu z przyrodą (Fot. Archiwum prywatne)
Zaległe lektury, im grubsze, tym lepiej (Fot. Archiwum prywatne)

 

Anda Rottenberg
Proszę czekać..
Zamknij