Znaleziono 0 artykułów
25.01.2022

Magdalena Abakanowicz. Totalna

25.01.2022
(Fot. Materiały prasowe)

Zanim dostała się na studia, mówiono, że nie nadaje się na rzeźbiarkę. Magdalena Abakanowicz udowodniła, że jest inaczej – do rzeźby dotarła przez tkactwo i zrewolucjonizowała te dwie dyscypliny. Muzeum Narodowe we Wrocławiu posiada najbogatszą kolekcję jej prac. Cały ten zbiór podziwiać można na wystawie „Abakanowicz. Totalna”. To przekrojowa i ważna prezentacja dorobku wybitnej polskiej rzeźbiarki.  

Monograficznej wystawie Magdaleny Abakanowicz, trwającej obecnie w Pawilonie Czterech Kopuł, nadano tytuł „Totalna”. Nie ma w tym przesady. Na ekspozycję składają się bowiem wszystkie dzieła artystki należące do kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu. To największy i najbardziej reprezentatywny zbiór jej sztuki w Polsce. Jego zasobność jest owocem wieloletniej współpracy i przyjaźni, jakie łączyły rzeźbiarkę z byłym dyrektorem wrocławskiego muzeum Mariuszem Hermansdorferem. 

(Fot. Materiały prasowe)

W dwóch skrzydłach Pawilonu zaprezentowane zostały 53 prace, często wieloelementowe (łącznie niemal 400 obiektów), a także towarzyszące im archiwalne filmy, projekcje fotografii oraz reprodukcje listów, notatek i telegramów. – Pracując nad koncepcją wystawy, świadomie zrezygnowałyśmy ze schematu chronologicznego, skupiając się na aspektach wizualnym i dokumentalnym – przekonują kuratorki Barbara Banaś i Iwona Dorota Bigos. Aranżacja ekspozycji – z pozoru rozproszona i nieuporządkowana – prowadzi zwiedzających przez kluczowe motywy i problemy artystyczne, naznaczające całą twórczość Abakanowicz.

(Fot. Materiały prasowe)

Abakany: Zrobione z nici, sznurów, lin

Począwszy od lat 60. XX wieku, włókno stało się dla Abakanowicz głównym środkiem wyrazu. – Widzę nitkę jako podstawowy element budowy świata organicznego naszej planety, jako największą tajemnicę naszego otoczenia – mówiła artystka. – To nitka buduje wszystkie żywe organizmy, rośliny, tkankę liści i nas samych, nasze nerwy, nasz kod genetyczny, nasze przewody żylne, nasze mięśnie. Używając barwionego sizalu, lnu, sznurów konopnych czy końskiego włosia, Abakanowicz nadawała swoim gobelinom trójwymiarowość. Wieszała je nie na ścianie, lecz pośrodku przestrzeni. Nie należały one w pełni ani do tkaniny, ani do rzeźby. Były czymś pomiędzy, nowatorską formą – abakanami. 

W Pawilonie Czterech Kopuł natrafiamy na nie wielokrotnie. „Abakan żółty” (1970-1975) zmusza, by krążyć wokół niego. Dwa mroczne abakany z 1974 roku, niczym strażnicy, pilnują przejścia do kolejnej sali, w której rośnie – jak nazywają go kuratorki – „las abakanów”. Prace te są majestatyczne i kruche, przytulne i groźne jednocześnie. Oddziałują na zmysły monumentalną skalą, niuansami barw, misternym splotem, rozmaitością faktur i tekstur, a nawet charakterystyczną wonią. Abakanowicz radykalnie zmieniła myślenie o tkactwie, kojarzonym wyłącznie z rzemiosłem. Uwolniła tkaninę od funkcji naściennej ozdoby. Jak sama stwierdzała: – Zaczęłam tkać, ale po to, żeby z tkactwa zrobić sztukę, nadać mu inny sens wbrew wszystkim przyzwyczajeniom i nawykom. Chciałam oderwać tkactwo od wszelkiej użytkowości, zrobić niezależny obiekt. Ten pionierski gest przyniósł artystce międzynarodowe uznanie. 

(Fot. Materiały prasowe)
(Fot. Materiały prasowe)

Prace Abakanowicz wyrażają fascynację naturą i jej tajemnicami

Włókniste abakany budzą skojarzenia z kielichami kwiatów, ptasimi skrzydłami czy morską fauną. Przybierają niekiedy formy waginalne lub mikrobiologiczne. Niezależnie od kształtu te miękkie kompozycje rzeźbiarskie są przejawem fascynacji artystki życiem organicznym, naturą i jej tajemnicami. Na wrocławskiej wystawie obrazują to również „Monady”, „Konglomeraty” i „Embriologia”. Te grupy jajowatych obiektów – wykonanych m.in. z juty, bawełnianej gazy i nylonu – przypominają kokony insektów, embriony albo mikroorganizmy, które zastygły w trakcie przepoczwarzania się. 

Pierwotną witalnością emanuje natomiast „Koło z liną” (1973) – bodaj największy z eksponatów. Chociaż dla Abakanowicz lina była „jak muskuł pozbawiony energii”, to w przypadku tej pracy rozwinięty ze szpuli długi sznur zdaje się dynamicznie wić i pełznąć po posadzce, zagarniając całą przestrzeń sali wystawowej. Biomorficzna sztuka podąża tropem ewolucji: od embrionalnych tworów przez animalistyczne „Mutanty” (1994-1996) aż po postać ludzką, która od zawsze znajdowała się w centrum zainteresowań artystki.

(Fot. Materiały prasowe)

„Portrety anonimowe” to odciski twarzy Abakanowicz

Ślad człowieka odnajdziemy już w sali rozpoczynającej wystawę. Zaprezentowane w niej cztery „Portrety anonimowe” (1988-1989) to odciski twarzy Abakanowicz. O ile w pierwszym z nich fizjonomiczne rysy widoczne są dość wyraźnie, to w kolejnych ulegają spłaszczeniu i rozmywają się. Artystka często odwoływała się do figury everymana, człowieka o utraconej tożsamości, będącego nikim, a zarazem każdym. W galeriach Pawilonu ludzkie istoty pojawiają się znienacka jako fragmenty ciał, sztywne skorupy z workowego płótna. 

W pokazanych na wystawie „Mędrcach”, „Tłumie”, „Dream II” czy „Plecach” Abakanowicz uobecniła własne refleksje nad kondycją człowieka i jego miejscem w świecie. – W tłumie bezgłowych postaci chciałam skonfrontować człowieka z samym sobą, z jego samotnością w mnogości – tłumaczyła, lecz nigdy nie narzucała jednej drogi interpretacyjnej dla swoich prac. Tworzone przez nią bezimienne figury – choć wielokrotnie powtarzane i występujące przeważnie w grupach – różnią się od siebie. Są unikalne, jednostkowe, naznaczone indywidualnymi rysami. Ich egzystencja jest równie krucha, jak materia, z której zostały wykonane. – Gdybym swoje figury robiła z marmuru, mówiłabym nieprawdę – wyznała Abakanowicz.

(Fot. Materiały prasowe)
(Fot. Materiały prasowe)

Na wystawie we Wrocławiu można dotykać próbek tworzyw, z których korzystała Magdalena Abakanowicz

Jedną ze szczególnych właściwości dzieł Magdaleny Abakanowicz jest ich haptyczność, a więc zdolność do wywoływania wrażeń dotykowych. – Między mną a materiałem, z którego tworzę, nie ma pośrednictwa narzędzia. Wybieram go rękami. Rękami kształtuję – mówiła. Mięsiste abakany, spęczniałe organiczne twory i płócienne figury nakłaniają więc, by badać je dłońmi. Uniemożliwiają to jednak nietrwałość i delikatna konstrukcja tych prac. W zamian wrocławskie Muzeum Narodowe udostępniło zwiedzającym próbki tworzyw, z jakich rzeźbiarka korzystała. Fragment splecionego sizalu okazuje się sztywniejszy, niżby się wydawało. Wybrane eksponaty zostały zdigitalizowane, a ich repliki odtworzone w technice druku 3D. W ten sposób osoby z niepełnosprawnościami mają możliwość bliższego kontaktu ze sztuką Abakanowicz, a ta wykracza poza galeryjne sale. Przy wejściu do Pawilonu Czterech Kopuł znajdują się ekrany dotykowe, prezentujące projekty Polki realizowane w przestrzeni publicznej, m.in. w Chicago, Jerozolimie, Poznaniu i Hiroszimie. Z kolei w parku okalającym Pawilon napotkać można stalowe „Ptaki” i „Rycerzy Króla Artura”, nad którymi artystka pracowała niedługo przed śmiercią w 2017 roku.

(Fot. Materiały prasowe)

Jeszcze zanim dostała się na Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, mówiono, że nie nadaje się na rzeźbiarkę, bo „nie ma wyczucia formy”. Abakanowicz zadała temu kłam, torując sobie drogę do rzeźby przez tkactwo i rewolucjonizując obie te dyscypliny. Szacunek, jakim obdarzano jej twórczość, otwierał drzwi najbardziej prestiżowych muzeów (m.in. MoMA, Neue Nationalgalerie w Berlinie, National Gallery of Victoria w Melbourne). Uhonorowana licznymi nagrodami i odznaczeniami, stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych na świecie polskich artystek. Wystawa „Abakanowicz. Totalna” wpisuje się w wielką historię rzeźbiarki, a także Muzeum Narodowego we Wrocławiu, z którym łączyła ją szczególna więź.  

Ekspozycję „Abakanowicz. Totalna” w Pawilonie Czterech Kopuł, oddziale Muzeum Narodowego we Wrocławiu, można oglądać do 28 sierpnia 2022 roku. 

Wystawie patronuje „Vogue Polska”. Partnerem wystawy jest wydawnictwo Osnova.

Wojciech Delikta
Proszę czekać..
Zamknij