Znaleziono 0 artykułów
10.09.2020

Wiecznie młoda Greta Garbo

10.09.2020
Greta Garbo w filmie "Mata Hari" (Fot. Getty Images)

Odmawiała udzielania wywiadów, unikała czerwonych dywanów, w wieku zaledwie 36 lat u szczytu kariery zrezygnowała z kina. „Chcę być sama” – mówiła w swoim filmie „Ludzie w hotelu”. Na zawsze pozostała nieodgadniona, niedostępna, osobna. 

Chociaż Greta Lovisa Gustafsson, jak naprawdę nazywała się urodzona 18 września 1905 roku aktorka, od dziecka kochała teatr. Ze starszym rodzeństwem bawiła się w wystawianie spektakli, a każdy z trudem oszczędzony grosz wydawała na wejściówki. Ale jej droga do hollywoodzkiej kariery wcale nie była usłana różami. Zmagająca się z nadwagą dziewczyna miała mnóstwo kompleksów. W dodatku córka sztokholmskiego robotnika szybko musiała zacząć zarabiać na swoje utrzymanie. Pracowała najpierw jako tzw. dziewczyna do namydlania w salonie golibrody, a następnie jako ekspedientka w sklepie z kapeluszami. Gdy poszukiwano modelki do reklamy wymyślnych nakryć głowy, wybór padł na Gretę. Dzięki temu występowi mogła zrealizować swoje marzenie. Za zarobione pieniądze opłaciła kurs teatralny i wkrótce, jako 17-latka debiutowała na srebrnym ekranie rólką w filmie „Petter włóczęga”. Ale Greta wiedziała, że bez solidnej edukacji daleko nie zajdzie. Aplikowała więc do Królewskiej Szkoły Teatralnej. Nie tylko została przyjęta, ale otrzymała też stypendium. Szybko okazało się, że studia dadzą jej coś więcej niż wykształcenie. To właśnie tam aktorka poznała Mauritza Stillera, dzięki któremu trafiła do Hollywood. Reżyser dostrzegł potencjał Grety. Wymyślił też jej pseudonim artystyczny. Słowo „garbo” oznaczające w języku staronorweskim tajemniczą istotę, czy też leśnego duszka, idealnie pasowało do młodej aktorki. Jak słusznie przewidział Stiller, było znacznie łatwiejsze do wymówienia dla międzynarodowej publiczności. Reżyser zaangażował podopieczną do kilku swoich szwedzkich filmów, min. „Gdy zmysły grają”. Następnie zabrał ją ze sobą do Berlina, gdzie wystąpiła w „Zatraconej ulicy” Georga Wilhelma Pabsta. Jednak we wszystkich tych produkcjach zagrała jedynie niewielkie rólki. Po raz kolejny z pomocą przyszedł Stiller, zabierając Garbo do Ameryki. Wielu spekulowało, że para miała romans, ale dziś wiadomo, że reżyser był osobą homoseksualną, a jego przyjaźń z Garbo była platoniczna.

Greta Garbo w filmie "Anna Karenina" (Fot. Getty Images)

Tajemnicza nieznajoma podbija Hollywood

Greta Garbo (Fot. Getty Images)

Kiedy w 1926 roku Greta Garbo przybyła do Hollywood, wzbudziła zainteresowanie. Z drugiej strony, pracownicy MGM, którym przedstawił ją Stiller, nie do końca wiedzieli, co zrobić z aktorką tak inną od wszystkich, które znali. Obdarzona hipnotyzującym spojrzeniem wielkich, smutnych oczu, Garbo była dla Hollywood zbyt europejska. W dodatku mierzyła 171 cm wzrostu, co w ówczesnych czasach czyniło ją zbyt wysoką. Problematyczna była również jej waga. Od dziecka nazywana „grubą Greta” aktorka była bliska załamania. W dodatku przywykłą do chłodnego klimatu Szwedkę kalifornijskie upały męczyły tak bardzo, że ponoć większą część dnia spędzała w wannie z lodem. Jednak sesja zdjęciowa wykonana przez znanego fotografa Arnolda Genthe’a sprawiła, że wytwórnia MGM uwierzyła w potencjał „Mysterious Stranger”, jak ją nazywano. Ale choć to fotogeniczność Garbo zadecydowała o podpisaniu kontraktu ze studiem, wizerunek Grety postanowiono dostosować do wymogów amerykańskiego rynku. Zmieniono jej fryzurę, wykonano szereg zabiegów estetycznych z usunięciem tylnych zębów celem uwypuklenia kości policzkowych na czele, i wreszcie, nakazano schudnąć, dając do zrozumienia, że ludzie z nadwagą nie są w Hollywood mile widziani. Greta przez kilka tygodni żywiła się niemal wyłącznie szpinakiem i kapustą. W ten sposób zrzuciła ponad piętnaście kilo. Restrykcyjnej diety pilnowała już do końca kariery. Tak przygotowaną aktorkę uznano za gotową na podbój amerykańskiego kina. Na szczęście zrezygnowano z początkowej koncepcji uczynienia z niej sympatycznej „dziewczyny z sąsiedztwa”. Zdecydowano, że Garbo lepiej sprawdzi się jako femme fatale. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. To właśnie na rolach zmysłowych uwodzicielek Greta zbudowała swoją karierę. Kamera kochała melancholijną urodę aktorki, która świetnie prezentowała się w zbliżeniach. Jej debiut, „Słowik hiszpański”, ekranizacja melodramatycznej powieści Vicente Blasco Ibáñeza w reżyserii Monty’ego Bella, był wielkim sukcesem. Zapewnił Garbo status nowej królowej kina niemego. Aktorka znakomicie odnajdywała się w filmach, w których budowanie roli polegało na subtelnych grymasach twarzy, głębokich spojrzeniach, subtelnych gestach i wypracowanym ruchu scenicznym. Posypały się kolejne znakomicie przyjęte role w takich hitach jak „Kusicielka”, „Anna Karenina”, czy „Symfonia zmysłów”. Greta stała się największą gwiazdą MGM, wytwórnia godziła się więc niemal na wszystkie stawiane przez nią warunki. Grała tylko w dwóch filmach rocznie, a za role płacono jej niebotyczne sumy. Czasy filmu dźwiękowego zbliżały się jednak wielkimi krokami, więc Greta musiała zmierzyć się z jeszcze jednym wyzwaniem – barierą językową.

Greta Garbo w filmie "Kusicielka" (Fot. Getty Images)

Garbo mówi!

Choć Garbo była tak wielką gwiazdą, że nawet w epoce filmu dźwiękowego MGM wypuszczało jeszcze nieme filmy z jej udziałem, w końcu i ona musiała pójść z duchem czasu. Aktorka szybko podszkoliła się więc w angielskim i pracowała nad pozbyciem się szwedzkiego akcentu. Nie wiadomo było jednak, czy publiczności przypadnie do gustu jej niski, chropowaty głos. Koniec epoki kina niemego okazał się zarazem końcem kariery dla wielu hollywoodzkich gwiazd, ryzyko było więc spore. Gdy rozeszła się wieść, że na ekrany ma wejść „Anna Christie”, pierwszy dźwiękowy film Garbo, prasa zacierała ręce. Aktorka miała z dziennikarzami na pieńku, bo jak ognia unikała wywiadów, a jeśli już do nich dochodziło, pytania zbywała zdawkowymi odpowiedziami. Gdy podczas jednej z pierwszych konferencji prasowych zapytano wschodzącą gwiazdę o dzieciństwo, odpowiedziała: –Urodziłam się, miałam mamę i tatę, chodziłam do szkoły. Jakie to ma znaczenie? Choć początkowo przypuszczano, że powodem niechęci do kontaktów z dziennikarzami i fanami była niedostateczna znajomość angielskiego, w późniejszych latach kariery Grety niewiele się w tej kwestii zmieniło. Zapracowała sobie w ten sposób na łatkę niedostępnej i wyniosłej królowej lodu. Do historii przeszedł najkrótszy wywiad aktorki, gdy na zaledwie rozpoczęte słowami – Zastanawiam się, czy… pytanie kobieta odpowiedziała: – Nie ma się nad czym zastanawiać. I wyszła. Dlatego też, delikatnie mówiąc, Garbo nie była ulubienicą mediów, które chętnie opisałaby jej koniec.

Greta Garbo w filmie "Mata Hari" (Fot. Getty Images)

Okazało się jednak, że fani pokochali zmysłowy, głęboki głos aktorki, a nagłówki w całych Stanach głosiły: „Garbo mówi!”. Pisano też: „Nigdy sobie nie wyobrażaliśmy Garbo porozumiewającej się słowami i jej głos budzi coś w rodzaju szoku (…), ale ta nowa Garbo jest większą aktorką niż dawna”. A bilety na film, w którym Greta wypowiada swoją pierwszą w historii kwestię: „Daj mi whisky z piwem imbirowym, tylko nie żałuj skarbie!” sprzedawały się jak świeże bułeczki. Rola zaowocowała też pierwszą z czterech nominacji do Oscara. Kolejne filmy dźwiękowe Garbo powtórzyły sukces pierwszego. W przypadku „Maty Hari” histeria fanów na punkcie gwiazdy osiągnęła taki poziom, że podczas nowojorskiej premiery z jej udziałem policja obstawiała wszystkie otaczające kino ulice. Obawiano się, że wśród rozszalałego tłumu dojdzie do zamieszek. Sukcesem okazały się też „Dama Kameliowa” w reżyserii George’a Cukora, „Anna Karenina”, czy „Królowa Krystyna”. W nagrodzonych Oscarem „Ludziach w hotelu” Garbo wygłasza kwestię, którą w późniejszych latach uznano za motto aktorki – „Chcę być sama.”

Greta Garbo w filmie "Anna Christie" (Fot. Getty Images)

Garbo chce być sama

W „Królowej Krystynie” Garbo po raz kolejny partnerował John Gilbert. To u jego boku stworzyła świetne kreacje w niemych filmach, ale po tym, jak kilkukrotnie odrzuciła oświadczyny mężczyzny, długo wybierała do towarzyszących jej ról innych aktorów. Ale ponieważ Gilbert był jedną z gwiazd, które nie wyszły cało z dźwiękowej rewolucji, Greta postanowiła mu pomóc. Do roli w „Królowej Krystynie” zażyczyła sobie ponownie zagrać u jego boku. Jej życzenie zostało spełnione, bo Królowej MGM nie wypadało odmówić. Film okazał się hitem, ale uczucie pomiędzy dwojgiem aktorów nie odżyło. Nazywana najsłynniejszą singielką Hollywood Garbo najprawdopodobniej była biseksualna, w dodatku nie potrafiła z nikim stworzyć trwałej relacji. Stworzono wokół niej mit zdeklarowanej samotniczki. W późniejszych latach aktorka tłumaczyła jednak, że w prawdziwym życiu nigdy nie wypowiedziała kwestii jak z „Ludzi z hotelu”. Podkreślała, że chce, by zostawiono ją w spokoju. A to co innego niż chęć bycia samotną.

Greta Garbo w filmie "Królowa Krystyna" (Fot. Getty Images)

Nie posiadająca męża ani dzieci Garbo mogła bez reszty poświęcić się karierze. Ale choć była gwiazdą MGM i jej zdarzały się wpadki. Klapą okazał się film „Pani Walewska” opowiadający o romansie polskiej szlachcianki z Napoleonem Bonaparte. Zyski ze sprzedaży biletów nie były w stanie pokryć bajońskiej sumy zainwestowanej w film. W obliczu porażki postanowiono zmienić wizerunek Grety. Aktorkę obsadzono w komedii „Ninoczka”. Początkowo wydawało się, że śmiejąca się Garbo przypadła do gustu publiczności, bilety sprzedawały się świetnie, występ zaowocował nawet kolejną nominacją do Oscara dla aktorki. Wytwórnia postanowiła więc pójść za ciosem i po raz kolejny obsadzić Gretę w komediowej roli. Niestety, „Dwulicowa kobieta” okazała się fiaskiem i zarazem ostatnim filmem Garbo. Aktorka mówiła potem, że wytwórnia tą rolą wykopała jej grób. Choć podpisała kontrakt na kolejny film, ostatecznie nigdy nie został on zrealizowany. Garbo zdawała sobie sprawę z piętna, jakie mijający czas odciska na jej urodzie. Nie potrafiła pogodzić się z dojrzałością. W wieku zaledwie 36 lat zdecydowała się definitywnie zakończyć swoją karierę. Dzięki rozsądnym zarządzaniem ogromnymi honorariami i trafionym inwestycjom mogła sobie pozwolić na dostatnie życie mimo wczesnej emerytury. Zaszyła się w apartamencie na Manhattanie i zniknęła z życia publicznego. Niegdysiejsza bogini srebrnego ekranu wmieszała się w tłum śmiertelników. Choć co jakiś czas pojawiały się plotki, jakoby ktoś miał ją widzieć, czy nawet z nią rozmawiać, Garbo już nigdy nie wystąpiła publicznie. Odmówiła nawet odebrania honorowego Oscara, którym została nagrodzona w 1955 roku. Aktorka odeszła 15 kwietnia 1990 roku. Jej legenda jest jednak wiecznie żywa. A dzięki decyzji o usunięciu się w cień przed czterdziestką w pamięci fanów Greta Garbo na zawsze pozostała młoda.

Natalia Jeziorek
Proszę czekać..
Zamknij