Znaleziono 0 artykułów
06.09.2022

Nie tylko Sanna Marin. Polityczki kontra patriarchat

06.09.2022
Sanna Marttin, fot. Getty Images

Można by pomyśleć, że po pomyślnej próbie politycznego profesjonalizmu, jaką przeszła Sanna Marin w pandemii, oraz po ataku Rosji na Ukrainę na pełną skalę nikt nie będzie próbował upupiać premierki zardzewiałymi patriarchalnymi narzędziami kontroli. W 2022 roku w Finlandii podnosić, że kobieta ma być spokojna, miła, cicha, skromnie ubrana i grzeczna albo za karę dymisja? A jednak, czemu nie! Awantura, która się rozegrała, pokazała nie tylko to, jak zmienia się nasze spojrzenie na to, co wolno osobom u władzy, lecz także na to, jak widzą to sami politycy, a zwłaszcza polityczki, które coraz tłumniej wkraczają na tę scenę i ją zmieniają.

– Tańczyłam, śpiewałam, imprezowałam, robiłam całkowicie legalne rzeczy. Nie mam nic do ukrycia – mówiła Sanna Marin, premierka Finlandii, kiedy świat oglądał, jak bawi się na prywatnym party. – Chcę pokazać, że na tych stanowiskach pracują zwykli ludzie, którzy prowadzą zwyczajne życie. Mam życie rodzinne, zawodowe i tak, mam też czas wolny, który spędzam z przyjaciółmi. Prawie tak samo jak wielu ludzi w moim wieku – nazywała rzeczy po imieniu 37-letnia polityczka, czym kompletnie psuła populistom zabawę. Nie dała się postawić w tradycyjnym kącie dla niegrzecznych dziewczynek prawicowcom sfrustrowanym ubytkiem wpływów. 

Sanna Marttin, fot. Getty Images

Kiedy w 2019 roku socjaldemokratka Sanna Marin została premierką Finlandii, najważniejsze funkcje w swoim gabinecie powierzyła czterem innym kobietom, liderkom koalicyjnych ugrupowań. Równościowa Finlandia cieszyła się z tej progresywnej zmiany, ale po stronie populistycznej prawicy zarówno w Finlandii, jak i poza nią seksistowskim żartom nie było końca. Te próby podważenia autorytetu premierki, która wcześniej z sukcesami pełniła funkcję przewodniczącej rady miejskiej oraz ministry transportu i komunikacji, nie mogły się jednak powieść, bo kadencję Marin naznaczyły burze, o których wielu jej poprzednikom się nie śniło. Najpierw ogólnoświatowa pandemia, a później przejście trwającej od 2012 roku wojny hybrydowej Rosji toczonej w Ukrainie w pełnowymiarowy najazd. To w wypadku Finlandii jest sprawą poważną politycznie także z powodów geograficznych – z Putinowską dyktaturą kraj dzieli około 1300 kilometrów granicy i złe wspomnienia z XX wieku.

Sanna Marin przeprowadziła Finlandię przez te mroki brawurowo. Sprawne wyszczepienie społeczeństwa (na poziomie 80 proc.) poskutkowało niską pandemiczną śmiertelnością, mądre państwowe interwencje uratowały gospodarkę przed długotrwałą recesją, a ludzi przed bezrobociem. Na rosyjską agresję na Ukrainę na pełną skalę zareagowała rozpoczęciem starań o akcesję Finlandii do NATO.

Można by pomyśleć, że po takiej próbie nikt nie będzie już próbował upupiać premierki zardzewiałymi patriarchalnymi narzędziami kontroli. A jednak. Wielu wciąż uparcie sprawdza, czy ta okropna dla nich sytuacja upodmiotowienia się kobiet jest jeszcze do cofnięcia, także w Finlandii.

Alexandria Ocasio-Cortez, fot. Getty Images

Czy premierka może tańczyć po pracy? 

A zatem Sanna Marin, walcząc z pandemią i Putinowskim zagrożeniem swojego kraju, musiała także odpierać kolejne ataki o zbyt duży dekolt, pójście po pracy do kawiarni czy taniec na imprezie, na której także (info tylko dla ludzi o mocnych nerwach!) napiła się alkoholu. Ogarnięta paniką moralną prawica żądała w obliczu tych, niezbyt jednak gorących, faktów stosu, to jest, przepraszam, dymisji. Nieskutecznie, bo słynącą z progresywnej równościowej edukacji Finlandię trudno podpalić inkwizytorskim ogniem, nawet jeśli podpałkę dorzucają po kryjomu rosyjskie trolle.

Nicola Sturgeon, fot. Getty Images

Sanna Marin, jej siła i odporność na zużyte chwyty przeciwników politycznych, jest światłem w tunelu, przez który brniemy w Polsce, a w którym pomimo ogromnej aktywizacji i determinacji kobiet w polityce to wciąż potyczki zawziętych starszych panów o folwarcznej mentalności w ogromnej mierze decydują o prawach, życiu, a także niestety śmierci, kobiet

Dobre wieści są takie, że ten nowy, odporny na patriarchalne sztuczki model działania w polityce zdobywa przychylność społeczną w kolejnych krajach, a zmierzch epoki politycznego przemocowego dziada (chodzi mi oczywiście o określenie postawy, a nie wieku czy płci) staje się powszechnym i sprecyzowanym marzeniem. Polityczek, które udowadniają, że to marzenie może stać się ciałem, i nie dają się zdyscyplinować czy uciszyć tradycyjnymi kneblami, przybywa. Są stanowcze, realizują swoje polityczne cele, kierują się własną oceną sytuacji, a przy tym uznają sprawy kobiet (czyli połowy społeczeństwa) za tematy należące do zbioru kluczowych a nie „zastępczych”. A do tego wchodzą w kolejne związki, rodzą lub nie rodzą dzieci, bawią się i jasno sygnalizują, że jako polityczki mają też prawo do życia osobistego i nie zamierzają się z tego tłumaczyć.

Jacinda Ardern, fot. Getty Images

Nowe pokolenie kobiet w polityce – nowe obyczaje

To na przykład premierka Nowej Zelandii Jacinda Ardern, która jako pierwsza przywódczyni wzięła urlop macierzyński po urodzeniu dziecka (zresztą w nieformalnym związku) i przy okazji wydłużyła urlopy dla obywateli. Także jako pierwsza premierka swego kraju wzięła udział w Paradzie Równości, a po masakrze w nowozelandzkich meczetach bez zbędnych dywagacji czy negocjacji ze sprzedawcami broni ogłosiła zakaz sprzedaży broni półautomatycznej i szturmowej.

To lewicowa posłanka do amerykańskiego Kongresu i najmłodsza kongresmenka w historii USA Alexandria Ocasio-Cortez, wykonująca gigantyczną pracę na rzecz zwalczania biedy i nadużyć państwa w Stanach, a jednocześnie bez cienia lęku przed protekcjonalizmem wąsatych politycznych patriarchów opowiadająca w mediach społecznościowych o tym, czego używa do makijażu.

To prezydentka Słowacji Zuzana Čaputová, jedna z pierwszych przywódczyń i przywódców, którzy otwarcie zwracali się do Putina z potępieniem rosyjskiej agresji w Ukrainie, a która zanim objęła najwyższą funkcję w państwie, wsławiła się między innymi tym, że jako prawniczka przez 10 lat broniła miasta Pezinoku przed nielegalnym wysypiskiem śmieci. Tak skutecznie, że w końcu w 2016 roku dostała Nagrodę Goldmanów, nazywaną „ekologicznym Noblem”, za znaczący wkład w ochronę środowiska.

To premierka Szkocji Nicola Sturgeon, która między innymi w ramach walki z mizoginią, często wykluczającą kobiety ze sfery publicznej, przeprosiła pośmiertnie w imieniu swojego kraju ofiary trwających przez trzy wieki polowań na czarownice (a w Szkocji te polowania były wyjątkowo intensywne i w ich efekcie zamordowano co najmniej 2,5 tys. osób).

Zuzana Čaputová, fot. Getty Images

Tych polityczek jest o wiele więcej i jestem pewna, że będzie jeszcze więcej. Przykłady Baracka Obamy czy Justina Trudeau pokazują, że także męscy liderzy potrafią budować swój wizerunek i realizować polityczne cele pod sztandarami egalitaryzmu, rezygnacji ze sporej dawki tradycyjnej politycznej obłudy i znacząco większej otwartości.

Oczywiście, zasada prywatności polityczek i polityków ma swoje granice – wyznaczają je prawo i zgodność własnej postawy z tym, co chcą narzucić innym. Bo kiedy ktoś, kto pełni funkcję publiczną, popełnia przestępstwo, to powinniśmy o tym wiedzieć wszyscy. A kiedy piewca nierozerwalności świętego węzła małżeńskiego i seksu tylko w małżeństwie zdradza trzecią żonę na prawo i lewo czy kiedy uczestnik homofobicznych nagonek ucieka z gejowskiego sex party po rynnie, to nie jest to jego sprawa prywatna, tylko istotny aspekt debaty o tym, czy można być ponad prawem, które tworzy się dla innych. (Część polityków z prawej strony wydaje się przekonana do tej niezbyt etycznej zasady). Żeby nie było wątpliwości: nie można.

Jednak poza tymi ekstremalnymi przypadkami warto nie dać się wciągać w politycznie kreowane awantury. Jeśli do niej dołączamy, dodając jej impetu własnym emocjonalnym komentarzem w internecie („no ja bym się nie dała tak nagrać”, „tańczy słabo”, „nie mogła sobie odpuścić tej imprezy?”), jeśli wpadamy w pułapki clickbaitowych tytułów, to realizujemy sprawdzony paskudny scenariusz, który ma odwrócić naszą uwagę od konkretnej pracy tej kobiety.

Agata Diduszko-Zyglewska
  1. Ludzie
  2. Opinie
  3. Nie tylko Sanna Marin. Polityczki kontra patriarchat
Proszę czekać..
Zamknij