Najsłynniejszą kreacją, którą księżna Diana wysłała światu wiadomość, jest ta okrzyknięta przez media mianem „Revenge Dress” – suknia zemsty. Zjawiskową małą czarną, którą Lady Di założyła w dniu, gdy opinia publiczna dowiedziała się, że książę Karol ją zdradza, pokazała mężowi (i wszystkim innym), co stracił. Ale księżna Walii znacznie częściej wybierała ubrania, które niosły przesłanie. Jej uczucia doskonale odzwierciedlały sportowe bluzy, w których chodziła w latach 90.
Gdy ogląda się piąty sezon „The Crown”, w oczy rzucają się trzy rzeczy: peruka, eyeliner, kolczyki. Tak, to zbliżenia na księżną Dianę. Emma Corrin, która w serialu wcielała się w nią we wcześniejszych odcinkach, miała za zadanie pokazać pełne zakłopotania próby wpasowania się Lady Di w rodzinę królewską (te wszystkie kostiumy baletowe, swetry z wzorem owiec i kurtki Barbour). Teraz Elizabeth Debicki przywołuje wyobcowanie Królowej Ludzkich Serc, a ubrania, które nosi, są bezpośrednią reprezentacją uczuć jej bohaterki.
Skryta w pałacu Kensington, z dala od oczu śledzących każdy jej ruch, Diana staje się wolna – przynajmniej jeśli chodzi o modę. Koniec z perłową biżuterią, pora na nowoczesne kolczyki w kształcie koła. Sztywne fasony? Teraz jest kobietą Levi’s. – Jest w tym autentyczność, ponieważ wiele rzeczy robiła sama – mówi Sidonie Roberts, zastępczyni kostiumografki w „The Crown”. – Sprawiało jej to przyjemność.
Do spodni z wysokim stanem, spranych dżinsów i luźnych, wygodnych, plisowanych spódnic Lady Di dobierała oversize’owe swetry z dekoltem w serek i sportowe bluzy z emblematami akcji charytatywnych, które były dla niej ważne. Dziś to na czasie, ale wtedy zakładanie ubrań, które niosłyby przesłanie, nie było tak powszechne, zwłaszcza w przypadku członków arystokracji. Nawet współcześnie Kate, księżna Walii, nie nosi koszulek, na których widniałoby logo, ani dzianin, które sugerowałyby jej polityczne lub osobiste przekonania. Diana, przeciwnie, nie stroniła od ukochanego swetra British Lung Foundation ani bluzy Virgin Atlantic, która sugerowała, że księżna być może marzy o tym, by znaleźć się gdzieś daleko.
– Diana była enigmatyczna i urzekająca, a jednocześnie przystępna w tym znaczeniu, że każdy mógł naśladować jej styl – mówi Roberts. Od czasu coraz większej swobody księżnej we wczesnych latach 90. jej modowe wybory – jak dresy włożone w kowbojskie buty czy sportowe bluzy zakładane do kolarskich szortów – znajdywały coraz szersze grono naśladowców.
Za tymi modowymi sylwetkami kryła się jednak kobieta, która używała luźnych fasonów jako formy ochrony w sensie dosłownym. Dopiero po latach Lady Di, zmagająca się z bulimią, nabrała pewności siebie i zaczęła nosić sukienki na ramiączkach od Versace i koszule, które wpuszczała do wąskich dżinsów. Tamte za duże pulowery pozwoliły jej powoli wychodzić ze skorupy, a jej samej, używając sformułowania Roberts, stać się „mniej pałacową” i ponownie odnaleźć w sobie Dianę: matkę, wyznawczynię mody, działaczkę i orędowniczkę podążania własną drogą.
Następnym razem, gdy będziecie oglądać Debicki w roli księżnej – jak perfekcyjnie przechyla głowę – i patrzeć w oczy zranionej kobiety, o której aktorka mówi, że „złamała czwartą ścianę i czerpała z tego korzyści, [zanim] przyszły bolesne konsekwencje”, wiedzcie, że żadna z rzeczy, które nosiła Diana, a zwłaszcza te bluzy, nie były tylko ubraniami.
Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.co.uk.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.