Znaleziono 0 artykułów
17.08.2021

Didżejki Simi i Haze o swojej marce kosmetyków

17.08.2021
(Fot. HUGO COMTE/materiały prasowe Simi Haze)

W czerwcu bliźniaczki didżejki Simi i Haze Khadra ogłosiły na Instagramie, że stworzyły nowy projekt – Eye Play. To linia holograficznych neonowych naklejek, dzięki którym w ciągu kilku sekund można stworzyć makijaż oka wyglądający jak małe dzieło sztuki. – Określamy ją jako „minimal optical” – mówi Simi, gdy rozmawiamy na Zoomie. – Pozwala osiągnąć maksymalnie spektakularny efekt przy minimalnym wysiłku.

Okazuje się, że naklejki były zapowiedzią marki SimiHaze Beauty, która zadebiutowała pod koniec lipca. Pierwsza kolekcja składa się z trzech podstawowych produktów. Velvet Blur to nawilżający matowy balsam do ust (dostępny w 12 kolorach), Sun Flush – uniwersalny róż, który można stosować na powieki, policzki i usta, a Lip Trace Liner to konturówka do ust z olejkiem jojoba, która nadaje ustom objętość i wyrazistość, nie powodując łuszczenia.

(Fot. HUGO COMTE/materiały prasowe Simi Haze)

Bliźniaczki dorastały w Londynie, następnie studiowały sztuki piękne i modę w Los Angeles. Grono fanów zdobyły jako didżejki i ikony stylu, a teraz postanowiły spróbować sił w innowacyjnym podejściu do urody. – Nasze produkty są naprawdę trwałe i łatwe w użyciu – mówi Simi. – Nie chodziło nam o to, by była to kolejna linia kosmetyczna. Nie chciałyśmy tworzyć rzeczy, które zagracą półki. Naszym marzeniem było dać ludziom skuteczne, wyselekcjonowane produkty najwyższej jakości. Jej siostra dodaje: – Miały być również estetyczne i piękne.

I takie właśnie są. Opakowane w eleganckie różowe i zielone pojemniczki, które zdradzają zamiłowanie sióstr do sztuki i dizajnu, produkty SimiHaze Beauty wnoszą powiew świeżości i nowości, o co trudno w przemyśle kosmetycznym.

W rozmowie z „Vogue” bliźniaczki mówią o związkach z przemysłem beauty oraz planach na przyszłość.

(Fot. HUGO COMTE/materiały prasowe Simi Haze)

Gratulujemy wprowadzenia SimiHaze do sprzedaży. Jakie to uczucie?

Simi: Czujemy ulgę, że udało nam się wprowadzić nasze produkty na rynek. Bardzo długo nad nimi pracowałyśmy. Nasi przyjaciele mają już dość rozmów na ten temat. Teraz zaczynamy odczuwać ekscytację, bo widzimy, że ludzie używają naszych kosmetyków i sprawia im to radość. Nasze marzenia się spełniają.

Od czego zaczęła się wasza przygoda z makijażem?

Simi: Zaczęłyśmy się malować dość późno – bardzo lubiłyśmy naturalny wygląd. Skupiałyśmy się raczej na pielęgnacji skóry.

Haze: Zaczęłyśmy naprawdę późno.

Simi: Dopiero mając 18 lat, spróbowałyśmy lekkiego makijażu. To było chyba wtedy, gdy przeprowadziłyśmy się do Los Angeles.

Haze: A nawet później.

Simi: Najważniejsza była dla nas szminka. Nie mogłyśmy wyjść z domu bez szminki i karty kredytowej. Gdy zaczęłyśmy pracę jako didżejki, nasz wizerunek stał się odważniejszy i bardziej kolorowy. Chodziło nam o to, by makijaż wyrażał naszą energię, pokazywał, kim jesteśmy i jaką muzykę gramy.

(Fot. HUGO COMTE/materiały prasowe Simi Haze)

Czyli makijaż był wtedy emanacją waszej tożsamości?

Haze: Nigdy nie chodziło nam o to, by wyglądać bardziej atrakcyjnie, po prostu bawiłyśmy się makijażem. Był jak dodatek do ubrania.

Simi: Zainteresowałyśmy się makijażem, bo chciałyśmy się trochę powygłupiać. Dawał możliwość wyrażenia, kim jesteśmy, bez konieczności mówienia o tym.

Czy jako nastolatki miałyście momenty, w których nie czułyście się komfortowo z powodu swojego wyglądu?

Simi: Jako bliźniaczki zawsze mogłyśmy się wspierać. Mamy szczęście, że nie musiałyśmy samotnie przechodzić przez okres dorastania. Zatem takie momenty nie zdarzały się często. Nie myślałyśmy: „Jest mi tak źle we własnej skórze, bo jestem sama”. Miałyśmy siebie nawzajem. Dzięki temu używałyśmy kosmetyków po to, by nam służyły, a nie zmieniały wygląd.

(Fot. HUGO COMTE/materiały prasowe Simi Haze)

Czy to, że jesteście bliźniaczkami, przekłada się na podobne podejście do urody?

Simi: Malujemy się w dokładnie taki sam sposób. Najważniejsza jest szminka. Potrzebujemy też zdrowych rumieńców, dlatego stworzyłyśmy róż Sun Flush. Sprawia, że wyglądamy, jakbyśmy trochę pobiegały albo przez chwilę przebywały na słońcu. Daje bardzo naturalny efekt, nie przypomina pudru i nie zatyka porów.

Skąd pomysł na własną markę?

Simi: Chciałyśmy stworzyć produkty naszych marzeń: działające odżywczo na skórę, wytrzymałe i lekkie.

Haze: Zawsze, gdy mamy jakiś pomysł, omawiamy go. To nie był moment objawienia, pomysł na naszą markę stanowi wynik wielu dyskusji.

Simi: Kiedyś ciągle kupowałyśmy w Sephorze jeden konkretny odcień szminki. Eksperymentowałyśmy z tym samym kolorem, ale od różnych marek i o różnych teksturach. Niestety, wszystkie były strasznie ciężkie i bardzo nasycone pigmentem, a my chciałyśmy wyglądać naturalnie, jakbyśmy miały lekko przygryzioną wargę, więc męczyłyśmy się z ich nakładaniem. W końcu pomyślałyśmy: „Musimy zrobić szminkę, którą nakładasz raz i wyglądasz idealnie”.

(Fot. HUGO COMTE/materiały prasowe Simi Haze)

Na co zwracałyście szczególną uwagę, gdy tworzyłyście wasze produkty?

Simi: Przede wszystkim chciałyśmy, by pielęgnowały skórę – szminka zawiera kwas hialuronowy, a konturówka do ust ma w składzie olejek jojoba. Wszystkie nasze kosmetyki są wegańskie i nietestowane na zwierzętach. Nie czułabym się komfortowo, sprzedając produkty, które nie byłyby w 100 proc. korzystne dla skóry i ciała.

Rozpoczęłyście sprzedaż od teasera w postaci naklejek na oczy. Co możecie nam o nich powiedzieć?

Simi: Gdy pracowałyśmy jako didżejki, ludzie przychodzący na imprezy odtwarzali niektóre z naszych looków. Podchodzili do nas i pytali, jakich produktów używamy. Za nasz wygląd odpowiadali makijażyści, więc nie był łatwy do skopiowania. Teraz można to zrobić w dwie sekundy.

Jak chcecie rozwijać swoją markę?

Simi: Pragniemy przesuwać granice, jeżeli chodzi o opakowanie, skład kosmetyków i nakładanie makijażu – być pomostem między tym, czym przemysł beauty był do tej pory, a tym, czym będzie w przyszłości.

Czym jest dla was makijaż?

Simi: Powinien być intuicyjny, zależny od nastroju i tego, jak chcemy się czuć w danej sytuacji. Powinno się go stosować jako narzędzie, a nie sposób na ukrywanie niedoskonałości. To raczej forma ekspresji.

(Fot. HUGO COMTE/materiały prasowe Simi Haze)

Jak dbacie o zdrowie psychiczne i fizyczne?

Haze: Staramy się dużo chodzić. Mamy aplikację 10 000 Steps i dość poważnie traktujemy cel, jaki przed nami stawia. Uprawiamy też pilates.

Simi: Chodzenie ma w sobie coś z medytacji. Stosujemy też kąpiele z siarczanem magnezu, ponieważ regeneracja jest tak samo ważna jak trening. Jestem uzależniona od samodoskonalenia. Moi przyjaciele zwracają się do mnie, gdy potrzebują uzdrowicielki, masażystki, kosmetyczki lub wróżki. Próbowałam chyba wszystkiego i przeczytałam wszystkie książki na temat samodoskonalenia. Każdego dnia staram się rozwijać i stawać się najlepszą wersją siebie.

Kiedy czujecie się najpiękniejsze?

Simi: Wtedy, gdy czuję się najbardziej naturalna lub gdy makijażem, na przykład szminką, podkreślę rysy twarzy.

Haze: Ja czuję się najpiękniejsza, gdy wyglądam zdrowo.

Tish Weinstock
Komentarze (1)

Anna Nowak18.08.2021, 10:57
Sama czasem lubię zaszaleć z takim kolorowym makijażem. Oczy maluję na bardzo żywe kolory, oprócz tego tuszuję rzęsy, stosuje bananowy puder z ecocery i bronzer. Jak oczy są podkreślone to reszta już nie musi być, aby nie przesadzić ;)
Proszę czekać..
Zamknij