Znaleziono 0 artykułów
06.04.2020
Artykuł partnerski

Najbardziej spektakularne seriale z platform streamingowych

06.04.2020
(Fot. materiały prasowe)

Zapierające dech w piersiach krajobrazy, pieczołowicie przygotowana scenografia, kostiumy z epoki – seriale z najlepszymi efektami specjalnymi, oprawą wizualną albo wygenerowanymi komputerowo światami warto oglądać wyłącznie na najwyższej jakości sprzęcie. Telewizory LG OLED ThinQ AI nie dość, że gwarantują perfekcyjny obraz, to jeszcze uczą się przyzwyczajeń i preferencji widzów. Dodatkowo, niezależnie od długości maratonów filmowych, chronią nasze oczy dzięki temu, że emitują jedynie około 30 proc. światła niebieskiego.

„Babylon Berlin” (HBO GO)

Republika Weimarska, Berlin, koniec lat 20. XX w. Czasy dekadencji, jazzu i półświatka. Komisarz Gereon Rath i szeregowa pracownica policji, Charlotte Ritter, która nocą pracuje w kabarecie, próbują rozwikłać zagadkę potężnej siatki przestępczej. Tom Tykwer („Biegnij, Lola, biegnij”) przełożył na język filmu powieści Volkera Kutschera. Powstała epicka opowieść o świecie, który skończył się wraz z wybuchem II wojny światowej. Dzisiaj, niemal 100 lat później, serial ogląda się, jakby dotyczył współczesności. Dodatkowy atut to pieczołowicie odtworzone realia. Kostiumy, muzyka i scenografia zasługują na wszystkie laury.   

„Gotham” (Netflix)

Pierwotnie emitowany w amerykańskiej telewizji FOX, serial Bruno Hellera, osadzony w świecie komiksów o Batmanie, trafił na Netfliksa. Po finale ostatniej serii w 2019 r. można już na platformie oglądać wszystkie odcinki. Przeestetyzowany, skonwencjonalizowany, perfekcyjnie wymyślony – w produkcji o dorastaniu Batmana i pierwszych policyjnych doświadczeniach jego przyjaciela Jamesa Gordona w niebezpiecznym Gotham, fabuła jest równie istotna jak aspekty wizualne. Choć miasto z komiksów DC Comics pokazywano już na ekranie wielokrotnie, chyba nigdy z taką pieczołowitością. Powstała klasyka gatunku neo-noir – serial kryminalny z wątkami fantastycznymi i mocno pogłębioną psychologią bohaterów.

„Outlander” (Netflix)

Szalony romans osadzony w realiach XVIII-wiecznej Szkocji. Twórca  Ronald D. Moore przeczytał powieści Diany Gabaldon, zatrudnił aktorską parę o niezwykłej chemii – Caitrionę Balfe i Sama Heughana, a potem zgrabnie połączył dwa plany czasowe – rok 1743, do którego przenosi się główna bohaterka, Claire Randall, oraz 1946 r., z którego pochodzi. W piątym sezonie zawsze pięknie ubrani (kostiumografkę Terry Dresbach wielokrotnie za serial nagradzano) Claire i Jamie dalej się kochają i rozstają, a w tle mają surowy szkocki krajobraz.

„Peaky Blinders” (Netflix)

Jeśli ktoś może konkurować z „Outlanderem” na kostiumy, to tylko brytyjski serial kryminalny Stevena Knighta toczący się w pierwszych latach po I wojnie światowej w Birmingham. Szef tytułowego gangu, Thomas Shelby (Cillian Murphy), jest zdecydowanie jednym z najlepiej ubranych mężczyzn w telewizji. Dbałość o detale w serialu równać się może wielkim dokonaniom Martina Scorsesego, np. „Gangom Nowego Jorku”.

„The Mandalorian” (Disney TV+)

Produkcje science fiction, zwłaszcza „Gwiezdne wojny”, najlepiej ogląda się w kinie. Ale Jon Favreau postanowił przenieść część uniwersum stworzonego przez George’a Lucasa na mały ekran. Dla tego kosmicznego westernu warto kupić lepszy, większy i nowocześniejszy telewizor. W telewizji rzadko widuje się tak nowoczesne efekty specjalne. Ale opowieść o najemniku i łowcy nagród (Pedro Pascal) nie stałaby się jedną z najczęściej oglądanych produkcji na świecie, gdyby nie najpopularniejszy bohater 2019 r., czyli mały Yoda, nazywany tu „The Child”. Zabawki z jego wizerunkiem już można zamawiać.

„Westworld” (HBO GO)

Niedawno wystartował trzeci sezon serialu łączącego konwencję westernu z science fiction, brutalnej przemocy z filozoficzną rozprawą i namysłu nad sztuczną inteligencją z dynamiczną akcją. Jonathan Nolan i Lisa Joy oparli swój serial na filmie Michaela Crichtona z lat 70., ale wyszli daleko poza pierwowzór. Tytułowy Westworld to świat iluzji zaludniony przez „hostów”, czyli androidów, którzy robią wszystko – kochają i zabijają – ku uciesze i dla rozrywki ludzi biorących udział w grze. Z czasem, oczywiście, wykreowana rzeczywistość wymyka się spod kontroli.

„Wikingowie” (Netflix)

Kto tęskni za „Grą o Tron”, niech sięgnie po wszystkie sześć sezonów sagi o nieustraszonych odkrywcach, pogromcach i łupieżcach. Powstały pierwotnie dla History Channel serial zdobył tak dużą popularność, że niezmiennie gości w pierwszej dziesiątce hitów Netfliksa. Legendy mieszają się tu z oficjalnymi źródłami historycznymi, magia z makabrą, seks z przemocą. We wczesnym średniowieczu Wikingowie pod przywództwem swojego wodza, Ragnara Lothbroka, a potem jego następców, podbijają świat. Na ekranie zobaczymy więc bitwy morskie z udziałem tysięcy komputerowo wygenerowanych statków, żołnierzy i dział, idylliczne, bezludne jeszcze, krajobrazy Europy i wspaniałe kostiumy, które choć mniej lub bardziej zgodne z tym, jak mogli ubierać się Wikingowie, przede wszystkim stanowią współczesną inspirację.

Coraz więcej czasu spędzamy, wpatrując się w ekrany urządzeń cyfrowych. Włączony telewizor towarzyszy nam przez większość dnia. Rano jednym okiem śledzimy "śniadaniówkę", wieczorem relaksujemy się przy serialu, a w weekendy grywamy ze znajomymi lub dziećmi na konsoli. Mamy więc ciągle kontakt z różnymi wyświetlaczami, które emitują światło niebieskie (High Energy Visible Light – HEV). A co to takiego?

Światło niebieskie samo w sobie jest zjawiskiem naturalnym. Wytwarza je słońce. Zatem kiedy dawkujemy je z umiarem, działa bardzo pozytywnie, m.in. korzystnie wpływa na naszą koncentrację i dobre samopoczucie. Szkodliwy jest niestety jego nadmiar. Może przysporzyć nam problemów zdrowotnych: spowodować zapalenie spojówki czy rogówki lub przyczynić się do powstawania zespołu suchego oka, a nawet doprowadzić do zwyrodnienia plamki żółtej. Światło niebieskie znajduje się bowiem w pobliżu spektrum ultrafioletu – ten z kolei jest szkodliwy dla ludzkiego organizmu. Jak więc chronić się przed nadmiarem promieniowania z urządzeń pozostających w zasięgu naszego wzroku, a jednocześnie nie rezygnować z ulubionej rozrywki?

Jak się okazuje, są na to sposoby. LG oferuje telewizory z ekranami OLED (Organic Light-Emitting Diode). Do ich produkcji wykorzystuje się technologię diod organicznych wytwarzanych z polimerów. Co to oznacza? Otóż dzięki temu każdy piksel jest niezależną, pojedynczą diodą, która sama w sobie stanowi źródło światła. I w przeciwieństwie do LCD nie wymaga dodatkowego podświetlenia. To sprawia również, że na smukłych ekranach (które można nawet wyginać) obraz ma wysoką jakość. Chociaż obecne standardy dla wyświetlaczy urządzeń elektronicznych dopuszczają promieniowanie światła niebieskiego na poziomie 50 proc., ekrany LG OLED emitują go tylko 30 proc.! Zaś w przypadku ekranów LCD jest to nawet dwukrotnie więcej – bo aż 60 proc. Jaki z tego wniosek? Telewizory LG OLED są bardziej przyjazne dla naszych oczu, znacznie mniej męczą wzrok podczas oglądania filmów czy gier na konsoli lub komputerze. Możemy dłużej wpatrywać się w ekran, nie wyrządzając sobie szkody.

Dlatego jeśli należymy do osób, które sporo czasu spędzają przed telewizorem, przy kolejnej wymianie urządzenia należy rozważyć zakup sprzętu ze wspomnianym ekranem OLED. Blask  ekranu tradycyjnego negatywnie oddziałuje nie tylko na jakość snu, ale psuje także wzrok. A zmęczone po całym dniu oczy nie potrzebują jego dodatkowej dawki... Dotyczy to szczególnie zapalonych graczy, wpatrujących się w monitor z ogromnym zaangażowaniem. Ale również tych z nas, którzy lubią na zakończenie dnia, dla relaksu, po prostu włączyć ciekawy program, film, serial lub mecz.

 

(Fot. materiały prasowe LG)

Dla dobra wszystkich domowników – warto zainwestować w telewizor, który zminimalizuje emisję HEV, dbając o nasz bezcenny wzrok.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij