Znaleziono 0 artykułów
02.11.2022

Czasem słońce, czasem deszcz: Ślub Constance Tankerville-Chamberlayne i Arthura Oke

02.11.2022
(Fot. Joanna Brown)

Choć nie była to miłość, która spadła na nich jak grom z jasnego nieba, przysięgę małżeńską złożyli przy odgłosach burzy, natomiast pierwszy taniec odbyli na zalanym przez deszcz parkiecie. Teraz małżeństwo Constance Tankerville-Chamberlayne i Arthura Oke może już tylko wypatrywać tęczy.

Constance Tankerville-Chamberlayne i Arthur Oke poznali się w 2017 roku, kiedy byli dwójką mieszkających w Dubaju Londyńczyków. Constance pracowała wówczas jako redaktorka „Harper’s Bazaar Arabia”, z kolei Arthur był konsultantem bywającym w mieście przy okazji delegacji. Nie była to do końca miłość od pierwszego wejrzenia, choć było blisko. – Na pierwszą randkę poszliśmy do baru znajdującego się na jednym z dachów budynków w upalnym Dubaju. Natychmiast między nami zaiskrzyło – mówi Constance. – Zaledwie trzy miesiące później zamieszkaliśmy razem.

Oświadczyny: Z dachu w Dubaju na dach świata

Zimą 2021 roku Arthur oświadczył się Constance na szczycie Crest’ota w Szwajcarii. Gdy siedzieli nad urwiskiem, zapytał, czy mogłaby wstać. Constance, myśląc, że przypadkowo usiadła na jego szaliku lub kurtce, posłuchała Arthura. Gdy tylko odwróciła się w jego stronę, „promiennie uśmiechał się, klęcząc, trzymając w dłoniach najpiękniejszy pierścionek, jaki kiedykolwiek widziałam”.

Niecały rok później para wyprawiła wrześniowe wesele w rodzinnym domu Constance na francuskiej prowincji w okolicy Tuluzy. – O tej porze roku ten region wygląda przepięknie. To koniec lata, więc nie jest zbyt gorąco, zboża są prawie skoszone, a w powietrzu czuć już zapowiedź nadchodzących zmian – mówi Constance. Panna młoda, która pracuje jako dyrektor ds. marketingu w Stine Goya, wykorzystała swoje ogromne doświadczenie w planowaniu eventów, by zorganizować wczesnojesienną imprezę. Do współpracy przy zaopatrzeniu i realizacji swoich planów zaprosiła Hannę Nicolet z Noble Nuptials. – Wystrój i atmosfera były rustykalne i oddające lokalnego ducha – mówi Constance, opisując estetykę przyjęcia.

Suknia ślubna: Hafty zamiast falban

Panna młoda od samego początku miała bardzo sprecyzowaną wizję swojej sukni ślubnej. – Nie jestem entuzjastką falban i nadmiernej strojności, a najlepiej czuję się w ubraniach o prostych liniach i elastycznych teksturach – wyjaśnia. Constance poprosiła więc Hermione de Paulę, by ta zaprojektowała dla niej prostą jedwabną suknię o swobodnej sylwetce oraz personalizowany, stanowiący mocny akcent, welon. Następnie projektantka wyhaftowała na nim motywy przedstawiające francuskie polne kwiaty, inicjały Constance i Arthura, datę ich ślubu, a także refren ich ulubionej piosenki – „Harvest Moon” Neila Younga: „Because I’m still in love with you / I want to see you dance again / because I’m still in love with you /on this harvest moon”. Dopełnieniem looku Constance były złote wiszące kolczyki z perłami Alighieri i buty marki Jimmy Choo.

Swoje druhny i drużbów Constance postanowiła ubrać w kreacje o różnych stylach. Jej siostra, Faith, założyła look Stine Goya w odcieniu pudrowego różu, którym umiejętnie podkreśliła swoje tatuaże, z kolei jej przyjaciel Lewis miał na sobie dzwony Bottega Veneta i koszulę Issey Miyake. Pozostałe druhny postawiły na pastelowe sukienki o różnych krojach i długościach. – Chciałam, by czuły się swobodnie, były gotowe na dobrą zabawę, a w tym wszystkim czuły się sobą. Wspólnie szukałyśmy kolorów, fasonów i materiałów, które podkreśliłyby indywidualny styl każdej z nich, a jednocześnie wspaniale wyglądały na wspólnym zdjęciu – mówi Constance.

Wesele: Od „Księżycowej Rzeki” do jeziora na parkiecie

23 września Constance poszła do ołtarza przy dźwiękach „Kiss Me” Sixpence None the Richer, śpiewanej przez jej przyjaciółkę z dzieciństwa Florence Rawlings. Arthur czekał na nią, ubrany w szyty na zamówienie jasnobrązowy garnitur Saville Row. Gdy Constance do niego podeszła, zaczął płakać. – Nigdy wcześniej nie widziałam, by ogarnęło go takie wzruszenie – wspomina panna młoda. – Nie zapomnę tego do końca życia. Innym szczególnie wzruszającym momentem był ten, gdy w trakcie ceremonii goście wstali, by zaśpiewać razem „Moon River”. Arthur i Connie opisują go jako „transcendentną chwilę, której żadne z nas nigdy nie zapomni”. Po złożeniu przysięgi para młoda ramię w ramię opuściła miejsce ceremonii, a w tle słychać było ich ulubioną piosenkę Neila Younga.

Przyjęcie koktajlowe zostało zorganizowane w ogrodzie przed domem. Kelnerzy serwowali tartinki ze świeżymi figami i kozim serem, a barmani robili koktajl z ginu, limonki i lawendy stworzony przez firmę Aeris z Kopenhagi.

Następnie grupa 120 gości udała się na kolację podaną w falującym na wietrze białym namiocie, który, jak żartuje Constance, okazał się ich najlepszą inwestycją. W połowie toastów zaczął bowiem lać deszcz. – Był to najbardziej ulewny deszcz podczas wesela, z jakim nasza ekipa koordynująca przyjęcie miała kiedykolwiek do czynienia – przyznaje panna młoda. Na szczęście ich zespół muzyczny, The London Essentials, rozkręcił w namiocie szaloną imprezę z tańcami na stołach. – Wszyscy stali na krzesłach i stołach, śpiewając razem z nimi, a na zewnątrz szalały błyskawice i rozlegały się grzmoty – opowiada. – Było absolutnie magicznie.

Gdy burza ucichła, goście zbiegli ze wzgórza do namiotu tanecznego, którego parkiet, z powodu wody, zamienił się w ślizgawkę. Pierwszy taniec nowożeńców do „Into The Mystic” Vana Morrissona wyglądał raczej jak pierwsze potknięcia: – Po prostu mocno się siebie trzymaliśmy i śmiejąc się, jakoś go przetrwaliśmy – mówi Constance.

Okazuje się, że wszyscy uważali tę sytuację za całkiem zabawną, a po kilku negroni i espresso martini – nawet bardzo. Gdy wieczór zamienił się w noc, a impreza zrobiła się głośniejsza, Constance przebrała się w krótką, skrzącą się sukienkę mini zaprojektowaną przez jej szefową, Stine. – Wiedziała, jak podoba mi się nasza drapowana sukienka Louiza z cekinami, więc potraktowała ją jako punkt wyjścia, skróciła ją, pogłębiła dekolt i wybrała do niej przepiękny zrównoważony materiał z cekinami w kolorze kości słoniowej – mówi. Zabawa trwała do trzeciej nad ranem, a para sprzątała po niej jeszcze przez dwa dni. – To najlepszy dowód, że impreza była naprawdę udana – podsumowuje Constance.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.com.

Francuska architektura w pobliżu mojego domu w le Tarn.

Cisza przed burzą.

Nasz łuk z kwiatów został wykonany przez firmę Poesie d’un Jour. Wybraliśmy rośliny pasujące do rustykalnego, pierwotnego jesiennego krajobrazu: lokalne kwiaty polne, lawendę, gałązki oliwne i stokrotki.

Druhny i drużbowie spali na glampingu, w umeblowanych i ładnie udekorowanych tipi.

Swoim druhnom podarowałam naszyjniki Alighieri ze znakami zodiaku i osobiste listy.

Moja suknia ślubna zaprojektowana przez Hermione de Paulę i buty na obcasach marki Jimmy Choo.

Przygotowania z przyjaciółką i stylistką, Lauren Franks.

Byłam zachwycona pomysłem nowoczesnej, eleganckiej i prostej sukni z kontrastującym welonem w stylu vintage z drobnym haftem.

Jeżeli chodzi o makijaż, chciałam wyglądać po prostu jak najlepiej, ale nie inaczej niż na co dzień, więc skupiliśmy się na pięknie rozświetlonej skórze oraz ciepłych brązach i fioletowym różu wokół oczu.

Pierwsze spojrzenie.

Ponieważ wesele odbyło się w naszym domu na francuskiej wsi, zbyt formalny dress code lub pasujące suknie druhen nie wydawały się właściwym rozwiązaniem.

Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy Arthura, gdy szłam w jego stronę.

Idę do ołtarza przy dźwiękach „Kiss Me” Sixpence None The Richer.

Nasza ceremonia była celebracją miłości poprzez sztukę, literaturę, poezję i muzykę.

Nasi goście wstają, by zaśpiewać „Moon River.”

Uśmiechy w czasie ceremonii.

Łzy szczęścia podczas składania przysięgi.

Pierwszy pocałunek pani i pana Oke.

W czasie pieśni na wyjście goście rzucali biodegradowalnym konfetti.

Szampańska wieża.

Przyjęcie.

Mój ojciec, macocha i matka Arthura.

Moja siostra Faith w swoim looku od Stine Goyi.

Z moimi siostrami.

Chciałam, by moje druhny i drużbowie byli zrelaksowani, gotowi na zabawę, by jak najbardziej czuli się sobą.

Garnitury drużbów Arthura były inspirowane lookiem Arthura, z granatowymi krawatami i koszulami w błękitno-białe paski.

Tłum gości urzeczony występem The London Essentials.

Z naszymi siostrzeńcami i siostrzenicą.

Kopenhaska firma Aeris serwowała specjalnie przygotowany koktajl i nasze ulubione klasyki.

Śpiewający goście.

The London Essentials nie tylko rozkręcili imprezę podczas przyjęcia z szampanem, lecz także napędzali je czasie ulewnego deszczu podczas kolacji.

Mój welon został ozdobiony haftowanymi polnymi kwiatami, a także datą naszego ślubu, naszymi inicjałami oraz słowami refrenu naszej piosenki – „Harvest Moon” Neila Younga.

Sesja fotograficzna w różnych miejscach posiadłości.

Zaproszenia i reszta ślubnej papeterii zostały zaprojektowane przez naszego przyjaciela Heliosa Capdevilę, który inspirował się kartami dań z francuskich restauracji vintage.

Wystrój i atmosfera wesela były rustykalne i oddające lokalnego ducha, z pięknymi współczesnymi detalami.

Stoły nazwaliśmy nazwami miast, w których mieszkaliśmy w trakcie naszego związku.

We wnętrzach domu.

Przemówienie ojca panny młodej.

Arthur podczas swojej przemowy.

Deszcz… pocałunków.

Gdy siadaliśmy do kolacji, wszyscy byli bardzo ożywieni. W menu znalazło się gazpacho, confit de cuisse de canard, ziemniaki dauphinoise, fasolka szparagowa i tradycyjny francuski tort weselny croquembouche.

Rozmowy przy świetle świec.

Przemowa Lauren Franks, Imogen Pelham i Lewisa Gilberta była przezabawna i bardzo serdeczna.

Regionalne czerwone wino serwowane do kaczki confit.

Moja przemowa.

The London Essentials rozkręcają imprezę w czasie burzy z piorunami.

Mój szwagier eskortuje babcię pod parasolem.

Romans w deszczu.

Wydaje nam się, że umiemy śpiewać „Don’t Stop Me Now” Queen.

Gdy deszcz trochę osłabł, wszyscy goście wstali od stołów i popędzili do namiotu tanecznego, śmiejąc się i krzycząc.

Goście tłoczą się w namiocie tanecznym przy dźwiękach „Brightlights”.

Z przyjemnością próbujemy naszego tradycyjnego francuskiego tortu weselnego croquembouche.

Nasz pierwszy taniec na zalanym przez deszcz parkiecie przypominał trochę taniec na lodzie.

Drobiazgi z parkietu.

Olly Alexander.

Moja druga, szyta na zamówienie sukienka zaprojektowana przez Stine Goyę.

Nocna chwila.

To była najlepsza impreza, na jakiej byliśmy!

Elise Taylor
  1. Styl życia
  2. Wedding
  3. Czasem słońce, czasem deszcz: Ślub Constance Tankerville-Chamberlayne i Arthura Oke
Proszę czekać..
Zamknij