Znaleziono 0 artykułów
10.08.2023

Odwołałam ślub. To nie koniec świata, tylko nowy początek

10.08.2023
(Fot. materiały prasowe)

Nie uciekają przed życiem w małżeństwie, po prostu nie chcą robić czegoś wbrew sobie. Niedoszłe panny młode nie uznają odwołania ślubu za porażkę.

Alicja odwołała ślub trzy miesiące przed wyznaczoną datą. Wedding plannerka Katarzyna Ziela Karpińska wspomina rozstanie klientów dwa tygodnie przed ich ślubem. Zdarzają się pary, które rezygnują z wesela dziewięć miesięcy lub pół roku przed uroczystością. Od czasu wybuchu pandemii rezygnacja z zaplanowanego ślubu zdarza się znacznie częściej niż przed covidem. Początkowo powodem były lockdowny, a także niespodziewane sytuacje rodzinne, jak śmierć bliskiej osoby. – Śluby były przekładane lub całkowicie odwoływane. Także dlatego, że pandemia pokazała wielu parom, że jednak nie jest im ze sobą po drodze lub muszą się lepiej poznać – mówi Kamila Romanow (@romanov_weddings).

Jak pisze Basia Kaja Tomczak z Pretty Little Weddings, z odwoływaniem uroczystości miała do czynienia cztery albo pięć razy. Zadecydowały o tym między innymi problemy ekonomiczne, jak utrata pracy, czasem rozstanie. Jedna z klientek wycofała się z organizacji z powodu depresji. Organizatorka wesel z Białegostoku Justyna Rakieć zauważa, że rok na przygotowanie wesela może wydawać się bardzo długim okresem, ale dobrze, że dzięki temu pary mają czas na przemyślenia. – To może być duży sprawdzian dla związku –  zauważa.

Kiedy mama partnera decyduje o ślubie

– Sam pomysł wesela od początku nie był mój, to partnerowi na tym zależało. Do tego niedoszli teściowie zaangażowali się finansowo i uważali, że musi być impreza na 100 osób – mówi Alicja. – Jak ustąpiłam w jednej sprawie, okazało się, że nie urząd, a kościół (mimo że jestem niewierząca), nie obiad, a przyjęcie. I tak z tygodnia na tydzień okazywało się, że na moje wesele zaproszonych jest 130 osób, będzie sypanie ryżem, orkiestra i brakuje tylko dorożki – opowiada.

Nikt nie szanował jej zdania. – Czułam się niezrozumiana. Raniło mnie to, ale wszystko z ich strony było obklejone taką troską, że każda dziewczyna o tym marzy. Partner starał się zrozumieć moją sytuację, dopóki nie wkraczała jego mama – wspomina.

Moment przełomowy nastąpił przy rozdawaniu zaproszeń. – Czułam, że nie dam rady, że to jest tak udawane, że już nawet przestajemy się lubić. Wyjechałam na tydzień, żeby sobie wszystko przemyśleć, co tylko utwierdziło mnie w tym, że nie chcę tego robić – dodaje. Choć rozstali się w przeświadczeniu, że albo ślub, albo nic, po jakimś czasie wrócili do siebie na kolejne dwa lata. On liczył, że Alicja zmieni zdanie. Ona jednak chciała dziecka, a on na dziecko bez ślubu nie chciał się zgodzić.

Alicja pochodzi z małego miasteczka, gdzie wykonuje funkcję publiczną i gdzie przez odwołany ślub stała się obiektem plotek. Ludzie nie potrafili zrozumieć, że nie było w tym żadnej dramatycznej historii. Ani razu jednak nie żałowała decyzji o odwołaniu ślubu. – Spadł mi kamień z serca, plotki nie mogły tego zmienić.

– Po czasie wiem, że to też były jego marzenia, nie tylko rodziców. Na siłę próbował dostosować się do mnie, często tłumaczył się mamą. Dziś ma żonę i dziecko, wzięli ślub kościelny, którego tak chciał. Ja jestem w szczęśliwym związku z kimś, kto ma identyczne podejście jak ja, nie ma rozmów o małżeństwie – dodaje Alicja.

Czy można wierzyć, że ślub wszystko zmieni

– Zaręczyny kojarzą nam się z czymś podniosłym, romantycznym, mamy wokół nich dużo wyobrażeń, a to wtedy zaczyna się cała historia. Niestety, często nie są one takim momentem, który wiąże się z racjonalnym podejściem do sytuacji i świadomością, że gdy przyjmujesz pierścionek, najczęściej wiąże się to później ze wzięciem ślubu. A to właśnie zaręczyny powinny być chwilą zastanowienia się, co dalej i czy naprawdę tego pragnę, a może mam poczucie, że powinnam, bo mam już trochę lat, zbliżam się do czterdziestki, chcę założyć rodzinę, bo koleżanki mają, bo jesteśmy długo razem, i tak dalej – tłumaczy Sylwia Miller, psycholożka i terapeutka par.

– Kiedyś mniej zastanawiano się nad tym, czy istnieje inna droga. Ogólnie przyjęte było, że kończysz szkołę, są studia, zaręczyny, ślub, dziecko jedno i drugie. Myślę, że niewiele dziewczyn w ogóle pytało siebie, czy tego chcą, czy jest to społeczne założenie, w ramach którego funkcjonują, czy może czują presję rodziny i godzą się na coś wbrew sobie – mówi terapeutka.

– W moim przypadku to po prostu nie był ten jedyny – opowiada. Odwołała ślub miesiąc przed. – Byłam młoda, chłopak bardzo szybko mi się oświadczył. Myślałam, że ślub to jeszcze nie teraz, że mamy czas. Aż tu nagle trzeba było wszystko organizować, feta na 300 osób, suknia kupiona. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że biorąc ten ślub, bardziej go zranię, bo zaraz będę chciała się rozwieść. To byłoby nieuczciwe.

Wiele kobiet, które rozwiodły się krótko po ślubie, żałuje, że wcześniej lekceważyły ostrzegawcze czerwone flagi. Na facebookowych grupach roi się od wypowiedzi dotyczących pierwszych wątpliwości, pojawiających się na przykład rok przed zaplanowanym zamążpójściem. Część partnerek zastanawiała się, czy w ogóle kocha narzeczonego, inne przed ślubem zaczynały dostrzegać różnice w opiniach, oczekiwaniach, poglądach własnych oraz przyszłego męża, nie do zniesienia stawały się nałogi partnera (najczęściej uzależnienie od gier) albo to, że wydawał im się jak dziecko, które nie sprząta, nie gotuje, tylko od czasu do czasu wyrzuca śmieci. Na pytanie o to, co robić w takiej sytuacji, uczestniczki dyskusji zazwyczaj odpowiadały: „Uciekaj”. Część narzeczonych łudziła się jednak, że ślub w magiczny sposób coś zmieni.

– Dajemy się porwać wizji z bajek Disneya, w której zakochani żyli długo i szczęśliwie. Wychowałyśmy się na historiach, w których wszystkie problemy wydarzają się do ślubu, dlatego mamy przeświadczenie, że będzie on antidotum na wszystko – tłumaczy Sylwia Miller.

Gdy w związku występuje przemoc, kiedy przekraczane są nasze granice, powinno nas to skłonić nie tylko do myśli, żeby nie brać ślubu, ale w ogóle żeby nie pozostawać w takiej relacji. Ślub nie rozwiąże naszych problemów z zaufaniem czy zdradami, które, mimo obietnic poprawy nie znikną nagle po przysiędze małżeńskiej. – Co do zasady, nie zmieniamy się, jedynie pewne nasze cechy łagodnieją, oczekiwania i potrzeby ulegają zmianie. Dojrzewamy i z czasem patrzymy na ludzi i świat inaczej – tłumaczy terapeutka.

Są problemy, które trzeba omówić przed ślubem

– To nie ślub powinien powodować, że będzie między nami super, ale ciągła i obustronna praca nad relacją. Tym, co sprawia, że jest nam ze sobą dobrze, są budowane wspólnie więź, zaufanie i partnerskie podejście do związku, w którym nasze granice nie są przekraczane. Partner lub partnerka powinni dodawać nam skrzydeł, sprawiać, że czujemy się docenianymi, wartościowymi osobami – mówi Miller. – Warto zastanowić się, w jaki sposób relacja, w której jestem, wpływa na moje samopoczucie, czy potrafimy razem szukać rozwiązań, czy w ogóle umiemy rozmawiać, słuchać siebie nawzajem, czy zamiatamy wszystko pod dywan. Ślub może być postrzegany jak taki dywan, który ma przykryć nasze poczucie bycia nieszczęśliwą albo nieszczęśliwym.

W wielu kwestiach możemy się różnić, ale powinniśmy być zgodni co do wspólnych celów, planów, wartości. – Do tych ostatnich zaliczamy na przykład podejście do pieniędzy, które ma związek z tym, czy ktoś chce chodzić do pracy, czy może woli być w domu i zajmować się dziećmi. A może okaże się, że to mąż widzi żonę jako matkę Polkę? – wyjaśnia Sylwia Miller. Oczywiście, ważna jest też kwestia posiadania potomstwa. – Kiedyś przyszła do mnie para pięć lat po ślubie. Usłyszałam od nich, że on chce dziecko, a ona nie. To było dla mnie szokujące, bo to nie jest temat, który podejmuje się po tak długim czasie trwania związku. Niestety, często jest miło, romantycznie i przez to bardzo długo zwlekamy z poruszaniem ważnych tematów.

Jednym z nich jest także ogólna wizja wspólnego życia. Związek to zobowiązania, więc zanim podejmiemy tak ważną decyzję, jaką jest ślub, musimy się dogadać, czy nasze plany na przyszłość są takie same. Ważne jest, czy chcę mieszkać w mieście, czy na wsi, jaki styl życia mi odpowiada, jakie mamy podejście do naszych rodzin, przyjaciół, naszego pochodzenia – tłumaczy terapeutka. Niezwykle istotne jest także omówienie na wczesnym etapie naszych relacji, czym dla nas jest zdrada, jakich zachowań sobie nie życzymy.

Co jeśli wciąż myślimy o odwołaniu ślubu?

Wiele wątpliwości wprowadza także przekonanie, że gdzieś za rogiem czeka ktoś fajniejszy, a także fantazjowanie o miłości sprzed lat. – Jeśli jesteś w zdrowym związku, wciąż możesz dostrzegać wokół siebie przystojnych i inteligentnych mężczyzn albo piękne kobiety, ale nie znajdziesz w sobie emocjonalnej przestrzeni, by wejść z nimi w relację. Kiedy jednak zaczynasz myśleć o dzieleniu życia z kimś nowym albo wspominasz starą miłość, to może oznaczać, że jakieś potrzeby nie są w twoim obecnym związku zaspokajane.

Sprawdź, w jakim stopniu to, co już masz, jest dla ciebie istotne – radzi Miller. – Czy nastoletnia miłość dziś pomogłaby ci w chorobie? Czy ta osoba wzięłaby odpowiedzialność za rodzinę, gdybyś straciła pracę? Dałaby ci akceptację, gdybyś przytyła w ciąży 20 kg?

A z drugiej strony, warto pamiętać, że napięcie i stres przed ślubem są naturalne, w końcu to ważne wydarzenie, w które wiele zainwestowaliśmy. – Emocje są drogowskazem naszych potrzeb, więc jeśli czuję lęk, to dobrze jest zastanowić się, co go powoduje, jakie myśli? Kluczowe jest rozpoznanie, czy pojawiające się przed uroczystością problemy są tymczasowe, czy stałe. Bo często dopiero wtedy mamy odwagę otworzyć oczy i zobaczyć wiele zachowań partnera, które wcześniej nam nie odpowiadały – tłumaczy terapeutka.

A co jeśli wątpliwości nie ustają i myślimy o odwołaniu ślubu? Warto porozmawiać z osobami, które są nam bliskie, znają nas i widzą, jak się zachowujemy, jak wygląda nasz związek. Często okazuje się, że one widzą więcej, niż nam się wydaje. Jeśli mamy możliwość, żeby odciąć się na jakiś czas od codzienności, możemy wyjechać i spróbować zastanowić się nad naszą relacją.

Ostatecznie jednak to my musimy podjąć decyzję. Jeśli zdecydujemy się na odwołanie ślubu, nie powinnyśmy postrzegać tego jako porażki. – Według mnie to często jedyna racjonalna i słuszna decyzja, a porażką jest sytuacja, w której idziemy w małżeństwo, bo jakoś to będzie, bo wypada, bo tyle lat już jesteśmy razem. W takiej sytuacji nie mamy odwagi być uczciwą wobec siebie i partnera – mówi Miller, która doskonale wie, z jak trudnymi emocjami, z jakim rozczarowaniem, zawodem się to wiąże. – Pamiętaj, że twoja wartość i godność nie zależą od tego, czy wyjdziesz za mąż – dodaje. – Spójrz na to jak na możliwość rozpoczęcia nowej drogi życiowej. To szansa na znalezienie szczęścia.

Ismena Dąbrowska
  1. Styl życia
  2. Wedding
  3. Odwołałam ślub. To nie koniec świata, tylko nowy początek
Proszę czekać..
Zamknij