Reżyser oskarża platformę i jednocześnie producenta swojego filmu, "A Rainy Day in New York" o naruszenie zasad kontraktu i odmowę dystrybucji jego obrazu. Żąda 68 milionów dolarów.
Brak rzeczowych argumentów i powoływanie się na oskarżenia sprzed 25 lat - to główne zarzuty Allena w stosunku do Amazona. Żal i rozgorycznie z powodu decyzji platformy, która najpierw zaproponowała przesunięcie premiery filmu Allena "A Rainy Day in New York", a następnie ją odwołała, przybrały wczoraj formalny wydźwięk. W pozwie reżyser żąda od Amazona 68 milionów dolarów jako spłaty należności za wszystkie cztery filmy, na których wyprodukowanie podpisano w 2017 kontrakt, zwrotu kosztów postępowania sądowego i prawników.
Allen był jednym z przedstawicieli Hollywood, w których ruch #MeToo uderzył i których zdemaskował najbardziej. Najgłośniej było wtedy o o oskarżeniach adoptowanej córki Allena i Mii Farrow - Dylan, która zdradziła, że reżyser molestował ją kiedy miała siedem lat. Nie były one jednak niczym nowym i na to w pozwie powołuje się Allen. Jak twierdzi reżyser, Amazon w chwili podpisywania umowy w 2017 roku doskonale wiedział o "bezpodstawnych oskarżeniach, które wymierzano w niego nieprzerwanie od 25 lat". Mimo to, platforma zobowiązała się wyprodukować jego cztery kolejne filmy. Pierwszą produkcją miał być "A Rainy Day in New York" z Timothée Chalametem, Judem Law i Elle Fanning. Zdjęcia do obrazu ruszyły latem 2017, a film już od ponad pół roku jest gotowy do dystrybucji.
Przypomnijmy, że Amazon wyprodukował także dwa poprzednie obrazy Allena - "Śmietankę towaszyską" i "Na karuzeli życia" z Justinem Timberlake'iem i Kate Winslet w rolach głównych.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.