Znaleziono 0 artykułów
16.05.2024

Anthony Vaccarello opowiada o tworzeniu filmów z największymi reżyserami

16.05.2024
Materiały prasowe Saint Laurent Productions

W związku z premierami trzech produkcji Saint Laurent Productions w Cannes dyrektor kreatywny Anthony Vaccarello opowiada o tworzeniu filmów.

Anthony Vaccarello z Saint Laurent będzie bardzo zajęty w czasie tegorocznego Festiwalu Filmowego w Cannes. Saint Laurent Productions, stosunkowo nowy oddział domu mody, stworzony z myślą o produkcji filmów kultowych, wyrózniających się unikatowym stylem reżyserii – ich pierwszym projektem, który powstał w 2023 roku, był film „Dziwne ścieżki życia” Pedra Almodóvara – w tym roku na festiwalu zaprezentuje kolejne trzy premiery: „The Shrouds” Davida Cronenberga, „Parthenope” Paolo Sorrentino oraz „Emilię Perez” Jacques’a Audiarda, w którym występują między innymi Selena Gomez, Zoe Saldaña i Edgar Ramirez. (Biorąc pod uwagę tę listę reżyserów, możemy mówić o prawdziwej klęsce urodzaju.)

Rozmowę z Vaccarello przeprowadziliśmy przed festiwalem w Cannes. Wniosek z niej jest taki, że Vaccarello, kinoman, doszedł do wniosku, że najlepszym sposobem na to, by postać szanowana w branży mody mogła rzeczywiście coś zmienić – łącząc przy tym dwie największe obsesje kulturowe Francji, czyli modę i film – jest propozycja wsparcia finansowego, które pozwoli reżyserom tworzyć takie filmy, jakie naprawdę chcą kreować. 

Dom mody Saint Laurent stworzył kostiumy do wszystkich trzech filmów; trzeba przy tym zaznaczyć, że nie dostrzeżemy w tych produkcjach jakiegokolwiek elementu reklamy – czy to w formie lokowania produktu, czy też przekształcenia kostiumów w kolekcje kapsułowe, ani niczego podobnego. Vaccarello jest przenikliwym projektantem, który rozumie, że kreatywność i komercja często muszą sobie towarzyszyć – a jednak w przypadku projektów, które wynikają z jego pasji, czasami te dwie rzeczywistości mogą po prostu podziwiać się z dystansu. 

„Emilia Perez” Jacquesa Audiarda. – To coś zupełnie innego niż to, co ten reżyser robił w przeszłości – mówi Anthony Vaccarello. (Materiały prasowe Saint Laurent Productions)

Film zawsze był czymś, co bardzo, bardzo mnie interesowało – urodziłem się w Belgii, która nie jest najbardziej ekscytującym krajem na świecie [śmiech], więc kino było dobrym sposobem, żeby zobaczyć coś innego niż codzienne życie... Pozwalało na ucieczkę, na marzenia. W akademii sztuk pięknych, w której studiowałem, zanim poszedłem do La Cambre [słynna szkoła mody w Brukseli], widziałem prace takich reżyserów jak [Pier Paolo] Pasolini czy [Rainer Werner] Fassbinder, i miałem ochotę na coraz więcej i więcej, na zagłębienie się w to, co robili. Nie byłem fanem wszystkiego, co stworzyli, ale ich dziwne filmy były w moim stylu. 

To ciekawe, że mówisz o Fassbinderze i Pasolinim, ponieważ dzieła obu tych reżyserów są piękne wizualnie, ale na różne sposoby – choć może słowo „piękne” nie jest odpowiednim określeniem, może raczej „efektowne”. 

W pewnym sensie są piękne: nieprzyzwoicie piękne. 

Dokładnie. Które z ich filmów szczególnie lubisz? 

Jeżeli chodzi o Pasoliniego, „Salò” [„Salò, czyli 120 dni Sodomy”] albo „Teoremat”… „Salò” był dla mnie absolutnie szokujący. 

Nigdy nie mogłem zebrać się na odwagę, żeby go obejrzeć. Wiem, że nie jest to raczej przyjemne doświadczenie dla widza. 

Jest mocny – i wydaje mi się, że ma związek z tym, co dzieje się dzisiaj. A jeżeli chodzi o Fassbindera, wszystkie jego filmy. Od „Querelle” po „Gorzkie łzy Petry von Kant”…

Tak, „Petra von Kant” to fantastyczny film. Jego bohaterką jest projektantka mody, prawda? 

Tak, uwielbiam go. 

Zawsze wydawało mi się, że założenie, iż projektanci inspirują się filmami, jest trochę banalne – wiesz, stwierdzenia w stylu „Tworząc tę kolekcję, przyglądałem się kostiumom z tego a tego filmu” – ale bardzo chciałbym się dowiedzieć, czy kino ma w ogóle jakiś wpływ na to, jak myślisz jako projektant. Może wpływa na ciebie rodzaj eskapizmu, jaki daje film, albo wyobrażenie konkretnej postaci? Gdy przyglądam się twoim kolekcjom, zawsze widzę i czuję w nich coś specyficznego, coś o wiele więcej niż zestaw wizualnych inspiracji. 

Gdy oglądam filmy, które uwielbiam, nie zastanawiam się nad konkretnym lookiem ani konkretnymi ubraniami – przykładem może być „Piękność dnia”: urok kostiumów zależy zawsze raczej od tego, jak bohaterowie i bohaterki wtapiają się w historię, to dzięki temu zapamiętuje się film. O to pytałeś? 

Mniej więcej [śmiech]. Wydaje mi się, że interesuje mnie to, biorąc pod uwagę, że założyłeś Saint Laurent Productions, czy zdarza się, że film staje się początkiem twojego procesu twórczego... 

Saint Laurent zawsze był bardzo filmowym domem mody, ale pomyślałem, że dobrze by było, gdyby bezpośrednio brał udział w produkcji filmów, a nie tylko tworzył kostiumy, czego można się przecież spodziewać. 

Sam Saint Laurent tworzył kostiumy do filmów, chociażby do „Piękności dnia”… 

Do „Piękności dnia”, „Zawirowań serca”, w których również grała Catherine Deneuve – Saint Laurent tworzył również kostiumy teatralne, w czym ja akurat nie czuję się dobrze. Ale nigdy nie był producentem filmowym. 

Wiem, że bardzo zaprzyjaźniłeś się z Catherine Deneuve. Czy rozmawiałeś z nią o swoim wejściu do świata filmu? 

Tak, powiedziała: „To odważny ruch, dobry dla kina”. Wiem, że niektórzy francuscy producenci niezbyt entuzjastycznie podchodzą do pomysłu, by domy mody produkowały filmy, ale to dlatego, że po prostu nie są do tego przyzwyczajeni – myślę, że dobrze się dzieje, że nowi producenci wchodzą w ten biznes. Fajnie jest zmieniać zasady. 

Opowiedz mi trochę o tym, jak założyłeś Saint Laurent Productions.

Gdy zaczynałem pracę w Saint Laurent, zawsze marzyłem, by zobaczyć swoją kolekcję uwiecznioną przez mistrza, w taki sam sposób, jak kolekcje Saint Laurenta fotografowane były przez Helmuta Newtona. Na początku współpracowałem z Wongiem Kar-Waiem czy Brettem Eastonem Ellisem, z którymi tworzyłem krótkie filmy prezentujące moje kolekcje. Zawsze chciałem, by z nazwą „Saint Laurent” kojarzeni byli najlepsi reżyserzy. Zatem pomału zaczynałem w ten sposób: od krótkich filmów, trwających cztery, pięć minut. 

Potem poznałem Gaspara Noégo i staliśmy się sobie bardzo bliscy. Zaczęliśmy od krótkiego klipu, a następnie zrobiliśmy nasz pierwszy film krótkometrażowy [„Lux Aeterna”, „Self 04”, w którym wystąpiły między innymi Béatrice Dalle i Charlotte Gainsbourg], który pojawił się w Cannes w 2019 roku. 

Gdy myślę o swojej karierze w Saint Laurent, to jedno z moich ulubionych wspomnień, ponieważ film ten został wybrany do pokazu o 22.00, a jako dziecko zawsze oglądałem festiwal w Cannes z moją mamą i zawsze interesowały mnie właśnie te filmy, które prezentowano o 22.00 lub o północy: były to kontrowersyjne obrazy, takie jak „Crash: Niebezpieczne pożądanie” Davida Cronenberga. 

Chwile, które spędziłem podczas tworzenia tego projektu z Gasparem i Béatrice były dla mnie ważne. Zacząłem myśleć o pracy z filmowcami, których podziwiałem, gdy byłem młodszy, a rozpoczęliśmy od współpracy z Pedrem [Almodóvarem], który był dla mnie jak ojciec chrzestny. Wyszło superdobrze, więc pomyśleliśmy: „Okej, działajmy dalej, żeby spełniać to marzenie”. 

Czy możesz opowiedzieć trochę więcej o impulsie, który popchnął cię do pracy z konkretnymi reżyserami? 

Od samego początku chodziło mi o to, żeby pomagać filmowcom tworzyć ich filmy, ponieważ w dzisiejszych czasach coraz trudniej jest zdobyć fundusze na to, by robić to, co się chce, bez producentów zmuszających do zmiany artystycznej wizji. Moją rolą [w Saint Laurent Productions] jest wybór filmowców. 

Dzielą się z nami pomysłem na to, co chcą zrobić, i scenariuszem, rozmawiamy też o obsadzie. W ten sposób przebiega praca. Mam ogromny szacunek do tego, co robią, i myślę, że nie na miejscu byłoby, gdybym mówił im: „Nie macie racji”. Reżyserzy, z którymi pracujemy,to mistrzowie w swojej dziedzinie. 

A my w Saint Laurent zyskujemy dzięki tym współpracom nowe sposoby komunikacji. Tworząc filmy, sprawiamy, że marka Saint Laurent staje się nieśmiertelna. Gdy nazwa znajduje się na billboardach, wszystko dzieje się szybko – miesiąc później o niej zapominamy – ale dzięki filmom za 20 lat nazwa „Saint Laurent” nadal będzie obecna na afiszach.

Saint Laurent sam też był kimś w rodzaju reżysera mody. Jego charakter i wizja tak bardzo dają się zauważyć w jego projektach, jak osobowości [Jacquesa] Audiarda, Cronenberga czy [Jima] Jarmuscha w ich twórczości. Wydaje mi się, że moda i film są podobne również dlatego, że mają cechy związane z kreatywnością i z komercyjnością, do których różni projektanci i reżyserzy w różny sposób podchodzą. Pamiętam, jak za kulisami, przy okazji prezentacji twojej ostatniej kolekcji, mówiłeś mi, że nie wszystko musi być napędzane komercją. 

Czasami dobrze jest zaprezentować kolekcję i mieć wolność, by mówić o sztuce i pięknie – o tym, że nie wszystko opiera się na pieniądzach i zyskowności. 

– Jeśli uwielbiasz filmy Pedro Almodóvara, uwielbiasz też jego samego – mówi Vaccarello o legendarnym hiszpańskim reżyserze (Materiały prasowe Saint Laurent Productions)

Wspomniałeś, że od dawna jesteś fanem Almodóvara. Jak to było spotkać się z nim po raz pierwszy?

Poznaliśmy się w Sunset Marquis [w Los Angeles]. Bardzo się stresowałem, ponieważ czasem spodziewasz się, że Hiszpanie, podobnie jak Włosi – sam jestem Włochem – będą bardzo serdeczni, a nie zawsze są [śmieje się]. Jego filmy są bardzo zabawne i kolorowe, a on był zupełnym tego przeciwieństwem, a jednocześnie był tym, kim spodziewasz się, że jest Pedro Almodóvar. Nie wiem do końca, jak to ująć, ale jeśli uwielbiasz filmy Pedra Almodóvar, uwielbiasz też jego samego. 

Czy sprawdzasz postępy w pracy reżyserów, których filmy produkujesz – piszesz do nich lub dzwonisz, by zapytać, jak im idzie? 

To zależy od tego, jaką mamy relację – w przypadku Pedra czy Jima owszem. 

Chciałbym zapytać cię o tworzenie kostiumów do filmu Almodóvara. Jak wyglądał ten proces? 

To było ciekawe – jesteśmy bardzo przyzwyczajeni do czarno-białych westernów, jednak gdy Pedro zdobył kolorowe klisze filmu „Ostatni pociąg z Gun Hill”, którym się inspirował, okazało się, że barwy w nim były naprawdę intensywne. Do jednej ze scen z PedremPascalem [Almodóvar] potrzebował jaskrawozielonej kurtki, a ja pomyślałem: „To trochę dziwne, ale okej, to przecież Almodóvar”.

Był bardzo konkretny w kwestii wszelkich wizualnych detali – chciał, by film miał klimat prawdziwego westernu, bez żadnych nowoczesnych twistów, ale z ubraniami, jakie dałoby się znaleźć na pchlim targu. Co trochę przypominało to, co sam robiłem, gdy zaczynałem pracę w Saint Laurent [czyli sięganie do archiwów domu mody], więc bawiliśmy się, przeglądając pierwsze archiwum moich prac. 

To samo robiliśmy razem z pozostałymi filmowcami, przetrząsaliśmy archiwa. Jestem w Saint Laurent od ośmiu lat, a wszystkie kolekcje, które do tej pory zrobiłem, to masa ubrań, które można wykorzystać, by stworzyć garderobę. Choć większość kostiumów do nowych produkcji została uszyta na zamówienie i specjalnie dla danego filmu i postaci. 

Na planie „Dziwnych ścieżek życia”, z (od lewej) Ethanem Hawke, Pedro Almodóvarem i Pedro Pascalem – to film, do którego Saint Laurent nie tylko stworzył kostiumy, ale również pierwszy wyprodukowany przez nich obraz(Materiały prasowe Saint Laurent Productions)

W 2023 roku pojechałeś do Cannes z Almodóvarem, a w tym roku na festiwalu pokazywane są trzy twoje produkcje: „Emilia Perez” Audiarda, „The Shrouds” Cronenberga i „Parthenope” Paola Sorrentino. To trzy bardzo różne filmy i trzech bardzo różnych reżyserów, którzy daleko zaszli. Czy ważne jest, by filmowcy, z którymi pracujesz, mieli już wyrobioną renomę? 

Od początku ważne było, żeby myśleć o długotrwałej pracy produkcyjnej, więc jeśli mam być szczery: chodzi o finanse, więc łatwiej jest pracować z ludźmi, którzy wiedzą, jak tworzyć filmy, i którzy mają uwielbianą i szanowaną przeze mnie wizję. Jednak w przyszłości chciałbym rozszerzyć nasze działania o pracę z młodymi reżyserami. 

Żyjemy w ciekawych czasach, jednymi z najważniejszych producentów są Amazon czy Apple, a wystarczy spojrzeć na takie wydarzenie jak MET Gala, by zobaczyć, jaką moc ma popkultura, dzięki której można pomóc w finansowaniu ważnych instytucji, takich jak Instytut Kostiumów. 

Dokładnie. Na początku filmowcy trochę się tego obawiali, ale potem zrozumieli, że nie chodzi o to, by umieścić naszą torebkę w sekwencji otwierającej film albo żeby postaci rozmawiały o naszej marce. Nie chcę oglądać nazwy „Saint Laurent” wykorzystywanej w ten sposób i nie wyprodukuję filmu o modzie ani nie wykorzystam filmu jako okazji do postawienia swojej marki w świetle reflektorów. 

Zauważyłem, że nigdy nie lansowałeś swojego produktu czy kolekcji, wykorzystując do tego filmy, których jesteś producentem… 

Oczywiście, absolutnie – w naszych filmach nie zobaczysz ani jednego T-shirtu Saint Laurent. 

Vaccarello jest wielkim fanem Davida Cronenberga. Ma obsesję na punkcie filmu „Crash: Niebezpieczne pożądanie”. Ostatni film Cronenberga, „The Shrouds” ,został wyprodukowany przez Saint Laurent Production (Materiały prasowe Saint Laurent Productions)

Wiem, że jesteś fanem Davida Cronenberga. Z tego, co słyszałem na temat „The Shrouds”, wynika, że ten film ma w sobie typową w przypadku obrazów tego twórcyniesamowitość, grozę.

Tak, jest dziwny. Jest bardzo w jego stylu, bardzo… W jego filmach pojawia się takie dziwne połączenie technologii z tym, co ludzkie. Podoba mi się, że za każdym razem chodzi o tę samą obsesję, ale traktowana jest ona w różny sposób. Nigdy nie zobaczysz u niego tego samego, ale możesz dostrzec, że reżyser powraca do tego samego motywu. 

A co przyciągnęło cię do Sorrentino i Audiarda?

Jacques to jeden z najlepszych niezależnych francuskich reżyserów – bardzo podobał mi się jego „Prorok” z Taharem Rahimem i „W rytmie serca” z Romainem Durisem. Tworzy filmy w bardzo nowoczesny, osobisty sposób. Ale „Emilia Perez” jest bardzo świeża i bardzo inna od tego, co robił w przeszłości, a jednocześnie oglądając ją, od razu widzisz, że to jego film. Jego obrazy nigdy nie są banalne. 

To samo dotyczy Paola Sorrentino. Miałem wrażenie, że pracuję z nowym Fellinim. Podoba mi się poetyckość scenariusza – wydawał się lekki i przyjemny, ale jest taki tylko z pozoru. Między wierszami znalazło się coś głębszego. To bardzo emocjonalny film, prawdopodobnie jego najbardziej emocjonalny obraz do tej pory. 

Nowy Fellini – – mówi Vaccarello o Sorrentino, twórcy „Wielkiego piękna”, a teraz również „Parthenope” (Materiały prasowe Saint Laurent Productions)

Czy jest ktoś jeszcze, z kim bardzo chciałbyś pracować? 

Ktoś, z kim bardzo chciałbym pracować, to Martin Scorsese. Poznałem go na oscarowym afterparty i był superinspirujący. Według mnie jest największym mistrzem ze wszystkich mistrzów – byłbym zachwycony, mogąc coś z nim zrobić. No i oczywiście z Francisem Fordem Coppolą.

Ostatnie, czego chciałbym się dowiedzieć: Jakie to uczucie, widzieć swoje nazwisko w napisach końcowych filmu? 

Towarzyszyły mi ogromne emocje, gdy siedziałem w Cannes obok Pedra i zobaczyłem swoje nazwisko – szata graficzna filmu jest superodważna i superczerwona, a kiedy zobaczyłem jego nazwisko, a potem swoje, pomyślałem: „O cholera, wow”. Gdy jesteś dzieciakiem z Brukseli i widzisz swoje nazwisko zaprezentowane wszystkim obecnym w Cannes, budzi to emocje. Uroniłem łezkę. 

Mark Holgate
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Anthony Vaccarello opowiada o tworzeniu filmów z największymi reżyserami
Proszę czekać..
Zamknij