Znaleziono 0 artykułów
01.04.2022

O menopauzie bez strachu

01.04.2022
(fot. Archiwum prywatne)

Jakich objawów menopauzy spodziewać się najpierw? Czy uderzenia gorąca można pomylić ze zwykłym przegrzaniem? O tym, jak spokojnie przeżyć klimakterium i obłaskawić je jak najmniejszym dla zdrowia kosztem – rozmawiamy z dr n. med. Katarzyną Skórzewską, ginekolożką-endokrynolożką.

Mam wrażenie, że próba wytropienia symptomów menopauzy jest obsesją kobiet po 40-tce. Jak powinnyśmy wypatrywać pierwszych sygnałów?

A czy aby na pewno powinnyśmy? Jeśli menopauzy wypatrujemy po to, żeby zacząć profilaktykę, to świetnie, ale jeśli ze strachu – nie warto. Trzeba się pogodzić z tym, że to coś, co po prostu nadejdzie, i trudno przewidzieć, w którym momencie.

Co ma pani na myśli, używając słowa „menopauza”?

Ostatnią miesiączkę w życiu kobiety. To ważne, bo większość kobiet, mówiąc „menopauza”, ma na myśli cały okres pre-, peri- i pomenopauzalny, a to czas między 40. a 60. rokiem życia, aż 20 lat! U większości kobiet ta ostatnia miesiączka wystąpi między 45. a 55. rokiem życia i żadna z nas nie wie, kiedy to się zdarzy, dopóki nie upłynie rok, równe 12 miesięcy, od ostatniej miesiączki.

Które objawy wskazujące na to, że czynność hormonalna i rozrodcza jajników zaczyna się pogarszać, występują najwcześniej?

Stosunkowo wcześnie pojawiają się zaburzenia miesiączkowania. Cykl skraca się nieznacznie o kilka dni, krwawienia są obfitsze. Niezależnie od tego, czym to tłumaczymy, jeśli krwawienia są bardzo obfite, należy skonsultować się ze swoim lekarzem. Każde krwawienie, które jest zdecydowanie inne od dotychczasowych, wymaga konsultacji ginekologicznej i zrobienia badania USG. Bo to jest jednocześnie taki czas w życiu kobiety, kiedy w macicy mogą rozwijać się różne nieprawidłowości: polipy, torbiele, mięśniaki i niestety także nowotwory. Dlatego każda taka sytuacja wymaga zdiagnozowania.

A wary, czyli uderzenia gorąca? Nie da się ich pomylić ze zwykłym przegrzaniem?

Na pewno nie. Te typowe wazomotoryczne (naczynioruchowe) objawy występują zwykle w okresie okołomenopauzalnym, czyli około roku przed ostatnią miesiączką. Czujemy się wtedy tak, jakby parzyła nas skóra, mówiąc obrazowo, to tak, jak gdyby wrzątek chciał się wydostać przez skórę na zewnątrz. Taka fala gorąca postępuje od okolic klatki piersiowej do czubka głowy, a później się cofa. W nocy tych uderzeń nie czujemy, ale one też występują, naczynia się rozszerzają i budzimy się zlane potem. To nic przyjemnego, niestety.

W dodatku słodka, łagodna kobieta może się nagle przeistoczyć w złośliwą jędzę z memów?

Niestety właściwie pierwsze zauważalne objawy okresu okołomenopauzalnego, najsubtelniejsze, są związane z emocjami: robimy się bardziej nerwowe, labilne emocjonalnie, łatwiej się ekscytujemy, wzruszamy i płaczemy z byle powodu. I to jest nie do opanowania. Panie na stanowiskach, silne kobiety, nagle robią się nadmiernie emocjonalne, co może być niezbyt dobrze odbierane przez otoczenie – „histeryczka” to najłagodniejsze określenie, z jakim się wtedy spotykają. To jeden z argumentów przemawiających za terapią hormonalną.

Czy nie przypomina to zespołu napięcia przedmiesiączkowego?

W okresie transformacji menopauzalnej te symptomy są o wiele bardziej nasilone i współwystępują razem z innymi: wahania nastrojów plus nadmierna potliwość i uczucie gorąca, wzdęcia oraz świąd, ścieńczenie i przesuszenie skóry i błon śluzowych. Choć oczywiście należałoby wykluczyć najpierw, czy nie są to objawy innych chorób, np. nadczynności tarczycy, nadciśnienia czy cukrzycy, więc badania nie powinny dotyczyć tylko hormonów.

Kiedy terapia hormonalna stała się popularna?

Zaczęto ją stosować pod koniec lat 40. XX w. Przed II wojną światową średnia życia była o wiele krótsza – kobiety nie żyły tak długo, by takie terapie były potrzebne. Zaledwie 10 proc. życia przypadało na menopauzę. W tej chwili kobiety dożywają w Polsce średnio wieku 81 lat, więc jedna trzecia ich życia to okres po menopauzie. Chodzi o to, by ten czas mogły spędzić w komforcie fizycznym, psychicznym i umysłowym, być sprawne i wartościowe dla rodziny i społeczeństwa. A kobiety dojrzałe, ze swoją wiedzą, z dojrzałością i doświadczeniem, bardzo dużo mogą zrobić.

Jeszcze 20 lat temu terapia hormonalna budziła sporo kontrowersji.

Tak, 17 lipca 2002 r. wybuchła bomba, która spowodowała całkowite załamanie rynku leków hormonalnych i całkowitą zmianę paradygmatu. Dzisiaj wiemy, że terapia hormonalna to nie jest złoty środek, panaceum – to tylko narzędzie, które w rękach doświadczonego lekarza może bardzo kobietom pomóc. To tak naprawdę jedyna terapia, która likwiduje objawy, a jednocześnie spowalnia procesy starzenia, poprawia stan kości, profil lipidowy, parametry gospodarki węglowodanowej, więc też w wielu sytuacjach zmniejsza ryzyko rozwinięcia się chorób czy nawet otyłości i nadwagi. Trzeba jednak pamiętać, że to nie suplement diety, tylko silnie działające leki, które mogą bardzo pomóc, ale też zaszkodzić, jeśli nie będą właściwie stosowane. Zawsze powtarzam, że muszą być spełnione trzy konieczne warunki takiego leczenia: bezpieczny lekarz (z doświadczeniem, wiedzą i dystansem, taki, który rozważa korzyści i ryzyko), bezpieczna kobieta (czyli taka, u której nie występują przeciwwskazania) i bezpieczny lek.

(fot. Archiwum prywatne)

Jakie są przeciwwskazania do terapii?

Ciąża, nowotwory estrogenozależne, czyli np. przebyty rak piersi, każde niezdiagnozowane krwawienie z dróg rodnych, które wymaga wyjaśnienia przyczyny, aktywna i wysoce prawdopodobna choroba zakrzepowo-zatorowa, czyli zakrzepica, udar mózgu, zawał serca, źle kontrolowane nadciśnienie, aktywna choroba wątroby, marskość czy stłuszczenie wątroby są przeciwwskazaniem do rozpoczęcia terapii doustnej, ale są jeszcze inne metody. W każdym razie wszystko wymaga przeanalizowania w konkretnym przypadku.

Dbałość o siebie, o poprawę jakości stylu życia to założenia bliskie też medycynie estetycznej.

Bardzo przestrzegam przed tym, żeby terapię hormonalną traktować jako panaceum na starzenie. To, że się wolniej starzejemy, lepiej czujemy i lepiej wyglądamy – to jedno, ale prewencja chorób, o której mówiłam wcześniej, jest nie do przecenienia. Pamiętajmy, że 50 proc. kobiet po 50. roku życia ma osteopenię i osteoporozę. Tego nie widać i często o tym nie wiemy, bo robienie badań densytometrycznych, które pozwalają ocenić stopień zaawansowania osteoporozy, przestało być modne. Warto o tym pamiętać, żeby po 45. roku życia prewencyjnie robić to badanie.

Jak długo należy stosować terapię hormonalną?

Można, nie trzeba. Decyzja, czy stosować terapię hormonalną w okresie około- i pomenopauzalnym, należy do kobiety. Większość lekarzy po czterech, pięciu latach odstawia hormony, ale nie ma takiej potrzeby, jeśli kobieta dobrze się czuje. Kobieta powinna decydować, czy chce ją przerwać, czy też stosować do końca życia, jeśli jest to bezpieczne i pod warunkiem że wykonywane są regularnie badania kontrolne. Natomiast zaleca się, by u kobiet, które kontynuują terapię hormonalną ponad 10 lat i ukończyły 60. rok życia, przeprowadzić reewaluację korzyści i ryzyka.

A tym ryzykiem jest rak piersi?

Rak piersi od wielu lat jest najczęściej występującym nowotworem u kobiet w Polsce. Częstość występowania szacuje się na 99 : 100 000 – współczynnik surowy zachorowalności uwzględniający przeciętne trwanie życia. Czyli 1 na 1000 kobiet zachoruje na raka piersi. Jest to powszechnie występujący nowotwór i każda z nas ma szansę jak 1 do 8, że właśnie na niego zachoruje, niezależnie od tego, czy stosuje terapię hormonalną, czy też nie.

Potencjalnie nieznacznie zwiększone ryzyko zachorowania na raka piersi podczas stosowania terapii hormonalnej nie jest większe niż powiązane z piciem codziennie dwóch jednostek alkoholu lub dużego kieliszka wina. Jest takie samo, jak u kobiet, które jedzą słodycze, są otyłe. Poza tym, o czym warto wspomnieć, jeżeli nawet rozpoznamy raka piersi u kobiety podczas terapii hormonalnej, to jest on zwykle wcześnie wykryty i łatwiejszy do wyleczenia. To dlatego, że terapii hormonalnej towarzyszą częste badania okresowe – żaden lekarz nie wypisze kolejnej recepty bez aktualnych wyników badań, przede wszystkim mammografii.

Czy istnieją sprawdzone niehormonalne sposoby na każdy z negatywnych objawów przejścia menopauzalnego?

Oczywiście, jak ktoś nie stosuje hormonów, bo nie może albo nie chce, to też ma wiele sposobów, aby sobie pomóc złagodzić te nieprzyjemne objawy. Weźmy na przykład świąd skóry i okolic intymnych, także nieprzyjemną suchość pochwy – można stosować kremy czy globulki z kwasem hialuronowym, a miejscowo lubrykanty, które sprawiają, że współżycie jest bardziej komfortowe. Z kolei na uderzenia gorąca i nadmierną potliwość, która dotyczy często karku i głowy, dobrze działają niektóre fitoestrogeny, zwłaszcza pluskwica groniasta albo czerwona koniczyna, wyciąg ze słupków i pyłków kwiatowych, wyciąg z nasion soi. Tylko pamiętajmy, że one nie działają tak kompleksowo, jak terapia hormonalna. Nie normalizują gospodarki węglowodanowej, nie zmniejszają skłonności do nawagi czy otyłości. Tylko zmniejszają uczucie gorąca i nadmierną potliwość. Zawsze podkreślam, że kobiety powinny przyjmować witaminę D3 i pamiętać o odpowiedniej zawartości wapnia w diecie, ok. 1000 mg dziennie, ewentualnie je suplementować. Chodzi o profilaktykę osteoporozy i wszystkie powinnyśmy o tym pamiętać, niezależnie od tego, czy chcemy stosować hormony, czy nie. Dieta, ruch są ważne dla zdrowia, ale też rozwijanie zainteresowań, aktywność umysłowa, żeby tworzyć nowe połączenia mózgowe. Jak człowiek jest zadowolony z życia, jak się wydzielają endorfiny, to też te nieprzyjemne objawy menopauzy są mniej dotkliwe.

A czy można się zakochać po pięćdziesiątce? Czy dojrzały mózg na to pozwala?

Niezależnie od tego, ile estrogenów mamy w organizmie, zakochać się możemy w każdym wieku i warto to zrobić. Najlepiej wciąż w tej samej osobie.

Katarzyna Straszewicz
  1. Uroda
  2. Zdrowie
  3. O menopauzie bez strachu
Proszę czekać..
Zamknij