Znaleziono 0 artykułów
18.10.2019

Warszawa w budowie: Pomniki schodzą na ziemię

18.10.2019
„Pomnikomania”, 11. edycja festiwalu WARSZAWA W BUDOWIE, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie (Fot. Daniel Chrobak)

Na wystawie „Pomnikomania” w warszawskim Zodiaku oglądamy przewrotne monumenty autorstwa młodych polskich artystów: Daniela Rycharskiego, Witka Orskiego i Łukasza Surowca. – To może zabrzmieć absurdalnie, ale jestem przekonany, że pomniki nie dotyczą przeszłości. Pomniki pozwalają budować przyszłość – mówi Łukasz Zaremba, który wspólnie z Szymonem Maliborskim stworzył ekspozycję.

Dwulatek huśta się na drążku. Po chwili uderza się w głowę, płacze i biegnie do mamy. Huśtał się na „Pomniku pracy” Róży Dudy i Michała Soi. Na monumencie przedstawiającym człowieka pracy, współczesnego Syzyfa, neonowe litery „AAA”, kojarzące się z ratingami kredytowymi, zamieniają się w niemy krzyk kamienia.

Z pracą Karoliny Brzuzan „Jeśli możesz, zostań w domu (Anour)” robi sobie selfie cała rodzina turystów. Pomnik, który przybrał formę piorunochronu, strzelistym kształtem obrazuje trasę uchodźcy, Sudańczyka Anoura – z południa na północ, ku Ziemi Obiecanej, a nawet wyżej – ku niebu.

Praca Karoliny Brzuzan „Jeśli możesz, zostań w domu (Anour)” (Fot. Daniel Chrobak)

Przechodzący obok Zodiaku mężczyzna oprowadzanie kuratorskie Iwony Kurz uznaje za złamanie ciszy wyborczej, bo odbywa się po południu 13 października. Za wszelką cenę próbuje się dowiedzieć, o co chodzi w dziele „Licznik długu” Łukasza Surowca. Po LED-owym ekranie przesuwają się cyfry określające liczbę eksmisji z powodu zadłużenia, samobójstw z tego wynikających, rzeczy branych na kredyt. To ironiczny komentarz do licznika wystawionego z inicjatywy Leszka Balcerowicza na dachu Cepelii przy pobliskim rondzie Dmowskiego.

Praca Łukasza Surowca (Fot. Daniel Chrobak)

Podczas godziny spędzonej na wystawie obok zwiedzających przemkną się jeszcze opieszali wyborcy, deskorolkarze, Japończycy na wycieczce po Europie. – W dzień meczu reprezentacji do oprowadzania dołączają nawet kibice – mówi kurator wystawy Łukasz Zaremba z Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. – Wystawa wychodzi do ludzi – dodaje. – Nasza muzealna ławka na placu, pomysł architekta wystawy Aleksandra Wadasa, staje się miejscem spotkań i odpoczynku. Godzimy się zarazem z tym, że pomniki jako media publiczne stają się częścią życia codziennego. W przestrzeń ekspozycji wcieliło się nawet okno wystawiennicze sklepu odzieżowego naprzeciw. Daniel Rycharski pokazuje tu „Veraicon” – pozszywane w kołdrę ubrania migrantów i pomagających im ludzi. Praca jednocześnie pokazuje relacje między ludźmi i między nimi a przedmiotami, w tym przypadku nieznaczącymi, przemielonymi, przypominającymi śmieci ubraniami.

„Pomnik Pracy” Róży Dudy i Michała Soi. (Fot. Daniel Chrobak)

Zgodnie z zamysłem Zaremby i drugiego kuratora Szymona Maliborskiego z Muzeum Sztuki Nowoczesnej, „pomniki” pokazywane na wystawie są raczej pomysłami, postulatami, a nie gotowymi, a więc budzącymi dystans, monumentami. – Wystawiamy prototypy pomników, a zatem musimy to zrobić w przestrzeni publicznej. Liczymy na to, że wzbudzą ciekawość. Każdy typ odbioru jest uprawniony – mówi kurator. Wystawa zaczyna się przy pasażu „Wiecha” i w witrynie sklepowej naprzeciw budynku Zodiaku. – To nie tyle utrudnia odbiór sztuki, ile poszerza zestaw możliwych z nią spotkań – twierdzi Zaremba.

W warszawskim Śródmieściu znajduje się dziś ponad 100 pomników. Ponad 70 proc. wykonano z granitu. 85 proc. jest szarych.

Na co trzecim składa się kwiaty, 17,5 proc. w ogóle nie jest użytkowanych. Są zimne, nie budzą sprzeciwu. Co najwyżej prowokują czasem do sprejowania, jeżdżenia na deskorolce, picia alkoholu.

Te pokazane na wystawie wywołują gorącą dyskusję, podają w wątpliwość, nie pokazują herosów, tylko zwyczajne zjawiska. – Mam nadzieję, że zadają pytania, zamiast rozstrzygać i oznajmiać, nie budują hierarchii, schodzą na ziemię, ukazują procesy i oczekują reakcji – mówi Łukasz Zaremba.

Alicja Rogalska poprzez „Pomnik ofiar kapitalizmu” zachęca widzów, żeby rysowali własne projekty i wrzucali datki. Monety zostaną potem przetopione na gotowy monument. Witek Orski w „Podkładzie” wycina ze zdjęć pomniki, a w ich obrys wkleja element krajobrazu. Powstaje dysonans – pomnik rozpływa się w przestrzeni, a krajobraz staje się bohaterem. W innej pracy artysty – „Sous le pave” – banalna kostka bauma została wykonana z cennego marmuru, co każe się zastanowić nad estetyką masowego wyrobu, a także nad tym, jak zostawiono Polskę wybrukowaną po okresie transformacji.

Wiele prac na wystawie, oprócz tej Orskiego także „Licznik długu” czy „Pomnik pracy”, to oskarżenia pod adresem neoliberalizmu. Gorzka refleksja na temat procesu normalizacji, który w transformacyjnej Polsce wiązał się jednocześnie z bogaceniem się, narodzinami klasy średniej i zachłyśnięciem się kapitalizmem. Bez oglądania się na jego ofiary.

Wernisaż wystawy (Fot. Kuba Mozolewski)

Spotykają się tu więc dwa zadania nałożone na pomniki przez kuratorów – podsumowania przyszłości i wyznaczenia kierunku na przyszłość. – Wszystkie warszawskie pomniki jakoś działają na odbiorcę. Nawet wtedy, gdy nie wiemy, kogo upamiętniają. Wytwarzają niestety bardzo konserwatywną wizję świata: narodu prowadzonego przez wybitnych przywódców do wojen lub honorowych klęsk – mówi Łukasz Zaremba.

Spośród śródmiejskich pomników tylko 9 proc. upamiętnia kobiety. Tyle samo – obcokrajowców.

– Zgodnie tą wizją wybitne jednostki, mężczyźni, decydują, a my – obywatelki i obywatele – powinniśmy te decyzje afirmować. Nie pozostawiają miejsca na dialog, niejednoznaczność czy po prostu wielowątkowość historii. Historia z monumentów to punkty zwrotne, a nie starania i procesy, to jednostki, a nie grupy. Chcieliśmy to zmienić – tłumaczy Zaremba.

„Vera Icon” Daniela Rycharskiego (Fot. Daniel Chrobak)

Walka o pomniki – ich burzenie, stawianie nowych albo przekształcanie, to nie tylko polska specyfika. – O pomniki spierają się dziś społeczeństwa na całym świecie: w USA burzone są rasistowskie pomniki konfederacji, w RPA pomniki związane z kolonizacją, na Ukrainie to element sporu z Rosją. W Polsce burzeniu jednych towarzyszy budowa kolejnych – przypomina Zaremba. – Nasza praca z pomnikami jest pracą nad kształtem dzisiejszej i przyszłej przestrzeni publicznej, nad możliwością wyobrażania sobie społeczeństwa inaczej, nad poszukiwaniem w przeszłości wzorców na przyszłośćdotyczących  współpracy, budowy, wychodzenia z kryzysów. Wzorców innych niż nadzieja, że znajdzie się bohater, który nas z nich wyprowadzi, bo to wizja zgubna – podsumowuje kurator.

Wystawa „Pomnikomania” odbywa się w ramach festiwalu „Warszawa w budowie” organizowanego przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Można ją oglądać w warszawskim pawilonie Zodiak do 3 listopada.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij