Znaleziono 0 artykułów
24.06.2019

W mojej głowie pełno tatuaży

24.06.2019
Karolina Skrzyniarz ( Fot. Luka Łukasiak)

Karolina Skrzyniarz pierwszy tatuaż zrobiła sobie zaledwie pięć lat temu. Dziś jej ciało pokrywa ponad 70 rysunków. Tatuażystka z warszawskiego Goła Baba Studio angażuje się w akcję KPH Tatuaże Przeciw Homofobii. – Dla osób LGBTQ tatuaż to sposób na pokazanie dumy – mówi Karolina.

Dlaczego zdecydowałaś się na udział w akcji Tatuaże Przeciw Homofobii?

Działanie daje mi poczucie spełnienia. Kiedyś nie widziałam się w roli aktywistki. Byłam zadowolona, że ktoś prowadzi tę walkę za mnie. Uciekałam od odpowiedzialności. Po jakimś czasie zrozumiałam jednak, że brak reakcji, brak działania, brak aktywizacji stanowią ciche przyzwolenie na dyskryminację. Nie ukrywam, że w akcji występuję także w swoim imieniu, prawa osób nieheteronormatywnych to również moje prawa

Czy dla osób LGBTQ tatuaże mają szczególne znaczenie?

Tak, zrozumiałam to w ubiegłym roku właśnie podczas wydarzenia Tatuaże Przeciw Homofobii we Wrocławiu. Ustawiła się wtedy do nas, tatuatorów, kilometrowa kolejka. Przygotowane wzory mówiły: „Nie dyskryminujmy”, „Wspieram KPH”, „Jestem LGBTQ”, a ludzie robili je w widocznych miejscach, co świadczy o potrzebie pokazania dumy i radości z tego, kim się jest.

Karolina Skrzyniarz( Fot. Luka Łukasiak)

Masz nadzieję na lepszą przyszłość dla społeczności LGBTQ?

Staram się pozostać optymistką, ale to niełatwe, bo zdarza mi się doświadczać ataków wycelowanych bezpośrednio we mnie albo w moich przyjaciół.

Karolina Skrzyniarz (Fot. Luka Łukasiak)

A cieszysz się, że możesz łączyć aktywizm z pracą, która sprawia ci przyjemność?

Tak, to wspaniałe uczucie. Ale też bardzo wygodne, przyznaję. Chcę robić więcej, wychodzić ze strefy komfortu. Aktywizm stał się dla mnie także doświadczeniem pokoleniowym. Mamy świadomość, że możemy wyjść na ulice, krzyczeć, mówić, co myślimy. Jednocześnie przez wzgląd na obecną władzę zostaliśmy postawieni pod ścianą i albo ją przeskoczymy, albo pozostaniemy po drugiej stronie. Czuję w sobie, i u wielu osób wokół mnie, tę konieczność. I moc z niej wynikającą. Dzięki solidarności, która zapanowała wśród ludzi, wytwarza się wspólnotowa energia. Co nie zmienia faktu, że jako jednostki też możemy sporo zdziałać. Wystarczą drobne rzeczy, chociażby rozmowa z ludźmi, którym możesz otworzyć głowę.

Znaczna część twojej pracy opiera się właśnie na relacji z ludźmi.

To piękne, ale i męczące. Czasami po wykonaniu jednego tatuażu czuję się tak zmęczona, jakbym przez całą dobę pracowała fizycznie. Cieszę się jednak, że ludzie chcą się ze mną dzielić swoimi historiami. Zwłaszcza pierwszy tatuaż wiąże się najczęściej z jakimś przełomem w życiu.

A twój pierwszy tatuaż był dla ciebie przełomem?

Tak, oczywiście. Cieszę się, że nie tatuowałam się jako młoda dziewczyna. Mój pierwszy tatuaż, zrobiony w wieku 25 lat, nie był wyrazem buntu, tylko samoświadomości. Długo się z tą decyzją nosiłam, a w końcu, jakieś pięć lat temu, podjęłam ją dosyć spontanicznie. Zrobiłam sobie na ręce niewielkie oko. Wymyśliłam ten kształt w pięć minut. Wiedząc, że moja znajoma jedzie do kumpla zrobić sobie któryś z kolei tatuaż, postanowiłam do niej dołączyć.

Rysunki Karoliny ( Fot. Luka Łukasiak)

W ciągu pięciu lat udało ci się zakryć tatuażami znaczną część ciała…

Przez pierwsze dwa lata tatuowałam się co chwilę. Irytowały mnie wolne przestrzenie na ciele. Teraz się trochę uspokoiłam. Każdy mój tatuaż ma znaczenie, ponieważ robią je ludzie, których lubię i szanuję. Często mówię: „zrób coś, na co masz ochotę”. I to – efekt finalny, ale też proces powstania rysunku – staje się częścią mnie. Jest też paru artystów zagranicznych, od których chciałabym coś mieć, ale jeżeli okazaliby się niefajnymi ludźmi, nie zgodziłabym się na tatuaż.

Dzięki tatuażom czujesz się bardziej atrakcyjna?

Tak. Kiedyś nie przepadałam za swoimi białymi nogami. W 30-stopniowym upale chodziłam w długich spodniach. Od kiedy mam na nich tatuaże, uwielbiam je! Zdecydowanie czuje się bardziej atrakcyjna.

Ale nie malujesz się, prosto ubierasz, nie nosisz biżuterii…

Całą moją biżuterią są tatuaże.

Karolina Skrzyniarz (Fot. Luka Łukasiak)

Jaki jest twój najdziwniejszy tatuaż?

Pewnie wszytskie są trochę dziwne dla człowieka niezwiązanego z tatuażem. Są kurze łapy, japońskie duchy, nagie kobiety i paczki papierosów. Dla mnie wszystkie są całkiem normalne.

Karolina Skrzyniarz ( Fot. Luka Łukasiak)

A najważniejszy ze wszystkich rysunków?

Chyba ten, który powstał na podstawie mojej ilustracji. Narysowany został do tomiku poezji znajomej. To jedyny własny rysunek na ciele: człowiek z plecakiem – bagażem własnych pogmatwanych myśli.

Tatuaże stały się modne. Uważasz, że każdy powinien mieć na swoim ciele rysunki?

Tatuaż zaczął być akceptowany społecznie. A moda sprawia, że wiele osób podejmuje pochopne decyzje. Często idą do niesprawdzonej osoby, potem trafiają do mnie na poprawki. Ta moda więc, jakkolwiek nakręca nam koniunkturę, ma swoje słabe strony.

A jakie motywy podobają się ludziom najbardziej?

Trudno za trendami nadążyć. Najlepiej byłoby, gdyby ludzie koncentrowali się na tym, co do nich pasuje, a nie na tym, co się pojawia na Instagramie. Przerażają mnie trochę młode osoby, które tatuują sobie dłonie i twarz, nie wiedząc, co będą robić w życiu. Tatuaże w tak widocznych miejscach nadal mogą zamknąć im drogę kariery.

Rysunki Karoliny (fot. Luka Łukasiak)

A dlaczego zdecydowałaś się zająć tatuażem zawodowo?

Bardzo długo szukałam swojej drogi. Zajmowałam się grafiką i ilustracjami, spychając myśl o tatuowaniu na dalszy plan. Szukałam materialnego miejsca dla rzeczy, które rodziły się w mojej głowie. Wiedziałam też, że nie chcę pracować przy biurku od 9 do 17. Gdy zaczęłam tatuować, totalnie się zakochałam. Mam nawet syndrom odstawienia. Jeśli nie tatuuję dłużej niż tydzień, nie potrafię znaleźć sobie miejsca. To, że ludzie chcą mieć na sobie moje ilustracje, to coś niewyobrażalnego. Tworzą żywą galerię. Niedawno świętowałam 30. urodziny, ale nie zmieniły w moim życiu nic, a tatuaże – wszystko.

Twoja rodzina nie dziwiła się, że w tym odnalazłaś swoje powołanie?

Zawsze byłam inna niż reszta rodziny, więc ta decyzja nikogo specjalnie nie zszokowała. Na początku rodzice nie zdawali sobie jednak sprawy z tego, że to poważny zawód, wymagający profesjonalnego podejścia. Teraz cieszą się z moich sukcesów. Gdy wysłałam mojej mamie zdjęcie tatuażu całych pleców, odpisała: „O mój Boże, to jest przepiękne”.

Bycie tatuażystą daje ogromną wolność – właśnie wyjeżdżasz do Berlina, potem w planie jest Londyn.

Tak, możesz pojechać w każde miejsce na świecie i znaleźć tam pracę. Dlaczego miałabym z tego nie korzystać? Tę wolność zawdzięczamy też mediom społecznościowym. Kiedyś o tatuażystach dowiadywałeś się od znajomych, a my promowaliśmy się na konwencjach. Teraz portfolio jest Instagram, a dostęp do niego mają ludzie z całego świata.

 

Tatuaże Przeciw Homofobii to zainicjowana przez KPH w 2017 roku cykliczna impreza, na której tatuatorzy i tatuatorki z całej Polski tatuują specjalnie na tę okazję zaprojektowane wzory, przekazując zysk z tatuaży na Kampanię Przeciw Homofobii, organizację społeczną działającą na rzecz osób LGBT, ich rodzin i bliskich. W tym roku impreza odbędzie się w trzech miastach: 13 lipca w Warszawie, 20 lipca we Wrocławiu i 27 lipca w Szczecinie, a cały dochód z tatuaży zostanie przekazany na działania skierowane do osób transpłciowych. Więcej informacji na www.kph.org.pl/tatuaze2019.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij