Znaleziono 0 artykułów
15.02.2024

Raport „Vogue Business”: Inkluzywność rozmiarów na pokazach mody męskiej na sezon jesień-zima 2024

15.02.2024
Raport „Vogue Business”: Inkluzywność rozmiarów na pokazach mody męskiej na sezon jesień-zima 2024

W kwestii inkluzywności rozmiarów na pokazach mody męskiej nigdy nie było dobrze, a jest coraz gorzej. W sezonie jesień-zima 2024 na wybiegach w Mediolanie nie było żadnych modeli mid size i plus size, a w Paryżu pojawiło się ich bardzo niewielu, jak wykazały najnowsze analizy „Vogue Business”.

Artykuł oryginalnie ukazał się na stronie Vogue Business. Aby zapisać się do newslettera Vogue Business, kliknij tutaj.

Po tym, jak w styczniu 2024 roku zakończyły się pokazy mody męskiej na sezon jesień-zima 2024, zespół „Vogue Business” znowu się zebrał, by przeanalizować liczby określające poziom inkluzywności rozmiarów na wszystkich pokazach i prezentacjach kolekcji męskich z Mediolanu i Paryża, które znalazły się na łamach „Vogue Runway”. Okazało się, że w tym sezonie, przyglądając się kolumnom, w których zapisywaliśmy looki mid size i plus size, zobaczyliśmy większą liczbą zer niż kiedykolwiek wcześniej.

„Vogue Business” poddał ocenie 66 pokazów kolekcji męskich na sezon jesień-zima 2024, wykorzystując katalogi zdjęć opublikowanych na łamach „Vogue Runway”, a następnie skontaktował się z każdą z marek, by zweryfikować rezultaty (marki dostały 48 godzin na odpowiedź). Spośród 2855 looków ze wszystkich pokazów w Mediolanie i Paryżu 98,3 proc. zaliczało się do kategorii straight size (poniżej europejskiego rozmiaru 48). Reprezentacja modeli mid size (EU 48-54) wynosiła 1,5 proc. looków – znacznie mniej niż 7,7 proc. z poprzedniego sezonu – natomiast looki plus size (powyżej EU 56 lub większe niż rozmiar XL) stanowiły 0,2 proc., mniej niż 0,4 proc. w poprzednim sezonie.

Reprezentacja modeli plus size obniżyła się: spośród 66 pokazów w Mediolanie i Paryżu w zaledwie dwóch paryskich pokazach – marek Louis Gabriel Nouchi i Doublet – pojawił się choć jeden model plus size, co daje w sumie pięć looków z 2855. Dla porównania w sezonie wiosna-lato 2024 przynajmniej jeden model plus size znalazł się w sześciu z 72 pokazów. Jeden sezon wcześniej było to osiem z 69 pokazów.

Reprezentacja modeli mid size nie wygląda wiele lepiej. W zaledwie sześciu z 66 pokazów kolekcji jesień-zima 2024 (10,6 proc.) pojawił się co najmniej jeden look mid size: mowa tu o markach Yohji Yamamoto, Louis Gabriel Nouchi, Doublet, KidSuper, Walter Van Beirendonck i Louis Vuitton. Wszystkie te pokazy odbyły się w Paryżu. W Mediolanie w tym sezonie na wybiegach nie było żadnego modela mid size ani plus size. (4S Designs nie znalazł się na liście looków mid size, ponieważ jako punkt odniesienia został wykorzystany rozmiar EU 50, wszyscy modele wpisywali się więc w rozmiar straight size).

Na te liczby wpływ miała nieobecność zaledwie jednego czy dwóch projektantów prezentujących na swoich wybiegach większe rozmiary, takich jak Luca Magliano (który zamiast w Mediolanie pokazał swoją kolekcję na targach Pitti Uomo). Ilustruje to kruchość reprezentacji różnych rozmiarów w sektorze mody męskiej w Paryżu i Mediolanie: oba fashion weeki, na których prezentowana jest moda męska, opierają się obecnie na garstce niezależnych projektantów, dzięki którym coś dzieje się w tej kwestii. Dla porównania w sektorze mody damskiej niektórzy z większych graczy, tacy jak Alexander McQueen, Balenciaga czy Mugler, eksperymentują z inkluzywnością rozmiarów, dlatego zmiany w tym, kto akurat się prezentuje, nie są tak odczuwalne.

Nieustającym wyzwaniem wydaje się brak impulsu do wprowadzania zmian ze strony marek. Model mid size James Sennen Cooper został zauważony w mediach społecznościowych przez brytyjską agencję IMM, która w 2022 roku pokazała go Magliano z myślą o jego pokazie jesień-zima 2023. Od tamtego czasu model pojawił się na okładce niezależnego niemieckiego magazynu „Zeit” oraz wystąpił w kampaniach Adidasa i Calvina Kleina, a jednak nadal trudno mu znaleźć pracę na wybiegu. – Wiele marek jest kapryśnych, jeżeli chodzi o castingi – mówi Sennen Cooper. – Mogą zyskać rozgłos na krótki czas, ale nie są gotowe na to, by zacząć poważnie traktować modeli mid size i plus size i tak samo dużo w nich zainwestować.

Dla marek, które chcą poprawić swoją reprezentację, nie jest to łatwy proces: często muszą polegać na castingach ulicznych, co zajmuje znacznie więcej czasu, a w niektórych przypadkach może odstraszać agencje od rezerwowania sławnych modeli, którzy mieliby pójść w tym samym pokazie.

Dlaczego Mediolan i Paryż pozostają w tyle w kwestii inkluzywności rozmiarów?

W poprzednim sezonie londyńska projektantka mody damskiej Karoline Vitto, która tworzy kolekcje inkluzywne ze względu na rozmiar, musiała wysłać modelki o bardziej krągłych sylwetkach do Mediolanu, gdzie we współpracy z Dolce & Gabbana prezentowała swój pierwszy pokaz w ramach mediolańskiego fashion weeku, ponieważ na miejscu nie była w stanie znaleźć ich wystarczająco wiele. Inni projektanci organizujący pokazy w Europie kontynentalnej zgłaszają podobne trudności.

Pokaz Magliano na targach Pitti z początku stycznia – który nie pojawia się w naszych wyliczeniach – zawierał dwa looki mid size i dwa looki plus size. By mieć pewność, że nie zabraknie jej modeli w rozmiarach plus size i mid size, reżyserka castingu Julia Asaro musiała rozglądać się w wielu różnych miejscach, rozpoczynając poszukiwania już na trzy miesiące przed pokazem. Otwierający pokaz model Sennon Cooper, który nosi rozmiar EU 52, pochodzi z Manchesteru w Wielkiej Brytanii.

– Tylko połowa naszych modeli pochodziła z Włoch, ponieważ nie mogliśmy znaleźć więcej osób, nawet w ramach street castingów. We Włoszech trudno jest wyławiać modeli na ulicy, ponieważ nie widzą swojej reprezentacji w prasie czy na wybiegach. Mają bardzo określone pojęcie na temat tego, jak wygląda moda – mówi Asaro. Przypisuje to po części temu, jakie rodzaje marek organizują swoje pokazy podczas fashion weeków. – We Włoszech mamy bardzo komercyjne marki. Niewiele się zmienia – dodaje Asaro.

Dla porównania w Londynie i Nowym Jorku widać trochę większy ruch w odkrywaniu modeli inkluzywnych ze względu na rozmiar – choć nie organizuje się tam już odrębnych fashion weeków prezentujących modę męską. Reżyser castingu Alexandre Junior Cyprien, który w tym sezonie był odpowiedzialny za obsadę paryskiego pokazu Louisa Gabriela Nouchiego, pracuje z agencjami modeli w Londynie. – Wydaje mi się, że być może w Londynie ludzie są bardziej otwarci – mówi Alexandre Junior Cyprien.

Reprezentacja różnorodności na pokazach męskich kolekcji jesień-zima 2024

W USA, próbując zwiększyć liczbę modeli plus size gotowych do podjęcia pracy przy pokazach, model Cameron Boyland zorganizował wydarzenie w ramach tygodnia mody męskiej w Nowym Jorku, którego elementem był flash mob „Big and Tall” przed miejscami, gdzie odbywały się pokazy NYFW 9 i 10 lutego (Boyland był gospodarzem pierwszego flash mobu we wrześniu 2022 roku), oraz inauguracyjną dyskusję panelową i konferencję prasową „The State of the Big and Tall Comunity”, również 10 lutego. Agencja konsultingowa i kreatywna The Bigger Picture, która działa na rzecz inkluzywności rozmiarów w modzie męskiej, zamknęła trwający dwa dni event niezależnym pokazem mody, w centrum uwagi stawiając inkluzywne projekty i modę męską plus size autorstwa takich początkujących projektantów jak Rico Lamar, Ronald Collins czy Sakinah Zahran.

– Dużo dyskutuje się o inkluzywności rozmiarów, ale jak tak naprawdę wygląda wezwanie do działania? –mówi Boyland, który w ramach przygotowań do pokazu właśnie poszukuje mężczyzn plus size chcących pracować jako modele. – Chcemy pomóc modelom rozpocząć karierę. Gdy jesteś modelem plus size, możesz czuć się niezręcznie, wchodząc do tej branży, ponieważ masz wrażenie, że pukasz do różnych drzwi lub bierzesz udział w konkursach na bardzo niewiele stanowisk do obsadzenia, ale nie masz wsparcia od społeczności. Zauważyłem, że kwestia reprezentacji kobiet plus size jest dużo bardziej posunięta do przodu w porównaniu z reprezentacją mężczyzn, ponieważ kobiety mają określone współprace i sieci powiązań, a ich społeczność jest bardziej zjednoczona – dodaje Boyland.

Plusy i minusy ulicznego castingu

Nouchi to jeden z niewielu projektantów, którzy konsekwentnie prezentują swoje looki na bardzo różnych sylwetkach. Cyprien, który współpracuje z Nouchim od czterech lat, wykorzystuje mieszankę modeli ze street castingów (zauważonych zarówno osobiście, jak i przez Instagram – czasami znajduje tam nawet klientów), agencji modeli, a od czasu do czasu zatrudnia supermodela lub supermodelkę; w tym sezonie debiutancki pokaz kolekcji męskiej tej marki zamykała Coco Rocha.

Jak mówi Cyprien, prowadzenie street castingów to warunek konieczny dla inkluzywności rozmiarów. –Kontaktuję się z agencjami w Paryżu lub innych miejscach Europy, ale nie jest łatwo znaleźć modeli plus size, ponieważ nie ma ich w agencjach. Niektóre agencje starają się mieć więcej modeli plus size, ale nie ma dla nich zbyt dużo zleceń – wyjaśnia Cyprien.

By mieć pewność, że kwestia inkluzywności zostanie wzięta pod uwagę, marka rozpoczęła casting dwa miesiące przed pokazem. Wynikało to z tego, że street casting zajmuje więcej czasu – zarówno jeżeli chodzi o sam proces poszukiwania modeli, jak i dodatkową troskę wkładaną w wyjaśnienie znalezionym w ten sposób modelom, jak wygląda cały ten proces, tak by czuli się w nim komfortowo.

Obawy dotyczą tego, że dłuższy okres przygotowawczy, jaki wiąże się ze street castingiem, może odstraszyć inne marki od inkluzywnego obsadzania pokazów, co wskazuje na potrzebę zapewnienia większej reprezentacji w agencjach. – Street casting to zupełnie inny proces, a czasami firmy nie mają na niego pieniędzy lub czasu. Dla mnie i Louisa jest on bardzo ważny, ale trzeba w niego włożyć dużo pracy –mówi Cyprien.

Agencje przestrzegają czasami bardzo rygorystycznych zasad dotyczących tego, z kim ich modele mogą wystąpić w pokazie, i często zastrzegają, że nie mogą oni chodzić w pokazach, w których biorą udział osoby zatrudnione w ramach street castingu, czy też nie pozwalają swoim czołowym modelom lub supermodelom pracować przy pokazach, w których biorą udział nowi lub znalezieni podczas street castingu modele, jak mówi reżyserka castingów Emma Matell, która brała udział w organizacji wielu pokazów tego sezonu, między innymi pokazu Sunflower w Paryżu czy pokazu Achillesa Iona Gabriela na targach Pitti (żaden z nich nie został uwzględniony w naszych danych, ponieważ ten pierwszy nie znalazł się na łamach „Vogue Runway”, a drugi odbył się w ramach Pitti). „Vogue Business” skontaktował się z topowymi agencjami, między innymi z IMG, Ford, Next, Wilhelminą i Select, jednak żadna z nich nie odpowiedziała na nasze pytania przed publikacją.

– Kwestia inkluzywności stanowi poważny problem, ponieważ agencje ograniczyły liczbę modelek i modeli o krąglejszych kształtach, którzy znajdują się na liście ich pracowników, a większość takich modeli i modelek pochodzi ze street castingów – mówi Matell. Oznacza to, że projektanci, którzy zatrudniają modeli i modelki o większych rozmiarach, nie są w stanie pozyskać na swoje pokazy największych talentów, co być może odstrasza wiodące marki od dalszych dążeń do inkluzywności rozmiarów, ponieważ wiąże się to z ryzykiem utraty głośnej współpracy z supermodelami czy supermodelkami. – Oglądamy więc pokazy, w których udział biorą wszystkie wielkie nazwiska w świecie modelingu, ale które nie są inkluzywne. Może i pojawiają się w nich słynne modelki plus size, takie jak Paloma Elsesser czy Alva Claire, ale poza tym raczej nic się nie zmienia – mówi Mattell.

Postępując w ten sposób, oprócz tego, że ryzykują, iż zrażą do siebie klientów mid size i plus size, marki mody męskiej nie wykorzystują ewentualnego PR-owego szumu ze strony gwiazd mid size i plus size, w szczególności w domenie sportu. Od Travisa Kelcego po Braxtona Berriosa – „mężczyźni z NFL” to przykład sportowców, którzy mają teraz swoje pięć minut w modzie, jednak potencjał tych ogromnie wpływowych osób (i innych bardzo dobrze zarabiających klientów) nie jest odpowiednio potraktowany.

– Mam kilku przyjaciół, którzy są w NFL, i wydawałoby się, że jeśli marki chciałyby obrać za swój target kogoś mogącego zarabiać niewyobrażalne pieniądze, za które może coś kupić, byliby to oni (futbol amerykański to sport wielkich facetów), ale okazuje się, że ci sportowcy mają problem ze znalezieniem fajnych stylizacji, które mogliby założyć przed grą – mówi model Boyland. – To ogromna szansa. Nie rozumiem, dlaczego ciągle zawala się tę sprawę.

Dane zostały zebrane przez Ezreen Benissan i Madeleine Schulz oraz przeanalizowane przez Emily Forkan.

Komentarze, pytania, feedback? Napisz do nas na feedback@voguebusiness.com.

Lucy Maguire, Maliha Shoaib
Proszę czekać..
Zamknij