Znaleziono 0 artykułów
08.11.2022

Jak „Vogue” przebrnął przez największy konflikt XX wieku w rodzinie królewskiej

08.11.2022
Cecil Beaton/Getty Images

Nie byłoby przesadą stwierdzenie, że zdjęcia królowej Elżbiety, które Beaton zrobił letniego dnia w pałacu oraz w jego otoczeniu skąpanym w słońcu, zmieniły publiczne postrzeganie monarchii i przywróciły dobrą sławę dynastii Windsorów. Królowa była na tych fotografiach niedościgniona, ale pogodna, uśmiechnięta, z ludzką twarzą.

Latem 1939 roku, zanim Europa pogrążyła się w konflikcie zbrojnym, Cecil Beaton otrzymał telefon z pałacu Buckingham. Był to dość niefortunny początek jego kariery jako królewskiego fotografa: Beaton mieszkał wtedy z cieszącym się złą sławą żartownisiem lordem Bernersem i – zakładając, że ten telefon to jeden z dowcipów Bernersa – rzucił słuchawką. Ktoś zadzwonił ponownie, by poczynić ustalenia: Czy Beaton mógłby sfotografować królową? Czy będzie dostępny jutro po południu? 

Beaton był wdzięczny, ale i zmieszany. Nigdy nie zbliżył się za bardzo do rodziny królewskiej – zdarzyły mu się prywatne sesje z rozpuszczonym, przystojnym Jerzym, księciem Kentu, który krytycznie wypowiadał się na temat rezultatów tych spotkań; potem zaczęła się bardziej owocna współpraca fotografa z księżniczką Olgą, żoną Pawła, księcia Jugosławii (wcześniej księżniczką Grecji i Danii i siostrą Mariny; przyszłą żoną księcia Kentu). Jak się okazało, ta ostatnia obracała się w wyższych sferach i w rozmowach z królową Elżbietą, małżonką panującego monarchy Jerzego VI, ciepło wspominała Beatona. 

Cecil Beaton/Getty Images

Nie byłoby przesadą stwierdzenie, że zdjęcia królowej Elżbiety, które Beaton zrobił letniego dnia w pałacu oraz w jego otoczeniu skąpanym w słońcu, zmieniły publiczne postrzeganie monarchii i przywróciły dobrą sławę dynastii Windsorów. 

Sesja zaplanowana na 20 minut trwała kilka godzin. „W końcu odszedłem w dobrym nastroju i pełen nadziei”, wspominał. Jej Wysokości powiedział, że nie mógł znieść myśli o pożegnaniu. 

Beaton stworzył wizerunek królowej jako zachwycającej postaci, ubranej na biało przez Normana Hartnella, jakby wyłaniała się z bajki; wciąż była niedościgniona, zasługująca na szacunek, lecz pogodna, uśmiechnięta, z ludzką twarzą, idealnie wpisywała się w nową erę. Publika była oczarowana. Trudno sobie wyobrazić, w jakim kierunku poszłaby sztuka portretu bez udziału Beatona.

Jednak tego lipcowego dnia, w którym przyszło wezwanie do zrobienia zdjęć, Beaton pozostawał sceptyczny nie bez przyczyny. W roku 1937 poleciał do Francji, żeby zrobić ślubne zdjęcia byłego króla Edwarda VIII przebywającego na wygnaniu i podwójnej rozwódki Wallis Simpson. Królowa miała powody, by nie znosić tych dwóch postaci. 

Przyjaźń Beatona z byłym królem i jego amerykańską żoną, którzy stali się księciem i księżną Windsoru, trwała od ich ślubu w 1960 roku, gdy po raz ostatni pozowali mu do zdjęć. Pani Simpson była kobietą, o której dyskutowało się wyjątkowo często; elegancką, wyrafinowaną, niewiele jej brakowało, by znaleźć się na łamach „Vogue’a”. Jednak gdy jej romans z księciem Walii nabrał rozpędu, brytyjskie wydania magazynu powstrzymywały się od komentowania jej sukienek, relacjonowania jej wskazówek na temat wystroju wnętrz, publikowania jej porad dotyczących menu oraz innych przemyśleń. Natomiast Amerykanie nigdy nie mieli jej dość, a Beaton dostarczał im niezwykłych fotografii, traktując księcia i księżną, jakby byli przedstawicielami socjety z magazynu „Tatler”, a nie częścią tej wspaniałej tradycji, której się wyrzekli. „Windsorski styl” high fashion wzmocniony splendorem światowej mody z wyższych sfer stał w sprzeczności z tradycjami brytyjskiej monarchii.

Historia ich związku została uznana za historię miłosną stulecia. Monarcha rezygnujący z tronu, swojej pozycji, obowiązków, zamieniający ojczyznę na życie na wygnaniu – dla kobiety, którą pokochał. Prawda, jak to często bywa, była bardziej prozaiczna. Istnieją dowody na to, że Wallis robiła, co mogła, by odwieść od tej decyzji swojego przyszłego męża, mężczyznę, co do którego zaczynała mieć wątpliwości jeszcze przed kryzysem związanym z jego abdykacją. „Mam poczucie, że ona go nie kocha” – pisał Beaton o Wallis i Edwardzie. To może wyjaśniać, dlaczego zdjęcia, które jej zrobił, wydają się trochę melancholijne. 

Cecil Beaton/Getty Images

Beaton balansował na cienkiej linie. Dla wszystkich było jasne, że królowa Elżbieta uważała porzucenie przez Edwarda swojego obowiązku za czyn niewybaczalny, nie umiała też wybaczyć jego żonie. Jednak gdy nadeszła kolej królowej, by stanąć przed obiektywem Beatona, nie wyglądała, jakby jej przeszkadzało, że robił też zdjęcia na ślubie byłego króla.

Książę i księżna Windsoru wzięli ślub 3 czerwca 1937 roku w XVI-wiecznym Château de Candé znajdującym się w pobliżu Tours. Beaton został wezwany dzień wcześniej, by zrobić zdjęcia młodej pary, i dotarł tam, gdy kończono przygotowania do wesela. Jak można się było spodziewać, żaden członek rodziny królewskiej nie wziął udziału w uroczystości. 

Beaton poświęcił wiele stron swojego pamiętnika przemyśleniom i obserwacjom na temat tego historycznego wydarzenia, jednego z najbardziej niezwykłych epizodów w nowożytnej historii Wielkiej Brytanii. „Na piętrze, w garderobie połączonej z łazienką, wisiała niebieska suknia ślubna Wallis. Na stoliku przy oknie leżał jej kapelusz z pasującymi kolorystycznie piórami i z tiulem wyglądającym jak aureola. Gdy Wallis się ubrała, byliśmy gotowi do zdjęć. »O, czyli to jest ta wspaniała suknia? Cóż, jest piękna, bardzo ładna», podziwiał książę”.

Suknia projektu Mainbochera była uszyta z jedwabnej krepy, dopasowana, idealnie wpisująca się w suchą, opartą na precyzji elegancję, z której słynęła Wallis, jednak dzięki alchemii lub promieniom słońca padającym na teren wokół zamku księżna wyglądała prawie jak nieziemska istota. Strój miał kolor określany jak Wallis Blue, czyli odcień pasujący do jej oczu. Najbardziej sensacyjnym z jej strojów (dla Beatona przebierała się co najmniej cztery razy) i prawdopodobnie najbardziej znanym był kostium Schiaparelli zdobiony aplikacjami w stylu rokoko. Jednak triumfy święciła prześwitująca suknia Schiaparelli z homarem Dalego namalowanym na wysokości miednicy. Ten strój nie przypominał stylu, z jakiego znana była Wallis – panna młoda wyglądała w tej sukni prawie kobieco. W oknie wieżyczki Beaton sfotografował Wallis ubraną w marynarkę w alpejskim stylu. Gdy się wychyla, wygląda na niespokojną, pewnie zmęczoną po długim dniu. Okazało się później, że prawdopodobnie w tym momencie usłyszała, że pod żadnym pozorem nie zostanie jej przyznany tytuł Jej Królewskiej Mości. Rozgoryczenie zrodzone przez tę decyzję, nie u samej Wallis, ale u księcia, dręczyło go przez kolejne dekady i doprowadziło do trudnych kontaktów z najbliższą rodziną, co nigdy nie zostało naprawione. „Widziałem, że książę jest bardzo zmartwiony, marszczył i wykrzywiał twarz, aż wyglądał na tak wymęczonego jak gargulec”, zauważył tego dnia Beaton. 

Cecil Beaton/Getty Images

Fotografie młodej pary okazały się sensacją, a gdyby Beaton mógł sprzedać je na wolnym rynku, zapewniłyby mu ogromne bogactwo. Jednaj, jak wiedział, zdjęcia zostały obiecane „Vogue’owi”. Film został wywołany, odbitki wysłane do Nowego Jorku późnym wieczorem tego samego dnia. Przez ocean podróżowały liniowcem „Queen Mary”. Kopie Beaton zabrał do Londynu. „Vogue” szybko opublikował je w dwóch czerwcowych wydaniach. Dla magazynu był to sensacyjny materiał, dla Beatona triumf. 

Wiele lat później, w roku 1963, Beaton wysłał królowej Elżbiecie, wtedy królowej matce, egzemplarz swojego albumu „Royal Portraits”. Odpisała: „Czas jakby się skurczył i nagle przypomniałam sobie, jak czułam się, nosząc tamte przedwojenne stroje na garden party – tyle lat temu. Takie spojrzenie w przeszłość jest absolutnie fascynujące i czuję, że jako rodzina powinniśmy być Panu głęboko wdzięczni za przedstawienie nas jako dość miłych i prawdziwych ludzi”. Było w tym albumie jedno zdjęcie Jerzego, księcia Kentu, kilka fotografii jego olśniewającej żony Mariny, nie znalazło się jednak żadne przedstawiające jej siostrę, księżną Jugosławii – akceptacja, jaką przyznała Beatonowi, miała tak daleko idące konsekwencje. W oczy rzucał się demonstracyjny brak zdjęć księcia i księżnej Windsoru. Beaton, królewski fotograf, wymazał ich z historii. Na jakiś czas. 

Robin Muir to redaktor współpracujący z „Vogiem”, gdzie zaczął pracować w roku 1985. Wspólnie z Josephine Ross napisał nową książkę „The Crown in Vogue” wydaną przez Conran Octopus i dostępną za 30 funtów, a także jako większe limitowane wydanie za 150 funtów, w którym opublikowano odbitkę fotografii księżniczki Elżbiety autorstwa Cecila Beatona z grudnia 1948 – pozyskaną z oryginalnego przezrocza (B396-6) znajdującego się w archiwach „Vogue'a” i nigdy nieopublikowanego na łamach magazynu. 

Artykuł oryginalnie ukazał się na Vogue.co.uk.

Robin Muir
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Jak „Vogue” przebrnął przez największy konflikt XX wieku w rodzinie królewskiej
Proszę czekać..
Zamknij