Znaleziono 0 artykułów
10.08.2020

Mapaya. Piękna transformacja

10.08.2020
Minikolekcja Near Far (Fot. Marta Kowalewska)

Mapaya to mały dom mody zakorzeniony jednocześnie w Krakowie i Azji. Przez siedem lat jej głównym źródłem inspiracji, tkanin i surowców była Tajlandia. Teraz okazało się, że jeszcze ciekawiej jest na krakowskim Kazimierzu. Historia marki to opowieść o tym, że kryzys bywa początkiem pięknej transformacji.

Mapaya powstała w 2013 roku w Krakowie i jest jedną z najciekawszych polskich marek działających zgodnie z zasadami etyki, w opozycji do przemysłu szybkiej oraz luksusowej mody. – Najważniejsze są dla nas empatia wobec świata i współpracowników, podziw dla sztuki i rzemiosła, ręcznie tkane i barwione materiały, kontakt z drugim człowiekiem i ciekawość innych kultur – wymienia Martyna Wilde, charyzmatyczna założycielka firmy.

Estetyka Mapayi łączy styl boho, hippie, tradycje południowej Azji, europejskiego rocka i krawiecki minimalizm poddany lekkiej dekonstrukcji. Ten pozorny miszmasz ma jednak głęboki sens.

Południowoazjatycki rdzeń

Idealne tworzywa oraz inspiracje Martyna Wilde znalazła w Tajlandii, Kambodży, Indiach oraz Indonezji. Przemierzyła dziesiątki tysięcy kilometrów, by poznać zakłady rzemieślnicze oraz małe szwalnie, których pracownicy znają tajniki tradycyjnego rzemiosła, używają nietoksycznych surowców i pracują w godziwych warunkach. Współpracownicy Mapayi są bohaterami zdjęć publikowanych na Instagramie i stronie internetowej marki. Wilde zbudowała z nimi przyjacielskie, a z niektórymi nawet rodzinne relacje.

Mapaya to również odwieczne techniki: ikat, shibori, makrama, indyjski wzór nanoszony stemplem czy sitodruk. Martyna Wilde nie zawłaszcza jednak nie swoich tradycji, stara się je zrozumieć i zgłębić ich kontekst.

Na Bali naszą przewodniczką po świecie ikatów jest Lu, która nie tylko jest mistrzynią tkackiego fachu, lecz także organizuje pracę w swojej wiosce, aktywizując lokalną społeczność. Tkaniny tworzone są głównie przez kobiety, które w ten sposób mogą łączyć zarabianie na życie z opieką nad dziećmi. Wraz z Lu w ramach kolekcji Indo Ikat stworzyliśmy m.in. nowoczesne interpretacje tradycyjnych form takich jak kimono – czytamy na stronie Mapayi. Stosowane przez markę barwniki i tkaniny są naturalne i nietoksyczne. Wśród tworzyw znajdziemy m.in. glinę, bambus, liście wodnego hiacyntu, łupiny kokosa czy ekologiczną bawełnę.

Minikolekcja Near Far (Fot. Marta Kowalewska)

Przerwana linia

Mapaya to także małe kolekcje biżuterii. Jedna z linii powstała w Phnom Penh, w spółdzielni zatrudniającej osoby z niepełnosprawnościami. Część modeli wykonano z odłamków bomb, pamiątek po krwawych kambodżańskich konfliktach.

Wisiorek z innej kolekcji przedstawia logo firmy, które składa się z koła symbolizującego Ziemię i przecinającej go linii – znaku podróży, z których zrodziła się Mapaya. Logo wymyśliła Martyna, a zaprojektował je Brytyjczyk Daz Wilde. Wykształcony na University of the West of England artysta jest mężem Martyny, współtwórcą niektórych projektów Mapayi i autorem wielu jej sesji zdjęciowych. Ale podróże, czyli rdzeń Mapayi, obecnie zostały przerwane.

Razem z sąsiadkami

Pandemia i narodziny Raven, córki Martyny, wymusiły zmiany, jednak wartości i idea marki pozostały te same. – Na kilka miesięcy musieliśmy zamknąć butik, a podróż można było odbyć co najwyżej palcem po mapie. Albo… no właśnie, czy nie jest tak, że narzucone ramy często pozwalają kreatywności wybuchnąć ze zdwojoną mocą? U mnie właśnie tak było. Zamiast organizować daleką podróż do Azji, wystarczyło przejść kilkaset metrów. Znajduje się tam pewne bardzo wyjątkowe miejsce – pisze na blogu Martyna.

W ostatnich miesiącach połączyła siły ze Slow Fashion Cafe – pracownią krawiecką, szkołą, sklepem i kawiarnią działającą przy ulicy Bożego Ciała w Krakowie, kilka kroków od sklepu Mapaya. Martyna Wilde i Katarzyna Stypulska-Trybulec, właścicielka SFC, stworzyły pierwszą kolekcję Mapaya/Slow, którą sygnuje dumnie brzmiące „made in Kraków”.

Martyna i Katarzyna postanowiły, że same wystąpią na zdjęciach prezentujących ubrania, ten zabieg dodał im wiarygodności. – Pewnie niejedna osoba stwierdzi, że to trochę banalne, ktoś powie, że staromodne, a ja czułam, że to po prostu nasze – relacjonuje Martyna i podkreśla, że chce działać transparentnie, pokazywać, kto stoi za marką.

Katarzyna Stypulska -Trybulec - Slow Fashion Caffe i Martyna Wilde (Fot. materiały prasowe)

Dobro narodowe

W ofercie najpierw pojawiły się zimowe płaszcze i zgrabne dwustronne bomberki uszyte z parzonej wełny ze wstawkami z ręcznie barwionych tkanin. Potem tajlandzkie materiały wykonane techniką ikat połączyły się z polskim lnem, nowym znakiem rozpoznawczym marki i najnowszą fascynacją Martyny. – Len to nasze dobro narodowe. Wiedziałam o tym od zawsze, ale przez siedem lat skupiałam się na materiałach z Azji. Dopiero ten rok pełen niespodzianek zweryfikował moje plany zawodowe – czytamy na blogu.

Imponujące wieżowce Bangkoku, wybrzeża Tajlandii, obrazki z Kambodży, Indii i Bali, czyli widoki typowe dla Mapayi, ustąpiły miejsca architekturze krakowskiego Kazimierza i krajobrazom Dolnego Śląska. – Zamiast zamawiać belę materiału z Włoch czy Białorusi, zapragnęłam pójść do wytwórcy i poznać cały proces produkcyjny. Wybrałam śląską fabrykę z tradycjami sięgającymi aż 1844 roku. Zachwyciło mnie to, że maszynowe tkanie lnu zawiera element magii i daje efekt, który znam i lubię: przypomina ręcznie tkany materiał – opowiada Wilde. Z lnianych ścinków, zgodnie z ideą niemarnowania, wykonano miękkie urocze opaski na głowę i gumki do włosów.

Krakowski trop

W osobistych tekstach, które Martyna wysyła w formie newslettera (jest naprawdę ciekawy!) przeczytacie o sąsiadkach i przyjaciołach Mapayi. – Zaprzyjaźnione z nami marki, które znalazły się w identycznej sytuacji jak my, to nasi przyjaciele z ulicy Józefa: Unikke Design, Anna Gregory, Punca. Prosimy, pamiętajcie także o nich, gdyż wszystkie mikrofirmy drżą teraz o jutro. Przy ulicy Józefa pusto, wybija się jedynie kartka ze sklepu z antykami, który prosi o wsparcie zakupami online – pisała na początku pandemii Martyna. Wśród przyjaciół wymienia także pysznego Rannego Ptaszka, restaurację Hummus Amamamusi i księgarnię Massolit.

Minikolekcja Near Far (Fot. Marta Kowalewska)

Z Mapayą można zwiedzać Kraków. Pracownia firmy, gdzie odbywa się także ręczne farbowanie tkanin, mieści się na Salwatorze w bajecznej kamienicy Pod Szarotkami z 1906 roku. Projekt budynku powstał w pracowni architekta Teodora Talowskiego. Nowe sesje zdjęciowe Mapayi odbyły się m.in. w Hevre na Kazimierzu. Ten bar urządzono w dawnym żydowskim domu modlitwy, na którego ścianach widać pozostałości XIX-wiecznych fresków. Wśród ulubionych miejsc Martyny są też stylowa i nowoczesna Żonglerka, która oferuje naprawdę nieziemskie dania, oraz gustowny Espresso Bar Body, majstersztyk architektury kawiarnianej.

Na drodze z lnu

Kryzys stał się dla Mapayi początkiem nowej drogi wyściełanej miękkim polskim lnem. – Wyobrażam sobie, że dla każdej osoby, która czuje moc świata roślin, len jest magiczny. Antyalergiczny i przeciwbakteryjny, przewiewny i mocny, doskonale chłonie wilgoć. Lubię o nim myśleć, że stanowi garderobiany odpowiednik adaptogenów, bo latem chłodzi skórę, a zimą ją ogrzewa, czyli sprytnie dostosowuje się do warunków zewnętrznych. W połączeniu z nowoczesnymi metodami produkcji zachowuje swój charakter, ale nie jest już zgrzebnym materiałem z przeszłości. I jeszcze coś – len starzeje się pięknie i szlachetnie. Z każdym praniem staje się milszy i coraz bardziej miękki, zaczyna połyskiwać, uroczo się mnie. Chciałabym podobnie patrzeć na ludzkie starzenie. Paradoksalnie obserwowanie materiałów, które z czasem stają się coraz piękniejsze, pomaga w procesie doceniania cyklu życia – pisze w charakterystycznym dla siebie stylu Martyna Wilde, kreatorka marki, która ma już siedem lat i właśnie powstaje na nowo.

Marcin Różyc
Proszę czekać..
Zamknij