Znaleziono 0 artykułów
19.02.2019

JW Anderson jesień-zima 2019-2020: Jonathan Wielki

19.02.2019
JW Anderson jesień-zima 2019-2020 (Fot. ImaxTree)

Jednego dnia w Paryżu, następnego w Londynie lub w Madrycie, gdzie od lat siedzibę ma dom mody Loewe. Jonathan Anderson to zdecydowanie jeden z najbardziej zapracowanych projektantów w branży. Czy kiedykolwiek narzekał na tempo, w jakim przyszło mu tworzyć i liczbę obowiązków, która zdaje się rosnąć z roku na rok? Nigdy. Brytyjczyk lubi być zajęty. Pozwala mu to na żonglowanie koncepcjami, godzenie przeciwstawnych nurtów w modzie i udowadnianie międzynarodowej klienteli, jak wiele drzemie w nim kreatywności.

Podczas panelu „Czy trendy są jeszcze potrzebne”, zorganizowanego w ramach Vogue Polska Festiwal, sporo dyskutowałyśmy o coraz bardziej pragmatycznym i realistycznym obliczu mody. Tendencje zyskują znacznie dłuższy termin przydatności, liczony już w latach, a nie w sezonach, minimalizm zaczyna górować nad niepraktycznym maksymalizmem, a klientów zachęca się do tego, by inwestowali w ponadczasowe fasony i projekty. Takie, które nie tylko posłużą im przez długi czas, ale z pozwolą z łatwością wystylizować się na wiele różnych sposobów. Z drugiej strony, rzeczywistość, w której żyjemy, niepokojące nastroje społeczne i polityczne, powodują, że jak nigdy wcześniej potrzebujemy odskoczni, ucieczki w świat baśni i fantazji. Nurty te nie muszą się wykluczać. Ale żeby pokazać, w jak idealnej symbiozie mogą ze sobą żyć, potrzeba nie lada talentu, świadomości i kreatywności. Niewielu projektantów na to stać. Jonathan Anderson jest jednym z tych nielicznych. 

JW Anderson jesień-zima 2019-2020 (Fot. ImaxTree)
JW Anderson jesień-zima 2019-2020 (Fot. ImaxTree)

Brytyjczyk, czy to w autorskiej marce, czy w domu mody Loewe, którym kieruje od 2013 roku, od lat projektuje ubrania, które nie tylko nawiązują do rozmaitych nurtów w sztuce, ale same się nimi stają. Jednocześnie sporo mówi o potrzebie zdemokratyzowania mody i tworzy kolekcję z basikową marką Uniqlo. Torebki swojego autorstwa wycenia na tysiąc funtów, ale jednocześnie twierdzi, że luksus nie istnieje, a zadaniem wszystkich – projektantów, PR-owców, artystów i klientów – jest wspólna „kulturowa odpowiedzialność”. Ma skutkować podejściem na tyle zróżnicowanym, że moda, oczywiście w różnych wymiarach, stanie się dostępna dla każdego.

JW Anderson jesień-zima 2019-2020 (Fot. Imax Tree)

Owa wielowymiarowość objawia się także w kolekcji na jesień-zimę 2019-2020. Za kulisami pokazu Anderson mówił o „idei kobiety chodzącej po chmurach”, wyraźnie nawiązującej do pojęcia fantazji i wyobraźni w modzie. Sukienki jak bański mydlane, krótkie żakiety z ramionami tak przeskalowanymi, że przypominały rzeźby, kroje niczym z haute couture, fryzury w stylu lat 20., pióra łączone z frędzlami, grube, szerokie kolie ze złotych łańcuchów, czy szpilki z tiulowymi wstawkami, które sunęły wręcz za każdym krokiem modelki. Te elementy sprawiały, że podziwianie nowych propozycji Brytyjczyka graniczyło z artystyczną ekstazą. Czy czyniły jednak nową odsłonę jego marki niepraktyczną? Skądże! Każdy z wykorzystanych przez niego motywów, fasonów czy wzorów zda egzamin na co dzień. To moda wyrafinowana, dojrzała i świadoma, ale niestroniąca od zabawy konwencją. Bawić jednak też trzeba się umieć. Anderson robi to po mistrzowsku.

Michalina Murawska
Proszę czekać..
Zamknij