Znaleziono 0 artykułów
21.12.2019

Zuzanna Łapicka: Damsko-męskie gry i zabawy

21.12.2019
Zuzanna Łapicka (Fot. Łukasz Pukowiec dla Vogue Polska)

Osobowość polskiej kultury, wybitna dziennikarka i felietonistka „Vogue Polska”. Rok temu odeszła Zuzanna Łapicka. W rocznicę śmierci pisarki przypominamy jej ostatni napisany dla nas felieton. Wszystkie znalazły się w książce  „Piekielna nieobecność”, w której Magda Umer opowiada dziennikarzowi Marcinowi Zaborskiemu o swojej przyjaciółce.

Kiedy Andrzej Mleczko, najdowcipniejszy polski rysownik o melancholijnym usposobieniu, starał się o swoją obecną żonę Monikę, pochodzącą z nobliwego, krakowskiego domu, postanowił zaprosić ją do teatru. Zadzwonił więc do zaprzyjaźnionego aktora ze Starego, pytając: „Słuchaj, które przedstawienie jest u was najkrótsze?”. Dzisiaj trudno byłoby mu znaleźć sztukę trwającą krócej niż cztery godziny. Ja pierwsze wielogodzinne spektakle oglądałam w latach 70. w Paryżu, głównie w reżyserii Petera Brooka. Potem, w latach 80., z jego zespołem był związany Andrzej Seweryn, grał m.in. w słynnej Mahabharacie. Andrzej mówił o tym na swoim jubileuszu z okazji 50-lecia pracy artystycznej, który odbył się w grudniu w Teatrze Polskim w Warszawie. Połączył monologi Szekspira z opowieścią o swoim życiu ilustrowaną zdjęciami artystów, z którymi przez lata pracował. Wielu z nich przysłało nagrane życzenia, m.in. Catherine Deneuve i właśnie Peter Brook, który nauczył go grania ciałem (do tego stopnia, że w ostatniej scenie uroczystości jubilat ukazał się widowni w stroju Adama). Kiedyś Brook proponował też współpracę Danielowi Olbrychskiemu, mojemu ówczesnemu mężowi. Prosił, żeby któregoś dnia przyszedł do niego na próbę. W przeddzień Daniel pytał mnie, jak powinien się przygotować. „Przede wszystkim włóż czyste skarpetki”. „Jasne, ale dlaczego mi o tym przypominasz?”. „Zobaczysz”. Okazało się, że na początku spotkania reżyser polecił aktorom, żeby zdjęli buty i boso wyszli na scenę. Po powrocie do domu mąż rzucił tylko: „Skąd wiedziałaś?”. Dzisiaj tego typu techniki w teatrze nie dziwią, ale wtedy w Polsce były powodem do żartów, gdyż medytacja nie była w cenie. Dla rozluźnienia, zamiast pracy z ciałem, aktorzy wymyślali dowcipy, o których nadal opowiada się w garderobach i teatralnych bufetach. Na przykład o tym, jak Wiesław Michnikowski uprosił kioskarkę na Starym Mieście, u której Kazimierz Rudzki codziennie kupował gazetę, żeby na jeden poranek mógł zająć jej miejsce. Tylko po to, by zobaczyć minę kolegi, kiedy będzie mu wydawał resztę. À propos reszty: niewierny mąż mojej koleżanki, widząc jej zdumienie na widok znalezionej w kieszeni spodni paczki prezerwatyw, odparł błyskawicznie: „O co ci chodzi, tak wydali mi resztę w kiosku Ruchu”. Najważniejsze to mieć refleks.

Podobne artykułyMagda Umer i Zuzanna Łapicka: Towarzyszki życiaAnna Sańczuk Na pewno wiernym mężem nie był Silvio Berlusconi, o którym film Oni nakręcił niedawno Paolo Sorrentino. Żona włoskiego premiera, Veronica Lario, długo zbierała się z rozwodem. Dopiero po aferzebunga bunga i oskarżeniu go o seks z nieletnią, zdecydowała się na ten krok. Pod koniec lat 80., kiedy byli jeszcze małżeństwem, Daniel kręcił w Rzymie film z ówczesną kochanką Berlusconiego, Francescą Dellerą. Francesca, karykaturalny symbol seksu, z nadmuchanymi ustami i biustem, w oczach mojej 7-letniej wówczas córki Weroniki wyglądała jak postać z kreskówki Hello Kitty, którą wtedy oglądała. Nie wierzyła, że nie jest z plastiku. Zdumiała się, kiedy zobaczyła, że podczas przerwy na planie Francesca się rozpłakała. I jak to się często zdarza w moim życiu, zaczęła się zwierzać. Szlochając mówiła, że nie chce już takiego życia. W pięknym mieszkaniu, które kupił jej Berlusconi, siedzi jak w więzieniu, bo on ją śledzi i nie pozwala wychodzić, ma czekać aż znajdzie godzinkę, żeby ją odwiedzić. Weronika nie znała jeszcze wtedy włoskiego, więc jedynie patrzyła na tę kobietę z plastiku płaczącą prawdziwymi łzami i rysowała jej portret, który podpisała „Płacząca Kitty”. Następnego dnia wzruszona aktorka wkroczyła na plan z domkiem dla lalek, o którym Weronika marzyła, o czym pewnie powiedział jej Daniel. Kochanka amoralnego premiera, ofiarowując mojej córeczce ten prezent, nie pamiętała, a może nie wiedziała, że narzekając na uwięzienie w złotej klatce, mówi słowami bohaterki Domu lalki Ibsena, Nory. Historie żon i kochanek są zawsze podobne, bez względu na zmieniające się epoki i obyczaje.

„Piekielna nieobecność” (Fot. Materiały prasowe OsnoVa Publishing)

Teraz, kiedy siła jest po stronie kobiet, to żony częściej decydują się na zerwanie toksycznego małżeństwa. Godzi to oczywiście w ambicję mężczyzn. Byłam kiedyś niechcący świadkiem sceny, w której pewien artysta, mąż mojej przyjaciółki, pakował rzeczy do walizki pokrzykując, że opuszcza dom, w którym nie pozwalają mu się rozwijać artystycznie. Żona cicho popłakiwała, ja uciekłam do kuchni. Pech chciał, że kiedy odchodził na zawsze, zrobił się przeciąg i drzwi zatrzasnęły się z hukiem. Przekonany, że to żona ostatecznie zamknęła mu je przed nosem, co do żywego ubodło jego męskie ego, próbował natychmiast wrócić. Najpierw przez otwarte okno wpychał walizkę, a potem wdrapywał się niezdarnie na wysoki parter skromnego segmentu. A więc ambicja silniejsza niż miłość!

Kończąc opowieści o niewiernych mężach, wspomnę Janusza Kondratiuka, reżysera m.in. takich filmów jak Dziewczyny do wzięcia czy ostatnio Jak pies z kotem – wzruszającej opowieści o miłości do brata, Andrzeja. Janusz w latach 80. był mężem mojej przyjaciółki, aktorki Małgosi Szurmiej, która, co tu kryć, była o niego bardzo zazdrosna. Zwykle po powrocie z teatru przepytywała męża, czy podczas jej nieobecności nie było w domu jakiejś kobiety. „Ależ skąd – wypierał się – jadłem kolację sam”.

„A w zlewie są dwa widelce” – nie odpuszczała Małgosia. Na co Janusz z godnością: „Jadłem rybę”. Na to nie było już kontrargumentu.

Felieton Zuzi Łapickiej został opublikowany w magazynie "Vogue Polska" w lutym 2019 roku.

Zuzanna Łapicka
Proszę czekać..
Zamknij