Znaleziono 0 artykułów
05.07.2019

Wybieraj. Rozmawiaj. Randkuj. Cykl o miłości z Tindera

05.07.2019
(Il. Izabela Kacprzak)

Startujemy z nowym cyklem „Love Me Tinder”. W lipcu i sierpniu na Vogue.pl będziemy się wsłuchiwać w opowieści osób, które na różnych etapach swojego życia sięgnęły po Tindera. Miały różne motywacje i doświadczenia, ale wszystkie przez aplikację szukały tego samego – swojej wizji miłości.

Najczęściej komunikujemy się przez SMS-y, e-maile i media społecznościowe, rzadziej do siebie dzwonimy. Kontakty na żywo rezerwujemy tylko dla wyjątkowych osób i na specjalne okazje, ale i tak pochłaniają nam one zbyt dużo czasu i energii, żeby odbywać je regularnie. Kiedy mamy wolną chwilę i znajdujemy się w przestrzeni publicznej, otwieramy laptopa albo sięgamy po smartfona. Na spacer wychodzimy w okularach przeciwsłonecznych i słuchawkach. W przeciwieństwie do naszych rodziców i dziadków, my, milenialsi, nie urządzamy imienin ani prywatek. Właściwie nie zapraszamy nikogo do domu. W ten sposób doprowadziliśmy do paradoksalnej sytuacji. Na początku XXI wieku coś tak prostego jak sytuacja spotkania, bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem, przestaje być naturalne.

W przyrodzie i życiu panuje zasada, że jeśli czegoś nie ćwiczymy, to dana umiejętność zanika lub się nie rozwija. Jeśli coraz mniej fizycznie przebywamy z ludźmi, coraz trudniej jest nam prowadzić swobodną rozmowę, spędzać wspólnie satysfakcjonujący czas.  – mówi Bianca-Beata Kotoro, psychoseksuolog z Uniwersytetu SWPS. Odgrodzeni ekranami monitorów przestajemy patrzeć sobie w oczy. Dosłownie i w przenośni – trudniej nam się słucha dłuższych wywodów, gorzej odczytujemy mowę ciała. Nie jesteśmy otwarci na drugą osobę tylko dlatego, że jest, że stoi tuż obok, a kiedyś to wystarczyło. Przecież właśnie w ten sposób ludzie poznawali się od wieków.

Właśnie dlatego, na miarę swoich możliwości, stworzyliśmy taką aplikację jak Tinder. Dzięki niej możemy „ominąć przeszkody” i pójść na skróty – mówi Kotoro. To algorytm podpowie nam, kim możemy być zainteresowani. Kilka zdjęć i krótki kwestionariusz pomogą nam podążać za hasłem aplikacji: „Wybieraj. Rozmawiaj. Randkuj”. To, jak je zinterpretujemy i zrealizujemy – zależy od nas samych.

Jak twierdzą zgodnie media i naukowcy, Tinder, który we wrześniu tego roku będzie obchodził swoje 7. urodziny, zrewolucjonizował kulturę randkowania na całym świecie. Dziś kontakt jest szybki i bezpośredni, pozbawiony romantycznej otoczki i konwenansów, ale też bardzo spersonalizowany – dostosowany do indywidualnych preferencji i oczekiwań.
Bo, jak zastrzega Bianca-Beata Kotoro, „aplikacja jest tylko narzędziem, ma swoje dobre i złe strony”.

To prawda, randkowanie z Tindera może być brutalne. Musimy przygotować się na wulgarne wiadomości, presję na seks, oszustwa – np. użytkownicy w stałych związkach, którzy korzystają z aplikacji, po prostu zdradzają. Może też się okazać, że ktoś, komu poświęciliśmy dużo czasu i uwagi, nagle znika bez słowa wyjaśnienia, a samotność, z którą chcieliśmy sobie poradzić, dopadnie nas ze zdwojoną siłą. Ale innowacyjność Tindera nie polega na bezpieczeństwie, tylko na wolności. Opiera się na dostarczeniu nieograniczonego wyboru i różnorodności. Możemy tu znaleźć partnera o dowolnej orientacji, wyznaniu, poglądach, wykształceniu, pochodzeniu. W najbliższym sąsiedztwie albo za oceanem, na całe życie albo jedną noc. Zaraz albo nigdy. Tinder nie patrzy krzywo i nie ocenia. Jeśli chcemy spróbować, czegoś, co wchodzi w strefę tabu – trójkąta, gadżetów, BDSM czy jakiejkolwiek fantazji, to jest miejsce, w którym czeka na nas cała masa zainteresowanych.

Dzięki aplikacji możemy się nauczyć asertywności, bo tu łatwo się wycofać na każdym etapie, i realistycznie spojrzymy na związki, odpowiadając sobie na pytania, czego szukamy i co umiemy od siebie dać. Wreszcie – sprawdzimy, jak odbierają nas inni.

Na Tinderze możemy spotkać mnóstwo ludzi, w tym przyszłego partnera (albo partnerkę), ale doświadczenie korzystania z aplikacji jest lustrem, dzięki któremu możemy dobrze poznać samego siebie z całym zapleczem marzeń, potrzeb i wartości. Dlatego w nowym cyklu na Vogue.pl będziemy się wsłuchiwać w historie osób, które na różnych etapach swojego życia sięgnęły po aplikację. Premiera pierwszej historii, napisanej przez Joannę Jędrusik, autorkę książki „50 twarzy Tindera”, już w najbliższą sobotę, 6 lipca.

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij