Znaleziono 0 artykułów
24.11.2023

„How to Have Sex” to jeden z najważniejszych filmów 2023 roku

(Fot. materiały prasowe)

„How to Have Sex” to duchowy następca „Skins”. Podobnie jak kultowy serial, debiut Molly Manning Walker podejmuje ważne dla współczesnych nastolatków tematy, jak inicjacja seksualna, presja rówieśnicza czy doświadczenie przemocy. I robi to z przejmującą szczerością.

Mijający rok należał do reżyserek. Produkcje nakręcone przez kobiety zdominowały box office, królowały na światowych festiwalach i prowokowały do dyskusji. Należy do nich głośny debiut Molly Manning Walker. Jej film „How to Have Sex” miał premierę podczas tegorocznego festiwalu w Cannes, gdzie zebrał owacje na stojąco i otrzymał wiele świetnych recenzji. Podobne reakcje wywołał w Toronto, w Sztokholmie i we Wrocławiu. Oceny krytyków często jednak różnią się od wrażeń widzów. Młodzi widzowie i widzki dostrzegli jednak w doświadczeniach bohaterów własne zmagania z dorastaniem. „How to Have Sex” stało się tiktokowym wiralem.

 

Pełnometrażowy debiut reżyserki chwalono nie tylko za wierność realiom, ale również za jej wolne od oceny spojrzenie. Twórczyni od moralizatorstwa woli empatię, do tego samego zachęcając nas. Dlaczego „How to Have Sex” to jeden z najważniejszych filmów roku?

Pomiędzy „Skins” a „Euforią”

– To będą najlepsze wakacje naszego życia! – oznajmiają wschodzącemu słońcu Tara, Skye i Em (Mia McKenna-Bruce, Lara Peake i Enva Lewis). Szesnastolatki właśnie skończyły szkołę. Zanim poznają wyniki egzaminów końcowych, a tym samym swoje perspektywy na przyszłość, postanawiają spędzić beztroski tydzień na Krecie. W hotelu (z widokiem na basen!) poznają uroczo niezdarnego Badgera (Shaun Thomas) i przebojowego Paddy’ego (Samuel Bottomley). Razem rzucają się w wir imprez, seksualnych przygód i eksperymentów, które okażą się przyspieszonym kursem dorosłości.

(Fot. materiały prasowe)

Na popkulturowym horyzoncie „How to Have Sex” plasuje się gdzieś pomiędzy „Skins” a „Euforią”. Wzorem pierwszego z nich reżyserka kładzie nacisk na realistyczne przedstawienie dorastania. Tara pod wpływem rówieśniczej presji stawia sobie za cel stracić dziewictwo przed końcem wakacji. Z biegiem filmu obserwujemy, jak jej podszyty niepokojem entuzjazm gaśnie, ustępując miejsca rozczarowaniu i zagubieniu. Wzorem „Euforii” Manning Walker opakowuje natomiast historię w teledyskowy format. Skąpane w neonowym świetle przyjaciółki wkraczają w dorosłość w dyskotekowym rytmie.

(Nie)moc

W „How to Have Sex” ważniejsze od tego, co mówią nastoletni bohaterowie, jest to, na co brakuje im słów. Jak przystało na zoomerki wychowane po #MeToo, Tara i jej przyjaciółki otwarcie mówią o seksie i pożądaniu, są pewne siebie, chętnie przejmują inicjatywę. Podobnie jak ich koledzy, znają pojęcie konsentu. A jednak gdy Paddy zdobywa zgodę pijanej Tary, a stosunek okazuje się bolesny i rozczarowujący, dziewczynie brakuje słów, by porozmawiać o tym z przyjaciółkami. Jej milczące cierpienie i rozgoryczenie pogłębiają jej izolację, co reżyserka oddaje w warstwie dźwiękowej. Muzyka cichnie, a jej miejsce zajmuje nierówny oddech nastolatki, która za wszelką cenę próbuje bawić się dalej.

(Fot. materiały prasowe)

Manning Walker udaje się również uchwycić zmysłowe przebodźcowanie okresu dorastania. Wyjazd nastolatek to niekończąca się impreza, na której traci się poczucie czasu. Dzień przechodzi w noc, zabawa trwa do białego rana, a po krótkiej drzemce wszystko zaczyna się od nowa. Kamera przeciska się przez tłum, momentami gubiąc z oczu bohaterów. Wolni od kontrolującego spojrzenia dorosłych nastolatkowie testują swoje granice, a ich eksperymenty nie zawsze kończą się szczęśliwie. Na poziomie formalnym „How to Have Sex” to „Spring Breakers” Harmony’ego Korine’a w bardziej refleksyjnym wydaniu.

Narodziny gwiazd

Podobnie jak każde pokolenie przed nimi, zoomersi poszukują własnego języka, by opowiedzieć o swoim doświadczeniu. Canneńskie jury, nagradzając film Un Certain Regard (podobnie jak krótki metraż reżyserki, „Good Thanks, You?”), doceniło właśnie umiejętne uchwycenie tego procesu. Choć sama Manning Walker jest młodą milenialką, udało jej się nakręcić prawdziwie współczesny film.

Mia McKenna-Bruce jako Tara (Fot. materiały prasowe)

„How to Have Sex” dało światu nie jedną, ale aż dwie gwiazdy. Obok reżyserki na szczególne uznanie zasługuje Mia McKenna-Bruce w roli Tary. Występ Brytyjki porównywano do Florence Pugh w „Upadających” i Saoirse Ronan w „Lady Bird”. Aktorka z autentyzmem gra nastolatkę, która próbuje przykryć swoje obawy egzaltowaną pewnością siebie. Dzięki kreacji McKenny-Bruce nietrudno nam dostrzec w Tarze nastoletnią wersję samych siebie. A finałowa scena zostanie z nami jeszcze na długo po wyjściu z kina. Na szczęście.

Julia Właszczuk
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. „How to Have Sex” to jeden z najważniejszych filmów 2023 roku
Proszę czekać..
Zamknij